Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 3461 • Strona 202 z 347
  • 11 / 2 / 0
1.
Pierwsza styczność z mj, pierwszy Woodstock, pierwszy wieczór. Siedzimy ekipą, jaramy blunty, w obieg poszły dwa kubeczki z winem. Jeden w prawo, drugi w lewo. Nagle czuję, że to już ten moment i muszę iść się odlać. Nikt nie chciał ze mną iść, a ja pierwszy raz na tej imprezie. Pytam, gdzie są TOIki. Kumpel wyjaśnia jak tam trafić, więc idę sam, już nieźle porobiony.

Jest zupełnie ciemno. Nie widzę co jest przede mną. Pęcherz chce eksplodować. Nagle zatrzymuje mnie jakiś nawalony typek (moja masa X2) i krzyczy: "Eeeeeee!!! Stój kolego!!! Uważaj, bo ja tu przed chwilą rzygałem."-pokazuje na drogę. Jakoś tak wyszło, że mnie zagdał. Zupełnie zapomniałem że idę się odlać. Po kilkuminutowej rozmowie wyjaśniłem jaki jest cel mojej wędrówki, grzecznie pożegnałem się i poszedłem załatwić swoje.

W drodze powrotnej, myśląc że dotarłem na miejsce, zacząłem krążyć między namiotami w poszukiwaniu swojej wioski. Chodziłem w kółko jakieś 15 min, po czym zorientowałem się, że nasza flaga jest 100m dalej. Wioskę mieliśmy przy samej drodze...

2.
Ten sam Wood. Ogólnie raczej pizgaliśmy z wiadra. Po kilku takich "buchach" poszedłem w kimę do swojego namiotu. Nagle w nocy ktoś wbija do mnie i mówi:
-Dawaj idziemy na koncert.
-Nigdzie nie idę. Nie mam siły.
Poszedł sobie. Później jeszcze kilka osób próbowało wyciągnąć moje zwłoki z namiotu.
-Taki jesteś. To zaraz zawołamy Tomka (nie pamiętam imienia) i on ci pokarze.
Myślę sobie "Co kurwa? Jaki Tomek."
Wbija jakiś byczek i do mnie:
-Co ty odpierdalsza?! Dawaj idziemy na koncert. Wstawaj kurwa!
-Nie ma chuja.- Nie wyciągnął mnie.
Na koniec wbija kumpel.
-No stary chodź na koncert. Idziemy na Marleya.
Zajebany ja: - A kto to jest Marley? <kurtyna>

3.
Posiadówa u kumpli na chacie. Jak zwykle siedzimy, jaramy jointy, słuchamy muzyki i rozmawiamy. Przychodzi ten moment- gastro! Padło na pizzę z dowozem. Zamówiliśmy więc i wróciliśmy do tego, co robiliśmy- rozmowa, muzyka, chill. Ogólnie leżałem na kanapie i miałem niezłą pizdę %-D Czas się dłużył, a gościa z pizzą jak nie widziałem tak nie widziałem. Pytam zniecierpliwiony:
-Kiedy będzie ta picka?
-Człowieku. Właśnie przed chwilą ją zjadłeś.
"WTF?!" Racja. Zobaczyłem przed sobą pusty karton i zdałem sobie sprawę, że 10 min wcześniej ją skończyliśmy.
  • 253 / 39 / 0
16 maja 2018DexPL pisze:
(...)
Mnie rozbawił ten wesoły lekarz :cheesy:
Lubię wesołych lekarzy :*)

A ktoś pytał, czego lekarze walą najwięcej? Na pewno benzo.

Szczerze? To trochę szkoda mi tych lekarzy... Ludzie kumaci, często poświęcają się, też muszą znosić ciężar psychiczny... No i generalnie, to rozumiem ich. Nawalony benzo/opio lekarz wzbudza jakoś we mnie większe zaufanie.

