Dział poświęcony wpływowi substancji psychoaktywnych na działalność człowieka.
ODPOWIEDZ
Posty: 60 • Strona 5 z 6
  • 3490 / 54 / 0
Nieprzeczytany post autor: Kurwik »
Nie akceptujesz jej czy nie umiesz jej dojrzeć w pełni? ;) Brak akceptacji to brak zgody na coś ale kto wie, może właśnie o tego ego buntownika, który na rozpuszczenie się jedności nie zgadza chodzi.
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 86 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Pilgrim »
Buntownik brzmi dumnie i byłoby tak może wtedy, gdybym w odwodzie do oświecenia miał perspektywę równie wartościową, ale rozumiem że chodzi ci raczej o sam brak zgody na odrzucenie pożądania. W moim przypadku jest to lenistwo i strach przed porzuceniem ambicji i pożądań, które wciąż wytyczają granice osoby którą zawsze myślałem, że jestem. Przez oświecenie rozumiem powrót do tych aktywności nie przez pożądanie i wytyczanie na ich podstawie swojej tożsamości, ale przez miłość która pozwoliłaby mi wykonywać je jak dobry sługa, choć może jest to sztuczny podział. Problemem jest także brak przewodnika (czy jak trafnie określa to Willigis Jäger, towarzysza), który wspierałby mi w chwilach, w których cierpię tylko dlatego, bo wydaje mi się, że coś tracę, a jeszcze nie potrafię dostrzec tego, co zyskam. Odpowiadając na Twoje pytanie, jeżeli dobrze je rozumiem, to nie akceptuje swojej prawdziwej natury ponieważ nie umiem jej dojrzeć w pełni i dlatego mimo wiedzy teoretycznej i doświadczeń na psychodelikach wciąż wydaje mi się nieatrakcyjna.
moje nowe motto: zacząć pierdolnięciem, skończyć rozpierdolem
  • 3490 / 54 / 0
Nieprzeczytany post autor: Kurwik »
Brak zgody na zaprzestanie bycia oddzielnym, na porzucenie konstruktu iluzji i totalne rozpuszczenie. Nie zauważyłeś, że zawsze przed granicą przychodzi atak paniki?

Rozumiem. To wiedz, że tak rozumiana akceptacja to nie wszystko.
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 915 / 4 / 0
Kurwik pisze:
Może nie rozumiem earthangel bo wybrałem od razu stać się zaawansowanym medytującym. Ale dalej uważam, że się mylisz. W w/w pierwotnym zamyśle nie było takiego podziału. Wszystko jest drogą. Popadanie w dualizmy i upadlanie własnej osoby, ciągłe oddalanie się od oświecenia również może być doskonałą drogą do oświecenia (to po co wypominasz innym dualizmy kurfju?).

nie uznajesz stopniowej, harmonijnej drogi? twoja strata - ale raczej nikt tego jeszcze nie przeskoczył. chyba, że jesteś tulku, w co wątpie, obserwując twoją arogancję.

nie pij wódki podczas medytacji, bo niewiele z tego wyjdzie. albo nie strzelaj helu - źle mówie? paskudny dualizm? nie, rozróżnienie. gdzie zaczyna się, ekhem "granica"? wszystkie drogi prowadzą do oświecenia - kwestia czasu jednak, czy dokonasz tego za 500 żywotów, czy w tym życiu. zaawansowani medytujący (przynajmniej ci, których znam), nie biorą narkotyków, a na pytanie dlaczego, odpowiadają: po co? nie ma takiej potrzeby.

medytacja sama w sobie wystarczy - poza tym, jest sprawdzona. jeżeli ktoś chce być rebelem w sprawach samorozwoju, to jego problem - większość ludzi woli korzystać ze sprawdzonych, prostych ścieżek. rozwój duchowy to nie rzecz indywidualizmu, kurwiku. nie ma potrzeby parcia na ego w metodach rozpuszczania ego.

więc: gdy ktoś jest zdziwiony, że można mieszać (na serio, zabawy umysłowe pomijam, ale zabawkami bawią się dzieci...) narkotyki z medytacją (na serio) to nie zarzucaj mu, kurwiku, dualizowania, bo mylisz rozróżnienia z rozdzieleniem - dualizm byłby wtedy, gdyby earthangel kwestionowałaby, np. jakiekolwiek pozytywne działanie narkotyków w samodoskonaleniu, wywyższając medytację. to jest dobre, a to nie. zaś mieszanie kawy z kefirem, medytacji z marihuaną...po co? po co ryzykować?

chciałem też zaznaczyć, z nadzieją na odpuszczenie mi podobnych zarzutów, że nie jestem żadnym feydewejem.

pozdrawiam
Ostatnio zmieniony 18 marca 2010 przez Bustfo, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik feydewey nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3490 / 54 / 0
Nieprzeczytany post autor: Kurwik »
Może nie jesteś fejdełej personą ale takową funkcją.

