Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3461 • Strona 253 z 347
  • 4603 / 2177 / 1
Taka sytuacja sprzed 3 lat. Stoję w aptece, kupuję Solpadeinę - Apetyczna farmaceutka (ok 30 lat, duże zielone oczy) pyta się o dowód, bo:
"w tym leku jest silna substancja psychotropowa i mamy takie obowiązki"
Nawet nie dyskutowałem, bo późno było...Sprawdziła, hmm... wydała i tekst:
"Zamykamy o 21. Może byśmy się wybrali razem tutaj niedaleko na herbatkę"
uniesienie brwi,kuszący wzrok i uśmiech...

W tym momencie spomiędzy półek z jakimiś suplementami wychyla się moja żona i mówi:
Halo, halo, Ja tu jeszcze żoną jestem!
Mina tej dziewczyny mówiła:
" Na zapleczu mam sznur i jak tylko wydam resztę idę się powiesić!!!"
  • 33 / 16 / 0
03 października 2019Ralphi3 pisze:
Psy łatwo uzależniają się od zioła lol. Moj np podchodzil z ciekawosci (wstawal i przychodzil z innej czesci chaty to wyczuwal) i mu lekko dmuchalem (ale z daleka ok 3 metrow od pyska) w pyszczek. Jebany tak mu sie spodobalo ze jak mam w kieszeni worek ziola to swiruje bo od razu wyczuwa. A jak pale to jest jak duch. Nie ma go a nagle pojawia sie i gapi na lufke wachajac dym haha. Aktualnie ucze go komendy : "szukaj zioło". Może kiedys mnie zaprowadzi w trakcie leśnego spaceru do jakiegoś magicznego zagajnika xD Albo chociaz jakiegoś zagubionego wora mi znajdzie xD
Część druga. Pies już bez problemu znajduje fanty pachnące paleniem. Chowam gdzieś zamknięty słoik szklany (pusty, wcześniej w nim 4 g medycznej). Komenda : "szukaj zioło". Skitrane w pomieszczeniu dość daleko. Znalazła w 3 sekundy %-D
Najlepsza jest jak widzi, że palę. Nagle się pojawia i się gapi warcząc przy tym i marszcząc pyszczek (amstaff) . Wymusza, żebym znowu w pyszczek chmure jej kierował na jape. Swoją drogą nie ućpałbym psa centralnie buchami (że prosto w pysk aż wszystko przyjmie a nie z odległości 2-3 m żeby tylko zapach poczuła), bo to jest bestialstwo. Ale zapach jej ulubiony :ojeju:
Uwaga! Użytkownik Ralphi3 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 321 / 50 / 0
Ciocia helena pod ręką, ostatni autobus powrotny do domu za jakieś nie całe półtorej godziny, dojazd do dworca i kibli się tam znajdujących jest zbyt długi. No cóż, pozostała klatka schodowa w jednym z pobliskich bloków. To uczucie kiedy zaciągasz w drugą pompę towar i słyszysz że winda się uaktywniła... Na szczęście na łyżce już nic oprócz filtra nie było - pach do torby wszystko, ale still... adrenalinka skoczyła zaś przyspieszone serduszko zwolniło w momencie zapodania sobie i kumplowi. Ta ulga... Kolejny hotspot pukania zaliczony, bo klatki to ja zwykle omijałem no ALE... Mus to mus.
Tak, zdążyliśmy na busa.
Every time just like the last
On her ship tied to the mast
To distant lands
Takes both my hands
Never a frown with golden brown
  • 33 / 16 / 0
Pies vs zioło część 3. Nie wiem, ile to razy było, że jarałem przy niej - nie tak wiele. Może kilkadziesiąt razy (zazwyczaj jak jaram, to gdzieś poza domem). Ale zawsze jak podchodzi to mówię "zioło, zioło" i tak w kółko. Sprawy zaszły już dość daleko, jeżeli chodzi o uzależnienie mojego psa od marihuany. Jak idę z nią na spacer na smyczy, to normalnie nie reaguje na żadne słowo, absolutnie zajęta swoją największą przyjemnością, czyli spacerem i wszystkimi tropami, zapachami itp. Można się wydrzeć "żaarcie", zawołać ją po imieniu a nawet zamiauczeć (w domowych warunkach od razu warczy i jest cała spięta) a ona niewzruszona, nawet nie spojrzy. Dzisiaj powiedziałem do niej w trakcie spaceru jedno magiczne słowo. "ZIOŁO". Haahaha od razu pełna atencja, spojrzenie prosto w oczy i "niuchanie" za buchem! Jprdle....aż sam nie ogarniam tego xD
Uwaga! Użytkownik Ralphi3 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 5479 / 1054 / 43
To smutna historia, lecz prawdziwa. Najlepsze scenariusze pisze życie.
Włóczyliśmy się po mieście z Suchym, kupiliśmy acatar i resztę.
Postanowiliśmy zrobić kota, ale nie było gdzie. Suchy powiedział, żebym poszedł z nim do niego. Mieszkał w takich barakach. Koleś z baraku.
Kiedy szliśmy, powiedział do mnie - "moja mama może różne rzeczy gadać, nie zwracaj na nią uwagi".
Dobra, jesteśmy. Siedzę u niego w kuchni na krześle, on kruszy tabletki przy zlewie.
Syf, brud, melina. Jak to w barakach.
Wchodzi jego mama, po szlugę do kuchni. Schorowana rencistka o lasce, drobna ale zadbana kobieta.
Mówi, że znowu śmierdzi.
- Oj mama, nie śmierdzi.
Dobrze wiedziała co robimy.
Podeszła do niego, i powiedziała :
- "zdechniesz szybciej ode mnie ćpunie pierrrdolony".
Popatrzyła na mnie, potem znowu na niego i poszła do pokoju.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 71 / 17 / 0
Impreza w Łodzi (sylwester czy coś) wiadomo jak to zazwyczaj bywa było mocno, ale nie to jest najważniejsze. Kolega przed rozpoczęciem libacji poprosił żebyśmy doprowadzili go na dworzec, bo mieszkał w jakiejś wsi pod łodzią. My jako wierni kompanii oczywiście odprowadzilismy delikwenta w stanie ciężkim, a nawet pomoglismy wybrać pociąg i wrzucić go do niego. Dzień później piszemy na jakiejś grupie wszyscy wspominają co odjebali i nagle wiadomość od naszego wyżej wymienionego kolegi: "chłopaki kurwa jak to sie stalo ze jestem na jakimś blokowisku w Karpaczu"
  • 8676 / 1647 / 2
08 października 2019Rzyfar pisze:
"chłopaki kurwa jak to sie stalo ze jestem na jakimś blokowisku w Karpaczu
Pewne miasto.
2 perony.
Ja już lekko spity (poszło dosłownie kilka browarów)
Lewa to lewa, prawa to prawa. Nie ta prawa.

