Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3462 • Strona 320 z 347
  • 3072 / 576 / 0
@jezus_chytrus
ja nie pisałem tego jako anegdotę, to był tylko załącznik . Taki offtop z wątkiem ale nawiązujący do posta wcześniej. Tu są czasami offtopy komentatorskie anegdoty samymi jej nie będący
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 2376 / 549 / 0
Ogólnie mowie,ze jak dobra anegdota to może być i o kaszlakach.
  • 34 / 2 / 0
11 czerwca 2022jezus_chytrus pisze:
No ja widuję w pobliżu aptek puste blistry po Thio, jak się walają. Ludzie - jak chcecie to sobie spokojnie ćpać, to nie róbcie takiej obory (to bynajmniej nie sugestia do użytkownika wyżej, tylko ogólnie). Potem się będziecie dziwić, jak w każdej aptece będą Wam odmawiać sprzedaży, albo twierdzić, że nie ma.
ZA czasow sklepow, legal i tych ukrytych po banach, ten sam problem byl, to znaczy puste opakowania po dopach porozpi&&&&&&rdalane wszedzie wokolicach sklepow.
  • 190 / 33 / 0
Też widuje u siebie w mieście te kartony i blistry po thiocodinie. Niestety z patologią sie nie wygra. Dopiero jak kodeina będzie nielegalna to te kurwy zaśmiecające tym ulice i robiące przypał będą płakać
  • 3368 / 685 / 9
Lata temu mieliśmy na mieszkaniu zbiory outdoora zioma. Niestety, palenie było zapylone. Dobry, prawilny weed z outu ale z pestkami. Kręcąc lolka czy robiąc tam jakieś bonio trzeba było przelecieć palcami topa z dołu do góry i powyciskać pestki. W sumie były to dobre nasiona i były by z tego dobre krzuny normalnie bo temat był fest w chuj. Zbieraliśmy je do takiego garnka. I tak leciały miesiące, była zima, podjadaliśmy sporo Acodinu wtedy. To były jeszcze czasy paczek 450 mg za <10 zł. dexa się jadło, przepalało się zielskiem i ogólnie tak się nam "studiowało". Garnuszek z pestkami coraz bardziej się wypełniał. Było ich już tam całkiem sporo. Wyglądało to jak kasza na gotowanie, albo cała paczka żarcia dla papug. I pewnego dnia jedliśmy jak zwykle Aco, ziombel walnął wtedy jakąś dużą dawkę. I tak siedzimy, wczytuje się, piwo pijemy, walimy bonga aż tu nagle ziom łapie za ten garnek z tymi wszystkimi pestkami, wyselekcjonowanymi pestkami, i wali centralnie do niego spawa zalewając konopną kaszkę swoją treścią żołądkową. Pestki pływają w tych wymiocinach. Ziom pospiesznie spuścił to w kiblu. Niby beka ale pamiętam, że wtedy grubo się zasmuciłem jak wyobraziłem sobie na DXM to, że te pestki wykiełkują gdzieś w ściekach i mogło być z nich tyle dobrego palonka. Lipa, można było pomyśleć trzeźwo i je po prostu przepłukać. Niestety ten s&AMP;s niezbyt sprzyjał trzeźwemu myśleniu na tamtą chwilę. Kto wie może trafiły na jakąś żyzną glebę, nawozu miały pod dostatkiem.
"I don't recognize the right of this comity to ask me this kind of questions. And furthermore... You can all go fuck Yourselfes."
  • 12012 / 2344 / 0
Jaka to była pora roku? Jeśli akurat początek sezonu outdoorowego, to faktycznie mogliście to wypłukać, wykiełkować (skuteczność byłaby pewnie zadowalająca) i siać gdzie popadnie : D Oczywiście żartuję - takich rzeczy się nie robi dla dobra okolicznych rolników, którym męskie krzaki mogłyby zapylać panny.
Mogliście normalnie zrobić z tego uprawę, ale takie kołchozy (w sensie uprawa w kilka osób) często kończy się tak, że ktoś zagarnia plon dla siebie.

Opowiem historię mojego najlepszego kumpla z czasów studenckich i jeszcze kilka lat po.
