Po pracy wpadłem do Krzycha który odebrał paczkę, którą sobie zamówiliśmy na pół z NL, były tam jakieś b-k typu NEP, etizolam w prochu, jakieś blotterki coś tam coś tam. Nieważne. Już po drodze widziałem, że coś jest nie tak, bo jak napisałem mu, że wychodzę z pracy i jadę do niego to pisał wiadomości normalne i zrozumiałe, ale w połowie drogi która trwała z 40 minut to jego wiadomości wyglądały tak jakby pisał na klawiaturze łokciem a nie palcami. Czyli paczka została rozbrojona. Zadzwoniłem domofonem, zakomunikowałem że jestem, usłyszałem niewyraźne "okej". Jak tylko otworzył mi drzwi do mieszkania to widziałem że jest grubo - gość ledwo stał na nogach i musiał asekurować się futryną.
Jak się szybko, okazało zaczął jeść etizolam w prochu palcem, bo glikol z allegro nie zdążył dojść, a tak go cisnęło żeby coś przyjebać że nie było nawet mowy o pójściu do pobliskiej żabki po setkę wódki żeby zrobić roztwór. Oczywiście jak to benzo na palec, z dawką nieźle przesadził, i za bardzo go zmuliło to walnął NEPa, NEP za bardzo go przyspieszył z kolei, to znowu etiz i tak na zmianę xD Siedzimy tak, on puścił muzę, gadamy o czymś, i on nagle mi komunikuje że no ja ogólnie do pracy idę dziś wieczorem xD On w takim stanie chciał iść do pracy, jeździć wózkiem widłowym. Co lepsze to miał być jego pierwszy dzień w nowej pracy.
Odradzałem mu to zdecydowanie, mówiłem żeby zadzwonił do pracy, i... w sumie nie wiem, pierdolnął cokolwiek, że jest chory, no cokolwiek. Gość ledwo po domu chodził więc nie wyobrazałem sobie pozwolić mu iść do roboty, bo zakładając że by tam dotarł w ogóle, to jakby wsiadł za ten wózek to by była tragedia. Udało mi się go przekonać. Jak Krzysiek przestał próbować w tym wspaniałym stanie dzwonić do pracy pilotem od tv (na którym szukał ekranu dobre 10-15 sekund zanim przestałem się śmiać i mu powiedziałem że to nie jest jego telefon) to stwierdziłem, że jak zadzwoni to będzie od razu słychać, co jest grane, bo bez dwóch zdań - przedlużanie słów, itd. no brzmiał jakby był najebany okrutnie.
Koniec końców poszedł jakiś SMS z marną wymówką, no ale lepsze to niż nic. Mówił że pewnie go wyrzucą za takie coś, albo będzie miał przejebane conajmniej, bo to w końcu pierwszy dzień w nowym miejscu pracy, no ale weź tu wybieraj - rozjechać kierownika wózkiem widowym czy nie przyjść na zmianę. No nic, pomogłem mu jeszcze trochę sprzątnąć rozpierdolu którego narobił po "pęknięciu" paczki, i zabrałem mu resztę etizolamu żeby nie wpadł na jeszcze mądrzejsze pomysły. Wszystko dla jego dobra i bezpieczeństwa. Zresztą połowa z grama etizolamu była moja, i dogadaliśmy się że po prostu zrobie w domu z tego roztwór i mu połowę odleję i oddam, następnego dnia nawet, no chodziło o to, żeby po prostu tego dzisiaj nie miał przy sobie bo to przepis na cyrk. No spoko, dogadaliśmy się, wszystko fajnie, posiedziałem trochę i wróciłem do domu.
W drodze do domu kupiłem wódol i w domu zrobiłem roztwór. Polałem tam sobie ze dwa trzy razy, potem poszedłem spać bo jutro rano do pracy. No więc rano poszedłem do pracy. Jako że z rana sobie polałem trochę (of course), to stwierdziłem że nic się stanie, jak do pracy pójdę z roztworem, bo czemu nie? W tym stanie to wydawało mi się to świetnym pomysłem. Podobnie jak pierdolnięcie sobie jeszcze na oko trochę etiz w trakcie przerwy. A potem jeszcze przy okazji wizyty w toalecie. Poskutkowało to tym, że jeszcze tego samego dnia kierownik podziękował mi za współpracę z firmą. No to chuj. Ale przynajmniej benzo jest.
Wieczorem zadzwoniłem do krzyśka aby mu opowiedzieć jaki niesamowity dzień przeżyłem. Mówię do niego:
- Nie wiem czy zabieranie ci tego etizolamu było najlepszym pomysłem.