Medytacja to nie jest coś oddzielnego od reszty życia, osobna czynność. Spacer medytacją, zazen medytacją, ćpanie medytacją. Medytacja po prostu się dzieje dlatego uważam oddzielanie jej za niebezpieczną pułapkę, już tworzy jakieś to-tu<->to-tam o które można się zahaczyć i nie odczepić.

Stopniowa harmonijna droga jest przeze mnie postrzegana ale mam jednocześnie świadomość, że to również iluzja. Oswiecenie jest i tyle i subiektywnie w pewnym momencie zostaje po prostu zrealizowane, wcześniej owszem są subiektywne "doskoki" coraz wyżej. Negować się tego nie da, bo każdy w końcu tego doświadcza ale no właśnie - doświadcza ;)

I tak, medytacja starczy. I nieważne jak już wyżej mówiłem co się w jej czasie robi. Jednemu szybciej "trybi" w lesie nad potokiem, innemu w tramwaju w drodze do pracy, innemu na kwasie na plaży. Co komu działa temu niech mu będzie.

A co do zabawek umysłowych to i sesje z psychodelikami i skinheadzkie ustawki i medytacja w zazenie są takimi zabawkami w równym stopniu. A skoro tak to możemy co najwyżej subiektywnie sobie posegregować na te częściej "wznoszące" niż inne zabawki ale reguły nie ma bo każdemu co jego. Temu drewna cięcie, tamtemu 4-ho-meta liźnięcie.


Skoro ktoś docenia rolę psychodelików w samorozwoju to czemu miałby nie medytować w czasie ich działania tym samym rozwój jeszcze bardziej przyspieszając (subiektywnie)?


P.S. Tak, trochę łatwiej się jednak z Tobą piszę niż z Fejem, nawet jeśli nim byłeś. Jeśli tak to gratulacje rudzielcu, jeśli nie to czagawira.
Ostatnio zmieniony 18 marca 2010 przez Kurwik, łącznie zmieniany 1 raz.
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 915 / 4 / 0
Kurwik pisze:
Medytacja to nie jest coś oddzielnego od reszty życia, osobna czynność. Spacer medytacją, zazen medytacją, ćpanie medytacją. Medytacja po prostu się dzieje dlatego uważam oddzielanie jej za niebezpieczną pułapkę, już tworzy jakieś to-tu<->to-tam o które można się zahaczyć i nie odczepić.

mi chodzi o formalną praktykę, nie o całodzienną uważność i samoświadomość (myśle, że earthangel też myślała o formalnej kontemplacji)
Kurwik pisze:
Stopniowa harmonijna droga jest przeze mnie postrzegana ale mam jednocześnie świadomość, że to również iluzja.

bu, jaki straszny dualizm, prawda i iluzja. troszkę z pietruszki walnąłeś tę iluzję tutaj - co nie jest iluzją w ludzkiej optyce? zjonizowana plazma, tak jak z tymi dualizmami. dajmy więc spokój z iluzjami, skoro już w niej jesteśmy (jedną nogą)
Kurwik pisze:
I tak, medytacja starczy. I nieważne jak już wyżej mówiłem co się w jej czasie robi. Jednemu szybciej "trybi" w lesie nad potokiem, innemu w tramwaju w drodze do pracy, innemu na kwasie na plaży. Co komu działa temu niech mu będzie.
nie wszystkim chce się odbywać codzienną, formalną praktykę. ja osobiście korzystam z narkotyków, ale i codziennie klapnę na poduchę. ale nie mieszam jednego z drugim
Kurwik pisze:
A co do zabawek umysłowych to i sesje z psychodelikami i skinheadzkie ustawki i medytacja w zazenie są takimi zabawkami w równym stopniu. A skoro tak to możemy co najwyżej subiektywnie sobie posegregować na te częściej "wznoszące" niż inne zabawki ale reguły nie ma bo każdemu co jego. Temu drewna cięcie, tamtemu 4-ho-meta liźnięcie.