Moje rozmyślania przerywa pytanie - panie do Katowic to którędy.
- a o tam będzie pociąg.

Sie okazalo gość wracał z pracy. Zdrzemnelo mu się w pociągu, wybudzil się dobrze, na stacji przesiadkowejj ale był tak zajebny mułem, że wsiadł w pociąg do Austrii.

Na szczęście kanar go obudzil kilka stacji dalej. Chyba nie muszę mówić, że te kilka stacji to było bardzo dużo.
Jak ja go spotkałem to była coś 1800 :-)
Cóż miał być o 15.30 w domu ale jadąc tymi dziurami to przy dobrych wiatrach byl ok 20.00

Mnie znów kiedyś chlopaki z łodzi wrzucicli w cug w inna stronę niż chciałem jechać.
Coś im się pojebalo po wypiciu paru bro i wsadzili mnie do pociągu do Łowicza.
Ja tu nad morze chce a oni mnie cyk...
Odkręcenie tego też trwało - zwiedzilem Kalisz (dziura straszna) a potem na gwalt do Poznania.

Jeszcze lepsza historia jak wracałem z nad morza i zamulony pytam wspolpasazerow gdzie jestem a oni:
- Wrocław
Ja w długą i jeb na peron a tam napis Wrocław Psie Pole...

Pewnie gdybym im dał dokończyć to bym usłyszał Psie Pole...

Nie byl to Wrocław centrum ale dobra komunikacja załatwiła wszystko.
Wchodzić i głosować
https://hyperreal.info/talk/viewtopic.php?t=77897&start=700
Mile widziane krótkie uzasadnienie.
  • 239 / 45 / 0
kurwa co jest nie tak z tym Lowiczem ze tez tam pojechalem przez przypadek a celowalem w zupelnie inna strone, bo do Krakowa. po pigulowej imprezie u ziomka wjebalem sie w przedzial przy oknie i poszedlem spac, obudzila mnie pani kanar ale prwna seksowna dziewczyna z przedzialu mnie wyratowala i wytlumaczyla ze bylo zamieszanie itp.
Zajebista dziura i patologia myslalem ze sie bede napierdalac z jakims osiedlowym szczurem w supermarkecie bo sie gapil i cos pierdolil na mnie. generalnie caly dzien w dupe sprawdzajcie gdzie jezdzicie
  • 239 / 45 / 0
no i naturalnie omijac Lowicz, maja spoko dzemy ale to wszystko
  • 3194 / 495 / 1
Anegdoty powinny mieć zabawne zakończenie :(
london5 pisze:
To smutna historia, lecz prawdziwa. Najlepsze scenariusze pisze życie.
Włóczyliśmy się po mieście z Suchym, kupiliśmy acatar i resztę.
Postanowiliśmy zrobić kota, ale nie było gdzie. Suchy powiedział, żebym poszedł z nim do niego. Mieszkał w takich barakach. Koleś z baraku.
Kiedy szliśmy, powiedział do mnie - "moja mama może różne rzeczy gadać, nie zwracaj na nią uwagi".
Dobra, jesteśmy. Siedzę u niego w kuchni na krześle, on kruszy tabletki przy zlewie.
Syf, brud, melina. Jak to w barakach.
Wchodzi jego mama, po szlugę do kuchni. Schorowana rencistka o lasce, drobna ale zadbana kobieta.
Mówi, że znowu śmierdzi.
- Oj mama, nie śmierdzi.
Dobrze wiedziała co robimy.
Podeszła do niego, i powiedziała :
- "zdechniesz szybciej ode mnie ćpunie pierrrdolony".
Popatrzyła na mnie, potem znowu na niego i poszła do pokoju.
"Które dragi brać, żeby nie musieć brać żadnych dragów?"

"Rutyna to rzecz zgubna "
ODPOWIEDZ
Posty: 3461 • Strona 253 z 347
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.