Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 243 z 346
  • 1290 / 362 / 0
Raz na imprezie kumpel (znany z wyjebek i w ogóle huj) mówi, że weźmie samochód i przywiezie towar. No i dali mu auto (10-cio letnie Audi) i już nie wrócił.
Na innej imprezie potem gdzie były podobne osoby, mówi to samo, a ci wiedząc dobrze jaką wyjebke zrobił ostatnio dali mu auto, ale jeden ziomek z nim pojechał. Byli na stacji kupić browary, ziomek wychodzi ze sklepu i auta już nie ma.
W obu przypadkach policja umorzyła śledztwo.
Swoją jaki to musiał być idiota, no i był, debil skończony.
Czasami widuje go na mieście.
Uzależniony od ketonów mocno, wciąga 24/7.
  • 51 / 2 / 0
@ZX Namierzyć go, spuścić łomot w ciemnych zakamarkach, bez świadków i tyle. Przynajmniej będzie pamiętać :)

Najlepszy był taki typ: "stary ja to wiadro z tematu w NL waliłem, weź schowaj tą samosieję"
Spalił wiadro i wiadomo życiówka. Rzygał jak kot i niczego nie kontaktował. Na koniec poszedł i przyznał się rodzicom obiecał, że w życiu nie zapali marihłanen. Z pół roku go na dworze nie widzieliśmy, na powrót do szkoły to miał określony czas. Czasami, żeby do kogoś wyjść, to ściemniał starszym, że mają prace w grupach na dany temat i muszą referat napisać.
Teraz wyjebali go z domu, za sobą ze 3 ośrodki (cały czas spierdalał). Wjebał się w chłop w ketony. Teraz jak opowiada, ile on to nie wali to jestem stanie uwierzyć heheh
  • 2187 / 356 / 0
Zrobiłem wykurwiste ciasto z mj,
zostawiłem w kuchni, naćpałem się czymś, zapomniałem poszedłem spać.

Brat gówniarz upierdolony masakrycznie, chichra się, pamięć mu urywa,
ojciec się do pracy szykuje zajada się, popija kawą i pali szlugi,
babcia też sobie trochę dla siebie i koleżanek wzięła,
ja upierdolony benzo, baklo opio mj kisnę z tego i wyjebane jaja
Tam..tutaj, jestem no tak, hehe xd
  • 1917 / 335 / 2
Rozjebał mnie gość, który sobie kradnie auta kolegów jakby nigdy nic lol. Nie wiem jak to skomentować, nie mogę tego przetrawić chyba.
Uwaga! Użytkownik 52eu126Iz60j nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1290 / 362 / 0
U nas na rejonie sporo jest takich kolesi. Im dłużej walą ketony tym bardziej są skłonni do wyjebek. Jeden ostatnio włamał się do kościoła. Inny napadł kogoś pod bankomatem. Obaj siedzą. Już siedzieli kilka razy. I jak wychodzą to od razu wpadają znowu w ketony. Jakby nie widzieli, jaki ma to na nich zły wpływ. W ogóle dużo rzeczy nie widzą, jakby 4/5 mózgu nie mieli.
  • 437 / 262 / 0
Mam jedną historię, nic szczególnego w sumie, ale dobrze to wspominam.