Polecam polski film "hel" z 2009 roku. Taki życiowy.
  • 4603 / 2177 / 1
[mention]Kociak[/mention]

Bilboard reklamowy:
Zaufaj NAM - ćpamy benzo w imię TWOJEGO zdrowia.
- Lekarze
  • 375 / 102 / 0
[mention]DexPL[/mention] Ja ma zdecydowanie negatywne zdanie o SORach i nie trafiałam tam w celu "wyłudzenia opio". Generalnie w Warszawie (odwiedziłam tu z 8 SORów) nie ma podejścia, że ma "nie boleć" - leki przeciwbólowe (zwykły ketonal czy paracetamol) podają po wielu godzinach czekania podczas których zwijasz się z bólu. Jeśli jesteś niestandardowym przypadkiem to jeśli nie pociśniesz lekarzy odsyłają cię do domu. Mnie prawie odesłali do domu z zatorowością płucną, bo za mało kaszlałam i gdyby nie to, że uparłam się, żeby jeszcze raz sprawdzili mi poziom D-dimerów (wyniósł ponad 5000), to mogłoby to się skończyć bardzo źle, bo następnym razem trafiłabym już pewnie plując krwią lub się dusząc. Pomijam fakt, że kiedy indziej, przywiozła mnie karetka po przedawkowaniu leków (nieprzytomną) i jak trochę doszłam do siebie (chociaż ja tego nie pamiętam) to chociaż powinnam zostać zatrzymana i przeniesiona na odział psychiatryczny, to mimo, że byłam ledwo co przytomna i wyrwałam sobie sobie wenflon, bo stwierdziłam, że idę do domu, to nikt mnie nie zatrzymał. Wiele różnych historii z SORów mam i zdecydowanie jestem a nie. Dlatego jak słyszę o tym, że żeby przetrwać w takim miejscu to trzeba ćpać, to aż mnie frustracja skręca w środku. Bo tacy naćpani lekarze nie są w pełni kompetentni, a na pewno brak im empatii.
Uwaga! Użytkownik drmjp nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 4603 / 2177 / 1
Żeby nie rozwijać nadmiernie OT, odpowiem dość krótko i niech to zakończy rozmowę o SOR-ach w tym temacie (możemy ją przenieść w inne miejsce - chętnie porozmawiam)

W żadnym miejscu nie broniłem SOR-ów. To miejsce pracy jak każde inne. Jak w każdym innym pracują na nim różni ludzie. Wspaniali, jak i bladzie. Ci ludzie pracują tam z rożnych pobudek i w różnym stopniu angażują się w wykonywaną pracę. To wszystko wpływa na "jakość" wykonywanej pracy i jakość świadczonych usług.

Learze na SOR-mylą się dużo częściej niż ich koledzy z Poradni Lekarza Rodzinnego. Bo trafiają do nich o wiele trudniejsze przypadki i czas reakcji jest zdecydowanie krótszy. Jednak tylko ułamek promila spraw można uznać za błąd lekarski, a o świadomym szkodzeniu pacjentowi nie słyszałem i nie widziałem (np podanie mu leków które go specjalnie zabiją) Wieść niesie, ze takie przypadki się zdarzają. Ale to tylko słowo przeciwko słowu.

Co do twoich doświadczeń [mention]drmjp[/mention]
Zgadzam się, że warszawskie SOR-y są chyba najbardziej zlewającymi w całym kraju. Dlaczego? Może brak empatii, może brak wiedzy, a może po prostu mają taki sajgon, że ciężko znaleźne chwilę żeby pochylić się nad "problemami" pacjenta.
Ze swoich doświadczeń powiem tak:
-Jeżeli ktoś przychodzi z bólem i żąda na starcie konkretnego leku (lub jego kombinacji) i jednocześnie nie choruje na chorobę przewlekłą to zazwyczaj jest drugie dno takiej wizyty. Najczęściej jest to chęć zrobienia sobie dokumentacji do PLB żeby tak dostawać co się chce, a nie co lekarz zechce dawać. - powtarzam zazwyczaj. Wydają się wyjątki (np emerytowany pracownik służby zdrowia znający od podszewki działanie konkretnych leków)
- jeżeli natomiast ktoś choruje na coś przewlekle i go np boli od tygodnia i trafia na SOR, bo w sobotni wieczór wreszcie znalazł czas na odwiedzenie lekarza, to zdarza się, że taki pacjent za karę posiedzi pół godziny dłużej - Bo nie od tego jest SOR. Twoja sytuacja z zatorowością mogla być spowodowana właśnie zaaferowaniem lekarza bólami gardła i sraczkami od 3 godzin itd... Takich spraw jest 80% na SOR> Zdarzają się sytuacje, że WSZYSTKIE sytuacje tego dnia to za wyjątkiem wypadków sa sprawy którymi SOR nie powinien się zajmować, a lekarz rodzinny lub poradnia nocna.
- Jak widzę ewidentnego ćpuna który przychodzi wyrwać działkę i jeszcze mi kłamie w oczy, że "On nigdy nie brał, nie wie co to jest, ale najlepiej działają te tabletki z napisami OC i dawka 80mg..." To jest ogromna szansa, ze dostanie no-spę. Natomiast jeżeli przyzna,, że ma skręta i bolą go nogi, to po chwili rozmowy z lekarzem jest ogromna szansa na poltram 100, dobre słowo i "empatię"

