Negatywne konsekwencje przyjmowania fitokannabinoidów i sposoby im przeciwdziałania.
ODPOWIEDZ
Posty: 15 • Strona 1 z 2
  • 4 / 1 / 0
Witam Was.
Jako ze dlugi czas juz zastanawiam sie nad tym, co moze byc przyczyna moich dolegliwosci, postanowilem poczytac forum a przez to ze nie znalazlem odpowiedzi sam zadac pytanie. Cale zycie dzialalem pod presja chociaz do wszystkiego podchodzilem na luzie - tak mi sie przynajmniej wydawalo, najwiekszy nacisk przez rodzicow, ojca ktory potrafil tylko stawiac warunki i poza tym nigdy nie interesowal sie co tam slychac i czy jest ok. Pisze o tym bo wydaje mi sie ze to mialo duzy wplyw na to jakim jestem czlowiekiem. Mialem znajomych ktorych po 20 roku zycia zaczalem unikac bo wpadlem w inne, wydawalo sie lepsze towarzystwo. Od tamtej pory zaczelo sie oporowo palenie mj a potem fetka. Pare razy w tygodniu, mieszajac jedno i drugie ze soba bez oporow. W tym czasie nie pilem w ogole alko. Po jakims czasie doszlo cos co wszyscy nazywali krysztalem choc nikt tak na prawde nie wiedzial co to jest.. Mialem wrazenie ze tylko ja zadaje sobie trud zeby znalezc odpowiedz na to czym to jest i doszedlem do wniosku ze najprawdopodobniej bylo to 3mmc choc do dzis nie jestem w 100% pewien, po prostu wyglad, dzialanie, cena, wskazywalo na to ze jest to ten shit. po okolo pol roku lataniu na tych specyfikach postanowilem ze nie chce juz w tym gnic, tym bardziej ze ciagle mialem jakies jazdy gdzie zastanawialem sie co to jest ten krysztal... Wraz z dziewczyna (tez sobie nie odmawiala) ucieklismy do holandii. Nowa praca, nowe zycie ale i nowe stresy. W nl prawie codziennie palilem ganje i raz na jakis czas przysiadlem do fetki. Duzym problemem zawsze bylo to ze nie mialem oporow, ile bylo tyle wypale, ile bylo tyle fukne. Holandia stawala sie co raz bardziej stresujaca z dnia na dzien, nie odpowiadali mi ludzie ktorych poznawalem. Pracowalem w 2 fabrykach na tasmie a wiadomo ze tam ciezko o inteligentnych ludzi z ktorymi mozna porozmawiac o czyms wiecej niz dymaniu, piciu i tym co kto powiedzial i ma na sobie dzisiaj. Czulem ze ubozeje intelektualnie choc sam nie uwazalem nigdy siebie jako super inteligentnego, raczej normalnego ktory czesciej niz rzadziej zastanawia sie nad problemami ktorzy inni maja w dupie. Poza tym ambicja mowila mi ze musze uciekac, ze to nie jest to miejsce. Po powrocie do PL zlapalem fajna choc stresujaca prace, sters polega na tym ze musze duzo kombinowac i czesto nawet klamac zeby tylko cos kupic w marketach (dlugo by opowiadac), ponad to zmeczenie bo przemierzam mase km. Chwile po powrocie z NL ostatni raz przysiadlem do 3mmc, cala noc szur za szczurem, potem w dzien krotki sen i wieczorem mj. Siedzac na swierzym powietrzu nagle poczulem sie bardzo zmeczony, dopadl mnie lekki jeszcze wtedy lek, wiedzialem ze zaraz mi przejdzie, nagle zamknely mi sie oczy, odcialem sie od rzeczywistosci i oblal mnie zimny pot. Dopiero gdy moja dziewczyna zaczela mna potrzasac ogarnalem sie i wszysto bylo ok. Od tamtej pory nigdy wiecej ani fetki ani krysztalu. Zaczela sie codzienna bomba na mj i czasem jakies piwko. Pod koniec przygody z mj zaczalem sie troche schizowac, a to spalilem sie jadac 700km i nagle w nocy zaczynalem sie bac przejazdu przez las a to inne dziwne jazdy, nigdy nie balem sie o swoje zdrowie do ostatnich paru razy kiedy wydawalo mi sie ze uciska mnie cos w okolicy serca a ono samo bije szybciej.
