Homocykliczne substancje psychoaktywne, oddziałujące agonistycznie na układ serotoninowy w mózgu.
Więcej informacji: Fenyloetyloaminy w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 220 • Strona 16 z 22
  • 57 / 5 / 0
Re: Meskalina
Nieprzeczytany post autor: Ojatam »
Moim zdaniem meskalina mimo tego, że to potężna i bardzo głęboka substancja w odpowiednich dawkach jest, że to tak ujmę łatwa do operowania. Chodzi mi o to, że bez większych problemów można zachować opanowanie, normalny wygląd, a czuć się doskonale by po chwili przysiąść, zatopić się w innym świecie i powrócić też bez wysiłku. Ale to do 500mg bo powyżej już robi się na prawdę intensywnie choć to i tak osobnicza kwestia.
Skoro jadłeś tylko dwa razy tak małą dawkę i chcesz teraz w nowych okolicznościach to nie radze zwiększać ilości aż podwójnie. Weź 300mg to i tak względnie mała dawka, ale w sam raz nadająca się na imprezy. Ja parę razy dałem właśnie tyle narzeczonej, sobie 400 i do rana jeździmy z jednego dancingu na drugi, żeby w każdym choć z raz dwa wspólnie zatańczyć :-) Za każdym razem było wspaniale. A wspaniałość spotęgowana Meską
Na wyścigach wyścigowych, wyścigówka wyścigowa, wiścignęła wyścigówkę wyścigową ;]
  • 2362 / 24 / 0
Re: Meskalina
Nieprzeczytany post autor: derb »
opak: 350 to rzeczywiście dobra dawka na imprezy, pod warunkiem że dorzucisz ze 200-300 ug LSD :cheesy:
jak dla mnie to mniej niż 500mg nie ma sensu brać, tym bardziej na imprezę gdzie psychodeliki na psychikę oddziałują trochę słabiej niż w spokojnym otoczeniu
Ostatnio zmieniony 31 października 2012 przez derb, łącznie zmieniany 1 raz.
BS
  • 1876 / 21 / 0
Re: Meskalina
Nieprzeczytany post autor: opak »
Mówie o przypadkach które nie wymagają wyzszych dawek , dla mnie i dla ludzi z mojego otoczenia 500 mg to taki maks choć zdecydowanie szkoda mi takie dawki brac na impreze szczególnie do klubu czy coś , co innego na open - airze jakimś.
  • 72 / / 0
Bardzo miło wspominam mój jak dotąd jedyny trip na meskalinie. Wzięłam ~600-650mg. Było nas kilka osób w plenerze, las, góry, piękna pogoda. Totalnie odleciałam i zamknęłam się w sobie. Nic dziwnego bo ja na wszystko reaguję zamknięciem się w sobie, ale dla mnie to jest bardzo przyjemne. (kiedyś zamknęłam się w sobie po 1ml GBL i leżałam i słuchałam muzyki o.O)

Wtedy też chciałam tylko leżeć z zamkniętymi oczami, nie mając żadnego kontaktu za światem. Rozwaliłam się w ogóle na jakichś kamieniach, bo były całkiem wygodne. Ale trzeba było iść. Zmusili mnie do wstania, o dziwo nie przeszkadzało mi, że mam dreptać z ciężkim plecakiem na plecach, właściwie było mi tak samo fajnie i tak samo mnie nie było. Jednocześnie mogłam normalnie iść, odpowiadać na pytania itd., z drugiej strony byłam zupełnie gdzie indziej. Jak robiliśmy postój, kładłam się na ziemię, trawę, cokolwiek tam było, ale gdy musiałam wstać, to nie miałam z tym żadnego problemu. To znaczy stanowczo protestowałam, ale jak ktoś podniósł mnie do pionu to stwierdzałam, że w sumie nie ma różnicy między iściem a leżeniem i grzecznie szłam ze wszystkimi.
Po pewnym czasie minęło mi to kompletne oderwanie (o ile mogę tak mówić o sytuacji kiedy jednocześnie miałam cały czas klarowny kontakt z rzeczywistością) i byłam tam gdzie byłam. Słuchałam rozmów moich towarzyszy i miałam poczucia bycia tam, ale nie fizycznie. Byłam obserwatorem, moje ciało kompletnie mnie nie interesowało, zapomniałam o moim "ja". Wystarczyło mi chłonąć to o czym rozmawiają, to co robią. To, co się wokół dzieje. Obserwacja tego była dla mnie spełnieniem siebie. Ja ogólnie jestem osobą, która więcej słucha niż sama mówi, ale wtedy to było wyolbrzymione do maksimum. Obserwowałam. Byłam z boku. Nie było mnie. Tamci mieli radochę, zaciech, świetne humory i świetną zabawę.
Potem, na kolejnym etapie, wróciłam do siebie, zaczęłam się sama z siebie ruszać (odmiana po kilku godzinach), pochlapałam się wodą ze strumienia ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu że jest mokra... podejrzewam, że zachowywałam się trochę jak autystyczne dziecko. Byłam wesolutka i patrzyłam ciekawie na otaczający mnie świat.

