4-MMC, M-CAT, metyloefedron
Więcej informacji: Mefedron w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 164 • Strona 1 z 17
  • 3 / 5 / 0
Od trzech miesięcy nie tknąłem tego diabelstwa. Od czasu do czasu powraca myśl, żeby znowu zaaplikować sobie te kilkaset miligramów szczęścia, puścić wodze fantazji i ubarwić nocne eskapady. Z wielkim trudem udaje mi się przezwyciężyć tę chęć, chociaż czasem jest naprawdę ciężko. Pół roku przygody z kryształem wydaje się być ledwie mgnieniem oka, a te marne trzy miesiące ciągną się niczym wieczność w katolickim niebie.

Skończyłem, bo spieprzyłem sobie serce i pogłębiłem problemy z układem oddechowym. Czasem tak to sobie tłumaczę. Jednak sedno tkwi w tym, że w pewnym momencie przestraszyłem się stanu, do jakiego się doprowadziłem. Pogrążyłem się w pustce. Emocjonalnej, duchowej - jak zwał, tak zwał. I co najciekawsze, ta pustka dostarczała mi szczęścia. Dzięki mefedronowi poczułem się marnym prochem i pyłem w skali wszechświata i ta marność mnie radowała. To niezapomniane uczucie, że moja nędzna egzystencja jest czymś kompletnie pozbawionym znaczenia, a ja sam prędzej czy później rozpłynę się w nicości, cieszyła mnie.

Doły psychiczne były fatalne - zawsze, gdy wór zaczynał świecić pustką, wyrzucaliśmy żyletki ze znajomymi, żeby nie podciąć sobie żył na zjeździe. Przeżyłem wiele, popełniłem multum złych uczynków i podjąłem wiele idiotycznych decyzji. Krzywdziłem najbliższych - osoby, które kocham. Nie ma sensu mówić o stosunku do ludzi, którzy byli mi obojętni.

mefedron zniszczył przyjaźń, której blisko dwudziestoletnie dzieje nadawałyby się na scenariusz dobrego filmu gangsterskiego, a także zrujnowały związek z kobietą, która (choć była moim kompletnym przeciwieństwem) mnie kochała, takiego, jakim jestem. Stałem się potworem, pozbawionym uczuć, bezwzględnym i nie owijając w bawełnę, szalonym. Chorym człowiekiem.

Pewnej nocy serce nie wytrzymało. Zdychałem we własnym łóżku, modląc się, żeby znowu uderzyło. Przed oczami przewinęło mi się moje życie, dzieciństwo, wszystko to, co spieprzyłem, zrobiłem źle i to co było w moim życiu piękne. Pod ręką miałem różaniec od pierwszej komunii (nie wiem, skąd się tam wziął tamtej nocy). Zacząłem się modlić i odpłynąłem. Myślałem, że to koniec. Wszystko rozpłynęło się w ciemności. Kiedy następnego dnia obudziłem się i zobaczyłem za oknem wschodzące słońce, płakałem, przysięgając sobie, że to koniec, już nigdy więcej.

Po tej sytuacji brałem jeszcze przez trzy miesiące, tylko trochę ostrożniej.

Skończyłem, bo przeraziłem się tej pustki i tego, co ta pieprzona chemia zrobiła z moim człowieczeństwem, czy może duszą, o ile taki twór istnieje.

I nie jest mi teraz wcale łatwo - szukam cały czas motywacji, żeby zostawić to wszystko w przeszłości, zamknąć za sobą drzwi i pójść naprzód. Mimo, że się wyszalałem, doświadczyłem niemal wszystkiego, czego może doświadczyć człowiek w moim wieku. Nie szukałem pomocy u psychologów, odkąd jeden powiedział mi, że to, co zdążyłem przeżyć w wieku ledwie 20 lat, wystarczyłoby na obdzielenie dziesięciu trudnych ludzkich egzystencji.

Dopóki nienawidzę mefedronu - nie wyrzeknę się go. On stał się częścią mnie. Nienawidzimy czegoś, co znajduje odbicie w nas. A mefedron był dla mnie stworzony.