Byłem kiedyś na wyjeździe, gdzie zarzuciliśmy wszyscy razem kwasa. Wędrowaliśmy więc srogo porobieni przez niewielkie, malowniczo położone miasto w południowej Polsce i zachciało nam się pić. Pomyśleliśmy, że przydałoby się ogarnąć jakiś sok i - cud! - okazało się, że stoimy pod wejściem do jakiegoś spożywczaka. No to wchodzimy do środka.
Sklep tego typu, że trzeba prosić ekspedientkę o towar. Mały, ciasny i słabo zaopatrzony, głównie w gównopiwo dla autochtonów i niewiele ponadto. Stoimy przy drzwiach - przypominam, czterech typów na kwasowym peaku - i rozkminiamy.
- Weź multiwitaminę.
- Nie, pomarańczowy.
- Ja nic nie biorę, to kradzież.
- A jak się zorientuje, że chcemy ją okraść?
- A chcemy?
- Ja chcę multiwitaminę.
- Dobra, idź do pani, ukradnij jej multiwitaminę.
Ponieważ dyskusja toczyła się głośno, pani chrząknęła znacząco i spytała:
- Co podać?
Spojrzeliśmy po sobie. Każdy oczy jak pięć złotych, fraktale zapierdalają po każdej płaszczyźnie, pod powiekami dyskoteka, a w głowie jeden wielki burdel. Wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się prawdopodobnie jak uciekinierzy z ośrodka dla niepełnosprawnych umysłowo.
- Ty idź.
- Nie, ty.
- Ja nie idę, to kradzież.
- Malinowy, ty chciałeś multiwitaminę, więc idź ukradnij multiwitaminę.
Postanowiłem, że będę odważny. Poszedłem. Zrobiłem dwa kroki ku ladzie. Reszta stała za mną i trzymała kciuki. Słyszałem te wstrzymane oddechy, czułem się jak bohater. Jak Bruce Willis w Armageddonie. Jak Leonardo Di Caprio w Titanicu. Jak Adam Małysz na Turnieju Czterech Skoczni. Tak się zaplątałem, że stałem przy ladzie z zamkniętymi oczami i oglądałem specjalne wydanie Teleexpresu ze sobą w roli głównej.
- Co podać?
Otworzyłem oczy. Gdzie ja jestem?
- Eeee, poproszę multiwitaminę - powiedziały moje usta.
Pani popatrzyła na mnie jak na debila, zapewne całkiem słusznie, ale jednak podała mi sok.
- Trzy złote.
Co kurwa.
- Przepraszam?
- Trzy złote.
Pomyślałem, że to jest jak w Milionerach i że najwyższy czas na pytanie do przyjaciela.
- Chłopaki, o co tu chodzi? - zawołałem.
- Ukradnij jej trzy złote!
- Nie, daj jej trzy złote!
- Weź pomarańczowy!
Odwróciłem się do pani, zapewne z mocno przepraszającym wyrazem twarzy i wzruszyłem ramionami. Sprzedawczyni chyba ogarnęła, że jesteśmy wszyscy bardzo mocno nie halo, bo powiedziała:
- Niech mi pan zapłaci, pieniądze ma pan w portfelu.
Portfel. To grube w kieszeni. Jasne.
Wyjąłem portfel, zaglądam do środka, a tam zonk. Jakieś papierki, blaszki, w ogóle nie wiem o co chodzi, co to w ogóle jest.
- Trzy złote...?
- Tak, niech pan mi da coś, to wydam.
Zajrzałem jeszcze raz do portfela, a tam dalej jakieś papierki, blaszki... W dodatku żaden nie był pomarańczowy. Po chwili namysłu wyciągnąłem pierwszy papierek. Był tam namalowany profil jakiegoś brodatego faceta w kasku. Multpilikował się i wyginał na wszystkie możliwe strony, jeden papierek, drugi trzeci, no jeden wielki fraktal. Szukałem jakiejś wskazówki, że to to czego mi trzeba, ale nic nie znalazłem. Nawet nie był pomarańczowy. W ogóle nie miałem pomysłu do czego to coś może służyć. Do jedzenia?
Ugryzłem banknot, ale nie był dobry i nie dało się go oderwać.
- Zapłaci mi pan, czy nie?
A może to nie chodzi o papierki? I nagle mnie olśniło. Barter! To chodzi o barter, handel wymienny! Ona da mi sok, a ja jej dam portfel. Takie proste!
Schowałem papierek ze zmultiplikowanym facetem w kasku do kieszeni, wziąłem sok, dałem jej portfel do ręki i czym prędzej wyszedłem ze sklepu, żeby tylko nie musieć dalej użerać się z problemem pieniędzy.
- Zapłaciłeś?
- Tak. Chodźmy stąd jak najszybciej, na jakąś łąkę albo co, bo nie zdzierże tu ani, kurwa, minuty dłużej.
Poszliśmy w dal, przed siebie.

O tym jak szukaliśmy później tego sklepu, żeby odzyskać mój portfel, w którym miałem wszystkie pieniądze na resztę pobytu i podróż powrotną do domu, kartę do bankomatu, dokumenty itp. itd. pisał nie będę, bo ile się wtedy wstydu najadłem to moje. Ale trip był całkiem udany, bo jednak odzyskałem portfel. I sok też był całkiem smaczny.
Uwaga! Użytkownik Malinowy Chrusniak nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 200 / 17 / 0
Co ciekawe to nie tylko ketony tak ściągają.

