...czyli jak podejść do odstawienia i możliwie zminimalizować jego konsekwencje
ODPOWIEDZ
Posty: 1799 • Strona 166 z 180
  • 24 / 4 / 0
14 grudnia 2019thermogrippp pisze:
Z innej strony. Gdy zacząłem brać naltrekson przez krótki czas chciało mi się bardzo ćpać. Słyszałem też wiele opinii, że ludzie przestawali brać naltrekson z powodu większej chcicy.
Wlasnie wydawalo mi sie, ze moze i tak byc; skoro naltrekson jest antagonista receptorow opioidowych to powinien oslabiac rowniez dzialanie endogennych opioidow, co mogloby skutkowac checia wziecia narkotyku. Ale to akurat sa juz moje gdybania, nie jestem ani lekarzem, ani nigdzie nie czytalem o takim mechanizmie, dlatego nie pisalem o tym w pierwszej kolejnosci.

Ja bym naltrekson traktowal jako wspomozenie psychoterapii i jedna z wielu cegielek budujacych nowe trzezwe zycie. Byleby nie traktowac tego jako magiczna pigulke i nie opierac swojej trzezwosci tylko i wylacznie na nim, bo wtedy na pewno nie zadziala. Podobnie jest z esperalem w leczeniu alkoholizmu.

Z ciekawosci, jak wyglada u ciebie terapia naltreksonem? Wszywka/dojapnie, jakie dawki, jak dlugo, etc., jak z innymi narkotykami, alkoholem i czy zdarzaly sie wpadki?
  • 591 / 144 / 0
Dokładnie tak jak piszesz - naltrekson nie jest pigułką szczęścia, która załatwia problem. Mam terapeutę, psychiatrę, skończyłem dwie grupy - motywacyjną, nawrotową. W planach mam jeszcze raz asertywną, której wcześniej nie ukończyłem. W razie czego zawsze mogę pójść na nawrotówkę, żeby przegadać jak coś mnie będzie "swędzieć". W dalekiej przyszłości na pewno też psychoterapię, ale jak osiądę na dobre i poczuję się ustabilizowany.
Zrobiłem podobno dosyć mocny progres, choć tego nie odczuwam i walczę cały czas z niektórymi nawykami ze starego życia. Np. higienia snu by się przydała, ale jakoś lubię noc. Może ze względu na depresję, choć w tym momencie mało wyczuwalną. W planach mam zacząć znów biegać, ćwiczę jogę, która wyzwala wbrew pozorom bardzo dużo endorfin. Zbudowałem z partnerką małą, szczęśliwą rodzinę, jednak kurewsko ciężko wraca się do normalnego życia po 19 latach ćpania opiatów, głównie hery. Bo umysł, który w okresie dojrzewania dostawał strzały z piguł, kwasów, koksu, amfy, trway, a później hery zatrzymał się w pewnym miejscu i został pozbawiony emocji, po części też uczuć, których trzeba się na nowo uczyć i rozpoznawać. Poważnie ? Dopiero uczę się, co to jest życie i że życie nie składa się jedynie z szybkiego regulowania emocji, ale czasami jest szare, czasami chujowe, czasami brudne i trzeba to brać na klatę nie mając tego magicznego składnika, który da ci natychmiastową ulgę.

