Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 218 z 346
  • 60 / 5 / 0
To już było lata temu....jest koło mnie niewielki lasek, w który to przez pewien czas lubiła w sezonie letnim przesiadywać wszelkiej maści patologia. Oczywiście najwięcej było wielbicieli taniego wina i jagodzianki na kościach. Zwanych potocznie alkoholikami. No i pewnego lata pojawili się na krótko kompociarze. Było to oczywiste bo zużyte strzykawki wbijali w drzewa. Mieli oni w zwyczaju rano chodzić po okolicznych domach żebrając o pieniądze na jedzenie. Popołudniu zapewne leżeli w głębokim ujebaniu, natomiast wiszorami chodzili po ogródkach i altankach kradnąc owoce, warzyw i różne rzeczy z altanek. I otóż pewnego dnia przychodzi mi na podwórko taki typ prosząc o parę złoty na jedzenie i z pytaniem czy może skorzystać z łazienki bo strasznie chce mu się srać !
Oczywiście zaraz mnie podkurwił do granic możliwości, przez co mu pokazałem palcem pobliskie krzaki z komentarzem ze ma tam wypierdalać i już więcej się u mnie nie pokazywać.
  • 1039 / 149 / 0
W nie tak dalekiej przeszłości miałem problemy związane z niemocą twórczą i jednocześnie zbyt dużo brałem środków odurzających w tym dopalaczy, narkotyków i piłem alkohol. Wówczas pracowałem także w prestiżowej instytucji i wydawało mi się, że już nie dam rady ze skończeniem pewnego projektu. Coraz więcej piłem i wciąż ćpałem. W końcu zacząłem palić w pracy, ale na szczęście nie zdarzyło się nic takiego, żeby coś mi udowodnili, ale podejrzewali - jak najbardziej, to odczułem gdy nasłali na mnie policję, która sprawdziła mnie na alkohol i nic nie wykazało. Podkreślę tylko, że sprawy potoczyły się pomyślnie, projekt został zakończony efektownie i pozytywnie - otrzymałem awans społeczny.

Inny fakt, w tym czasie sporo piłem i raz nawaliłem się wódką i piwem, ale w domu. Uroiło mi się, że moi bliscy nie chcą ze mną rozmawiać i dlatego są poza domem (tak naprawdę pojechali na działkę zebrać owoce). Ja myślałem że są u znajomych i z nimi przeciwko mnie knują. Poleciałem nawalony pod bramę gdzie mieszkają i wykopałem dziurę w blaszanych drzwiach. Mam nadzieję, że mnie nikt nie widział lub po prostu dał spokój, bo się bał.. Głupi byłem i słabo kontrolowałem emocje. Nadal muszę w wielu kwestiach związanych z zachowaniem i kontrolą pracować nad sobą, bo w gruncie rzeczy wychodzi ze mnie prosty człek pomimo wykształcenia.
  • 281 / 138 / 0
Zapytalem dzisiaj takiego jednego mlodego czy cos chce bo ide do dilera, chlopak ulozony, piatkowy uczen najlepszego liceum w miescie, ktory poznal i polubil jednego z wiekszych cpunow przed ktorym go ostrzegali a jeszcze bardziej polubil fetunie.
W piatek zdal egzamin na prawo jazdy i odpowiedzial ze w sumie to dwojke wezmie jako nagroda za to ze zdal.
Na umowione miejsce przyjechal samochodem od siostry vw polo z 2017 jak sie nie myle, mielismy jeszcze 20 minut wiec postanowilismy sie przejechac.
No i chyba chcial mi pokazac ze potrafi zapierdalac tak jak ja, ale cos mu nie wychodzilo bo dwa razy prawie wypadlismy z zakretu a pozniej na prostym odcinku wyjebal czolowke z sarna przy chyba ponad 100 na godzine na skutek czego zderzak byl ladnie rozjebany.
Biedny tak sie obsral ze sie nie odzywal przez dobre 5 minut, lapal sie za glowe ze lzami w oczach i powtarzal "w domu mnie zabija, ale mam przejebane, teraz mnie nie puszcza nigdzie przez rok"
Chcialem go pocieszyc ale chyba nie jestem w tym za dobry, chcialem rozluznic atmosfere i powiedzialem z usmiechem wypuszcza ale bedziesz na piechote chodzil hehe, nic to nie dalo niestety.
Diler dzwoni ze mozna podjechac, mowie mlodemu ze musimy juz jechac ale on dalej w takim ciezkim szoku ze nawet nie byl w stanie prowadzic i powiedzial zebym ja kierowal i zamiast do dila pojechal tam gdzie sie ustawilismy. Biedaczkowi lzy lecialy i chyba mu sie zyc odechcialo bo ani fajki ani fety juz nie chcial.

