09 sierpnia 2017Swierzy9999 pisze: widzę swoje prywatne zalety ,jak np (lepsze poczucie chumoru )
09 sierpnia 2017Swierzy9999 pisze: nwm może to charakter
trawa raczej w niczym Ci nie służy, tylko pogłębia Twoje spierdolenie. Tak to widzę.
"pierdolenie" , jak to ktoś ładnie ujął w zgłoszeniu - elProcento !!! , chuj ze zgłoszeniem. - TiJaz
Ale i tak mało palę.
Paliłem marihuane regularnie przez 11 lat. Na początku, oczywiście, rozluźniała mnie, wprawiała w dobry nastrój, pogłębiała różnorakie zajawki, generalnie czułem się po niej świetnie. Z biegiem lat palenie z przyjemności zmieniło się w konieczność i rutynę, dzień zaczynałem od blanta, zamuła, nic ciekawego. W pewnym momencie zacząłem mieć jakieś nieprzyjemne rozkminy o życiu, nad jego sensem, o swoich czynach, takie tam... wyrzuty sumienia. Nic przyjemnego.
Postanowiłem, że muszę się rozstać z Panią mj.
Udało mi się.
Minęły cztery lata...
Przyszedł taki dzień, pare dób temu, impuls po prostu, w którym strasznie mnie wzięło na przypalenie.
Oczywiście podlewałem intensywne tę myśl, pielęgnowałem ją, aż w końcu wczoraj udało mi się dobrać do zielska.
Ten zapach...Ach, przypomniały mi się dobre, stare czasy.
ganja jak malowana.
Euforia, dobra muzyka, tyta, mj, bletka, gwizdek.
Skręciłem lola.
Jeden buch, drug, trzeci, cudownie, czwarty...stop.
Masakra.
Upierdol.
Wyłączyłem muzykę, włączyłem film.
Leżę, myśl - masakra.
Masakrycznie się upaliłem!
Ciężkie oczy, płytki oddech, serce napieprza, suchość w japie, ciężkość.
No po porstu dramat!
Naszły mnie mega nieprzyjemne, intensywne rozkminy.
O życiu, o istnieniu.
Paranoja.
Strach, lęk, niepohamowany niepokój.
Obawa przed tym, "że mi tak zostanie".
Ludzie no, dramat!
Serce czułem wszędzie, jakby ktoś mi do łba je wsadził.
Zacząłem panikować.
Wstawać, siadać, leżeć, obracać się.
Jednocześnie starałem się uspokajać, logicznie próbując myśleć - przejdzie Ci, minie, wytrzymasz.
Ludzie, w tym nie było kompletnie niczego przyjemnego!
Po prostu masakra.
Gdzie ta przyjemność, którą pamiętałem?
Gdzie ten chill, dobry humor, co się stało?
Męczyłęm się tak kilka godzin.
Zastanawiające jest, co to się podziało?
Nie wiem, nie mam już chyba łba do tego.
Zastanawiałem się nad tym, jak taki stan mógł mi w ogóle w przeszłości sprawiać przyjemność?!
Generalnie dramat.
Nie tak to wszystko zapamiętałem.
Nie tego się spodziewałem.
Z jednej strony jestem zawiedziony, bo liczyłem na jakiś chill, poprawę humoru, a otrzymałem nerwicę, złapałem jakąś schizę i paranoję, a z drugiej strony się cieszę - może nie wjebię się w to znowu.
Co o tym myślicie?
Pozdrawiam. :rolleyes:
długo nie paliłeś i pewnie dorwałeś dobry temat, którym się przejarałeś. A spokojnie ze 3-4 buszki by Ci wystarczyły wprawić się w dobry humor a nie w psychodele i schizy
do tego paliłeś sam co jest również niezbyt 'zdrowe', dużo lepiej pali się w fajnym towarzystwie jak bomba jest przednia człowiek nie myśli, że serce wali jak młot czy jak tu się podnieść z łóżka
Następnym razem pal mniej i z kimś, a powinno być dużo lepiej
Nie jest to przyjemny boski chillout, tylko zajebanie w trzy dupy.
Powiedzmy 1/2 lufki dziennie - podobne ryzyko ciężkich chorób czy nie ma porównania?
marihuana wydaje mi się, ze nie powoduje raka płuc i jest duzo mniej szkodliwa niz fajki.Jeśli chodzi o płuca
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
08 lipca 2018WakaBaka pisze: Jak ma się palenie zioła (lufka, bez skrętów zero tytoniu) odnośnie PŁUC - w porównaniu z palaczami?
Powiedzmy 1/2 lufki dziennie - podobne ryzyko ciężkich chorób czy nie ma porównania?
Dym konopny zawiera mnóstwo toksycznego syfu (więcej niż dym tytoniowy), a z uwagi na to że przy paleniu zaciąga się go głęboko do płuc, to prowadzi do osadzania się znacznie większych ilości smoły w płucach (około 4 razy więcej niż przy takich samych ilościach tytoniu), ale marihuany pali się znacznie mniej. Jeden papieros to około gram tytoniu, więc jeśli dziennie pali się pół paczki fajek to przerabia się ok. 10 gramów tytoniu - a to nie jest tak dużo, bo palenie całej paczki czy jeszcze więcej też się wielu osobom zdarza. Przy marihuanie to nawet ktoś w srogim ciągu przyjmuje znacznie mniejsze ilości. Pół lufki dziennie to jest więc nic.
Co do raka, to nie ma chyba żadnych konkretnych badań które by to potwierdzały albo wykluczały, ale zdaje się, że generalnie uznaje się, że raczej nie powoduje. Więc możesz się nie przejmować.
W sieci jest sporo badań na ten temat, możesz sobie poszukać jakbyś był bardziej zainteresowany.
IMO jedyne skutki palenia marihuany którymi rzeczywiście należy się przejmować, to te psychiczne - rozleniwienie, amotywacja, spadek możliwości intelektualnych, problemy z pamięcią itp.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.