Wcześniej brałem kilka miesięcy naltrekson ale przestałem, a teraz od 2-3 miesięcy, co 3 dni 25 mg. Kiedyś brało się podobno większe ilości, ale z badań wynika, że te 25mg na 3 dni teraz jest ok. Nie zamierzam sprawdzać. Wpadek było kilka na przełomie tych dwóch lat odkąd wyszedłem z ciągów. Dwie grube( 3 dni na bromazepamie i herze przy zerowej tolerancji), jedna taka po której, jak stwierdziła moja ex-psychiatra mogłem nie żyć(zapakowanie na raz mieszanki klonów, chyba też alpry, luminalu, amitryptyliny, gabapentyny, Tramalu), chyba dwie takie jednodniowe(hera na blachę) i dwa dni na fentanylu, gdzie jednego dnia po wymieszaniu go z klonami miałem zapaść . Pamięć mi szwankuje, bo biorę pregabalinę jako stabilizator nastroju, jednak chcę z niej zejść i pozostać tylko na welbutrinie. alkoholu nie tykam od 4 lat innych, tych typowych narkotyków też, bo to są doskonałe wyzwalacze. Jednak miałbym ochotę znów na tak dobre LSD, jak w latach 90'tych, lub grzyby, tylko tym razem zjedzone samemu, by mnie przewiozło i bym mógł zmierzyć się ze swoimi lękami i wejść trochę głębiej w siebie. Nie wiem skąd ta chęć, ale czuję mocno tę potrzebę.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 59 / 16 / 0
Tak, powiedzmy coś jak wszywka. Troszkę inny profil działania. Naltrekson zapycha receptory tak, że (teoretycznie) nie da się ich "odetkać" innym opiatem/opioidem, a z kolei wszywka to nic innego jak disulfiram(?), który blokuje metabolizm alkoholu w organiźmie. Naltrekston de facto nie blokuje metabolizmu, a jedynie nie pozwala się "wyprzeć" z receptorów przez inny opioid. Jeśli sieję dezinformację to niech ktoś mądrzejszy mnie poprawi, bo piszę to wszystko z głowy.
A i co do poprzedniego pytania - po trzech dniach tak jak wspomniał kolega wyżej - w organiźmie dalej będą krążyć pewne ilości Naszego smakołyku. Myślę, że najbezpieczniej jest zacząć zajadać blokery po tygodniu od ostatniego strzała, bo inaczej będzie serio nie ciekawie. IMHO powierzenie swojej trzeźwości jedynie blokerom bez żadnej innej formy wsparcia swojej decyzji w walce z nałogiem to strata czasu oraz pieniędzy.
Pozdrawiam.
LittlePossessedRock
  • 1677 / 261 / 0
Masakra, dłużej w swoim życiu jestem ćpunem, niż nie. Nie mam siły już schodzić, dostaję od psychiatry 3 opakowania bunorfinu na miesiąc. Przez co znowu wykurwiłem sobie tolerkę na buprę na kosmiczny poziom. Jedno jest ok - bo buprze nie czuję fazy.
Ale to jedna z nielicznych zalet. Znowu weź człowieku tu z tego zejdź...
Największy przegryw na forum
  • 375 / 102 / 0