- A co, też wyjebali cię z pracy?
- "Też"??
- No mnie też wyjebali.
Los jednak chciał inaczej, w paczce był również pakiet z 4cmc i owym wieczorem wiadomo co i kto mnie podkusił i szepnął do ucha bym sobie walnął kreskę czy dwie. Zjadłem ten pakiet w 3 godziny, 3 kreski było to max 0,7g na oko. Skończyłem o 20. O 23 kolejny genialny pomysł, spać się nie chciało, powinienem się spacyfikować benzodiazepinami i iść spać. To byłaby najlepsza decyzja ale oczywiście kolejny szept do ucha.
Zarzuciłem łącznie jakieś 180mg 6apb. Faze już opisywałem, generalnie bez szału długo czekałem że może to się tyle ładuje ale nie, po prostu czułem jedynie serotoninowy spokój, serotoninowa benzodiazepina tak bym to nazwał.
Kolejna idiotyczna decyzja o 4 rano że no wypadało by się przespać a się nie chce w ogóle, mam dość już leżenia w tym stanie bo nie ma z niego żadnych plusów. Zarzuciłem już nie pamiętam ile klonazolamu czy pól tabletki 0,6mg czy jednak całą, po około godzinie jako że nadal nie mogłem zasnąć dorzuciłem tabletkę 1mg flualprazolamu i po 15minutach kolejne 1mg. To już mnie ścięło ale sen nie trwał długo, chyba z 2h i zaliczyłem blackout, prawdopodobnie wybudził mnie pęcherz, nic nie pamiętam tylko opowieści że zasnąłem na kiblu, prawie wpadłem do wanny i przestraszyłem rodzinę a na koniec walnąłem się znów na łózko i spałem gdzieś z 5h, blackout czarna dziura, wstyd. Obudziłem się to miałem rozmowe wychowawczą musiałem sprzedać bajkę w czym każdy ćpun jest dobry, udało się jeszcze z profitami... Z czego kurwa nie jestem dumny, coraz bardziej już sobą gardzę.. no ale chuj, jedziemy dalej.
Później wpadło mi w ręce przypadkowo sporo 3cmc, miałem nie cpać ketonów no ale jak dostałem za darmo to mam wyrzucić? To było w środę, waliłem od rana praktycznie cały dzień i całą noc aż do wczoraj do wczesnego po południa, poszło 5g. Działanie z jakim się spotkałem było następujące. Na pewno było to 3cmc od razu mówię, jednak mój stan gdzie we krwi jeszcze krążyło 6apb i benzodiazepiny zmienił profil 3cmc. Osobiście uważam że serotoniny w mózgu miałem tyle co kot na płakał a może w ogóle jej nie miałem. benzo dodatkowo też zrobiło swoje, układ nagrody leżał. Sniff nawet sporych kresek 3cmc nie dawał żadnego nawet minimalnego nieogaru, euforii czegokolwiek. Jedyny efekt to speed ale też taki mizerny i niedojebany, za to z każdą kolejną kreską zaczęły się pojawiać halucynację i narastać aż stały się mocne, jak sądzę deliryczne bo widziałem cienie, ludzi jakieś przelatujące kruki których nie było( to moje pierwsze takie haluny) oraz halucynacje głosowe. np jak jakiś tir przejeżdzał który robił duży hałas to pośród tego hałasu słyszałem głosy jak ktoś mówi jednak starałem się w to nie wkręcać i nie zwracać uwagi ale się nie dało czasami, obelgi jakieś leciały i morały w moją strone( też pierwszy raz takiego czegoś doświadczyłem). Nie powiem, przestraszyłem się tego stanu w chuj. Zaprzestać juz walić, byłem też już fizycznie wykończony bo przez ten cały trip 2 dniowy zjadłem banana, dwie nektarynki i talerz zupy pomidorowej z ryżem. O nawodnienie dbałem ale bez energii z posiłków, bez snu, czy jakieś przyjmowanie witamin nic nie da. Leżałem próbując usnąć długo nieźle poschizowany i bijąc się z myślami czy wziąć benzo trochę klonazolamu, jednak się bałem bo zapomniałem wspomnąć że przez cały ten trip się czułem jakbym miał alzhaimera, ciągle coś gdzieś kładłem i zapominałem gdzie, szedłem gdzieś zapominałem po co itd prawie kolejny przypał złapałem przez to, no nie ważne. Bałem się że już zapomnę jak się nazywam, nie wziąłem ostatecznie. Zasnąłem po jakimś czasie, jednak tylko na 20min, wstałem o dziwo po tak krótkim czasie i haluny były z połowę mniejsze. Poszedłem nawet do biedry po jakąs zapiekankę i witaminy. Manii prześladowczej jak coś to nie było w ogóle, nie towarzyszyła temu stanowi. Zjadłem te zapiekankę, wypiłem witaminy i położyłem się z powrotem. Ziewałem co chwilę ale usnąć się nie dało za chuja mimo totalnego wycieńczenia. Wkurwiłem się o 21:30 i zarzuciłem pół tabletki 0,3mg klonazolamu, po jakiejś godzinie usnąłem. W nocy się wybudziłem jak zawsze ze 3 razy na szluga ale już po pierwszym wybudzeniu czułem się dobrze. Przespałem z 8h, Rano już normalnie, minęło to co najgorsze. Nigdy takich jazd nie miałem, profilaktycznie dziś dorzuciłem te pól tabletki klonazolamu i cieszę się że mam to za sobą. Takie schizy gdzie już widzisz coś czego nie ma, głosy słyszysz to jest przejabane. Nigdy w życiu tak nie miałem, przejebany stan.