Mianowicie jak był w 4 klasie liceum, wykiełkował jakieś pestki z palenia u ciotki w szklarni. Ciotka w końcu kazała mu to gdzieś przenieść i przesadził je z kubeczków do ziemi, która należała do kumpla jego brata. Bardzo ustronne miejsce na jakimś zadupiu. Krzaki podobno nie były zbyt duże (do metra - przycinane kilka razy i późno wysiane), ale aż uginały się pod ciężarem kwiatów. Było tego jakoś tuzin.
Do zbiorów było już bardzo blisko i pewnego dnia spotkali się i brat właściciela tej ziemi powiedział, że "policja się dowiedziała o krzakach i musiałem je powyrywać i wyrzucić". Na pytanie, gdzie je wyrzucił odpowiedział, że nie pamięta i nie ważne... ważne, że przypału nie będzie.
Wał był podobno oczywisty, ale on był starszy i właściwie nic nie można było zrobić. Oczywiście od tamtej pory kumplowanie się skończyło.
  • 3368 / 685 / 9
Zima. W historyjce jest o tym wzmianka.
"I don't recognize the right of this comity to ask me this kind of questions. And furthermore... You can all go fuck Yourselfes."
  • 15 / 14 / 0
Anegdotka #1

18 ziomka, postanowił ją zrobić w stylu ogniska w środku lasu połączonego z zajebiście mocnym MDMA (w krysztale) od pewnego polskiego sprzedawcy z darknetu (z racji na niską cenę emki w tamtych czasach bo wychodziło przy 50 jakieś 12-15 za gram nie pamiętam, nie braliśmy nawet pod uwagę ketonów bo były droższe (przynajmniej u tego vendora a był zaufany) a nasze mózgi jeszcze nie aż tak przeryte no i jest sobie jakieś 12 osób solenizant stawia każdemu tam po 2 (kapsułki wypełnione po 200mg, sam pakowałem, przy setnej już łapie wkurw) chyba i sobie niektórzy tam brali więcej jak chcieli ja sobie na zapas z 15 wziąłem bo najwyżej gdzieś wypierdole w las jak będzie przypał a mnie to grosze kosztowało, no ale przechodząc do sedna, jeden ziomek wcześniej nażarł się maka, zjadł z 6-8 piracetamów po 1.2g (podbijały fazę bardzo fajnie ale DWA kurwa nie 8 oczywiście nie powiedział o tym nikomu XD) no i spotykamy się w miejscu całej zabawy w trakcie mniej więcej równocześnie zajebaliśmy po kapsułce a ci że tak powiem bardziej zepsuci po 2-3 (ja chyba 3 bo tolerka to już był dramat wtedy, o tolerce w innej anegdocie będzie), no i jest jeden ziomek co prawda kilka razy walił wcześniej emke ale raczej małe dawki 200-400 przez całą noc. No i większości już wchodzi, reszta (ten kto nie posłuchał żeby nie jeść za dużo przed) z wyczekiwaniem czekała, wreszcie wszystkim porządnie weszło tylko jeden ziomek siedzi smutny na ławce a że się czułem trochę odpowiedzialny za nich bo w końcu to moja emka była pytam co się dzieje mówi że zajebał 1 kapsułkę później za pół godziny drugą w sumie minęło już od startu z 2 godziny dobre a on nic. I mnie pyta czy dam mu trzecią mówię no chuj jak nic nie czujesz to masz. Zeżarł oczywiście od razu tak się popatrzył na mnie i spytał "ej bo ja generalnie w maku byłem i dużo zjadłem bo po emce nic nie zjem przecież", ja sobie myśle no to zajebiście sobie dawkę wziąłeś (mi na pełnym żołądku rekord to 2-2,5 godziny od wzięcia kapsułki) ale myślę nie no idę sobie też z innymi pogadać, mówię mu no to zaraz będzie git a na niego będę czasem patrzył co odpierdala, no i tak przechodzę dosyć mocno porobiony koło niego za jakiś czas jemu ręce latają jak przechodzę i patrzę jak w chwile z białego koloru skóry cała morda robi mu się czerwona a on wielkimi gałami patrzy przed siebie trzyma się ławki nie odpowiada na nic parę osób się zaczęło martwić że coś mu się może stać po czym nagle wstaje mówi do nas "kurwa czułem jak bym umierał ale teraz jest KURWA ZAJEBISCIE dobrze te piracetamy podbijają". Ta, piracetamy, wcale nie 3x większa dawka startowa która