Nigdy nie miałam do czynienia z bupranorfiną, ale też generalnie dłużej w swoim życiu mam problemy z uzależnieniem niż żyłam bez narkotyków. O ile teraz całkiem dobrze się trzymam, bo jestem na naltreksonie i małej dawce pregabaliny, to szczególnie w okresie świąt przypominają mi się zawsze najgorsze jazdy, które miałam po opiatach, najgorsze skręty i ciągi. Dokładnie 28.12.2017 skończyłam swój upodlający ciąg na PST i potem miała jeszcze kontakt z Tramalem wymuszony problemami ortopedycznymi i jeden skręt to decyzję, którąś już z kolei o byciu trzeźwą podjęłam właśnie 2 lata temu. I nie jest łatwo - gdy problemy dorosłego życia przytłaczają człowieka to zanurzenie głowy w ciepłej, opiatowej melasie pozwoliłoby czuć się dobrze. Ale nie chcę już przechodzić skrętów, tego dławiącego stanu lęków, niemocy i beznadziei życia, nocnych potów, rowerków, totalnej niemocy w ciele. Nie chcę by mój partner musiał na mnie taką patrzeć. Ale wiecie jak jest - ciało łatwiej jest odtruć niż duszę.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 59 / 16 / 0
Jakieś trzy lata temu jeszcze przed moim wyjazdem do UK (to tam poznałem Panią H), schodziłem z majki i rolek przy pomocy bupry. Ogólnie nie chciałem wtedy przestać, bo przerabiałem te tabletki podjęzykowe na strzały, ćpuńska pomysłowość nie zna granic. Potem emigracja, która zakończyła się dla mnie powrotem do Polski i prywatnym ośrodkiem odwykowym. Jakoś miesiąc po wyjściu pojechałem z "kolegami" do Krakowa po majkę, a obudziłem się trzy dni później gdzieś na OIOMie w Żorach. Wjebaliśmy na trzech jakieś 70 mg alpry, dużo, dużo amfetaminy, morfiny, THC i alkoholu. Ogólnie nie wiele z tego pamiętam, nawet nie wiem jak się tam w tych Żorach znalazłem. Z opowiadań "towarzyszy broni" wiem jedynie, że w pewnym momencie po prostu straciłem przytomność na stacji benzynowej gdzie to zaopatrywaliśmy się w papierosy. Chujowo było, oj chujowo. Strasznie zawiodłem tym wyskokiem swoich najbliższych. Od tego czasu miałem jeszcze ze dwie podobne akcje, ale to już były mixy typu pół paki alpry, dużo kody i alkohol po czym dostawałem amnezji i robiłem na prawdę dziwaczne rzeczy o których nie miałem pojęcia. Raz jeszcze wrzuciłem z Panną (btw Ona ma praktycznie zerową tolerkę) jakieś 6 mg bromazepamu, 4 mg klona, piwerka, a na koniec soczysty strzał z 80 mg oxy. Gdzieś wyżej już wspominałem jak to się dla Niej skończyło. Rano już o niczym nie pamiętaliśmy więc zrobiliśmy sobie po strzale z paki Apselanu zmieszanego z kolejnym 80 mg oxy na głowę. Tym razem nikt nie ucierpiał. To był ostatni strzał IV i od tego czasu unikamy używek, jakichkolwiek. No, raz na jakiś czas wrzucę symboliczną dawkę kody lub wypiję jakieś piwo, nic więcej.
LittlePossessedRock
  • 3402 / 531 / 0
No to mi tramiec dał popalić, mały ciąg ale to już xxxxxx, 100mg 50szt poszło gdzieś w tydzień, dziś kończę drugi dzień bez opio, rano gryz śniadania i cofka na wymioty, zjadłem niewiele, obiad i kolacja tak samo, nawet woda dala mi odruch wymiotny. Przeklinam cie kurwo! Nie mogę z bólu podnieść butów z podłogi, o innych efektach lepiej nie pisać, jedynie mam klony, zaraz leci na sen 2mg i jutro 3ci dzień, ale wytrwam tak jak postanawiałem 7-10 dni aby spróbować nartlekson w niskich dawkach LDN.

Tuż przed snem od 1mg do 4mg.

Przysiegam sobie że do opio nigdy w życiu nie wrócę. No chyba żeby przyjebać goldenshot.