To, czego nienawidzimy i tępimy zdecydowanie i wszelkimi możliwymi sposobami (nie mówię, że to sprawiedliwe, czy właściwe, ale tak jest)
- alkoholizm który wiąże się z przemocą w stosunku do otoczenia - zawsze kończy się w zakładzie psychiatrycznym. Najczęściej w pasach
- turystyka SOR-owska. Organizowanie sobie papierów i podkładki pod dalsze leczenie w poradniach (wyciąganie leków) lub załatwianie zwolnień (od pracy i rent). Jest to nagminne i ja np mam 6 zmysł do wyłapywania takich przypadków. Już 3-5 minut rozmowy daje rozeznanie w tej kwestii (dlatego często segreguję pacjentów nadając kolory)
- Żadania, że SOR zrobi WSZYSTKIE możliwe badania na WSZYSTKIE możliwe schorzenia. Jest to niemożliwe z zarówno powodów czasowych jak i finansowych (SOR dostaje kasę za gotowość, a nie za wykonane procedury - dlatego im więcej badań, tym większe koszty. Duża część SOR-ów działa na minusie, a działa tylko dlatego że musi żeby szpital dostał odpowiedni kontrakt np na operacje)My jesteśmy rozliczani z procedur które wykonujemy na pacjencie częściej przez księgowość niż przez prokuraturę.
- Przemocy w stosunku do innych pacjentów/personelu. Jak będziecie lecieć z łapami do pielęgniarki, miejcie świadomość, że istnieje ogromna szansa, że ktoś wam tę łapę połamie z przemieszczeniem, a i przeciwbólowego nie dostaniecie przez 4 h. Do czasu aż wasz jęk będzie nieznośny dla innych ludzi. ;) - przebarwiłem oczywiście - ale sens pozostaje bez zmian.

Na koniec. Pamiętaj, że na SOR jest taka wymiana kadr, że co najmniej połowa ludzi jest na etapie szkolenia i zdobywania doświadczenia. Jeżeli jest wypadek i przyjeżdża jednocześnie np 4 pacjentów, to istnieje szansa, że cały doświadczony personel właśnie walczy o czyjeś życie lub zdrowie, a akurat dla Ciebie wylosowano młodego ratownika i lekarkę która boi się krwi... Przykro mi, że masz takie złe zdanie o naszej pracy. Ale w pełni zgadzam się, ze masz do tego prawo.
  • 2899 / 606 / 10
17 maja 2018jabolman pisze:
Połowa tutejszych opowieści brzmi jakby były wyssane z fiuta matki. Te dexa przynajmniej dobrze się czyta. Chociaż średnio mi się chce wierzyć żeby na SORze pracowali nawaleni ludzie, podobnie jak wydawanie leków ot tak (z tego co słyszałem to przeważnie kroplóweczka i hydroksyzyna).
Co do nawalonych ludzi to sam znam kilku lekarzy, w większości lekarek lubujących się w alkoholu, w benzo również, o opio nie wiem.
Hiperrealna propaganda w polskiej sieci
  • 253 / 39 / 0
Ja chętnie posłuchał bym opowieści o Służbie Zdrowia i ewentualnie podyskutował. Jestem za tym, że można by stworzyć taki wątek. O lekarzach mam mimo wszystko dobre zdanie, jacy by nie byli, z prostego powodu - gdyby nie oni, już trzy razy bankowo bym nie żył. Nie wspominając już o znanych mi przypadkach, kiedy ktoś się zwijał z bólu a nie miał ubezpieczenia, dentysta się zlitował i przeprowadził zabieg za darmo. Ale jak już wspomniano, to jest off topic w tym temacie.
  • 3072 / 576 / 0
Trzeba umieć pośmiać się trochę z siebie, i ja zaryzykuję. Robię w biedronce zakupy, i podchodzę do chemii i kosmetyków, przypomniało mi się że trzeba już zmienić wysłużoną szczoteczkę do zębów. Szkopuł w tym że jestem szczerbaty troszeńkę i widać to jak się uśmiecham. Myślę sobie że będą się śmiać. I postanowiłem ojca poprosić żeby mi kupił szczoteczkę do zębów.
Uwaga! Użytkownik Verbalhologram nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 137 / 8 / 0
Wchodzę do apteki po dużą pakę thiocodinu. Udaję głupiego, pytam ile tabsów w małej ile w dużej.
Babka mówi, że mają tylko małe. Pytam, czy mogę dwie wziąć?
-Nie
-dlaczego?
-Ustawa
-Tzn? Czemu dokładnie?
-Lek zawiera kodeinę.
-Aaa, czyli przyjemne z pożytecznym (lol)
A panna na to:
-Zależy od dawki %-D