Napisałem to tutaj z zapytaniem do was, gdzie to opublikować ku przestrodze? Tutaj was sporo czyta temat to może doradzicie.
Morał tej bajki jest krótki i niektórym znany, mixując co popadnie będziesz pojebany.
Przeniesiono na prośbę autora ~Vetulani44
04 stycznia 2020awonor pisze: czytajac komentarz powyzej przypomnialo mi sie pierwsze i ostatnie odkurzanie po nbomach, laata temu (konkretnie 25b) - gdyby ojciec mi nie zwrocil uwagi to chyba bym wyszorował szczotką od tego odkurzacza dziurę w podłodze. ale daje chuja obciąć, że ciągle tam były paprochy!
Wróciłam z roboty napierdolona helem oczywiście. Wtedy waliłam dzień w dzień od paru lat, i postanowiłam zrobić ogromne pranie! Tak! Takie pranie, jakie robi się raz w miesiącu albo i raz na dwa miesiące. Mieszkałam wtedy z mamą i siostrą. One włączyły jakiś film i oglądały go na TV (albo może leciał w TV?), a ja załadowałam pełną pralkę łachów i posegregowałam resztę tak, że wyszła mi górka na jeszcze jeden zakładunek, ale już bez miejsca na gacie i skarpetki, których było tyle, że ten ostatni załadunek byłby za mały, by wrzucać go do dużej pralki. Uznałam więc, że będę prać RĘCZNIE. Od czego mam w końcu kończyny? Podczas, gdy w pralce to się mieliło, ja nalałam sobie wody do ogromnej michy i dolałam płynu do prania i zaniosłam to sobie do pokoju, w którym moja mama i siostra oglądały film. Od samego początku powiedziały mi, że coś dziwnie wyglądam i zapytały "co znowu wpierdalałam albo wstrzykiwałam". Oczywiście stwierdziłam, że nic. Wzięłam się za PRANIE gaci i skarpet. Chcąc udawać trzeźwą i zainteresowaną filmem (a nie, że zasypiam), dopytywałam o nieistotne głupoty dotyczące tego filmu i je tym tylko wkurwiałam, a od napierdalania prania gaci i skarpet w tej biednej misce miałam na palcami dłoni rany od tarcia. Po prostu nie czułam bólu, który sobie zadawałam. Goiło się dość długo z tego, co pamiętam. Łaziłam z rękami jak jakiś bezdomny po walce w innym bezdomnym, bo na początku to były rany, które dezynfekowałam i zaklejałam plastrami (co już i tak podejrzanie wyglądało i rodziło pytanie "Co Ci się stało?"), ale późniejsze strupy były wyjątkowo kaszaniaste, zwłaszcza przy całym "odpicowanym" wyglądzie - zawsze pełny makijaż, w tyrze nienaganny strój (kazano mi tam siedzieć w białej koszuli i marynarce).
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
Wchodzę do kabiny żeby zrobić sobie kreskę, zaczynam kruszyć i nagle ten sam gostek wychyla mi się z góry (był kabinę obok) i mówi do mnie "Słyszę, że też na kreskę. Pożyczyła byś mi kartę, bo zostawiłem portfel w aucie?" :D
Oczywiście mu pożyczyłam, zakumplowaliśmy się nawet i mamy kontakt do dzisiaj xD
Kiedyś zawsze po jebnięciu jakiegoś bk miałem srakę, więc uznałem, że zajebię kreskę i się od razu wysram.