To było naprawdę świetne. Sama nie wiem, czemu aż tak spodobało mi się bycie obojętnym obserwatorem. Inna sprawa, że miałam wyjątkowo łagodne wejście. Ja prawie po wszystkim wymiotuję... tutaj, owszem, zrobiło mi się odrobinę nie dobrze i splunęłam raz czy dwa razy śliną, ale to było nic. A ja naprawdę nie lubię bełtać, więc to ma znaczący wpływ na jakość tripu. :)
  • 1951 / 13 / 0
pochlapałam się wodą ze strumienia ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu że jest mokra...
Bardzo częste na psychodelikach - odkrywanie rzeczy oczywistych na nowo. A co do bycia autystycznym, to dwójka moich najlepszych przyjaciół zachowuje się właśnie jak upośledzone dzieci. To takie słodkie jest jak się trzeba nimi opiekować.

Ładnie napisany TR, mało komu się tak chce. 69plateau approves %-D
Uwaga! Użytkownik 69plateau jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 363 / 2 / 0
bełtanie na mesce rox
Uwaga! Użytkownik herbata_yanga nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3874 / 211 / 13
Ja nie bełtałem ;). Fakt, że jadłem to ze dwa trzy razy, ale się nie zdarzyło; poza tym, wolę inne fenetyloaminy
Wkońcu zmęczony, bez sił i ochoty, bez domu i imienia w kanale zapomnienia;
  • 343 / 7 / 0
Z ciekawości zapytam.... Jakie??

Co do rzygania to meska była jedynym psychodelikiem po, którym odruch wymiotny był tak silny, że nie dało się uniknąć rzygania...
  • 2335 / 8 / 0
Ja właściwie nie wiem czy to co robiłem to było rzyganie. Bardziej rzygoczkanie- coś jak pierdolona czkawka, gdzie przy każdym czknięciu zawartość żołądka chce wyjść na zewnątrz, ale za chuj nie może bo jest czymś tam blokowana w środku. W końcu udało mi się troszeczkę zwrócić i dalej to samo... Duuużo gorsze niż rzyganie jako takie. Zdarzyło mi się jeszcze chyba przy 2C-P i e, tylko tam było to jeszcze bardziej nieprzyjemne.
Ostatnio zmieniony 13 grudnia 2012 przez blablab, łącznie zmieniany 1 raz.
Why are you wearing that stupid man suit?
  • 827 / 3 / 0
Współczuje wam chłopaki, ja jedyny dyskomfort jaki miałem po meskalinie to delikatny wjazd na serce. W trakcie ładowania leciutkie mdłości. Poza tym nic, choć po wypiciu roztworu automatycznie mnie wykrzywiało i myślałem, że będzie przerąbane. W trakcie po wypiciu zielonej herbaty, zjedzeniu paru owoców w zasadzie czułem się fantastycznie (bodyhigh blisko kwasa). Serce to być może lekka wkrętka. Kto tam wie: upalny dzień, tachanie ciężkich toreb przez 6-7 km, później paru godzinne podróże krajoznawcze. ;-)
Miej dystans
ODPOWIEDZ
Posty: 220 • Strona 16 z 22
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.