F̲O̲R̲M̲Y̲ ̲Ż̲Y̲C̲I̲A̲ ̲O̲P̲A̲R̲T̲E̲ ̲N̲A̲ ̲W̲Ę̲G̲L̲U̲.̲
  • 59 / 16 / 0
Ostatnio się wkurwiałem już, bo tolerka nie ta, no i wiadomo, że ogólnie to 1/4 życia przećpana, żadnych wspomnień nic. Nie wiem co mi odjebało, bo zawsze normalnie redukuję dawki "schodząc". Tym razem nie chciało mi się czekać więc zaopatrzyłem się w Perazynę, Pregabalinę, imbir (polecam herbatkė z imbirem pokrojonym w plasterki - też w to nie wierzyłem, ale przypadkiem kiedyś mój stary wpadł na pomysł, że będzie leczył mnie naturalnie jak schodziłem z H i na prawdę pomagało), jakieś elektrolity i inne pierdoły do kupienia w pierwszej, lepszej aptece bez recepty (pomiając dwie pierwsze pozycje). No więc wracając. Przygotowałem sobie wszystko bardzo dokładnie, nawet i jakiś lolek się znalazł, no to jebs! 50 mg Naltreksonu (Naltex) wrzucone i zapite czystą, sodową. Oszczędze Wam moi drodzy tej historii, a zapewniam, że byłaby bardzo, bardzo barwna, przepełniona licznymi epitetami. W pewnym momencie myślałem, że po prostu kurwa wyskoczę przez okno, bo nie zniosę tego dłużej, nie byłem w stanie nawet wyć z bólu, jedynie łzy ciekły mi po policzkach. Ogólnie metoda skrajnie masochistyczna, naltrekson wrzuciłem koło 24:00 to po godzinie już nie mogłem się ruszać. Napchałem się Pregabaliną, Perazyną, wypiłem te nieszczęsne elektrolity, a no i oczywiście imbir! Peak skręta przypadł na jakąś godzinę od zażycia, a po trzech/czterech, a może i pięciu? (he, kto by to liczył wtedy) zostało już tylko rowerkowanie, niesamowite rozbicie psychiczne, trochę cieknący nos. Rano czułem się prawie normalnie, prawie, bo czułem pozostałości po "szoku" jakiego doświadczył mój organizm po wypłukaniu Go ze wszystkich endorfin. Ogólnie jeśli mam być szczery to nie powtórzę już tej akcji. Chyba jednak pozostanę przy tradycyjnej redukcji, a dopiero po pełnym oczyszczeniu organizmu - Naltrekson. Tutaj dorzucę tylko od siebie, mimo, że było to wielokrotnie wałkowane - jedna tabletka 50 mg blokuje jakiekolwiek działanie opioidów/opiatów na mniej więcej trzy dni. Podwojenie tej dawki (100 mg) - analogicznie (?) dłużej. Dużo zależy też od "stanu" Waszych organizmów, metabolizmu itd, ale to już można sobie samemu poczytać. Wbrew pozorom (tak, musiałem się na sobie przekonać) próbowałem przegrzać bloker (co mi się nie udało), ale nie dostałem też żadnego skręta. Po prostu nic nie poczułem, tak jakbym strzelił sobie wodę. Tak jak ktoś kiedyś wspomniał w innym wątku, może fentanyl byłby w stanie wyprzeć Naltrekson z receptorów, chociaż nie osobiście tego nie sprawdziłem i nie zamierzam tego robić.
Pozdrawiam wszystkich.

PS Doskonale wiedziałem, że wrzucenie Natreksonu dzień po grzaniu wywoła skręta - już kiedyś tak zrobiłem, ale po praktycznie dwukrotnie niższych dawkach i krótszych ciągach. Tym razem serio było tragicznie, don't do this at home.
LittlePossessedRock
  • 434 / 107 / 0
@LittlePossessedRock Kozacko to zrobiłeś. Jeden dzień i jesteś czysty, a nie się pierdolić przez tydzień ze skrętem. Jak psychicznie teraz z ciekawości?
  • 591 / 144 / 0
Jakiś czas temu rozmawiałem z moim terapeutą, co miał pod sobą zespół na Dzielnej. Dwóch typków klatkę obok grzało blachę. Jeden był na Naltrexonie, drugi bez. Zgrzali towar tego jednego nic nie porobiło, skoczyli jeszcze po pare pestek i sprzęt do apteki. Tego co był na naltreksonie znalazła chwile później sprzątaczka. Miał nawet palce powykręcane i piana z pyska mu się lała. Jojek miał ksywkę. (i tu muszę zweryfikować swoją wiedzę nt tego leku)
Także w dwóch wypadkach jak dla mnie, czy przyjmowanie naltexu przed czy po mając w sobie jeszcze opio, to nie żaden heroizm, wyczyn, tylko głupota.
Uwaga! Użytkownik thermogrippp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 1799 • Strona 166 z 180
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.