FGZ pisze:
Dobrym sposobem jak ktoś nie ma za wysokiej tolerancji jest palenie na tzw. "raty" czyli łapie sobie taki delikwent 1 bucha, chwila przerwy potem 2giego znów przerwa ze 2 minutki i 3 i po prostu wtedy jesteśmy w stanie stwierdzić czy już jest ok żeby nie przedobrzyć ;)
Wczoraj wracałem metrem zajebany 300 mg kody i w opór najarany, 2 razy "odpłynąłem" i chuj mnie to obchodziło czy się ktoś patrzy czy nie :]
Najpierw nauczcie się zmagać z własną psychiką, a potem palcie.
To mój hymn:
http://www.youtube.com/watch?v=_zVJ0mma8SA
http://www.youtube.com/watch?v=i2spZ-NDfS4
Przyzwyczaiłem się już do modyfikatora minus pięćdziesiąt do większości umiejętności społecznych kiedy jestem zjarany.
Chociaż mnie to już powoli zaczyna wkurwiać i to dosyć mocno. Chyba powoli zbliża się ten czas kiedy należy przestać palić na na prawdę dłuższy okres, bo palenie weekendowe jest chujowe - niby pale tylko w weekendy, ale w praktyce wychodzi na to, że chodzę w weekendy cały czas najarany jak szmata (bo w końcu weekend nie?), a mój kontakt ze społeczeństwem ogranicza się głównie do kontaktu z innymi kompanami do trawki ewentualnie z abstynentami jak czegoś od nich potrzebuje (ludzie z mojej szkoły to w 75% frajerzy w chuj).
Za to w dni robocze łażę wkurwiony, zamulony i niedojarany i myślę sobie "kurwa ja pierdole tak szybko poniedziałek?". Wracam z budy codziennie zmęczony i jeszcze bardziej wkurwiony i oprócz jednego dnia w tygodniu w którym pizgam w golfa, albo idę na wspinaczkę wegetuje w chuj (oczywiście zazwyczaj zdarza się, że coś w tygodniu zajaram).
Zdarza się również, że pale dzień za dniem prawie non stop, joint za jointem, plan zajęć ukrócam do minimum, codziennie sobie powtarzam: "ostatni buszek" i ciągnę to z 10 dni po czym dochodzę do wniosku: "o kurwa znowu plecy w chuj"
Z tej stagnacji wyłączam balety na których chyba tylko dostaje skrzydeł chociaż jak jakiemuś pierdolonemu emerycie coraz rzadziej chce mi się na nie chodzić (a jak nie ma chęci to balet jest zazwyczaj chujowy).
Jak to zwykły śmiertelnik szukam winnego. Póki co dla mnie winnym jest marihuana. ;)
Kurwa czuje się jak między młotem a kowadłem. Z jednej strony uwielbiam jarać, ale z drugiej czuję, że życie wymaga teraz ode mnie czegoś więcej niż kiedyś i nie dam rady ogarnąć tego paląc tak jak kiedyś...
Ja spizgany (spizgany, a nie po buszku) mogę też większość rzeczy pozałatwiać, ale nie robię tego tak dobrze jak normalnie. Trzeźwy wszystko co mówię, mówię naturalnie i bez wysiłku (jak już zaczne gadkę to lawinowo ją wkręcam), za to mocniej zjarany muszę się pilnować, wysilać i mieć na baczności przez co jest to nienaturalne i wymuszone co prowadzi do gorszych efektów.
Mówię o sytuacjach typu: "idę zjarany do urzędu pozałatwiać papiery" i innych oficjalnych gdzie trzeba być na poziomie. Chociaż czasami lubię to robić zjarany ;)
nie zawsze tak jest, ale zazwyczaj upalenie daje mi -30 do umiejętności społecznych.
Co do sytuacji nieformalnych typu: gdy jestem najarany to gadki z wiarą nieupaloną, która nie pali.
Czasami zajebiście mi się nawija i z sensem. TTzn: chce mi się nawijać, mam z tego satysfakcję, inni widzą w tym sens i ogólnie kontakt się nawiązuje spoko bo na luzie.
Ale zazwyczaj jest tak, że ja mam głęboko gdzieś z tą wiarą rozmawiać, wkurwia mnie to delikatnie, nie widzę w tym sensu, dodatkowo muszę się w miarę kontrolować podczas rozmowy, żeby nie popełniać gaf jakie zdarzają się przejaranemu kolesiowi.
Podsumowując:
Trzeźwy wkręcam rozmowy bez wysiłku. Odczuwam satysfakcje z rozmowy, myślę na tym samym 'poziomie' co rozmówca przez co łapię kontakt znacznie lepiej. Nie muszę prawie w ogóle kontrolować tego co mówię bo czyste myśli, które wypływają z mojej głowy nie muszą być poprawiane czy mieć zmienianej formy.