weszła mu na raz. No i koniec końców bawił się zajebiście całą noc biegał bez koszuli stał pół metra od wielkiego ogniska i przypalił sobie włosy no i tak minęło z 10-12 godzin z zajebistymi realistycznymi halucynacjami żadnych przypałów no ale zaczęło padać to stwierdzamy że spierdalamy. Żeby nie przedłużać to w drodze powrotnej ten sam ziomek stwierdził że musi zjeść 2 paczki thioco oczywiście większe bo będzie przypał w domu jak mu oczu nie zmniejszy - nadal nie umiem zapamiętać czy przy takim słabym opio to zadziała (oduczyłem go picia syropu, fuj) ale po co pokruszyć chociaż trochę skoro pada deszcz i nam się spieszy to połknął całe nie wiem ile jest w 2 paczkach, 24 tabletki chyba? popił jakimś browarem i czekał na efekt małych oczek. Ja patrząc na niego bardziej spodziewałem się efektu epickiego rzygnięcia no i owszem tak nastąpiło. Ogromy rzyg resztek tabletek i piwa, oczek nie zmniejszyło co zwiększyło szansę na narkotest w domu do 100%, ale ostatecznie okazało się że przed melanżem odlał się do słoika i skitrał go gdzieś, no i wyszło mu tylko zioło (nic dziwnego jak się pali dzień w dzień) i dostal tylko leciutki opierdol za zioło (niestety takie to były lata młodości że jeszcze trzeba było uważać chować się przed rodzicami bo niektórzy byli przewrażliwieni moi na szczęście nie). No i w sumie nie będzie jakiegoś zwieńczenia tej anegdoty, fajna 18 była, wszyscy a szczególnie ci co brali pierwszy raz zajebiście ją wspominają.

Anegdota nr. 2 o mnie jak z emki wjebałem się w fentanyl i kolejna przestroga jak można po tym skończyć

A więc przenosimy się około dwa lata później, pierwszy z trzech założycieli tej ekipy znalazł dziewczynę pierwszy raz w życiu i przestał z nami wychodzić, raz się go udało wyciągnąć na tripa, generalnie ekipa się częściowo rozpadła był to dla mnie mega ciężki okres w życiu już wcześniej gdy po ponad roku MDMA >1g co tydzień (wiem, dokładnie tak często należy brać MDMA i w takich dawkach) już praktycznie nie działało zacząłem leczyć się ssri+benzo emka nie działa benzo nie zabije traumy z 2019 przez którą w ogóle zacząłem ćpać (mogę dodać co się stało jako jakąś kolejną anegdotkę bo mimo że mało z tych lat pamiętam to to pamiętam co do godziny) benzo jedynie łagodziło to do stanu w którym mogłem wyjść pogadać z ziomkami i nie pokazywać aż tak bardzo że jest ciężko, pierwszy raz ktoś zaproponował mi kryształ, na pewno cmc jakiś to był i moja pierwsza styczność w wciąganiu czegoś bardzo napierdalającego w nos, było ciężko i było z tego tyle że ziomek co mu dałem pół bawił się całkiem nieźle ja nic nie poczułem poza bólem nosa praktycznie, jeszcze się wkurwiłem że muszę za grama 50 zł dawać (przyzwyczajenia z emki po 12 zł, zrozumiałem wtedy ból tych ludzi jak mimo wszystko kupowali gram emki po 100) albo 0.2 po 30, i tak się bardziej opłacało niż ten syfiasty kris. No i w sumie jedna z gorszych decyzji w życiu, Spytałem ziomeczka co benzo od niego brałem (ach a mogłem lecieć e receptami po prostu) no i tam wypisał co ma padło na oksykodon. Pierwsza tabsa 40mg z niepokojem zmyta otoczka rozgryziona tabsa w mordzie i czekam, po pół godziny mój stan porównał bym do pierwszego wzięcia emki albo nawet i wyżej. Nie potrafię w sumie nawet wyjaśnić co ja w tym widziałem, po prostu czyste szczęście, brak zmartwień, bez denerwującego po czasie podniecenia seksualnego wydał mi się idealną używką. I tak sobie brałem ten oksykodon z 2-3 razy w tygodniu nie przekraczając dawki 3x40 później 4x40 w międzyczasie wyjebałem te ssri oxy i benzo przeplatane ketonami troche lepszej jakości starczały wytrzymać kilka dni a później raz na jakiś czas przestać myśleć o