ja prawie zawsze bralem go samemu nie lubie brac z ludzmi wlasciwie tylk raz qmpla na to namowilem i bylo milo dopuki onnie walnol hasla ze kiedys bral kwaha i mu si etak zawiesilo i tak caly czas ma (swoja droga on jest lekko swirniety caly czas) i sobie wkrecilem bed tripa wazny jest klimat otocznie i brak czasu najgorsze jest to ze boisz sie ze spotkasz kogos znajomego ze ktos sie dowie ze to brales albo ze nie zdazysz wytrzezwiec nim wrocisz do domu te wkety powoduja u mnie bad tripa samotnosc na kwaie mi raczej nie przeszkadza czuje sie wolny :) (nie jestem kompeltnym odludkie niemowa w narmalnym zyciu)

1i najwazniejsza zasada nie boj sie !!!!!!!!!!!!!!!

Mimo wszystko na pierwszy raz niebezpiecznie próbować w samotności. Reprezentuję staromodne (a może po prostu tylko - rozsądne) podejście, wedle którego takich środków nie bierze się bez przewodnika.

1szy raz bralem papiera 10 lat temu i bylo ok, bralismy w trojke, wszyscy 1szy raz bez zadnego przewodnika. ale nie bierz sama, niech wezmie jeszcze kilka osob a niech jeden albo dwoch zapala sobie ziolo i beda was pilnowac, szkoda kwasa zeby brac samemu, to nie narkotyk tylko brama do innego wymiaru, to jest doswiadczenie duchowea nie tylko zabawy jakies, kwas trzeba szanowac bo sie kiedys inaczej przeciwstawi tobie podczas ktoregos tripu:)

Właśnie, właśnie... "mądrego to i przyjemnie posłuchać". :) Doświadczenie duchowe, a nie zabawy; szanować... a nie marnować na oglądanie ogłupiającego pudełka pt. telewizor. ;) Bez przytyków. ;)

Tym się różni, że drzewo ani powierzchnia jeziora nie zajmują się propagandą. ;)
A tak bardziej serio, we współczesnej telewizji różne rzeczy nadają i niekoniecznie są one pozytywne. Ja kiedyś na jak-zawsze-całkowicie-trzeźwo dostałam histerii na widok sceny w filmie, w której bohaterka spada w przepaść. Nie wstydzę się tego, dlaczego wolno być tylko wrażliwą, a nad-wrażliwą nie?

(Offtop) Jeżeli chodzi o telewizję - nie jestem tak zdolna, żeby wcale nie oglądać, relacji sportowych nie umiałabym sobie odmówić. Jeżeli chodzi o wyrastanie - hmm, problem w tym, że ja mam już "sporo" lat i od mojego dzieciństwa wyglądało na to, że po prostu będę strasznie nietypowa, poza standardowymi modelami rozwoju. A wariatów nie ma, jest tylko inna wrażliwość.

A tak bardziej w temacie, to a propos tapet... Widziałam swego czasu bardzo fajny norweski komiks - chyba oficjalny materiał rządowy, ale zostawiający o wiele więcej miejsca na wlasną decyzję, niż polski standard straszydełek - i był tam taki zabawny obrazek, w którym gość siedzi przed jakąś paskudną brązową ścianą i mówi: "Dette, mine venner, er den vakreste tapeten i det kjente univers" ("Oto, moi przyjaciele, najpiękniejsza tapeta w poznanym wszechświecie"). :D
Zresztą komiks przetłumaczyłam dla HR, ale postanowili, że to się nie da z podpisami, grafik musi zamienić teksty na obrazkach. Grafikowi podobno ktoś przywiózł superhasz z Holandii, więc nie raczył się zająć "moim" komiksem (a on był naprawdę znakomity jako materiał humorystyczny, naprawdę zabawny). Od tego czasu komiks zniknął z netu i jak znam życie nikt go nie zapisał. :'(

Dziwne bo ja po nim mialem tylko dobra zabawe. Moze nie jestem odpowiednio uduchowiony ? bheuheu
Wszystko zalezy od tego co sobie wkrecisz. Do zabawy w mistyczne jazdy nadaja sie raczej inne psychodeliki.

Np... ?

Der neue Rauschstoffbenutzer jezeli nie widzisz roznicy pomiedzy łąką a telewizorem to współczuje. To tak jak mówić, że nie ma różnicy pomiędzy jazdą samochodem grając w grę na komputerze, a jadąc w rzeczywistości.
Ze swojego doświadczenia powiem, że nigdy nie miałem dobrych jazd na telewizorze czy w jakimkolwiek ograniczonym otoczeniu jak dom, miasto. Zawsze garnie mnie do natury i tam czuje sie najlepiej.

chudzio pan o niemieckim nicku podszedł do sprawy filozoficznie i dlatego nie widzi on różnicy miedzy telewizorem a zaschniętym gównem na łące... Nie zrozumiałeś przekazu, przykro mi.

A co do telewizora to jak ja mam gruby lot na zielsku to telewizor mnie wpedza w jeszcze grubszy lot...
Chodziaz z drugiej strony czesto sie go przyjemnie oglada :D


PS: Ja bardziej od kwasa wolałbym sobie kokaine spróbować... ale jeszcze mam sporo czasu hehehe