02 grudnia 2022london5 pisze: Hmm.
Skoro już tak wspominamy.
Hah. Przypomniało mi się jak przyszedł do nas na serownie mój kumpel z pracy, tylko z innej filii.
I drze się, wymawia moją ksywkę i mówi - nooo jak zwykle ty to masz największe oczy na firmie !
A ja mówię, że to po to żebym lepiej sery widział.
30 listopada 2022london5 pisze: Co wy macie z tą policją.
Chyba coś za uszami.
Ten lęk przed policją z niczego się nie bierze.
Jak ktoś ma czyste sumienie, to ma schizy innego typu.
I koniec oftopu.
No wiadomo, sami swoi, więc w klimacie psychodelicznym wyekstrahowałem DMT, wsypałem do jednej fiolki, a do drugiej 5-MeO-DMT. Obie włożyłem do przygotowanego wcześniej, wyłożonego aksamitem pudełka, takie royal DMT, czacie.
A na imprezie dowiaduję się, że i normalni ludzie będą
Całe szczęście trafiła mi się laska, z miejsca było widać, że czai klimaty. Bardzo się ucieszyła, dostałem kilka ukłonów dziękczynnych i przytulasów.
Ale farcik był, zwłaszcza że znajomy mi mówił, iż podczas poprzedniej edycji były dzieci, które te prezenty roznosiły
A impreza wypas, mieliśmy backstage z kanapami, lodówką pełną alko, własnym sraczem no i możliwością poronienia się jak chcemy, bez kitrania się w toalecie.
Podbija znajomy wykręt od telebimów, poznaliśmy się w Monachium kilka lat wstecz, mówi ze ma zajebistego mefa, przypierdalam kreskę, ide do kibla, gonie krople po aluminium, przy okazji dojeżdżają brakujące lampy z magazynu, a magazynierzy sypia szczura to wale z nimi, znajduje punkt gdzie nabijają butle a po drodze zajeżdżam na stacje kupić browary i wódę, wale 200 i Łomżę miodowa, wciągany kreskę i jadę dalej aż do Zabrza. Wytaczam się z auta wypierdslajac sie o otwarte przed chwila drzwi kierowcy, coś szprecham ze butle nabić trzeba szybko, wąsaty hitlerowiec w wieku lat kilkudziesięciu coś mi pierdoli po Śląsku i macha łapami, ni chuja nie rozumiem, pyk karta, faktura i elo.
Pech chciał ze jadąc z tego wypizdowa po drodze miałem hotel. Coś sie zjebalo z bankiem, wiec biorę Cuba libre z podwójnym rumem na rachunek pokoju, robię szybki zastrzyk z mieszanki helu z koksem, wale na hejnał dwa razy ów specyfik, po czym próbując zapłacić(kartę trzymam w pokrowcu na telefon) wypada pusta Samara. Typ z hotelu patrzy, śmieje sie, skwitował ze chyba już pusto, czy czegos nie trzeba. Pytam ile mu to zajmie. 30 minut. No dobra stary, to masz gotówkę i dawaj. Finalnie przyjechał gość dilujacy feta. Tak w razie czego wziąłem na zapas dychę. Przyjebalismy, pomógł mi przerzucić butle w sensowniejsze miejsce żeby nie latały, i mówię ze może mieć wśród moich towarzyszy więcej klientów. Jedziemy na dwa auta na Gliwice. Okazuje sie na miejscu ze chłopaki zbyt szybko pojechali do góry kratownica i nie ustawili lamp. Nie da sie zjechać i poprawić.
Trzeba sie wpierdolic i poprawić. Patrzę, mówię kuuuuuurwa.ja nie wejdę. Tak nim sie obejrzałem znalazłem sie na ostrej bombie kilkadziesiąt metrów nad ziemia na wiszącej konstrukcji, która przy okazji w ramach urozmaicenia czasu i przebicia jebala prądem przy każdym dotknięciu, wiec dało sie na tej wysokości tylko na tym stać w butach bo próba usiądniecia kończyła sie smażeniem jajec. Pamietam ze była wtedy już jakaś 12, a ja już byłem tak zmęczony, ze postanowiłem poleciec w chuja, przypialem sie uprzężą do kraty i zajebalem w kime leżąc na kablach tam u góry. Tam dopiero odespalem poprzednie kilka dni trasy.
Scalono -- 909
Dodano akapity -- 909
A chuj, jeszcze jedna historyjka. Po jebnieciu pandemii anulowano wszelakie festiwale i koncerty, tak z dnia na dzień zajmując się realizacja dźwięku i światła zostałem bez zajęcia. Niewiele było trzeba. Jakoś po tygodniu mi odjebalo, spakowałem w kwietniu scyzoryk, pare gaci, poszedłem na pierwszy pociąg który leciał nad morze i postawiłem sobie za cel bycie like a rolling strone. Zero ładowarki, zero hajsu przy sobie, zero dokumentów, radź pan se.
W ten sposób nim się obejrzałem przebyłem kilkaset jak nie więcej kilometrów udając bagaż w PKP leżąc na górze nad miejscami dla pasażerów, wypytując miejscowych gdzie jest najbliższe jeziorko czy rzeka żeby uprać gacie i rozbić namiot. Zapadł mi w pamięć pierwszy przelot z Warszawy nad morze, jak w przedziale intercity siedziała matka z gowniara córka. Wpadam ja. Nóż przy pasku, bojówki moro, jak z wojny w Wietnamie, szlug w ryju, patrzę na nie, one na mnie, wypalam coś w stylu jak coś to mnie nie widziałyście, po czym wpierdalam się nad nie na miejsce na bagaż i proszę córkę żeby tak mnie przykryła kocem żeby konduktor nie połapał się ze nie jestem plecakiem tylko rolling stone.