Bylismy na miejscu, powiedzial ze musi przejsc przez to na trzezwo i wraca do domu a cpanko wezmie kiedy indziej o ile w ogole.
No i wtedy w mojej cpunskiej glowie zapalila sie lampka ze skoro nie chce tematu a z domu nie wyjdzie tak szybko to pieniedzy tez nie potrzebuje a na dodatek jest tak posrany ze nie jest w stanie myslec racjonalnie i zgodzi sie jak zapytam czy mi "pozyczy" te 4 dyszki to sobie wezme wiecej antoniego no i mialem racje bo sie nawet nie zastanawial, zrezygnowany i zalamany powiedzial maaasz i dal mi hajs i chwile pozniej pojechal do domu.

Troche mi go szkoda bo to dobry chlopak, wzorowy uczen i syn ktory chcial uczcic zdanie prawa jazdy a skonczylo sie tak a nie inaczej. Troche mam poczucie winy bo to ja kazalem mu wyprzedzac auto przed nami ktore sie wleklo 80km/h no i zmieniajac pas zza krzaka wpierdolila sie pojebana sarna na droge.

Ciekawe co u niego bo mial dac znac jak starsi zareagowali ale ani nie odbiera ani nie ma go na fb, echo.

No trudno takie jest zycie, ja chcialem dobrze. W glebi serca troche sie ciesze obrotem wydarzen bo zamiast grama mam trzy i wlasnie sobie zajebalem sztrajfa za jego zdrowie.

Ogolnie jakis pechowy poniedzialek bo on rozkurwil auto siostry a ja sie spierdolilem z rowera wracajac od dila bo zjebani robotnicy rozkurwili moja ulice i przez to ze nie ma latarni na tej drodze i nic nie widac wjebalem sie przednim kolem w dziure i spadlem z kola wpadajac do rowu, dobrze ze bylem ubrany od stop do glow i pokrzywy chuja mi zrobily. Hehe
#BLACKLIVESMATTERS #CZARNA SIŁA #CZARNA DUMA #LGBT
  • 4603 / 2173 / 1
Spoiler:
Tak, tak. Na pewno VW polo w zderzeniu z sarną uszkodził tylko zderzak przy 100/h. Na dodatek podczas manewru wyprzedzania. Nie było żadnego rowu, zderzenia z wyprzedzanym samochodem itd NIC Prawda? Żadnej Policji? Lawety? Polówka od tak odjechała w siną dal!!!
Twoja wiedza na temat fizyki i zasad dynamiki Newtona na poziomie fachowców Antoniego Smoleńskiego. Zademonstruj za pomoca parówek i puszki jak trafiliście tą sarnę.
Jak już konfabulujesz, to chociaż tak, żebyś nie wyszedł na idiotę. Proszę!

Kilka zdjęć poglądowych jak wygląda samochód po zderzeniu z sarną kłamczuchu.
https://www.duckduckgo.com/search?q=zderzen ... ylrlKoUaqM:

https://www.duckduckgo.com/search?q=zderzen ... ylrlKoUaqM:
https://www.duckduckgo.com/search?q=zderzen ... ylrlKoUaqM:
https://www.duckduckgo.com/search?q=zderzen ... ylrlKoUaqM:
https://www.duckduckgo.com/search?q=zderzen ... gq8BcLlD9M:
  • 281 / 138 / 0
Brawo dexpl za jasnosc umyslu

Jechalismy 60.
Ale cala reszta prawdziwa, chcialem dodac dramaturgii temu wszystkiemu
#BLACKLIVESMATTERS #CZARNA SIŁA #CZARNA DUMA #LGBT
  • 4603 / 2173 / 1
;) Jak jeszcze zaczął hamować w pewnym momencie, sarna była nieduża i wziął ją bokiem" to się w pełni zgadzam...
Karma za przyznanie się!