Posypałem kreski i nagle jakiś dziad otwiera drzwi, patrzy się na krechy, patrzy na mnie, mówi "oj, przepraszam" i zamyka drzwi.
Zajebałem klefa, podnoszę deskę, patrzę a tam kiełbasa. To myślę "pójdę do kabiny obok".
Po dosłownie sekundzie otwiera ten sam dziad i mówi "co waliłeś, fetę, czy kryształ".
Powiedziałem, że kryształ i spytałem się, czy on też ćpa.
Odpowiedział, że tak. Zaczęliśmy gadać, z ciekawych rzeczy, na pewno muszę wspomnieć o złotej radzie "jak będziesz walił w żyłę, wal w chuja, bo jak ci stanie jest najbardziej ukrwiony".
Po jakimś czasie powiedział, że musi iść po zakupy i wracać do domu, ale ja nalegałem, że go odprowadzę.
W końcu powiedział "idź sobie, bo idę walić konia, chyba, że chcesz ze mną".
Wchodzę do Dino, oglądam się, prawie pusto.
Podchodzę do kasy.
Pół litra Soplicy poproszę.
Aha, i jeszcze rothmansy.
Ile razem >?
To jeszcze 4 paczki poproszę...
...
I rura z wódą i paczką fajek przed siebie.
Byle szybciej byle dalej, słyszę z tyłu coraz cichsze "halo", "hallooo", a ja jeszcze szybciej.
Dawno tak nie biegałem, mogła mi pikawa strzelić.
Hahaha, ale było warto.
Bankowo wezwała gliny, bo mijał mnie radiowóz jakiś czas później. Ten strzał adrenaliny i spalone kalorie, tego mi kurwa było trzeba.
Co to za pojebana akcja, nie wiem co mi odbiło. Moja siora powiedziałaby na to - dno, staczasz się i tyle.
Stoimy pod hostelem najebani i podbija gościu z pytaniem czy mamy siedem euro pożyczyć. Wystrzelony jak sam chuj, gały rozjebane.
Nawija makaron, że bezdomny, że na jedzenie. A ja, że akurat miałem pudełko pizzy to mu ją wręczyłem uśmiechnięty.
Nie wiedział co zrobić i stał taki bezradny na środku ulicy z tym pudełkiem hahah
Pomogłes bezdomnemu Rzymianinowi na miarę swoich przećpanych na tamten moment możliwości. Na pewno po jakimś czasie się połapał że dostał od Cb pudełko do którego może se wyżulone eurony wkładać. Lepiej jak portfel!
A spotkałem go wczoraj pod pizzeria ale już taki spokojny był
Marihuana a rak głowy i szyi: Czy używanie marihuany może zwiększać szanse na raka?
USA może zaoszczędzić 29 miliardów rocznie dzięki legalizacji marihuany medycznej
Konsekwencje płynące z rozporządzenia MZ ograniczającego pacjentom dostęp do medycznej marihuany
Japonia wprowadza zmiany w polityce dotyczącej konopi indyjskich
Japonia, znana z konserwatywnego podejścia do substancji kontrolowanych, wprowadza istotne zmiany w swojej polityce dotyczącej konopi indyjskich. Nowe regulacje wprowadzają zaostrzenie przepisów dotyczących rekreacyjnego używania marihuany, jednocześnie otwierając drogę do legalizacji produktów medycznych pochodzących z tej rośliny. Takie podejście odzwierciedla starania Japonii o zrównoważenie ochrony społeczeństwa przed nadużywaniem substancji z postępami w leczeniu medycznym.
USA szukają kontrahenta do produkcji setek tysięcy jointów na potrzeby badań naukowych
Władze federalne USA, a konkretnie Narodowy Instytut ds. Nadużywania Narkotyków (NIDA), ogłosiły nowe zapytanie ofertowe, mające na celu znalezienie kontrahenta, który wyprodukuje setki tysięcy standaryzowanych „papierosów z marihuaną”.
Oskarżony o posiadanie narkotyków przyszedł do sądu z narkotykami
Kilka gramów mefedronu miał przy sobie 28-latek, który brał udział w sądzie w Lublinie w rozprawie jako oskarżony o posiadanie narkotyków. Mężczyznę zatrzymali do kontroli policjanci, gdy ten wyszedł już z sądu. Zwrócili na niego uwagę, bo był im znany z wcześniejszej z działalności przestępczej. Gdy pojechali do jego miejsca zamieszkania, znaleźli jeszcze ponad kilogram marihuany i klefedronu.