Zaniemówiły ale spędziły zadanie. Dwa dni potem miałem już własna mini jaskinie pod korzeniami drzewa w Beskidach,w jeziorze żywieckim łowiąc ryby na zmajstrowaną wędkę z haczykiem z zawleczki od puszki po piwie na ognisko żeby coś wpierdolic. Gdzieś miałem nawet kilka zdjęć. Tak przeżyłem z nudów prawie 3 miechy wpierdalajac lokalna zwierzynę i grzejąc się od ogniska. Próbowałem nawet jak miałem możliwość złapać się z jedna z forumowiczek, ale odpuściłem, bo po miesiącu życia w lesie chyba by mnie przeklęla jak by mnie zobaczyła. Cóż, grunt to zdrowo nasrane w bani.
Wrócili. Siedzieliśmy na kanapie i szyderczo obśmiewaliśmy imprezę. Co jakiś czas zaczepiali nas różni ludzie. Przyszedł facet i spytał czy widzieliśmy takiego niskiego gościa z blond włosami. Nim skończył mówić do pokoju wszedł wysoki gość z siwymi włosami.
- O, nie ważne. Znalazłem.
- Mówiłeś, że jest niski i blond a ten jest wysoki i siwy - pytam.
- Tak. Bo to jego ojciec.
Odszedł na dwa kroki po czym zatrzymał się i spytał:
- W zasadzie to chciałem się dowiedzieć czy macie może ketaminę?
- Nie.
- Ok. Have a good day.
I poszedł. Potem napatoczyła się jakaś wykręcona parka. Laska ciągle nawijała mieląc szczęką a chłopaczek miał problem ze skręceniem papierosa i mimowolnym ruchem nogi przewrócił dwie puszki piwa stojące na ziemi.
Padła propozycja ukradnięcia jakiegoś obrazu z tego przybytku. Jamal powiedział "ok, let's go" i poszedł z parką szukać zdobyczy. Problem w tym, że Jamal był jednym z trzech czarnych na tej imprezie więc trochę rzucał się w oczy. Wynieśli jakiś obraz zupełnie normalnie, głównymi drzwiami, szybko jednak jacyś ludzie na motorach rzucili się w pościg za nimi. Dzwoniliśmy do Jamala sprawdzić jak sobie radzi. Odebrał w końcu mówiąc, że zostawił obraz na ulicy, teraz siedzi schowany gdzieś w krzakach i musi kończyć bo te pedały na motorach ciągle tu jeżdżą.
Na następny dzień przeprosił burżuja malarza i nie wiem jakim sposobem, udało mu się nawet dogadać z nim co do pomocy w organizacji wystawy jego prac.
23 października 2020Dualizm22 pisze: CHCESZ WIEDZIEĆ WIĘCEJ ? DOPAL TO CO ZOSTAŁO W BUTELCE.
Ogólnie był to pierwszy prawdziwy kontakt z mj. Pierwszego "kontaktu" nie liczę bo kolega żyd nabił tylko 2 lufy, które były mieszaną 50% mj i 50 tytexu z których chuja poczułem a nie fazę.
Przechodząc do urodzin. Załatwiłem 2g jazzu od kumpla + dostałem prezent w postaci bongosa od niego.
Ostro się spizgałem po zajebaniu nie określonej ilości trawy z bongo i 1 całym lolku. Miałem tak pozytywną fazę, której nie powtórzyłem nigdy wcześniej i nigdy później po trawce. Spizgany wyplułem na koleżankę colę bo napady śmiechu mnie dopadały gdy coś jadłem lub piłem. Leciało na kompie reggae. Jako tło do nuty był ustawiony czarnoskóry jarający bakę. Cisnąłem z niego bekę tępo pytając się współ imprezowiczów "czemu on jest czarny? Nie rozumiem " i śmiech przez 15 min(ogólnie od śmiechu klatka piersiowa nakurwiała mnie 2 dni :D).
I pamiętam jeszcze śmieszną akcję z tej impry jak koledzy (kurwy jebane tej akcji im nie wybaczę) ustawili mi screen z gej porno na tapecie na kompie i jebnęli mi zdjęcie jak zblazowany się na to tępo patrzę xD
Ogólnie postrzątaliśmy chatę i bongosa popsikaliśmy dyzodorantem (co miało przypałowe konsekwencje o czym zaraz opowiem).
Ogólnie starzy się nie domyślili że ćpałem. Jednak gdy poszedłem na dwór mama postanowiła powąchać bongo jebało z niego okrutnie dezodorantem. Zrobiła mi o to inbe gdy na chatę wróciłem. Kurwa podejrzenie o ćpanie dezodorantu to w mojej banki była większa ujma niż mj więc przyznałem się do jarania baki w akcie wkurwienie i... Obeszło się o wiele wiele mniejszym przypałem(praktycznie 0wy).
Aktualnie po 5ciu latach od tej akcji gdy wbiję do mamy to potrafimy razem Lolka spalić. I śmiać się z tej akcji xD
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.