BTW. Kiedyś bokiem wzięliśmy łosia na krajówce Białystok - Ełk. Auto szkoda całkowita, kumpela złamana miednica, a ja udo i piszczel.
  • 281 / 138 / 0
Chyba nawet nie zaczal a raczej nie zdazyl zachamowac bo doslownie metr przed nami wyskoczyla
Pierwszy raz jechal sam, chociaz mial fajny debiut
#BLACKLIVESMATTERS #CZARNA SIŁA #CZARNA DUMA #LGBT
  • 919 / 135 / 0
Będzie dużo niejasności bo do dziś nie wiem.

clonazolam, MDPV, dopy do palenia, nie pamiętam, ale jeszcze z parę innych substancji, bo wtedy jakaś paczka zamówieniowa przyszła z internetów.


Siedzimy na mieszkaniu dwupokojowym, [J]a, [L]asia,[T]ypek i chwilę jeden [C]hlor, który ze środowiskiem nie ma nic wspólnego i szybko się stracił. Na szczęście nie dosłownie.
C szybko został wykluczony z całej akcji, bo po clonazolamie popitym piwem się posikał, chciał dokładać, zasnął i polazł na chatę. Na drugi dzień dzwonił zapytać, czemu go całego oblaliśmy wodą, stwierdził, że wszyscy jesteśmy popierdoleni. Mniejsza z nim.
Akcja już dobrze rozkręcona, chwilę wcześniej leżałam w pokoju obok i myślałam, że jest wielki pożar i L i T jakoś się z niego ratują, ostatecznie mnie wynieśli do pokoju obok. Palimy mj, która chyba nas wtedy całkowicie pogrążyła, bo Ja i Typek porobieni, a Lasia, że to mj, tak tak na pewno. To ok.Typek zasnął, nie idzie go dobudzić, Lasi mój mózg wtedy już nie rejestrował. Chuj, jest tak grubo i źle i w ogóle kombo wszystkiego, że usiłuje się dodzwonić na 999 bo zaraz wszyscy tu zejdziemy, ale tylko numer wybrałam i bardzo chciałam do szpitala. Nic nie mówiłam, ale jakoś przyjechali, wzięli Typka i tyle, mi powiedzieli, że nie wezmą mnie.
Pojechali, po chwili wbija Mafia (xD). Każą mi wypierdalać z mieszkania, a Lasia, że jej telefon ukradłam, że mam jej oddać ubrania. Bo do niej przyjechałam w sukience, nie chciałam w niej chodzić, ale dobra, przebieram się, Mafia mnie zabiera. Jesteśmy przed blokiem, idzie Typek z telefonem Lasi. Oddaje go jej, odbija mnie mafii, uciekamy! Pytam go, czemu wrócił, a on że się bał o mnie, bo mu gadali w szpitalu, że chcieli mnie zabrać a ja nie chciałam. Złapaliśmy stopa, nic z niego nie pamiętam, jesteśmy gdzieś na śląsku. Idziemy z Typkiem, ale ja wolno bo mam strasznie wysokie buty. On żebym szybciej szła, dobra, wywaliłam te buty, biegnę za nim. Idziemy, idziemy, noc jest, a Typek nagle, że krwawi z palca. I że mi nie pokaże. Ja w panikę, wykrwawi się. Dzwonie po okolicznych domach, pukam do drzwi, nic. W końcu jakiś dziadek otworzył, proszę o karetkę bo się Typek wykrwawia. Powiedział, że zadzwoni. Przyjechała policja. :-D Ale dobra, widzą krew, wezwali karetkę, karetka wzięła Typka, który krwawił bo miał z poprzedniego szpitala otwarty wenflon, przyznał się, że uciekł. Ze szpitala zadzwonili do tego innego szpitala, a tam powiedzieli, że Typka nigdy tam nie było i nikt od nich nie uciekł. :nuts: Mnie podwiozła karetka, ale nie na dołek, tylko do szpitala do Typka.
Pozwolili mi się wjebać do Typka do łóżka i wyspać się do rana, kiedy to przynieśli nam śniadanko, miłe pielęgniarki dały jeszcze jedzonko od siebie, wypuścili nas, wtedy też Typkowi oddali testy na narkotyki, gdzie nie wyszło kompletnie nic (i wtedy nas właśnie olśniło, że to były dopy a nie mj xD), dodatkowo mnie wypuścili bez butów.