Opowiedzialem to wszystko dlatego ze moze miec jakies znaczenie przy tym co bylo dalej. Otoz po powrocie z trasy standardowo pojechalem na blanta z dziewczyna, wszystko ok ale chwile po zapaleniu znowu to takie dziwne uczucie cisniecia w klacie i szybko bijace serce, ale tym razem bylo gorzej. Czulem bicie serca w glowie, w klacie walilo niesamowicie i ogromny strach ktory doslownie paralizowal, myslalem czy nie pojsc do rodzicow ( z nimi zamieszkalem po powrocie z NL) i nie opowiedziec co mi jest i zeby zadzwonili na pogotowie. W tym stanie uswiadomilem sobie ze moja mama ma nerwice z ktora walczy od dawna, miala ja rowniez babcia co znaczylo ze ja rowniez moge ja miec. Odpalilem internet zaczalem czytac i wkrecilem sobie ze to na pewno nie jest nic z sercem, to tylko problem z glowa. To byl ostatni raz na mj. Na drugi dzien znow pojechalem w trase, na trzezwo balem sie okropnie ze to jednak cos z sercem tym bardziej ze ono nie chcialo sie uspokoic, ciagle tuklo chociaz nie tak bardzo jak wieczorem, czulem takie przeskoki, zatrzymywania sie serca. Pierwszy dzien po calej akcji to katorga dla mojej glowy, ciagly starch, myslalem ze wszyscy sie na mnie patrza, zle ide, ciezko sie mowilo, a praca jest mocno odpowiedzialna. Jakos to przetrwalem, po powrocie z trasy zrobilem badania, morfologia, holter, pare razy ekg, 2x usg jamy brzusznej, przeswietlenie klatki piersiowej, tarczyca. Po za tym ze watroba jest troche wykonczona i to niekoniecznie przez fete ale tez to ze czas na samej mj pogrubil mnie o jakies 30kg to wszystko bylo ok. Po miesiacu jeszcze jedna przygoda mala z fetka, maly szczur na swieta do alko ktorego sie balem ale zarzucilem, wtedy w sumie nic mi nie bylo poza tym ze znow przeskoczylo serducho i wystraszylem sie ze moze byc gorzej chociaz nie byl to paniczny strach, wrocilem do domu, polozylem sie z dziewczyna, relaks i wszystko bylo ok. Ciezko mi bylo uwierzyc w wyniki badan poniewaz serce ciagle daje o sobie znac, kazdego dnia szybciej bije co odczuwam w klacie, czesto kluje z lewej strony w klatce piersiowej, to gdzies ucisnie. a to lekko przeskoczy powodujac lekki lek. Cale akcja miala byt w grudniu 2015, do teraz nie bylo dnia zebym nie myslal czy wszystko jest ok, czasami robia mi sie miekkie nogi, czasami zakreci sie w glowie (kiedy wiem ze zaraz moze wzrosnac stres) no i po kazdej fajce, bo przez pewien czas balem sie ich palic majac w glowie wizje chorego serca ktore tyton moze oslabic. Tak na prawde dobrze sie czuje tylko wtedy kiedy wypije wiecej alko, wtedy nie czuje mocnego bicia serca w klacie, zadnych przeskokow choc puls mam wtedy szybki jak to po alko + spora masa ciala. Zastanawiam sie teraz po pol roku nie brania niczego jak wplynelo by na moja glowe THC. Zycie jest stersujace a ja chcialbym troche sie wyluzowac, po alko bywa glupawa na glowie i w ciagu pol roku pobilem 3 ludzie wiec nie jest to dobre rozwiazanie. Moze mj by mnie odblokowala ? Pomogla spojrzec na to z tej strony ze rzeczywiscie somatycznie nic mi nie jest, nie chce zarzucac jakis lekow, uwazam ze farmakologia to najgorsze swinstwo. Co o tym myslicie ? Wiem ze jest tu sporo osob ktorym dragi pomogly wyniesc swoje problemy psychiczne na wierch na tyle ze aktywowali rozne psychiczne schorzenia, moze jestescie w stanie mi cos napisac, pomoc ? Caly ten czas to odcinek 2 lat.
