W każdym razie, ogarnąłem burdel, ale chce mi się jednak spać, to skorzystam z propozycji mojej lubej, ale najpierw... 2 mg miętusa pod język, 450 mg pregaby wciągnięte jednodolarówką na pudełku Egzysty 150 (wiedziałem, że załadują się klon i pregaba z opóźnieniem), wychodzę ze sklepu przygotowany - nikogo nie widać, super, nikt nie będzie kablował szefowi i udałem się do najbliższej Żabki - ale była godzina 5:40, więc dzielnie czekałem by kupić energola by zapić 5 tabsów Thiocodinu (moja dzisiejsza dzienna dawka). No i super, wszystko mam, idę do chaty trochę pospać, w końcu na 10-tą mam do roboty.
Budzę się 9:20 na ZAJEBISTEJ fazie xDDDDD, ogarniam się w minutę i lecę - ale zaraz - zgubiłem klucze podczas melanżu do specjalnej skrzynki! Kurwa, lecę do koleżanki, która ma wolne i budzę ją, by mi dała swoje. Masakra, ale wszystko dobre, co się dobrze kończy. A teraz idę sobie pregabalinki dociągnąć w kiblu (zdezynfekowany).
16 sierpnia 2020Kazuy4 pisze: Z życia wzięte. Pandemia, zdalna praca potem l4, od miesięcy siedzenie na bazie. Nic nie robię, ćpam (głównie trawa, leki) i piję i chodzę spać między 8 a 10 rano Staram się korzystać na maxa, ale zapiwniczyłem się jak jakiś odrzut. Powoli takie siedzenie samemu wdomu też robi się dziwne. Ale ogólnie jest spoko, teraz jest 9 rano a jeszcze nie poszedłem spać nawet, wkręcił się taki styl życia. Pandemiczny lifestyle, co poradzisz.
O panie kolego, to jest 1:1 moja sytuacja w kwietniu Aż jestem w szoku, że te 6 tygodni wolnego tak szybko mi zleciało a to był lockdown gdzie psy potrafiły sie przyjebać jak szło się po piwo do sklepu. A i tak co drugi dzień jechało się na melanż do znajomych na drugi koniec miasta i codziennie chodziło spać o 8.
07 listopada 2020Teabadger pisze: Panowie - nigdy po piwie, mieszance leków oraz fajkach, nie siadajcie na kibel by się zrelaksować. Ja ten błąd zrobiłem parę razy i znowu się nie nauczyłem. Siedziałem tak sobie, Moja Droga śpi, to myślę sobie poczytam i się dowiem ciekawych rzeczy. Ale zaczynam noody łapać - na początku fajne, przyjemne, jakby taki sen w skrócie. Aż nagle (kibel jest po lewej stronie zaraz obok pralki), jak poleciałem bokiem, wyjebałem głową i częścią ramienia, na szczęście tylko szklanka browara się rozlała, to sprzątnąłem jej ulubionym ręcznikiem. Zawiesiłem na kaloryferku rozgrzanym, jutro nie będzie czuć. Dobrze, że się nie obudziła Teraz już stoję, zaraz zjem i kładę się spać, co ciekawe, nic mi nie jest xD Zero krwi itd. Także chłopy OSTROŻNIE, bo kiedyś możecie przyjebać w coś bardziej niebezpiecznego
Z reszta sam cos o tym wiem, mikro-drzemki na kiblu to nirwana: jestes podwojnie zrelaksowany, w stanie medytacji wrecz.
W sumie clear czy darknet, co za różnica?
O może mefedroniku troszkę. Diazepamik, DHC, oxycodone, morphine, crack, meth, GHB...
Do wyboru do koloru, czym się tak kurewnie naćpam?
Doszedłem do wniosku, że niczym, bo nie wypada tak już.
W lodówce jeszcze kartony, a zamiast tego zamówiłem sobie sobie strzykawkę do mięsa, hibiscus i ziół trochę, bo się kończą powoli.
Akcja dzieje się w nocy, jak zazwyczaj. Noc, mrok, ten klimat przyciąga, ożywia psycholi. Być może światło księżyca ma na to wpływ, nie ważne. Nie wiem.
W moim mieście trochę się tego dnia bujałem. Strzeliłem kota z Dr, połaziłem, zaczęło się ściemniać. Kupiłem worek miejscowego skuna i zjarałem się jak świania. Postanowiłem, że zadzwonię po kumpla, to z końca miasta mnie odbierze. Ok, będzie tam na mnie czekał.