problemach, ale z oxy był taki problem że to była 2 połowa ostatniej klasy technikum ja no nie powiem hajsu miałem wystarczająco ale oxy znowu tanie nie jest jak kupowałem na blistry bo na pakę się bałem tyle hajsu wysłać no to się zaczęło kombinowanie. Na stronie pojawiły się ampułki z morfiną (z apteki, nie samoróbki) 20mg ale drogo i po 10 sztuk sprzedawał, spytałem czy dorzuci jedną do następnego blistra oxy, 1 ampułkę na spróbę, odpisał że sorry ale schodzi mu po 10 i niezbyt ma jak, mi w sumie trochę ulżyło bo nie chciałem walić IV nic nigdy, a tu niespodzianka, wysłał 10 za free xD pewnie myślał że się uzależnie od IV. No to co hyperreal, walenie IV FAQ, wszystko wiadomo lecim po sprzęt do apteki ale że jestem ułomny to z 3 buteleczki mi sie rozbiły bo nie umiałem ich otwierać, 20 mg na testa coś tam posmyrało wjazd fajny ale mehh, no to 2 strzał już nie w domu tylko z ziomkiem co mnie pilnował 60 mg fajne wejście, faza krótka i na tym na całe szczęście się skończyło się u mnie walenie IV, no nie spodobało mi się i bardzo dobrze. Ogólnie po takich mixach i ilosciach alko benzo i opio organizm nie był jakoś mocno wyniszczony bo raz po tej 20 morfiny na następny dzień pojechałem do szpitala zrobili mi badania i narkotesty, na testach to wiadomo wyszło benzo i opio nawet nic z ketonów nie wyszło ale wszystkie badania były w porządku. Szkoda mi miłych pielęgniarek co tam mi pobierały krew bo owszem nie byłem agresywny w żaden sposób ale cisnęły sobie bekę z ćpuna ja czymś nabity nawet nie wiem czym to im pierdoliłem głupoty w stylu e tam wyjdę i tak zaraz ja sobie proszę pani bitcoiny kupiłem w 2011 i sobie mogę takiego opio kupić tony, kurwa no pojebany ćpun xD. Wracając, dziwne ale w sumie to zajebiście, czyli jednak to ćpanie tak bardzo nie niszczy xD takie myśli pojawiały mi się w głowie. W tym momencie powinna być anegdota o benzydaminie ale to długa historia więc napiszę ją osobno, dodam jedynie że to gówno w większości spowodowało uszkodzeń w organiźmie. I tu się szczęśliwa historia kończy bo ziom pisze że ma fentanyl w plastrach ale czy może mi zaufać że sobie tym krzywdy nie zrobię bo to już nie zabawka, oczywiście jak zobaczyłem że plaster 2x tańszy od liścia oxy i to te durogesic 100ug to mówię mu że nie no luzik mordo hehe ja to już kiedyś brałem wiem trzeba uważać. Od pierwszego wyjęcia fenta z paczkomatu do praktycznie śmierci z jego powodu minęły jakieś dwa tygodnie które pamiętam tylko z opowieści, strzępków wspomnień jak dziele plaster nożykiem, no i ze snapów które zapisałem (sam się siebie boję jak patrzę jakim człowiekiem się stałem przez duże dawki oxy i opio) większość starej ekipy przestała się ze mną zadawać znalazłem sobie nową, fajni ludzie do tej pory się z nimi trzymam, z nimi się odpierdalało grube mieszanki ale może o tym napiszę w dziale najgrubiej. Pierwszy plaster fentanylu zdążyłem zużyć połowę w jakieś 4 dni (bo każdy się bał do tego zbliżać nawet xD i bardzo dobrze) no i będąc przy połowie plasterka stwierdziłem że zobaczę jak to będzie nieco większą dawkę wziąć bo w sumie chyba mam tolerkę na to już (nie pamiętam żadnej fazy po fencie więc musiało być wykurwiście) no i tak sobie zasnąłem przed kompem rodzice mnie nie mogli obudzić pojechałem do szpitala karetką na szczęście bez psów co w sumie bez większej różnicy jak się okazuje może nawet lepiej jak by wtedy wbili, po tym incydencie obudziłem się na 2 dzień nawet bez ciśnienia wzięli mnie karetką do psychiatryka ale że ja pomijając pojebane mieszanki substancji to zachowuję się prawie normalnie no to tam se pogadaliśmy z jakimś dyrektorem tego psychiatryka czy mnie tu zamknąć mają i jak zobaczył