Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
I dopytam, ponieważ temat był poruszony kilka razy, a nie pociągnięty - odnośnie suplementów Paula Stametsa - jakie są Wasze odczucia po suplementacji? W połączeniu z mikrodawkowaniem mogłoby to dać bardzo ciekawe efekty.
20 września 2022Pere pisze: A mnie ciekawi a propos łysic - ktoś wspomniał dawkę 70mg wysuszonych - orientacyjnie, czy jest ktoś w stanie powiedzieć jak to się przelicza na świeże? Naturalnie, grzyb grzybowi nierówny - ale załóżmy jakiegoś średniej wielkości?
U mnie fajne efekty zaczęły jakiś czas temu zanikać. Jeszcze w lipcu będąc w górach odbyłem mini trip na szlaku zjadając 1 g suszonych łysic. Ogólnie tego lata miałem kilka takich minitripów, ale w okolicach 600 mg łysic. W ostatnim dawka była największa. Po tym wydarzeniu jedzone standardowe mikrodawki 70-75 mg działały dość słabo. Po 18 dniach przerwy działanie ponownie było dobre, natomiast tylko za pierwszym razem. W kolejnych dniach działanie znów było słabe. Zwiększanie dawki powodowało jedynie pojawienie się lekkiego nieogaru bez większych pozytywnych efektów.
Ostatnio zrobiłem przerwę miesięczną i pierwsza dawka 70 mg po niej była znów wyśmienita jeśli chodzi o poprawę nastroju, chęci do działania itp. na drugi dzień doświadczyłem nawet wyostrzenia barw jak kiedyś.
Obecnie planuję przez kilka tygodni testować protokół Fadimana (1d on / 2d off). Aura powoli nie będzie zachęcała do weekendowych, większych dawek w plenerze.
Natomiast zastanawiam się ogólnie, czy jednak większych korzyści nie daje przyjęcie pełnej, dużej dawki raz na jakiś, nawet tej minimalnej, wrzucającej na poziom 1. Takie 0.6 g w plenerze w weekend potrafi świetnie nastroić na cały nadchodzący tydzień.
mam 28 lat i od połowy 2019, przez 3 lata mierzyłem się z myślami samobójczymi, bezsennością, lękami i depresją. Nieustający stres, presja, patrzenie w sufit godzinami, totalne zwiodczenie ciała i brak sił nawet, żeby wciąć prysznic, nerwica, zrywanie się w nocy z krzykiem, strach przed chodzeniem spać bo czułem się jakbym umierał itp. Bardzo dużo czynników miało na to wpływ: inne narkotyki jak kryształ (ponad rok przed zaburzeniami zażywałem często - 2/3 razy w tyg przez 3m-ce, później raz na 2-3tygodnie z dłuższymi przerwami), wieloletni staż z marihuaną, rozstanie, strata pracy, długi, później pandemia i dużo więcej. marihuany paliłem dużo ale odkąd zaczęły się problemy przestałem ze względu na nerwicę, duszności i paranoje. Nie paliłem ponad rok, troche wróciłem do tego ale teraz jak wezme 1 bucha to czuje sie jak kiedyś po gibonie z grama. Do lekarza i na terapię się nie wybrałem, nie miałem pieniędzy i w ogóle to była ostatnia rzecz o jakiej myślałem ale uczonym nie trzeba być by stwierdzić, że taki stan, przez tak długo to nie było chwilowe załamanie. Chciałbym też zaznaczyć, że od wielu, wielu lat byłem osobą raczej uduchowioną, rozumiejącą swoje ego i zależności pomiędzy emocjami a myślami. Zawsze dostrzegałem rzeczy i detale, na które nikt nie zwróciłby uwagi i miałem pewną wrażliwość. To ważne by zrozumieć kontekst w jakim brałem grzyby - "medytacyjnie". Długo się wzbraniałem od spróbowania psychodelików, jak bardzo byłem nieświadomy dopiero teraz widzę.
Do rzeczy:
Mikrodozowałem przez około półtora miesiąca w lutym tego roku, pół roku wcześniej miałem 2 większe przeżycia z psylo (1g) ale w kontekście zabawy i oglądania komedii. Brałem 0.1g- 0.2g co dwa, trzy dni. W międzyczasie ze znajomymi tripowałem raz albo dwa po 1g. Taka ilość jest dla mnie idealna ale też grzyby były mocne i najwyższej jakości - krzyzowka czegos z penis envy, albinosy z kalifornijskich zarodników, mój przyjaciel zajmuje sie tym od lat. Stopniowo zauważałem poprawę w psychice, zyskałem pewność siebie, zaczęło mi się chcieć i ruszyłem z kopyta na pełnej, zacząłem dużo pracować, tworzyć, robić zdjęcia, w miedzyczasie założyłem nawet firmę i ogarnąłem dofinansowanie. Po okresie mikrodozingu, średnio co 2 tygodnie (czasem 2 razy w tyg, czasem raz na 2) tripowałem po gramie aż do czerwca i stosowałem soplówkę jeżowatą. Chcę również zaznaczyć, że inne używki, o których wspomniałem wcześniej, wciąż występowały w moim życiu. Wszystkie moje problemy ze snem, lękami, nadmiernym myśleniem itd. zniknęły jak ręką odjął, powróciłem do stanu sprzed tych 3 lat dołka, znowu byłem w stanie 'nie myśleć' i postrzegać rzeczywistość bez uprzedzeń, etykietowania jej i ciągłego krytykowania siebie.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że grzyby same w sobie mnie nie wyleczyły ale wskazały pewną drogę i pomogły w odbudowaniu straconych połączeń nerwowych. Od czerwca czuję się świetnie i nie stosowałem psylo, jednak przy jesiennej chandrze i przypominając sobie o zapłaceniu pierdolonego, dużego ZUSu czuję, że jakieś mikrodawki znowu by się przydały.
Teraz chciałbym zapytać i otworzyć pole do dyskusji - czy, koniec końców, pomogło mikrodozowanie czy te mocniejsze przeżycia? Zauważyłem po ostatniej konferencji "Nauka Psychodeliczna", że uczeni mówią o terapi raczej większymi dawkami, oczywiście w asyście terapeuty. Czemu tak? Czy mikrodawkowanie w badaniach okazuje się mało skuteczne?
Z góry dzięki za przeczytanie tych wypocin :)
Co myślicie?
PS. cytat na deser - "Kiedy widzisz kim nie jesteś, prawda o tym kim jesteś okrywa się sama"
Do 2024 prężnie mają tam działać tzw. ośrodki psylocybinowe, czy ośrodki medycyny naturalnej, gdzie legalnie oraz pod opieką specjalistów, będzie można poddać się terapii z udziałem grzybów. Dopuszcza się również posiadania w/w na użytek własny.
Myślę że wpłynęły na to raczej pełne dawki niż mikro. Te drugie są wg mnie przereklamowane, mózg musi dostać co jakiś czas tryptaminowego kopa żeby odpowiednio zaskoczyć, a dawki rzędu 0,1-0,2g raczej go nie zapewnią.
Swoją drogą ciekawy post, też lubię takie minitripy na 1g, bardzo przyjemna ilość.
Procent zdepresjonowanych jednostek na wyspach jest co najmniej szokujący. Rządzący w ten sposób prawdopodobne odbierają możliwość na normalne funkcjonowania wielu osobom, chociażby tym z lekoopornymi perturbacjami.
Szkoda, no.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.