Więcej informacji: Lizergamidy w Narkopedii [H]yperreala
05 września 2018MatKenzo pisze: Cześć wszystkim!
W najbliższym czasie planuję wyruszyć z kolegami w podróż. Do naszej dyspozycji jest las, opcja wejścia na szlak w górkach i kartony z dark netu, zawartość substancji podobno 220. Koledzy kilka podróży wcześniej w życiu już odbyli. Konkretne kartoniki testowali wrzucając po 2 na głowę i twierdzą że było super, zero utraty kontroli czy tam przytłoczenia ciężarem fazy.
(...)
Kusi żeby zarzucić dwa (gdyby faktycznie te kartony miały po 220 jeden, to taka ilość wydaje się mi przerażająca, ale skoro chłopaki sprawdzili i było super, to pewnie są słabsze). Z drugiej strony ludzie się różnią, ich doświadczenia z psycho są bardziej aktualne od moich, warunki będą inne, a poza tym cała masa innych czynników :P.
Bardzo proszę o poradę i serdecznie Was pozdrawiam!
440 na pierwszy raz (czy drugi) byłoby ok w domu. To już spora dawka, przed wyjściem dobrze się zorientować jak działa w dobrze znanym, niezmieniającym się otoczeniu. Poza tym na wejściu bodyload nieco przygnoecie. Jeśli ktoś wie czego się spodziewać to po prostu to przyjmie, inaczej można się skoncentrować na tym, że ciało nie ma sił itd., chociaż to nieprawda, wrażenie tylko takie jest. No i człowiek się gubi po takiej dawce, ale jak kest jeszcze ktoś to gitara. 220 pokaże skwaszenie i to barfzo wyraźnie. Podróż wgłąb tak sobie, tu prędzej 440 polecam. 2 papierki mogą być ciekawe jak nie będziesz się skupiał na fizycznych niedogodnościach. W lesie obserwuj przyrodę, jak wszyatko żyje, piczuj jedność ze światem i ze swoją pierwotną (leśną, ja tak to czułem) naturą. Z czym tylko chchcesz, z całym światem. Tracisz poczucie indywidualności, ego się rozpuszcza i trwasz w jedności. Po 220 uczucie jedności prawdopodobnie nie pojawi się samo z siebie ale 440 już wystarczy.
W dobrym otoczeniu nie ma co bać się bad tripa. Uttaty kontroli nad zachowaniem nie ma, nie wpadniesz w szał czy coś. Jak weźmiesz tylko LSD. 440 nie jest na tyle dużą dawką, żeby doświadczenie tak w xhuj przemieliło, wymęczyło. Zależy co masz w głowie, czasem może męczyć i wtedy chcesz wracać, ale jak zdecydowałeś się na papierki musisz wyttwać do końca. Tak jest często przy wyższych dawkach. Jak pojawią się nieprzyjemne i przytłaczające myśli stataj się do nich nie przywiązywać. Możesz komuś opowiedzieć, ale nie na siłę, nie jak to będzie bardzo trudne. Staraj się nie skupiać ma tym a myśli odejdą i w ich miejsce przyjdą nowe, inne. Wszystko się zmienia, cały czas. Na tripie fajnie to widać.
Aha, z ludźmi doświadczenie jest płytsze ale bardziej wesołe i przyjemniejsze. Wzrasta też bezpieczeństwo jak ludzie są ogarnięci. Najdalsza pidróżnwgłąb tylko w samotności.
Aha, napiszesz jakie to papierki i popytasz znajomych, czy potrafią rozpoznać LSD? Bo rozumiem, że nie testowali odczynnikiem. I czy potrafią ocenić faktyczną dawkę.
Z tego co wiem, to kartoniki są z serii Alicja w krainie czarów, czy coś takiego. Nie widziałem ich, ale podobno jest na nich jakaś postać (opisywana jako czarodziej-diabeł, a może to po prostu kapelusznik?). Sprzedawca z DN też sprawdzony, posiada dobre opinie. Faktycznie koledzy nie sprawdzali ich odczynnikiem, ale myślę że potrafią ocenić jakość i, według nich, były to bardzo dobre kartony.
Uczucie jedności z leśnym światem jawi mi się jako piękna i bardzo kusząca wizja, ale zależy mi też bardzo na jak najmniejszej ilości obaw przed wejściem substancji. Okazji do podróżowania będzie jeszcze z pewnością w życiu sporo, a skoro mówicie że 220 to dawka, która pozwoli mi już na poważnie zapoznać się z działaniem kwasu, to zdecyduję się po prostu na nią. Na pewno da mi to dobrą podstawę do przyszłych podróży i pozwoli zobaczyć jaki w aktualnym momencie życia wpływ ma na mnie ta substancja! :)
Chciałbym jeszcze odnieść tę ilość do samych kartoników. Zakładając że były dobrze nasączone i faktycznie były to okolice 220 (co chyba jest możliwe, biorąc pod uwagę opinię kolegów oraz oceny sprzedawcy), mimo wszystko kupione były jakiś czas temu i swoje odleżały, co wpłynęło pewnie na zawartość substancji. Od tego samego sprzedawcy posiadamy również nowy rzut kartoników, jeszcze nie testowanych, ale również o deklarowanej zawartości 220.