że nic nie robię pojebanego przeczytał raport powiedział że sie nie nadaję tu i se pojechałem do domu, nawet karetką mnie odwozili i się dziwili co ja tu robię bo zły ćpun powinien siedzieć zamknięty a nie na wolności. I co zrobiłem z 2 dni później? Kupiłem kolejny plaster bo ten został na biurku i ktoś do kibla wyjebał zanim karetka przyjechała zostawili opakowanie tylko (tu szacuneczek) Nic mnie to nie nauczyło i wreszcie nadeszła kara, miałem plan na życie który zjebał koronawirus i końcówka 2019, zatraciłem się w wspomnieniach, ostatnie co pamiętam to snap który nagrałem jak chciałem do koleżanki podjechać pogadać lasem rowerkiem tam szybko się jechało a tu droga rozkopana drzewa powycinane no jestem zbyt nietrzeźwy żeby tam się przedostać z rowerem, odtąd mogę tylko zgadywać co się działo bo nawet strzępka pamięci nie mam ostatecznie nie pamiętam czy z nią pogadałem czy nie w każdym razie jak wróciłem musiało być dość późno ja stwierdziłem że pierdole wszystkie plany się zjebały to chociaż mam ten jebany plasterek. Tym razem pomyślałem i pół plastra skitrałem w głośniku jakoś a pół był do spożycia, spożycie się udało ale udało w ten sposób że tym razem ostro przedawkowałem i uratowało mnie tylko to że mam bujany fotel i jak się za bardzo do tyłu wywalę to mocno i głośno wypierdoli o podłogę. Jakimś cudem tak się stało gdy już ledwo co oddychałem obudziłem tym kogoś na chacie no to cyk znowu karetka tym razem + policja ale ale ale tym razem fent w dużej dawce i dłuższym działaniu + organizm rozpierdolony benzydaminą (mógł w tym też maczać palce palony kryształ 4cmc, podobno to dość mocno toksyczne, pamiętam że go paliłem ale czy była faza to nie wiem. Chyba była bo spaliłem 0.2 a 0.8 znaleźli panowie policjanci. Jak by nie było to by ani 0.1 nie znaleźli. wraz z ziołem bo mi odbiło i akurat kupiłem 5 gdzie ja zioła prawie nie palę zostało 3.5 brutto czyli pewnie z 2 bez folii aluminiowej i jeszcze jakieś tam skitrane kilkadziesiąt klonów w dziwnych miejscach i 2 oxy (nie wiedziałem ani o oxy ani o większości klonów bo bym opierdolił XD) (Znalazłem jeszcze z 30 po wyjsciu ze szpitala xD) budzę się po 5 dniach myślałem że to sen a później się zorientowałem jak bardzo przesadziłem. miesiąc w szpitalu nerki rozwalone wątroba rozwalona z sercem też coś nie tak, uszkodzone nerwy szczególnie w prawej nodze 0 przeciwbólowych a prawa noga bolała tak bardzo że nie mogłem spać, nie spałem z 4-5 dób ale nic a nic mi nie chcieli dać (byłem na dziale najmłodszy nikogo w moim wieku jeszcze sam na sali z jakimś 90 latkiem z rakiem który no już przeżywał swoje ostatnie dni było widać. Słyszałem moment jak umarł bo wszystko zaczęło pikać nikt nie przychodził długo ja i tak spałem może godzine dziennie jak się udało. Pomyślałem że znowu jakiś miernik sobie odkleił od ciała przypadkiem wołam pielęgniarki nikt nie przychodzi, później przyszły jakieś dzieci chyba wnuczki tego pana i ktoś z rodziny wzięli jego rzeczy coś tam im tłumaczyli z początku myślałem że go przenoszą na jakieś badania ale jak wleciała plastikowa trumna na sale to no przykro się zrobiło. No i sobie myślę że już pewnie stąd nie wyjdę. telefon jakiś stary co mi podali rodzice bo covid i oddział zamknięty miałem siłę podnieść o odpalić no z 2 dni po obudzeniu się kilkadziesiąt wiadomości czemu się nie odzywam czy coś się stało, dziewczyna z którą wtedy pisałem i mieliśmy się spotkać pomyślała że poblokowałem ją wszędzie aż mi się smutno zrobiło jak czytałem te wiadomości które dostawałem będąc nieprzytomnym, nawet najważniejsza dla mnie osoba nie będąca rodziną się odezwała chociaż nie miałem z nią kontaktu, miłe to było dla mnie.