Z moich okolic chlopaczek ostatnio wyszedł z detoxu, trochę przed trafieniem tam miał 18 urodziny.
Walilem z nim od czasu do czasu futer w tamtym roku, też tak na przełomie maja i czerwca
Kilka razy proponowałem mu cokolwiek w stylu cmc czy stymulantow ala hexen, odmawiał, to samo z cuksami, tylko i wyłącznie walil fete i palił buchy, mówił, że żadnego innego gówna nie dotyka
Później jakoś kontakt z nim zatracilem, ale o kilku jego akcjach mi wiadomo
Zaczynając od okradania ziomkow, przez wynoszenie wszystkiego z domu, ciągnąc dalej przez akcje typu chodzenie po mieście i zaczepianie znajomych, czy nie wymienia się feta za coś z ubrań, które miał na sobie (chociaż dość często był bez koszulki czy w kapciach zamiast butów), czy zdejmowanie hamulców z rowerów i latanie całego miasta dwa razy, żeby mieć co przyjebac, kończąc na takich akcjach jak podpalenie własnego domu czy pojechanie do gościa w innym mieście w klapkch, niby kupić auto, podpisal fakeowo papiery, wziął kluczyki i spierdolil nie zostawiając kasy, autem, które chciał wymienić za sort fety...

Gość w pół roku z względnie normalnego chłopaka zaczął takie akcje odpierdalac, masakra...

Znów zaczął palić buchy
  • 615 / 96 / 0
Hehehe grubo.
Też miałem z kwasem dobrą jazdę. Umówiłem się z kumplem na browar mówi że za 15 minut, dzwonie do niego kolejne 15 minut i tak dalej, miałem kartonik i chciałem go z nim zjeść na pół ale ten zwlekał a na papierze pisało coraz głośniejszym pismem "zjedz mnie". Wrzuciłem na podniebienie, w końcu kumpel przyszedł i poszliśmy do baru na piwo. Siedzieliśmy przy stoliku w parę osób. Wszystko pięknie do pewnego momentu. Zacząłem już pierdolić od rzeczy większość myślała, że najebany jestem co widziałem mniejsza z tym w każdym razie temu kumplowi co z nim się umówiłem powiedziałem ocb i żeby mnie wyprowadził tylko z baru dalej już sobie dam radę. Tak też zrobił.
Po drugiej stronie ulicy jak knajpa stoi taki ciekawy murek, zaciekawił mnie, stałem przy nim i się bawiłem cegłówkami fajnie się ruszały i kolory ekstra, patrzeli na mnie z tej knajpy i ponoć ponad godzinę się tak bawiłem. W pewnym momencie idzie jakiś dwóch typów, ja ślepy, jeszcze naćpany, myślałem że to takie łebki co ich w pokera ogrywałem więc się z nimi przywitałem, poszli dalej. Zdecydowałem się iść do domu, idę ładnie zgięty z tępem żółwia patrzę a kawałek dalej tamta dwójka stoi, myślałem że chcą mi wpierdolić. Co się okazało wcale nie były to te łebki co ich ogrywałem w pokera tylko tajniacy, wyjeli blachy i o telefon mi się pytali. Dobrze że alko ode mnie było czuć i myśleli że najebany jestem. W każdym razie ciężko z nimi się było kontaktować, jednemu chciałem wziąć odznakę bo mówię że to telefon i takie tam jeszcze ciekawie wyglądali i się z nich śmiałem, mniejsza z tym. Kolega z knajpy mnie zczaił z okna i całe szczęście przyleciał, nawciskał im kitów że jestem najebany i takie tam, no i że mnie odprowadzi. Idziemy ścieżką między blokami gdzie nie jest oświetlone. Oglądam się cały czas do okoła, w końcu mówię do kumpla by się obrócił i popatrzał bo chyba tajniacy za nami idą i się chowają za drzewami. Kumpel się obraca od razu śmiech i mówi, że wcale mi się nie pierdoli, że kukają jak snajperzy. Kurwa przez całą ścieżkę za nami szli i od drzewa do drzewa, tylko jak się obróciliśmy to łby chowali myślałem że mnie tam rozerwie ze śmiechu.
Później też coś odpierdalałem zresztą mniejsza z tym. Najlepsze to, że oni kurwa szli i się chowali za tymi drzewami, ciekawe co mieli w głowie, ale chyba jeszcze lepiej niż ja %-D