Mina starszego farmaceuty, stojącego przy kasie obok, nie wyrażała absolutnie żadnego rozbawienia sytuacją.
Uwaga! Użytkownik haze_warrior jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1360 / 176 / 0
18 maja 2018Kociak pisze:
Ja chętnie posłuchał bym opowieści o Służbie Zdrowia i ewentualnie podyskutował. Jestem za tym, że można by stworzyć taki wątek. O lekarzach mam mimo wszystko dobre zdanie, jacy by nie byli, z prostego powodu - gdyby nie oni, już trzy razy bankowo bym nie żył. Nie wspominając już o znanych mi przypadkach, kiedy ktoś się zwijał z bólu a nie miał ubezpieczenia, dentysta się zlitował i przeprowadził zabieg za darmo. Ale jak już wspomniano, to jest off topic w tym temacie.
Nie powinien i mam nadzieje, ze nie powstanie taki watek. Ktos ze służby zdrowia na pewno go znajdzie, policja tez tu pewnie zaglada, a najgorsze jakby jakiś marny dziennikarzyna zrobil artykul o tym. A tak prędzej czy później staloby się.

Co do SOR-u to mam dobre zdanie o tym oddziale. W wypowiedzi będzie zawarta również anegdota.

Przedawkowalem kiedyś opio i benzo. Plus dodatkowo uszkodzenie wątroby z powodu paracetamolu, którego miało w leku recepturowym nie być, apteka popelnila blad. Wzialem 600mg kodeiny (10 platkow po 60mg) plus 4 klony 2mg i wypiłem jedno piwo. Zycie uratowaly mi 2 osoby, pierwsza była matka, która spala akurat w pokoju obok i uslyszala jak nad ranem się dusze. Do przyjazdu karetki reanimowala mnie. Druga osoba, która uratowala mi zycie była lekarz anestezjolog majaca akurat dyżur na SOR-ze. Gdyby na dyżurze był inny lekarz- a jezdza nawet ginekolodzy nie przezylbym. Walczyla o mnie bardzo długo, lekarz innej specjalności zapewne poddalby się szybko. Byłem potem u niej na oddziale z kwiatami i czekoladkami dziekujac za uratowanie zycia. Nie wiedziałem wtedy jak udowodnić aptece, ze w platkach był paracetamol, dopiero po jakims czasie przypomniałem sobie prosty sposób- wystarczylo rozpuscic proszek z platka w wodzie, jeśli pozostalby bialy osad oznaczałoby to, ze w tym leku był parasyf. Oddalbym wówczas lek do analizy i zaplacil kilkaset złotych nawet, bo tyle kosztuje mniej więcej sprawdzenie zawartości leku. Zrobilbym to żeby wziąć od apteki odszkodowanie. Nie mialbym oporow przed wzięciem od apteki odszkodowania, popełnili blad, który mogl mnie zabic- prawdopodobnie w każdym płatku oprócz 60mg kodeiny było 500mg parasyfu, tak mysle przynajmniej. Tak, ze wzialem oprócz kody 6 gram parasyfu i jeszcze zapiłem piwem. Wskazniki wątrobowe miedzy 1500 a 2000, na wewnętrznym nawet nie pozwalali mi dużo chodzic żeby wątroby nie rozwalić. Po 3 dniach wyladowalem w szpitalu hepatologicznym i po pewnym czasie na szczęście doszedłem do siebie.

Lekarze na SOR-ze maja bardzo ciezka prace, sa to lekarze ratujący zycie. Niestety polowa pacjentow przychodzi z pierdolami typu kaszel, stan podgorączkowy, bol gardla czy proby wyłudzenia lekow. [mention]DexPL[/mention] dobrze napisalem? Czy mniej niż polowa?
Ostatnio zmieniony 18 maja 2018 przez Maykel85, łącznie zmieniany 2 razy.
mój mail: maykel855@gmail.com
ODPOWIEDZ
Posty: 3461 • Strona 202 z 347
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.