LadyPink pisze: A moze chodzi o ludzi, ktorzy odwrocili sie od niego, przez jego cpanie?
Na początku przy 18-19tce wcinałem stymulanty do imprez rekreacyjnie i było fajnie. Ekipa się z czasem rozpadła, wiadomo jak to jest. Jarałem też od wtedy aż do niedawna. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że takim jaki jestem nie osiagnę upragnionych celów, bo brakuje mi pewnych cech, toteż dzięki specyfikom chciałem stanowić lepszą wersję samego siebie, więc wcinałem. Głównie opioidy. Na początku działało - była motywacja do parcia do przodu, łatwość w stosunkach interpersonalnych, uwypuklała się jeszcze bardziej elokwencja, niemal jak z bajki. Zbyt łatwo mi jednak wszystko przychodziło. Później zaczęło się wcinanie dla rekreacji i zabójcze podejście typu "dzisiaj poczilluję, a jutro się wezmę za to i za to". I tak zatoczyło się błędne koło. Z czasem kultywowanie pasji przestało sprawiać przyjemność, przyszło zobojętnienie i brak motywacji. Doszedł do tego nacisk ze strony znajomych, otoczenia i słuchaczy, że "rób to, nie opierdalaj się, czekamy chłopie, kiedy w końcu to ruszy" itp. Problem w tym, że od zawsze wątpiłem w swoje możliwości, a tym bardziej robiąc coś nowego w sposób, jaki nikt inny tego nie robił, a inaczej nie umiem. Z czasem właśnie zaczęły brać górę myśli, że to co robię nie jest fajne, że nowym tworem nie dobiję takich samych kilkudziesięciu tysięcy wyświetleń i propsów jak poprzednim... I tak dalej. Skończyło się na tym, że nie robię praktycznie nic już w kierunku rozwoju, prokrastynacja mnie zeżarła, a popiła mnie niechęć do czegokolwiek i brak motywki. Jestem cieniem samego siebie, i choć zdaję sobie z tego sprawę to jednak nie umiem się zmotywować i zrobić czegoś z tym. Mam wszakże jakiś tam talent i skille wypracowywane latami nadal, bo to nie umiera, ale co tylko się zmuszę to i tak po kilku minutach załącza się paranoja w stylu "to jednak będzie gorsze od tego, co było wcześniej" i dupa, nie robię nic. Swoją rolę odegrały też opinie, wedle których najlepsze rzeczy kleiłem na początku, a późniejsze były gorsze. Analizą swego portretu psychologicznego doszedłem do tego, że duża rola w tym wycofaniu przypadła perfekcjonizmowi i nieumiejętności przegrywania, co cechowało mnie od zawsze. Lęk przed porażką zabił we mnie pasję. Nie muszę chyba wspominać, że ludzie "sukcesu", czyli Ci szanowani i podziwiani są otaczani rzeszami innych, a gdy sukces się kończy to ludzi też zaczyna brakować. Straciłem więc też wszystkich, którzy mnie otaczali, ale w sumie byli tylko dlatego, że odnosiłem jakieś tam sukcesy, więc nie boli mnie to zbytnio, choć przyznam, że tęsknię za tą mnogością kontaktów i byciem "adorowanym". Ot, taka moja smutna historia.
Najgorzej właśnie chyba stracić samego siebie, bo brak danej osoby da się jakoś przełknąć.
No cóż... mimo tej całej depresyjnej melancholii w życiorysie to jednak ciężko jest się czymkolwiek martwić i przejmować na opioidach. Dlatego jebać tam, co bedzie to bedzie.
Nostramadus pisze:
No cóż... mimo tej całej depresyjnej melancholii w życiorysie to jednak ciężko jest się czymkolwiek martwić i przejmować na opioidach. Dlatego jebać tam, co bedzie to bedzie.
Swoją drogą z tym traceniem siebie to ciekawa sprawa. Czy to jest tak jak z uzależnieniem? Że uświadamiasz sobie swoje wjebanie już sporo czasu po fakcie? - Analogicznie, uświadamiasz sobie, że straciłeś siebie samego już sporo czasu po fakcie? Czy to postępujący proces i tracimy siebie każdego dnia? Ehh nie powinienem już więcej udzielać się w tym temacie na forum. Każdy jebany post wprawia mnie w tak cholernie smutny klimat, że nie da się tego ująć w słowa :P
KONIEC :)
Nostramadus pisze:...
Teraz bardziej mnie już boli, że straciłam przez ćpanie samą siebie, bo jemu już wszystko jedno.
Innych osób, które się poodwracały nie żałuję już wcale. A kiedyś głupia się roztkliwiałam nad każdą taką opcją.
Kapczak pisze:Właśnie tak to jest z traceniem samego siebie i uzależnieniem - to idzie w parze, budzisz się z ręką w nocniku gdy już jest za późno.
Co do stracenia ludzi, to z mojego towarzystwa nikt nie wie o niczym mocniejszym niż weed i "paru" akcjach z kodą, uważam że społeczeństwo jest zbyt niedoinformowane, żeby rozmawiać otwarcie o takich rzeczach.
DorianGray pisze:Zgaduję, że zajmowałeś się muzyką. Podzielisz się czymś z "czasów świetności"? Może być na privie.
Naprawiłem cytat. | Marlboro
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.