Temat ten adresuję do ludzi, którzy wyszli, lub chcą wyjść z uzależnienia od mefedronu. Może ktoś się odezwie. Liczę na to, nawet, jeżeli ktoś miałby mnie wyśmiać. :retarded:
  • 32 / 2 / 0
stary, za dobrze wiem o czym piszesz...
tez mialem moment kiedy myslalem ze to koniec mojego serca.. tylko ze to bylo na srodku ulicy w nieznanym mi miescie przy 35 stopniowych upalach..i tez bralem dalej mimo wszystko!
Teraz nie biore od ok. miesiaca. Bralem od stycznia do maja w trybie weekendowym, od maja do wrzesnia nonstop praktycznie w ciagach. Do dzis nie wiem skad mialem na to pieniadze.
Ty straciles dziewczyne, a ja bylem w tym wszystkim razem z nia. To ja pokazalem jej mefa, znala wczesniej chemie, fuke i nawet meth. ale nie wkrecala sie. a mef okazal sie byc takze jej niebem, i poplynelismy zupelnie...
Co prawda nie dochodzilo miedzy nami do typowych cpunskich klotni o towar, ale obserwowalismy nawzajem nasza stopniowa degradacje fizyczna jak i psychiczna.
Przezylismy na mefie, co do czego jestesmy zgodni, najpiekniejsze chwile naszego zycia. ale za wszyskie musielismy zaplacic i to nie karta mastercard, a masakra ktora robilismy sobie na zjazdach, i po czesci nasza miloscia ktora dzis, na trzezwo, nie jest juz taka sama. ale przetrwala.
Co mnie tym wszystkim przerazalo najbardziej, to to ze ja mimo ze bylem swiadomy wjebania, mialem do tego dystans, i potrafilem powiedziec : nie ma kasy, ok, dzis, jutro,pojutre nie walimy, jakos damy rade.
Ona wtedy sprzedawala kolczyki, obraczki, wszystko, nawet stare radio korego nikt nie chcial kupic.
Jakim cudem z tego wyszlismy? ograniczajac. Zaczela sie szkola dla niej, ja mialem jeszcze miesiac. ale uznalem ze to dobry moment zeby przestac. Sam nie walilem kiedy byla w szkole, robilismy to tylko w weekendy i bardzo rzadko w tygodniu. Potem przerzucilismy sie na 4-MEC, nie dlatego ze nie bylo mefa, tylko dlatego ze to bylo tansze, i ze 500m od domu mielismy z tym sklep 24h. I tak walilismy to co weekend. ale przyszla afera dopalaczowa i sklep nam zamkneli. Ze mefa byo juz ciezko ogarnac, wrocilismy do fuki, czasem metkata, jakis pixow. a ze to nie bylo to samo, i z pieniedzmy bylo krucho, a ja zaczalem studia i musialem miec mozg, ktory prawie doszczetnie mefisto mi wypalil, uznalismy ze przestajemy dotykac chemii na conajmniej 2 miechy. Co dalej? nie wiem, ale wiele sie nauczylem.
Bardzo pomogl mi tez San Pedro, ktorego wlasciwosci terapeutyczne opisywal juz Witkacy, polecam kazdemu, powala na kolana.
  • 481 / 5 / 0
@mfs187-dobrze ziomuś wiem co czujesz,też przeżywałem to całe piekło,do momentu w którym straciłem/przejebałem absolutnie wszystko co miało jakąś wartość materialną i nie materialną,dopiero gdy już nie było kompletnie za co ćpać zaczołem powracać do świata,zajołem się pracą,nie ćpałem częściej niż raz na tydzień niczego bo nie było za co,o dziwo był jeden dobry skutek-poszedłem do roboty bo nie miałem za co i jak dalej żyć i ćpać a mam 22 lata,na chwile obecną już jest okey,pomału mi styka wszystkiego,do dragów mam większy dystans,jedyne co mi zostało z rzeczy materialnych do momentu w którym się odbiłem od dna to komp,tv lcd,xbox360 i gry :-D tego już nie mogłem przejebać %-D
  • 1049 / 9 / 0
Po co pisac odrebny watek?? Jest juz podobny, ogolny na forum przeciez.
Zawsze znajda sie osoby podatne, czy to na alk, czy na inne uzywki, ktorzy beda twierdzic, ze to przez nie maja zwale zyciowa. Ja smiem twierdzic, ze to nic innego, nizli racjonalizacja. Lepiej przeciez wskazac jakas subbstancje, niz przyznac sie przed soba, ze jest sie czlowiekiem, ktory nie potrafi przestac... I tyle.
  • 63 / / 0
Myślę, że historia (prawdziwa, gdyż osobiście znam autora) opisana tutaj idealnie pasuje do tego wątku. Naprawdę warto przeczytać i wyciągnąć wnioski....
http://interia360.pl/artykul/mefedron-u ... ,,32446805
  • 16 / / 0
mfs187 pisze:
Co mefedron spieprzył w waszym życiu
Nic, bo nie byłem na tyle głupi, by się w niego wjebać. Dostarczył mi za to kilka przepięknych chwil, których nigdy w życiu nie zapomnę.
Popatrz, jak różne mogą być doświadczenia z daną substancją, gdy zna się umiar i potrafi się ograniczyć...
I'm not new here, I just needed to be a little bit more anonymous...
  • 634 / 3 / 0
Nic nie spieprzyl, bo nie mialem pieniedzy aby sie w niego wciagnac.
Ale za to zmienil u mnie dosc znacznie postrzeganie slowa 'szczescie'.
  • 119 / 2 / 0
"Dopiero kiedy bedziesz szczery sam przed soba i
stwierdzisz ze masz problem mozesz zaczynac
wychodzic z tego." Do mnie dotarło to po 5 miesiącach mega intensywnego ćpania. Przez mefedron straciłem kilka tys. złotych, serce nie takie jak wcześniej, ale wcale tego nie żałuję. Największe piętno narkotyk zostawia na psychice...
  • 1049 / 9 / 0
RedBluePurple, moze i prawdziwa ta historia, ale zalosna i infantylna (takich historii w monarze pelno), no i w dodatku chlopak nie potrafi pisac w jezyku polskim, a stara sie przedstawiac, jako autorytet... Nic dodac, nic ujac.
  • 119 / 2 / 0
noithai, doceń to, że nie czułeś tego co ten gość.
ODPOWIEDZ
Posty: 164 • Strona 1 z 17
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.