i tu przychodzi pora na rozróżnienie - jeżeli nie bedę rozróżniał, mogę od razu przygotować się do odrodzenia się jako ryba głębinowa. rozróżniam ustawki z łysymi od sesji z ayahuaską... niezależnie od tego, jaki próbujesz być monistyczny, pewnych rzeczy po prostu nie powinno się robić, i mimo, że jest to dualizm, to ten dualizm pracuje na twoje wyzwolenie. bo monizm istniejący względem dualizmu jest takim samym dualizmem, jak inne dualizmy, byle by się człowiek nie oszukiwał...
Kurwik pisze:
Skoro ktoś docenia rolę psychodelików w samorozwoju to czemu miałby nie medytować w czasie ich działania tym samym rozwój jeszcze bardziej przyspieszając (subiektywnie)?

ponieważ formalna praktyka w zupełności wystarczy - wciskasz gaz do dechy, jak jeszcze zamontujesz sobie rakiety z tyłu auta, to możesz szybko dolecieć do celu, a możesz natrafic na wybój i rozpier***ć samochód, siebie, i nigdzie nie dojedziesz.
Kurwik pisze:
P.S. Tak, trochę łatwiej się jednak z Tobą piszę niż z Fejem, nawet jeśli nim byłeś. Jeśli tak to gratulacje rudzielcu, jeśli nie to czagawira.

padnamaskar
Ostatnio zmieniony 18 marca 2010 przez Bustfo, łącznie zmieniany 1 raz.
Uwaga! Użytkownik feydewey nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3490 / 54 / 0
Nieprzeczytany post autor: Kurwik »
Bustfo pisze:
nie wszystkim chce się odbywać codzienną, formalną praktykę. ja osobiście korzystam z narkotyków, ale i codziennie klapnę na poduchę. ale nie mieszam jednego z drugim
Cokilkaaczasemcodzienną praktykę też zawsze na trzeźwo odbywam. Jak biorę psychodelik to czasem również nadchodzi myśl, że czas na poduchę. Więc w sumie tu się nie różnimy jak widzę (tak, śliczny dualizm).


i tu przychodzi pora na rozróżnienie - jeżeli nie bedę rozróżniał, mogę od razu przygotować się do odrodzenia się jako ryba głębinowa. rozróżniam ustawki z łysymi od sesji z ayahuaską... niezależnie od tego, jaki próbujesz być monistyczny, pewnych rzeczy po prostu nie powinno się robić, i mimo, że jest to dualizm, to ten dualizm pracuje na twoje wyzwolenie. bo monizm istniejący względem dualizmu jest takim samym dualizmem, jak inne dualizmy, byle by się człowiek nie oszukiwał...
Nie ma rzeczy, których się nie powinno. Czynności to czynności. Jedyne co się subiektywnie liczy to spojrzenie na nie. Jeśli będziesz całkowicie świadomie, będąc absolutnie tu i teraz łaził napierdalać kibiców Legii to jest to również równa wszystkim innym droga. Zauważ, że większość ludzi w końcu od takowej odejdzie bo ujrzą, że nia ma po co przemoc ale był Buddha, który walczył na wojnie. Wiem, że też dualizuję ale bez przesady (dualizm, tak), w kwestii drogi do oświecenia nie ma "nie powinno się". Przynajmniej o punkt widzenia tak zwanego obserwatora zewnętrznego. Tylko to co w obrębie świadomości ma jakiekolwiek znaczenie. I znowu - zwykle subiektywnie duża świadomość powoduje pewne konkretne sposoby realizacji czynności ale nie ma reguł, jest miejsce na wszystko.


Kurwik pisze:
Skoro ktoś docenia rolę psychodelików w samorozwoju to czemu miałby nie medytować w czasie ich działania tym samym rozwój jeszcze bardziej przyspieszając (subiektywnie)?

ponieważ formalna praktyka w zupełności wystarczy - wciskasz gaz do dechy, jak jeszcze zamontujesz sobie rakiety z tyłu auta, to możesz szybko dolecieć do celu, a możesz natrafic na wybój i rozpier***ć samochód, siebie, i nigdzie nie dojedziesz.
Znowu źle. Spójrz na sumę wszystkich praktykujących na świecie i już masz dowód na to, że nie każdemu oficjalna, formalna praktyka wystarczy. Zresztą takową również można się łatwo rozpierdolić, były przypadki samobójstw na sesjach. Na KAŻDEJ ścieżce można odnieść zajebisty sukces jak i ładnie się rozpierdolić. Ryzyko nie siedzi w ścieżce tylko tym, który nią idzie (dualizm, znowu).