Spaliłem jeszcze rurę i jeszcze bardziej się zjarałem. Wpadłem na pomysł, że pójdę skrótami. Tą najgorszą ulicą mista. Często dochodzi tam do napadów na kobiety, nieciekawa okolica. Zaszczane bramy i śmieci. Tam się ćpało, są po obu stronach same garaże. Odcinek ok 400m, wcale nie oświetlony, droga gruntowa, ogródki działkowe dalej. Droga znana przez miejscowych.
Idę, śpieszy mi się na chatę, ciemno jak w kopalni. Idę, zjarany jak mops, idę.
Słyszę. Z daleka, ze środka tej ciemności ludzkie głosy. To jakieś okrzyki. Dzikie darcie mordy. Jakiś kibicowskie przyśpiewki, ryki.
Moja szybka diagnoza - to jakieś napierdolone sebixy. Wydygałem się, oblałem potem.
Alę idę dalej. Jeszcze można zawrócić, uciec, Czuję, że coś się tu wydarzy. Na bank !
Widzę, niewyraźne zarysy dwóch postaci, słyszę jak drą mordy. Coraz głośniej. Jak mnie spotkają to na bank nie odpuszczą. Nie ma takiej opcji. Konfrontacja jest nieunikniona. Nogi same idą do przodu. Przyśpieszam kroku...
Zaznaczam cały czas, że byłem pod silnym wpływem THC, nie byłem pijany, ale zjarany i to w chuj.
Idę, prosto przed siebie. Widzę ich z daleka, są coraz bliżej. Jest ich dwóch. Serce wali jak młot. Zbliżamy się do siebie, chyba już widzą mnie...
Dwóch, typowych osiedlowych łysych osiłków. Wykalkulowałem sobie, że w otwartej walce, tu w tym miejscu nie mam z nimi szans, skroją mnie ze wszystkiego i zabiją...
- Tej kurwa, gdzie idziesz haha?
Powiedział jeden z nich gdy zrównaliśmy się. Dzieliła nas odległość około metra.
- Idę na browar a co. (czysta improwizacja)
Stoimy na środku tej drogi, ziemia niczyja, zero lamp, ludzi, nikogo. Już po tobie...
- A my idziemy na miasto haha.
Powiedział ten grubszy.
- A to jest moja suka, haha.
Dodał, chamsko łapiąc tamtego drugiego pojeba za krocze. Tamtemu się to chyba spodobało... Obaj zaczęli dziko rechotać. Jezu ! O kurwa, to prawdziwe świry... Cały byłem wydygany, jeszcze raz zaznaczam - zjarany jak świnia... To już koniec.
- A ty co tutaj robisz, tak sam kurwa ?
Zapytał mnie...
- A szukam kryształu kurwa ! W całym mieście kurwa nie ma fety !! Nie maaaa !!! Co jest kurwa, co !
Macie jakiś towar, dawaj to przykurwie ! Kurwa jebana mać !!! Kuurwaaa !!!!!
Wydarłem mordę gorzej od nich. Cały czas gestykulując jak Hitler.
Wykrzyczałem, gadając co mi wpadło do głowy. Wiedziałem, że nie mogłem pokazać po sobie strachu. Bałem się jak chuj.
Chciałem im pokazać, że trafili na gorszego świra od siebie. Udawałem bardziej naćpanego.
- Kyyrwa, nie ma nic, masz coś ?
-Nie mam kurwa !!!
- Tyyy... To nic idziemy kyrwa, haha.
Odeszli. Kamień spadł mi z serca. Jeszcze połowa drogi i będę w domu. Już z daleka widać pierwsze lampy, światło.
Oddalając się słyszałem jeszcze rechot tych pojebów za plecami. Ufffff.
scalono / delicsajko
Proszę o scalenie.
Dużo myślałem o tej historii, wszak minęło sporo czasu, a więc można było ją opisać.
Do czego zmierzam. Tutaj wszystko zależało od psychiki, stanu trzeźwości umysłu.
Inaczej to by się skończyło, gdybym był pijany lub zgieblony, pewnie poszedł bym z tymi typami chlać gdzieś na jakąś melinę... Alternatywne zakończenie sobie sami wymyślcie.
I nadejszła oczekiwana chwila. Dobrze, że jestem lżejszy niż znany nam w alko knajpie dziku, bo tak mnie do tyłu rzuciło, że zatrzymało mnie na kiblu... Niestety. Pękła główna pokrywa kibla na pół oraz jeden z obracających ją elementów. Wstrzymuję oddech. Jakby się obudziła, to by mnie zabiła. Ale mikstura z pregą i zolpidemem oraz pifkiem ją skutecznie strankwilizowała. Dobra. Co robić? Po cichu wyszedłem z kibla po klej Tadam, i skleiłem to dokładnie. Trzeba było skitrać ten kleik. W międzyczasie się wyjebałem parę razy, wypadki przy pracy.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.