Koniec końców leki nic nie dawały no to decyzja czy próbujemy dalej czy dializy ja mówię że niech będą te dializy bo te leki nic nie dają a nerki nie działają praktycznie, streszczając 2 wielkie szklane rurki wbite pod miejscowym znieczuleniem w te główne żyły w szyi, bardzo nieprzyjemne po pierwszej dializie było przez godzinę git ale później poczułem się strasznie źle dali mi jakieś benzo w końcu i zasnąłem, od tamtej pory dawali mi benzo na spanie i jeszcze jakiś neuroleptyk co nie działał w sumie. Ponieważ napompowało mnie wodą bo nerki nie działały jak wszedłem na dializy ważyłem 85 kilo, jak ostatni raz wychodziłem z dializ ważyłem 62. Tyle wody wyjebało. No i 0 aktywności bo wolno mi było samemu chodzić jakiś tydzień przed wyjściem. Nie wspominając o tym że uczyłem się chodzić na nowo, minął rok a mnie dalej ta noga boli i niezbyt jest co na to poradzić. Sprawa w sądzie na szczęście psy nie znalazły fenta w głośniku (NIE nie zajebałem go, wypierdolilem do kibla od razu po powrocie), komputer zajebali (skurwysyny, dysk wypina się w kilka sekund) telefon zajebali, ale no nie mieli sie jak do zadnej dilerki przywalić to skonczyło się grzywną.
No i co może robić taki ćpun po roku? 1 raz wziąłem 40 oxy ale nigdy więcej mocnych opio, bardziej niż śmierci boję się dializ na stałe czy jakichś większych uszkodzeń. Teraz sobie używam klonów na spanie ale w normalnych dawkach, alpry na gorsze momenty i czystych w miarę beta ketonów, oraz DHC jak idę do pracy bo noga boli nie w celu naćpania, innych rzeczy nie tykam. No i mam nauczkę aby trzymać w domu tylko leki na które mam recepty.
I taka konkluzja na koniec, chociaż wiem że kto będzie chciał to moje słowa nie zmienią jego decyzji. Walcie sobie wszystko jak lubicie, wbrew pozorom u mnie to fizycznie szkodę wyrządziła benza którą dobił fent. Albo ten palony 4cmc chuj wie. Warto też sobie badania zrobić raz na jakiś czas. Lekarze nie byli mi w stanie powiedzieć co dokładnie się do tego przyczyniło. Jak oxy/majka/hel nie klepie to kurwa zróbcie detoks, tolerka na opio nawet szybko spada, nie bierzcie fenta rekreacyjnie bo może być fajnie ale równie dobrze może być bardzo niefajnie. A już na pewno nie sami, w dużych dawkach, w środku nocy.

jest 8 rano jutro coś jeszcze napiszę bo w sumie to całkiem zmęczony już jestem. A jak to drugie się nie nadaje na ten dział bo to bardziej historia niż anegdota to proszę o przeniesienie na odpowiedni dział. Kurwa trochę tych historii jest musiał bym sobie poprzypominać
  • 4601 / 723 / 0
Długa historia która pokazuje że Małolaty cpaja na potęgę.