P.S. Chciałbym zaznaczyć, że najczęściej kiedy sadzę dualizmy to jestem ich doskonale świadomy. Ale nie zaznaczam ich tak jak w tym poście bo to nie miałoby sensu, trwałoby za długo i utrudniło komunikację do granic możliwości bo musiałbym te skróty myślowe zaznaczać co drugie słowo prawie. Liczę na zrozumienie czytających/rozmawiających ze mną. Przez internet ciężej wyczuć dystanś współdyskutantów ze względu na brak mowy ciała, dlatego pewnie wciąż myślisz, że nie jestem świadom pozornych pułapek, które sam na siebie zastawiam ;)
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 915 / 4 / 0
Kurwik pisze:
Jeśli będziesz całkowicie świadomie, będąc absolutnie tu i teraz łaził napierdalać kibiców Legii to jest to również równa wszystkim innym droga.

wiesz, 99,99999% imperatywu w takich sytuacjach to splamienia, klesha. domyślam się, że nawiązujesz do samurajów rinzai? w każdym razie, absolutnie tu i teraz nie istnieje ani dla mnie, ani, przypuszczam, dla ciebie więc pewne czynności są po prostu niewskazane, bo zwykły człowiek nie jest w stanie wyizolować wszystkich splamień sprzężonych z np. przemocą, więc robi sobie pod górkę nawet zapewniając siebie, że wszystko to robi mając czysty umysł
Kurwik pisze:
Spójrz na sumę wszystkich praktykujących na świecie i już masz dowód na to, że nie każdemu oficjalna, formalna praktyka wystarczy.

czy to kwestia jakiś psychologicznych preferencji, czy po prostu wytrwałości? mahajana opracowała setki metod medytacyjnych, każdy znajdzie coś dla siebie - uważam że większość ludzi sięgających po psychodeliki robi to z ciekawości i chciwości doświadczeń bardziej, niż z potrzeby rozwoju. dużo fajerwerków, dużo światełek - wyzwolony tybetański lama jest w stanie wypromieniować twój umysł i pokazać ci wielkiego buddę, którym w istocie jesteś - dlaczego tego nie robi? dlaczego gautama nie odpowiadał na niektóre pytania?
czyli]
P.S. Chciałbym zaznaczyć, że najczęściej kiedy sadzę dualizmy to jestem ich doskonale świadomy.
[/quote]
do czasu, gdy popełniasz błąd rzeczowy, nie mam żadnych pytań - warto jednak dbać o wzajemne zrozumienie nie tylko rezygnując z konkretniejszych uściśleń, ale unikając sformułowań, które na skutek swego "rozluźnienia" mogą być źle zinterpretowane. w pierwszym przypadku (uściślenia) zaczynasz filozofować, w drugim wykazujesz się perfekcyjną intuicją w dobieraniu wyrażeń, której - moim zdaniem - nie posiadasz

pozdrawiam
Uwaga! Użytkownik feydewey nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 3490 / 54 / 0
Nieprzeczytany post autor: Kurwik »
Bustfo pisze:
wiesz, 99,99999% imperatywu w takich sytuacjach to splamienia, klesha.
99,99999% medytujących robi to bo chcą się rozwijać. I masz już splamienie.

domyślam się, że nawiązujesz do samurajów rinzai?
Nie wiem kto to.
w każdym razie, absolutnie tu i teraz nie istnieje ani dla mnie, ani, przypuszczam, dla ciebie więc pewne czynności są po prostu niewskazane, bo zwykły człowiek nie jest w stanie wyizolować wszystkich splamień sprzężonych z np. przemocą, więc robi sobie pod górkę nawet zapewniając siebie, że wszystko to robi mając czysty umysł
Tak jest.


czy to kwestia jakiś psychologicznych preferencji, czy po prostu wytrwałości? mahajana opracowała setki metod medytacyjnych, każdy znajdzie coś dla siebie

A jednak wciąż większość praktykujących nie osiąga jakichś mega-oświeceń. A jak czytam o tych wszystkich boddhisatvach, mistykach, mędrcach to bardzo wielu z nich przebłyski zdarzały się w czasie codziennych czynności, spontanicznie.
uważam że większość ludzi sięgających po psychodeliki robi to z ciekawości i chciwości doświadczeń bardziej, niż z potrzeby rozwoju.
I tym ludziom współczuję tak samo jak Ty.
czyli]
Bo to najczęściej nie miało by sensu. Są momenty na pewne elementy i są momenty na inne elementy.
reguły są. gdyby nie były potrzebne, to by ich nie było - mi nie sprawia żadnego problemu postępowanie zgodnie z pewnymi regułami - a tobie?
A jesteś pewien, że je rozumiesz? Jesteś pewien, że to co postrzegasz jako regułę jest nią, a nie tylko zabawką? Tak, mam naturalne reguły i ich się trzymam, ostro.