I tutaj pojawia się dylemat, czy lepiej skorzystać ze starszego kartoniku w ilości w okolicach 1 + 1/4 lub 1.5, czy lepiej zjeść ten nowszy?
Ehh :P tyle dylematów, ale to wszystko w dobrej wierze i w pragnieniu przeżycia pięknej, bezpiecznej przygody!
Dziękuje Wam raz jeszcze bardzo i serdecznie pozdrawiam!
Z dorzucaniem jest tak, że 200ug wolno się rozkręca, trzeba poczekać prawie 2h i skwaszenie będzie barfzo wyraźne. No do sklepu bym nie poszedł na pewno. Jak po niecałych 2h będzie jednak słabo (za długo leżały) niby można dojeść i coś uratować. Na pewno nie dojadałbym mniej niż za pietwszym razem. Ale jak możesz odczekać minimum 3 tyg. i spróbować więcej, nie masz ciśnienia, to śmiało szam jednego.
Aha, po 200ug jest na tyle mocno, że można odnieść wrażenie, że więcej będzie za dużo. Bo po 3 jest 3x mocniej niż po jednym, tak mniej więcej. Nie mniej jesnak warto kiedyś połknąć więcej, ze 3-4 te po 220ug. Z kolei jak się zje na pierwszy raz dużo to potem człowiek myśli, że mniej będzie za mało i nie warto, ale to też nieprawda. Takie to pokręcone, jak psychodeliki i całe życie.
Wg. mnie pierwsza dawka powinna być na poziomie 150ug, aby obyć się z kwasem i zobaczyć jak to wszystko wygląda - nie należy się bać, że będzie "za słabo" bo nie będzie.
Takie dawkowanie na oko i tak nie ma większego sensu, bo ważna jest tak naprawdę dawka na kilogram masy ciała.
Ktoś kto waży 50 kg odczuje 150ug dużo mocniej niż ktoś kto waży 120 kg.
Osobiście zaczynałem od 75ug, dojadając drugie 75ug (po godzinie) i nie żałuje, było to moje pierwsze doświadczenie i oceniam je mega pozytywnie.
Potem (po 3 tyg) zwiększyłem dawkę do 200ug, był to najlepszy mój trip dotychczas, ale tylko dlatego, że wiedziałem już czego się spodziewać przez co czułem się pewnie oraz bezpiecznie.
Natomiast ostatnio zjadłem 250ug i strasznie wymientoliło mnie psychicznie, ale to było spowodowane "niedopiętym" set&setting i tym, że poczułem się "zbyt pewny siebie" i kwas pokazał mi, że to on rządzi.
Przy dawce 200 - 250 możesz zaczynać już tak jakby lekko tracić kontrolę nad swoimi myślami, co może być przerażające i jak nie jesteś na to gotowy to bad trip gwarantowany.
Radziłbym i tak testować blottery odczynnikami i nie sugerować się kolegami oraz komentarzami na DW, miałem sytuację, że koleś z ponad 3000 pozytywnymi opiniami wysłał mi NBOMe albo coś innego - koniec końców oddał hajs, ale to taka przestroga.
Ludzie w większości nie testują, żrą wszystko co dostają, a jak jest "fazka" to leci pozytywna opinia.
I mogłem już sobie wywróżyć, że to jest niemożliwe bez niej..."
Poczęstunek pojawił się niespodziewanie i z przezorności zażyłem pół kartona.
Nie czułem mocnej bomby nic z tych rzeczy.
Było subtelnie, kolega i koleżanka po calakach byli wyraźnie mocniej skwaszeni.
Następnym razem, o ile będę miał okazję, poleci pełny karton.
Doświadczenie wspominam bardzo pozytywnie, fajnie się gadało, kolory wyostrzone, bardzo delikatne powidoki.
Spożywałeś substancję w dobrym set&setting? tj. miałeś poukładane sprawy, w miarę czysty umysł od problemów, przyjazne środowisko oraz towarzystwo?
To stusunkowo ważne, aby określić czy hipotetycznie powinno cię tak wymientolić czy nie.
Generalnie nie powinno być takich objawów przez tak długi czas, ale tak jak mówię to kwestia dawki oraz osobistych predyspozycji spożywającego.
Psychodeliki to nie zabawka i ich działanie oraz wpływ na późniejsze funkcjonowanie jest ciężkie do przewidzenia w stylu ... "tak, może tak być", "nie, Twoje objawy są nienormalne" - każdy może reagować indywidualnie.
I mogłem już sobie wywróżyć, że to jest niemożliwe bez niej..."
moja podróż nic do życia większego nie wniosła, ale była ciekawym dodatkiem i otworzyła mój mózg na inne psychodeliki. w przyszłości pewnie powtórzę przygodę z LSD, oraz wypróbuję inne halucynogeny.
nie zaszkodziło też to mojej psychice, a mam pewne zaburzenia, które mogły by się zaostrzyć po takim tripie. z tego powodu byłem sceptycznie do tych substancji nastawiony, ale okazało się, że jest to całkiem przyjemne doznanie, aczkolwiek zupełnie inne niż te, które dają depresanty.
na pewno nie jest to coś na wieczorny relaks jak dla mnie, tak samo nie jest zdrowe dla psychiki regularne stosowanie no i podobno traci się tą magię, gdy za często bierze.
with regards, przodownik
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.