Ja zacząłem jak mialem 26 o mózg jako tako uksztaltowany
The beautiful thing about DMT is that it makes no sense at all, but everything makes sense at the same time!
The methapor of Life

ledzeppelin2@safe-mail.net
  • 15 / 14 / 0
No tu masz rację, mi się akurat na tyle udało że jakieś "cięższe" używki (tu mówię o MDMA i LSD czyli no nie znowu jakieś twarde narkotyki ale coś innego niż zioło) pierwszy raz wziąłem jakoś mniej niż miesiąc przed 18, moja pierwsza ekipa podobnie, za to po 3 latach poznałem wiele osób walących ketony mające po 15 albo i mniej lat znające oczywiście tylko chlorowe ketony i jak im mówię że są MMCki które praktycznie nie drą po nosie działają znacznie dłużej (sam się zdziwiłem jak udało się w NL dostać w smartshopie od dobrego ziomka sprzedawcy 2MMC, fajny gość zawsze rzucił grama gratis)
to mówią że się nie znam i głupoty gadam, kryształ musi walić w nos. No spoko. chciałem im przywieźć trochę tego 2MMC na próbę ale spanikowaliśmy przy losowej kontroli policji w DE i zostało wyjebane :/ lepiej wywalić niż mieć przypał. W sumie tu też jest anegdotka bo jak sikałem do kubeczka jako kierowca to kazali odejść gdzieś dalej za znak to wyjebałem tam ten kryształ, 3 szt 1P-LSD ale zapomniałem że mam 2 zioła na gaciach, przypomniałem sobie jak mi coś zaszeleściło między gaciami a nogą jak już z kubeczkiem do nich podchodziłem, myślę no to kurwa super na pewno będzie słychać że szeleści. Auta nie trzepali ani ziomków co z nimi jechałem. No i wiedziałem że wyjdzie tablica cała na tym teście chociaż przed wyjazdem z 4 dni jedyne co brałem to benzo i jedno wiaderko przed samym wyjazdem na rozluźnienie. A na teście wyszła amfetamina, metamfetamina, opioidy i zioło. Oprócz zioła nic z tych rzeczy od dawna nie brałem ale wiadomo metabolity RC z NL sprawiają że testy wariują. No to mnie wzięli na krew, z godzinę czekałem na komisariacie krew pobrali i mówią że dostane list pewnie za miesiąc albo dłużej gdzie przyjdą wyniki z krwi ale muszę na poczet kary zapłacić teraz 750 euro. Gdzie byliśmy z 4 dni przed wypłatą i łącznie mieliśmy z 300 400, jak to powiedział słabo mi się zrobiło pytają czy wszystko ok mówię no nie mam tyle przed wypłatą jestem na co oni a to dobra jakoś na raty rozbijemy jak przyjdą wyniki. Jeszcze odwieźli mnie z powrotem pod moje auto i pytam ich ile muszę czekać żeby znowu móc jechać, oni że 24h minimum (pytali też innych osób z auta czy mają prawo jazdy i kiedy palili, ziomek co miał też powiedział tak jak ja że z tydzień temu, nie było co palić głupa bo to było z 50km od granicy z NL więc było wiadome że test wleci) ostatecznie powiedzieli że drugiego ziomka nie zatrzymają i możemy jechać ale żeby uważać na inne patrole. No i ziomek musiał jechać do granicy sam nastawiony na spanko xD. Co lepsze okazało się że jak byłem na komisariacie to puszczali sobie dwie godziny muzykę na zgaszonym aucie i ni chuja się nie dało odpalić. Oczywiście żaden niemiec nie pomoże polakom za granicą i musielismy kupic kable za 30 euro na stacji i sie trafił jakiś polak co jechał busem to nam odpalił i pojechaliśmy. Jeszcze zanim pojechaliśmy przypomniałem sobie o 2 zioła co mam na gaciach i potężne blanty sobie spaliliśmy na odstresowanie xD
ODPOWIEDZ
Posty: 3462 • Strona 320 z 347
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.