Żadne ludzkie reguły nie są stałe. Przyjąć kolejne wskazania w zenie możesz kiedy rozumiesz dlaczego poprzednie nie są wcale zobowiązującymi zawsze i sztywno wskazaniami, można je uchylać.
Zrobić coś bez czegoś ale żeby było jak z tym czymś. To by dopiero było coś.

I mean no harm.
Ani To Ani Tamto
  • 915 / 4 / 0
Kurwik pisze:
99,99999% medytujących robi to bo chcą się rozwijać. I masz już splamienie.
Zenrin pisze:
musisz powziąć myśl, by wejść na ścieżkę,
musisz ją porzucić by ją ukończyć


samurajowie szkoły rinzai wykorzystywali zen w sztuce wojennej - walczyli zen i zabijali zen
Kurwik pisze:
A jak czytam o tych wszystkich boddhisatvach, mistykach, mędrcach to bardzo wielu z nich przebłyski zdarzały się w czasie codziennych czynności, spontanicznie.

no cóż, trudno by podobne przebłyski, czy satori zdarzały się inaczej, niż spontanicznie. cała sztuka w tym, by umożliwić powstanie doświadczenia, zachowując czysty umysł. na samo doświadczenie nie mamy już wpływu. czy umysł pod wpływem narkotyku jest czysty? opinie są podzielone, ale padają takie metafory jak "lizanie cukierka przez szybkę", czy "podróżowanie helikopterem tam, gdzie można dojść piechotą, z tym, że helikoptera nie można zlądować". słyszałem nawet opinię mistrza reiki, który porównuje rozwój przy pomocy psychodelików do trenowania na siłowni na sterydach. te przykłady już mi wystarczą, by mieć wątpliwości (co nie znaczy, że przesądzam sprawę, ale samo wystąpienie wątpliwości inspiruje bardziej do praktyki bez psychodelików, zamiast odwrotnie...)
Kurwik pisze:
Bo to najczęściej nie miało by sensu.
albo zwyczajnie zaszkodziło, zamiast pomóc. sens być może jest, ale bardzo łatwo go zgubić - lama wyczaruje ci buddę nad głową, albo zobaczysz zgraję podobnych buddów na kwasowym tripie. dużo w tym formy, prawda?
Kurwik pisze:
A jesteś pewien, że je rozumiesz? Jesteś pewien, że to co postrzegasz jako regułę jest nią, a nie tylko zabawką? Tak, mam naturalne reguły i ich się trzymam, ostro.

myślę, że raczej je rozumiem. tyle, że specyfika reguł buddyjskich polega na tym, że w końcu można wszystkie rozpuścić w podstawowej regule jaką jest brak sztywnych reguł. traktowałbym je raczej jako drogowskazy...
Kurwik pisze:
Żadne ludzkie reguły nie są stałe. Przyjąć kolejne wskazania w zenie możesz kiedy rozumiesz dlaczego poprzednie nie są wcale zobowiązującymi zawsze i sztywno wskazaniami, można je uchylać.

moim zdaniem jest trochę inaczej: po pierwsze, wszystkie ludzkie reguły są stałe - taka ich natura, taka jak natura znaku językowego, czy definicji - jest stała. oczywiście, jej konstrukcja ulega zmianie, ale sama natura jest stała. w stosunku do płynnej i stale zmieniającej się rzeczywistości jedyną stałością na świecie są m.in. nasze własne reguły. niezależnie, czy korzystne, czy niekorzystne...

oczywiście można je relatywizować w nieskończoność - po co jednak to robić? zakładam, że starasz się działać w zgodzie ze swoim doświadczeniem, stawiając je wyżej, niż reguły. sęk w tym, że reguły zostały sformułowane przez ludzi, których doświadczenie zapewne wielekroć przewyższa to, co my razem doświadczyliśmy razem wzięci. zawsze można zboczyć ze ścieżki i kierować się intuicją - umysł jest jednak podstępny, i nigdy nie wiadomo, gdzie nas zaprowadzi. dlatego większość osób woli zwrócić się do nauczyciela, zarzucić swoje pragnienie indywidualności (co się nieco kłóci przecież z celem)...

psychodeliki mają potężną moc, ale kto jest gotów na pełne przyjęcie tej mocy i pokierowanie ją w odpowiedni sposób?
Uwaga! Użytkownik feydewey nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
ODPOWIEDZ
Posty: 60 • Strona 5 z 6
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.