Zaczne od tego, że to była najbardziej pojechana faza w życiu, pierwsze zetknięcie z
MDMA i najsilniejsze przeżycie emocjonalne jakie miałem. To był maga szalony trip i mimo, że było to przedwczoraj to za wiele sie działo by to opisać. Zaczęło się od tego, że wróciłem w południe po imprezie (zioło i
alko) i postanowiłem sie przespać ale zanim sie położyłem postanowiłem wziąć benzydamine by przetestować jej działanie. Wiem, że to świństwo ale ciekawość zawsze jest silniejsza. Ekstrahowałem standardowo 3 saszetki lodowatą wodą, a potem wysuszyłem w 100 stopniach w piekarniku i zawinąłem w papierek by nie poczuć smaku. Po połknięciu ok. 1,5g
benzydaminy poszedłem spać. Miałem wstać po 1-2h jak wejdzie ale wstałem po 4 xD Czułem się dobrze, nie miałem halucynacji, czułem sie taki nieobecny tylko jakby lekko upojony. Postanowiłem wziąć
DXM bo zostało mi 10 tabletek, podobno podbijają efekt, a przecież 150mg to tylko lekko wejdzie. Wypiłem piwko, żeby lepiej weszło i zadzwonił kumpel, z którym dzień wcześniej imprezowałem. Mówi że lecimy w melo, a jako, że miałem bardzo dobry nastrój i lekko wszedł
dex z
alko to nie musiał mnie namawiać. Set and settings: nastrój bardzo pozytywny ale po długich tripach w wiele miejsc trafiłem na domówke do znajomej znajomych, więc było dużo dziwnych osób i działy się rzeczy, które mi nie odpowiadały, ale nie ma tragedii. Do momentu przybycia na domówke spaliłem dużo zioła, na miejscu znajomi kupili kryształ i postanowiłem wziąć z nimi.
MDMA było podobno super wysokiej jakości. Dealer mówił, że 90% czystości i zaufany dostawca. Według niego i moich znajomych, którzy się na tym znają, było to najlepsze
MDMA jakie brali. Byłem tym zachęcony i miałem spore oczekiwania... wziąłem 100mg + 100mg w nieokreślonym odstępie czasu. Do tego piłem
alko i paliłem, zioło i brałem tabletki z
kofeiną bo podobno podbijają działanie
MDMA. Faza przeszła moje najśmielsze oczekiwania. To był mistyczne szamańskie przeżycie, w którym zrozumiałem absolutnie wszystko. Od budowy jądra atomu po konstrukcje galaktyk. Pojąłem swoim umysłem cały wszechświat i byłem połączony z każdy przedmiotem i żywym stworzeniem na świecie. Idealnie rozumiałem przeznaczenie, cel, emocje i intencje każdej osoby i rzeczy we wszechświecie. Czułem przepływającą wszędzie energie i mogłem się z nią łączyć poznając i wnikając w nowe rzeczy. Poza tym jednak byłem cały czas połączony z ciałem i gdyby nie to to była by to faza rodem z opisu k-hole, o którym dzisiaj czytałem bo dużo osób na imprezie mówiło o super fazach na
ketaminie. Tak na prawdę faza mi nie wpłynęła na zmysły bo nie miałem tak jak ludzie mi to opisywali, wyostrzonych kolorów, mocno wyczulonego dotyku itd. Nie miałem halucynacji, a to co widziałem przy zamkniętych oczach ciężko opisać jako CEVy bo nie miałem wyraźnych latających ftaktali albo nie widziałem ostro różnych miejsc. Jedyne co to masa błysków. Wszystko raczej bazowało na moim odczuciu wszechświata i naszej wzajemnej interakcji. Faza była bardzo rozkminowa i strasznie silnie pobudzała moje emocje dlatego przez to co sie dział wokół mnie nie wchodziło mi w 100% pozytywnie czego żałuję... z imprezy wychodziłem na przełomie fazy i zjazdu, a pod koniec imprezy działy sie najmniej przyjemne rzeczy więc weszło mi troche krzywo i na smutno ale jeszcze do ogarnięcia. Byłem mega nieobecny ale dotarłem do domu... znowu w południe... położyłem sie ale zaczął mi sie wtedy zjazd na całego. To pierwszy zjazd w moim życiu i strasznie ciężko go przeżyłem. Byłem sam i bałem się wszystkiego a jak zamykałem oczy to była oślepiająca biel i taki rozpierdol w głowie, że nie mogłem odpocząć jeszcze przez kilkanaście godzin... nie wiem czy to możliwe, że to był zespół serotoninowy ale myślałem, że umre... Podsumowując połączenie
benzydamina+
DXM+
alko+zioło+
MDMA+
kofeina wychodzi pojechanie w kosmos. Jest prawdopodobnie niebezpieczny i niezdrowy, ale wyszedł przypadkiem i ciesze sie, że przeżyłem... nie zamierzam nigdy więcej próbować takiego połączenia mimo, że było mega psychodelicznie, ale na fazie gdy zrozumiałem wszystko objawiło mi sie, że
MDMA i klimat jaki wprowadza nie jest dla mnie i powinienem odstawić używki na jakiś czas bo mój organizm tego chce. Tak też zrobiłem. Mimo, że nie czuje tego już teraz tak jak wtedy to wiem, że wszystkie emocje jakie czułem były prawdziwe, tylko wyraźne i bardzo spotęgowane dlatego sie zastosuje do kilku moich przemyśleń po tej fazie. Pozdro za przeczytanie tego eseju! xD