A potem to się jeszcze dużo działo, 10 dni jechaliśmy nad polskie morze bo ja miałam taki kaprys, a co chwile łapały nas nody-level-hard, przy których nawet wybuch bomby nikogo by nie dobudził.

Do dziś nie wiem, co się z tą Mafią odjeniepawliło i w ogóle wielu rzeczy z tamtych dni. :-D :-D :-D
Słuchaj, malutki, nie będę ci tłumaczyć życia.
  • 1507 / 217 / 0
Dziś będzie anegdota pijacka. O tym, jak udało mi się nie beknąć za kumpli i głupotę własną, gdym napruta była.

W mieście miał grać Leniwiec (w sensie zespół taki, jakby ktoś nie znał). Spotkaliśmy się całkiem pokaźną ekipą (ok. 12 osób wraz ze mną i gospodarzem) u jednego z kumpli, nazwijmy go Piotrek. Wóda się lała jak pojebana. Browary też. Po jakimś czasie, dobrze wcięci, ruszyliśmy na przystanek, żeby dostać się na miejsce koncertu. Po drodze do Piotrka zadzwonił (powiedzmy) Jurek. Powiedział, że jest z (nazwijmy go) Michałem na dworcu PKP, bo tam sępili hajs na prytę. Zmieniliśmy trochę trasę i podjechaliśmy całą ekipą po Jurka i Michała. Tamci byli mniej więcej tak wstawieni jak my. Uznaliśmy, że pójdziemy stamtąd już piechotą, choć trochę na około. Szybko podzieliliśmy się na 3 grupki. Jedna, największa, poszła przodem. Za nią druga, mniejsza, trzyosobowa, w tym Piotrek. Ja zostałam z Jurkiem i Michałem. Dawno się nie widzieliśmy, więc jeszcze trochę pogadaliśmy i ruszyliśmy z tego PKP.

Wokół dworca jest kilka przystanków, z których odjeżdżają autobany w różne kierunki. Michał i Jurek ruszyli ochoczo przed siebie przez środek skrzyżowania. Na szczęście był słaby ruch. Zaczęli też, równie ochoczo, śpiewać kawałek Para Wino "O kobiecie i buraku", a dokładniej moment w tekście "Podrapała się po cipsku cukrowym burakiem". Ludzie z przystanku zaczęli się za nami oglądać i peszek chciał, że obok przejeżdżała psiarska kabaryna. Na widok nas podchlanych i Michała i Jurka donośnie śpiewających o cipsku podcieranym cukrowym burakiem, stanęli obok nas z opuszczoną szybą i pytają dokąd idziemy. Odpowiadam za nas wszystkich, że na koncert. Oni na to "To się chwilę spóźnicie, proszę pod tę ścianę", wskazał na kawałek muru, który stoi tam pewnie jeszcze z czasów odbudowy powojennej.

Stanęliśmy pod murem, ale wszyscy w doskonałych humorach. Okazało się, że całkiem przypadkiem, pechowo nikt z nas nie ma przy sobie dowodu. Michał, który zawsze się najswobodniej czuje w każdej sytuacji, mówi do psiarza "Panie komisarzu, ja se pójde ło tu na rożek i wysępię szluga od tej niewsiasty!". Pies na to "Stój, bo Cię skuję". Ale Michał w chuju to miał i ruszył w stronę rzeczonej niewiasty z papierosem. No to pies go do ściany i w kajdanki. Jeden odhaczony. Za chwilę Jurek, który chwiał się lekko, mówi, że on by wolał sobie usiąść, "bo tak mnie zawiewa letko". Oboje przy tych gadkach do psiarskich przybierali takie tony głosu i sposób wymowy charakterystyczny dla jakiegoś pana Heńka z małej wsi na Podlasiu, Lubelszczyźnie albo Podkarpaciu. Drugi pies na to, że nie skończył nas legitymować i czekają na potwierdzenie czy nie jesteśmy poszukiwani, a dopóki to się nie stanie, to mamy stać pod ścianą. Powiedziałam coś w stylu, że pod ścianą to do rozstrzelania można stać, a takie czasy już chyba minęły, ale mogę się mylić. Pies zaczął mi wciskać, że mu insynuuję, że chce mnie rozstrzelać. Stwierdziłam, że wyjebane i prychnęłam. Kucnęłam sobie pod ścianą, bo nie chciało mi się już stać. Któryś z nich się obruszył, że miałam stać, a nie kucać i zaczął mnie podnosić i szarpać. Wtedy Jurek, typ wytatuowanego, przypakowanego skinheada rzucił się na niego z łapami, że co on mnie będzie szarpał i że nie ma prawa nawet mnie dotknąć. A ja zwyzywałam go od buraków. Stwierdził, że dostajemy grzywnę za obrazę funkcjonariusza i naruszenie jego nietykalności. A dodatkowo Michał dostaje grzywnę za wrzeszczenie obraźliwych haseł pod adresem ludzi na przystanku.