Dzieki
  • 19 / 2 / 0
wkreca ci sie nerwica lekowa radzilbym odstawic fetke a tymbardziej palenie bo tylko pogorszy twoj stan i bedzie cie coraz bardziej rylo zajmij sie czyms i nie ryzmyslaj za duzo o tym nic ci nie bedzie ale odrazu ci napisze ze nerwica lekowa przjebana sprawa moze sie utrzymywac nawet cale zycie sport i zajawka duzo pomaga mysl pozytywnie i sie nie wkrecaj zdrowia zycze
  • 4633 / 766 / 0
Mialem to co Ty, tez mnie prochy doprowadzily do takiego stanu w pewnym momencie. Nie moglem nawet zapalic mj bo mi sie wkrecaly te akcje, tez robilem badania itp. Wszystko ok i wtedy sie wkurwilem powiedzialem sobie tak nie moze byc. Zaczalem jarac mj coraz wiecej i czesciej mimo iz "umieralem" gdy bylem zjarany . Trwalo to kilka miesiecy nie pamietam ile az wkoncu sie odblokowalem . Caly czas gdy palilem to tlumaczylem sobie ze jestem zdrowy i to tylko wkreta ze to nerwica. Po tym okresie "umierania" przyszedl dzien w ktorym przygotowany na to co bedzie ze znowu zajaram i bede se wkrecal zajaralem i nic zajebisty stan po mj tylko tak jak powinno byc, dodam ze mialem wsparcie ziomkow ktorzy nie smiali sie ze mnie tylko mnie pocieszali i tlumaczyli ze nic mi nie jest ze to tylko moja wkreta. mj pale do dzis jest zajebiscie , zadnych wkret juz nie mam . Nie jaram jak dawniej bo zycie nie pozwala, nie jest sie juz gowniarzem zeby jarac nonstop ale gdy mam wolna chwile i ochote to lubie sie odstresowac mj. Poza alkoholem i mj nie cpam juz niczego od prawie roku i nie zamierzam wracac do tego bagna. Oprocz nerwicy mialem gorsze jazdy jak psychiatryk i duzo by gadac. Nie potrafie calkiem skonczyc z cpaniem , wybralem mj jako najmniejsze zlo moim zdaniem.


Trzymam za Ciebie kciuki i oczywiscie nie polecam takiego sposobu ktory opisalem poniewaz twoj stan moze sie pogorszyc, bedziesz mial jeszcze bardziej chore akcje. Mnie sie udalo jakos z tym uporac w ten na pewno nie zbyt madry pomysl ktorym bylo palenie w takim stanie, wiem co czujesz.
Uwaga! Użytkownik serotoninowy nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5435 / 1041 / 43
Nie pal tego gówna.
Człowieku, to są narkotyki - nie cukierki.
Myślałeś, że co ?
Psycha siada, będzie gorzej. Ja to też przechodziłem, ale nauczyłem się z tym żyć. Najlepiej przerzuć się na depresanty (ironia).
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 4 / 1 / 0
Dzieki za odpowiedzi.
Dalem sie namowic po pol roku na fetke( na prawde dobry speedzik) nie powodowal plataniny mysli i tego typu spraw, czulem sie na prawde dobrze. W dalszym ciagu odczuwalem klucie w klacie co jakis czas ale poza tym bylo na prawde ok.
Myslalem o tym zeby sobie jakos naprawic popsuta glowe, czytalem na forum ze noopept+cholina moze poprawic stan osob z nerwica lekowa. Jestem praktycznie pewien ze to nerwy bo czeste ladowanie alko+ masa fajek i jeszcze ostatnio ta fetka przy chorym sercu na pewno by dalo o sobie znac a jednak czulem sie jak zwykle.
Co myslicie o tym pomysle ? zamowilem juz [wycięto źródło]
Ostatnio zmieniony 08 czerwca 2016 przez surveilled, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: j/w
  • 76 / 1 / 0
Pozwolę sobie na pytania niezwiązane z tematem - powiedz jak się odżywiasz? I jak wygląda Twój typowy dzień?