Spizgany zazwyczaj jest w każdym aspekcie gorzej - ale nie źle na maxa. Czasami jak się zjaram i mam odpowiedni humor i dobry dzień to jest tak jak u góry + trochę więcej luzu i poczucia humoru, ale mniej elokwencji i gadkę najlepiej mogę prowadzić o "wszystkim i o niczym" bo w konkretnych poważnych tematach mam za duży chaos ;)
Kończąc temat:
Ciężko mi wyrazić to w prostej i krótkiej formie bo jest to dosyć skomplikowane, a ja od prawie dwóch tygodni jaram codziennie tyle, że standardowego joint'a na dwóch już prawie w ogóle nie czuję, a jestem po butelce zresztą jak co rano w tej weekend.
W skrócie:
Znacznie lepszym człowiekiem jestem jak nie palę, ale znacznie lepiej czuję się gdy palę :)
Pomieszalo mi sie wszystko i generalnie zaczynam miec to gleboko gdzies. nie mam zadnych paranoi tak jak niektorzy wypowiadajacy sie tutaj, wiec w czym problem?
Sam juz nie potrafie okreslic, czy jaralem dzisiaj, czy moze nie? Ludzie z ktorymi rozmawiam zazwyczaj tez nawet nie potrafia okreslic, czy jestem trzezwy lub nie... zauwazylem tylko, ze jak w tygodniu nie pale 2-3 dzien pod rzad to mam zajebiste problemy ze skupieniem sie nad czymkolwiek - zaczynam zdanie i nie moge go skonczyc :-D , ale jak jaram to wszystko jest ok - rozlegle wypowiedzi na dany temat, ciekawe dyskusje, tak jakby MJ dostarczalo mi potrzebnych witamin do funkcjonowania mózgu
Zawsze w ciagu dnia jaralem okolo z 6-7 wiaderek takich z butelki 500ml..
Zazwyczaj wstaje rano, ide zjarac 1 wiaderko (jesli ide do szkoly), po powrocie biore 3 wiaderka na klate, wieczorkiem z 2 wiaderka i czasami 1 lufka zaraz przed spaniem...
Dzis rano zjaralem tylko 1 lufke, bo myslalem, ze kurwicy dostane...
Silownia to jedyna rzecz, ktora mnie motywuje do rzucenia MJ (wiadomo palac codziennie o silowni mozna zapomniec)...
Wiem, ze musze przestac, ale to skurwysynstwo tak mnie nakreca, ze wrecz tesknie za tym ;/
Za tym jebanym fajnym samopoczuciem, np ogladam jakis czarnobialy film i wydaje sie taki zajebisty (chodz jest zjebany).. qrwa tesknie za tym samopoczuciem, za ta zaebistoscia filmow, gier, muzyki... Wrzystko wydaje sie takie bezsensu teraz ;/
Nie wiem czy wytrzymam, chuj mnie jasny trafia... ciagl nachodza mnie mysli: Moze jednak wyjebane w ta silownie i kupie troche mj jutro.... albo: przeciez mj jest spoko, pali kazdy, palenie jest lepsze niz silownia itd...
I wkoncu sam siebie przegaduje i zapierdalam po kolejny worek mj ;/ Kurwa to jest niemozliwe do kontrolowania...
I najgorsze jest to, ze jak juz mam MJ to nie potrafie jarac raz na kilka dni... odrazu wpadam w ciag ;/
P.S raz probowal przestac jarac... nie jaralem 2 tygodnie i nagle zajebista depresja... tak mnie wzielo, ze siedzialem zaplakany wieczorami na fotelu, zastanawiajac sie nad pustka po smierci i o tym jakie mam zjebane zycie... Myslalem sobie, zycie mi ucieka, a ja go dogonic nie moge... Kurwia dzien w dzien siedze bezczynnie i tak mi minie 70 lat i zdechne i chuj z tego... MJ lub koda to bylo jedyne wyjscie z depresji.. tak sie stalo, ze wpadlem w obydwa ;/
wkręcasz sobie ciśnienie. Znajdź sobie jak najwięcej zajęć, które za bardzo nie współgrają z jaraniem lub które nie przywołują ci jarania na myśl i wtedy nie będziesz o tym nawet myślał.
Wkręta w naukę dla mnie była zawsze najlepszym sposobem do nie palenia. Po 3 dniach zmuszania się do nauki i nie palenia, wręcz nie chciało mi się palić i mnie jaranie odrzucało w chuj. Tyle, że trzeba mieć mocną motywację, żeby się tak wkręcić.
Wysiłek fizyczny też spoko tyle, że na początku trzeba jeszcze bardziej ze sobą walczyć, żeby nie palić PO.
Ja też tak mam jak nie pale (w sensie: gorsze samopoczucie - zmęczenie psychiczne). Po X tygodniach od przestania palenia, wkręca mi się muła, dużo śpie itd. To trwa zazwyczaj tak z tydzień.
sinner1090 pisze: Zawsze w ciagu dnia jaralem okolo z 6-7 wiaderek takich z butelki 500ml..
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.