W sumie to nawet bardzo nas to nie obeszło, gdyby nie to, że gdy chciałam sobie siąść na fragmencie schodów, które były oddalone ode mnie ok. metra, ten sam pies znowu się na mnie rzucił z łapami. Wtedy skuci Jurek i Michał rzucili się na niego ponownie. Chujek sprowadził ich do parteru, więc zaczęłam przedstawienie:
Ja: Buraku Ty jebany, ja jestem w ciąży, potrzebuję usiąść, bo jest gorąco, a mi jest słabo!
Michał (który podłapał temat): Człowieku, moja baba źle się czuje, w ciąży jest, daj jej spokój!

Pies zdębiał i odskoczył ode mnie, dał mi usiąść. Ale coś mu nie pasowało, więc mówi, że wzywa karetkę, by potwierdzili czy jestem w ciąży. Mówię, że nie trzeba. Drugi pies jakby zmiękł i zaczął się mnie troskliwie pytać czy na pewno nie trzeba, skoro źle się czuję, itd., ale ten pierwszy się uparł i mówi "Wzywaj!". Czekaliśmy tam chyba ze 40 minut aż przyjedzie to pogotowie.

Gdy przyjechali, młodzi panowie ratownicy wyskoczyli z tej karetki i pytają czy to ja ciężarna i niedomagająca. Mówię, że tak. Zapakowali mnie do karetki. Zbadali cukier. Zapytali czy jestem w ciąży.
Ja: Tak.
Jeden z ratowników: Naprawdę?
Ja: A jak pan sądzi? Oni mnie szarpali, dlatego Was wezwali, bo powiedziałam, że źle się czuję.
Drugi: Jeśli naprawdę jesteś to dlaczego nie wyskrobiesz, żeby legalnie pić? Przecież za to, że jesteś nachlana, można Cię zaskarżyć.
Ja: Spoko, mam umówiony zabieg.
Kierowca: To co, jedziemy na izbę ginekologiczną badać czy jest w ciąży?
Pierwszy: Nieee. Dajmy spokój.

Wyszedł do psiarskich, którzy czekali przed karetką wraz z Jurkiem i Michałem. Coś tam mu powiedział. Wypuścili mnie, a psiarze, nie dotykając mnie, zaprosili naszą trójkę do kabaryny i powiedzieli, że jedziemy na alkomat. Na komisariacie Jurek i Michał siedzieli "w klatce", a ja na ławeczce przed nimi. Psy coś tam pisały całymi dziesiątkami minut. W pewnym momencie zachciało mi się szczać. Pies poszedł ze mną do tego kibla i zakazał się zamykać na zamek. Odlałam się i zaprosił mnie na alkomat. Wyszło coś ok. 0.8 promila. Jurek i Michał mieli po 1.0. Wypuścili nas, powiadamiając o tym, że dostaniemy grzywny i wniosek do sądu.

Po kilku miesiącach przyszły wnioski, a jakiś czas później, że mimo, iż się nie zjawiliśmy, dostajemy grzywny: Jurek 200 zł, Michał 300 zł. Mnie ominęło. Grzywna to nie mandat, więc zapłaciliśmy to chujstwo dzieląc to na 3 osoby, bo w sumie przedstawienie było wspólne. Na koncert oczywiście nie zdążyliśmy, ale afterparty już nas nie ominęło.

*kurtyna*
"My addiction is based on my shame and sorrow"
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
  • 1039 / 149 / 0
Za takie utrudnianie pracy i tak wam dali niskie kary. Powinni was spałować i na izbę wytrzeźwień zawieść.
ODPOWIEDZ
Posty: 3455 • Strona 218 z 346
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.