Teraz pozwolę sobie na porady niezwiązane z tematem:
Zacząłem od niedawna zdrowo żyć, czyli: jedzenie bez konserwantów (zawsze czytam etykiety); napoje bez cukrów, żadnych słodyczy (no może poza lodami :P ), żadnej wieprzowiny, 1,5l wody dziennie, detoks organizmu poprzez ekstrakt z zielonej herbaty (który też działa na kreatywność), błonnik witalny na oczyszczenie jelit (jelita produkują serotoninę), soki z warzyw i owoców i ciekawie działający ekstrakt z korzenia Maca!

Na serce polecam tanie jak barszcz krople nasercowe o nazwie "krople nasercowe". Są zajebiste. Zajebista jest też witamina C w dawkach 2000 mg dziennie. Generalnie zdrowe i trzeźwe życie daje mi taką klarowność, że hoho! Na spowolnienie myśli też pomogą te krople nasercowe trochę (a to by Ci się kurwa przydało, bo jak będziesz mniej myślał to pojawi się przestrzeń do racjonalnego i pro-zdrowotnego działania). Idź też do kurwa psychiatry.
  • 108 / 6 / 0
Zdarza się, znajdź jakieś inne zajęcia prócz ćpania. Można bez tego się nieźle nakręcić. Fajki i alko wypierdol gdzie pieprzer rośnie. Od czasu możesz zajebać jakąś kode, ale jak masz skłonności to i tak bedziesz jebał i płakał że jest coraz gorzej. Ewentualnie spróbuj z jakimś benzo się spalić. No, ale to też droga donikąd.
Uwaga! Użytkownik Nupidron nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4 / 1 / 0
Pracuje jako kierowca, jeżdzę busem po 20h za kierownica czasami. Nie uprawiam sportu, nadwaga spowodowana żarciem po mj.. Staram sie jeździć na basen popływać, z reguły 3-4 razy w miesiącu sie uda. Jedzenie śmieciowe, często jakaś buła z Orlenu albo mcdonald, chociaż kiedy tylko jest możliwośc i w normalnej porze lecę droga krajowa a nie autostrada to staje na jakies ziemniory i pierś z kurczaka ;) owoce praktycznie w ogóle, warzywa w surowkach.
Nigdy nie myślałem o tym ze jedzenie moze mieć wpływ na stan psychiczny człowieka. Wczesniej wszystko olewałem przez to ze od rana chodziłem spalony a teraz brak motywacji bo troche strach, po ćwiczeniach serce chce mi z klaty wyskoczyć. Ponad to potrafię cały dzien przeleżeć myśląc o tym co mi dolega i czekać kiedy znowu zakłuje albo przeskoczy. Jakby to sie pojawiało sporadycznie to jeszcze byłoby ok ale jak nie wali jak dzwon to przeskakuje albo jak położę sie na brzuchu to czuje jego bicie. Ogółem cały czas sukcesywnie przypomina mi o tym ze tam jest, jedynie kiedy odrywam sie po 5 piwie to wszystko jest ok..
Zawsze byłem osoba ambitna ale teraz totalnie wypalony, pójście do psychiatry odczuwam jako swoista porażkę życiowa ponieważ facet który nie potrafi sobie sam ze sobą poradzić.. Jak to wyglada ?
Powiedz mi jak wyglada u Ciebie dieta ? Co jesz tak z wyszczególnieniem na śniadanie obiad i kolacje, bo na pewno jestem w stanie to zrobic tylko nie bardzo wiem jak sie za to zabrać. Od dłuższego czasu 90% płynów które spożywam poza alko to staropolanka 2000, reszta to jakaś cola w szkle do obiadu w barze.
Dzieki za wszystkie odpowiedzi :)
  • 76 / 1 / 0
grubsoon1993 pisze:
pójście do psychiatry odczuwam jako swoista porażkę życiowa ponieważ facet który nie potrafi sobie sam ze sobą poradzić.. Jak to wyglada ?