W sklepie też miałem parę ciekawych przeżyć.
Ogólnie kwas jest zajebisty, nawet jak mam zjebany dzień na jego sam widok banan na pysku.
  • 100 / 24 / 2
U mnie też było ciekawie, to było na kilka miesięcy przed delegalizacją RC.
Mój znajomy, nie grzeszący ilorazem inteligencji koneser wszelkiej maści bieda-ketonów, znalazł na ulicy samarkę z jakimś tajemniczym proszkiem. Nie zastanawiając się zbyt wiele wciągnął kreskę tego, przekonany że zaraz naspiduje się jakimś "kryształem". Cóż, kompletnie się pomylił. Okazało się że musiało to być jakieś RC-benzo, bo typ krótko po tym poszedł spać. Na równe 60 godzin, a drugie tyle chodził jak pijany. Nie pamięta nic z tego tygodnia. Najlepsze że jego laska za bardzo się tym nie przejęła bo jak spał to przynajmniej jej nie wkurwiał :D

Przyhamujcie z offtopem - wyciąłem kolejne kilka postów bo chuj kogo obchodzą wasze miałkie wynurzenia
Fatmorgan
  • 5435 / 1041 / 43
Jakoś to było zimą.
Ustawiłem się z siorą i jej kumpelą na takiego małego tripa.
Zeżarłem garść grzybów plus moklobemid, coby wzmocnić grzyby.
One miały czekać na mnie, aż zrobię zakupy (wodę mineralną) i przyjdę do nich.
Nawet nie wiem kiedy znalazłem się w sklepie. Grzyby zaczęły dosyć mocno wchodzić, jak to grzyby. Uliczne lampy świeciły tysiącami barw.
Już zapomniałem co mam kupić, wszystkie butelki uśmiechały się do mnie, nawet paczki z podpaskami, miałem ochotę kupić cały ten sklep, łącznie z pracownicami.
Dzwonię do Suchego - "stary, ble blu, bla, bo ja słabo już ogarniam", - "Spoko, już idę do ciebie, nie szalej".
Kupiłem tą wodę, no i nie byłbym sobą gdybym nie kupił kilku piw.
Szampańska zabawa, haha.
Dzwoni siora - "Gdzie kurwa jesteś ? Za ile będziesz??".
Nie jestem dzieckiem, wiem co robię, luzuj majty kurwa.
Jest Suchy, po drodze do apteki.
W aptece znowu dzwoni, mówię, będę za 20 minut, w aptece jestem.
<Co kurwa ? Co on robi w aptece, pewnie kota wali chuj jebany, żarł moklar, przecież go przekręci !>.
Wychodzimy.
Po drodze na bajzel, bo postanowiłem zapalić trawy.
Miałem już grubo. Wesoło maszerowałem, obok mnie Suchy, z kradzionym rowerem, jeden z największych lujów z miasta. Chodzenie z nim to proszenie się o przypał.
Śmiałem się całą drogę. Znowu dzwoni. 5 połączeń nie odebranych, odbieram i słyszę :
- "Gdzie jesteś kurwa ?"
"Szpoko, zara będę".
"- "Z kim tam jesteś, z Suchym, kurwa co robisz ?"
Zaczęła mnie irytować. Mamy towar idziemy do nich.
Znowu dzwoni.
- "Kurwa co ty tam robisz do cholery, miałeś przyjść do nas !"
- " Nie mooogę !! Policja nas zatrzymała ! Suchy ma kilo koksu, nie wiemy co mam robić, Booże !!!!"
- "Cooo ? Wyrzuć to!"
"Nieeee, o nie, ty nie mogę gadać, trzepią mnie, aaaaaaa..."
Bip, bip, bip...
Połączenie zakończone. Wybuchnąłem iście szatańskim śmiechem.
Idziemy, już nie daleko.
Czekają na mnie, pod blokiem.
Siora ryczy, wpadła w histerię.
Zjebała mnie, że popsułem im tripa, i że co ja wyprawiam. Całe dexiwo jej zeszło. Ogólnie masakra psychiczna.
Śmiałem się i zacząłem się tłumaczyć, że jaja sobie robiłem.
-"No co ty, kilo koksu do chuja >? W Wieluniu, przecież ci dawałem drobne aluzje."
- "Ty debiluu, wiesz jak się bałam, ty jesteś do wszystkiego zdolny !
Pytam kumpeli.
- "No ty chyba zczaiłaś, że to fake, c'nie ?"
- "Noooo..."
- "No wiedziałaś na bank, nie ufacie mi ?"
- "No wiesz, po tobie się można wszystkiego spodziewać".
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 243 z 346
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.