Nie wiem, może spójrz w lustro? :D A tak serio, to ja jestem facetem, który miał mocne schizy i nie mógł sobie sam poradzić.
grubsoon1993 pisze:
Powiedz mi jak wyglada u Ciebie dieta ? Co jesz tak z wyszczególnieniem na śniadanie obiad i kolacje, bo na pewno jestem w stanie to zrobic tylko nie bardzo wiem jak sie za to zabrać. Od dłuższego czasu 90% płynów które spożywam poza alko to staropolanka 2000, reszta to jakaś cola w szkle do obiadu w barze.
Dzieki za wszystkie odpowiedzi :)
Moja dieta jest kontrowersyjna... dzisiaj np przez dzień zjadłem dużą pizzę (z drobiem), której wadą jest duża ilość węglowodanów w cieście, które zamulają, dlatego nie będę jej jadł częściej niż raz na miesiąc... potem rozrobiłem 3 łyżeczki błonnika witalnego z wodą na trawienie, który dla mnie jest kluczowy przy dobrym samopoczuciu. Prócz tego, wiadomo te 8h snu. No i wypiłem sok z marchwii 100%. Przez dzień piję też sok z jabłek 100%.
Na wieczór 100mg 5HTP i 2 łyżeczki korzenia maca i znowu błonnik witalny, a rano 250mg ekstraktu z zielonej herbaty i 2000mg wit C, błonnik, no i w sumie też 100mg 5HTP.
Dwa dni temu jadłem kebaba z baraniną (a przynajmniej mnie zapewniano że to baranina), o której w necie można poczytać same zdrowe rzeczy. Tutaj również wadą jest białe pieczywo. Ale kababów więcej nie kupuję, to był jednorazowy wybryk.
Generalnie nie mam podziału na śniadanie, obiad i kolację - jem jak jestem głodny. Od jutra zaczynam dietę czysto warzywo-owocową, która po kilku dniach przerodzi się w głodówkę, trwającą co najmniej 7 dni. Głodówki mają przeważająco więcej zalet, niż wad. Po głodówce zamierzam nie wracać do mięsa, ze względu na szacunek do zwierząt, ale nie wiem czy mi się uda.
Aha, jem też duże ilości majonezu Winiary, który zawiera: olej rzepakowy (świetnie działa na serce), musztardę (wspomaga odchudzanie) i żółtka jaj kurzych (zdrowy cholesterol).

Coli nie pij, bo to prawie sam cukier, który upośledza zdolność do jasnego myślenia. Frytki np odpadają, bo to tłuszcze trans, które pierdolą wszystko w organizmie. Tak samo wszelakie chipsy i mięso z McDonalda. Poza tym np parówki to największe ścierwo na świecie - zobacz w necie jak je się produkuje, na poprawę apetytu ;)

Aha, no i jak chcesz rzucić palenie lub alkohol, lub zmniejszyć częstotliwość spożywania tychże, to kup sobie skrobię z korzenia kuzu, która zmniejsza chęci na te używki, tutaj więcej informacji: http://blog.bionica.pl/co-to-jest-kuzu/

PS. Na serce bierz czosnek, ale nie więcej niż 2-3 ząbki dziennie, bo podrażnia żołądek.
  • 6 / / 0
mj rozwaliła mi cały system w głowie. Wyciągnęła ze mnie wszystkie fobie i lęki. Do tego dołączyła depresja.
Dopiero 3 psychiatra ogarnął sytuację z moją głową. w trakcie leczenia wracałem do palenia i tylko się pogarszało.
Rzuciłem ten syf razem z fajkami i jakoś wcale nie było lepiej.
Miałem ochotę pozbawić się życia, bo właściwie nie mogłem funkcjonować w społeczeństwie.
Wszystko to działo się do dnia.. gdy zniechęcony życiem przyjąłem 300ug kwasu.
Tego tripa nie zapomnę do końca życia, pozbawił mnie z połowy objawów nerwicy i deprechy,
szczerze to psychodeliki zrobiły więcej dobrego niż leki i psychoterapia.
Nie odradzam fachowej pomocy, wręcz zalecam.. ale czasem warto zerknąć w głąb siebie i odszukać źródło problemów.
ODPOWIEDZ
Posty: 15 • Strona 1 z 2
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.