Więcej informacji: Powoje w Narkopedii [H]yperreala
again and again
Jeśli o mnie chodzi to spożyłem najpierw 5 nasionek, a po trzech godzinach kolejne 10, co napewno miało wpływ na jakość doświadczenia. Sposób przyrządzenia: zmielić nasionka w młynku do kawy i zalać niewielką ilością wody (np. pół szklanki), pozostawiając na jakieś 30 minut w ciemnym pomieszczeniu. (w niektórych źródlach pisze, żeby pozostawić na kilka godzin.) Potem wypija się wodę razem z nasionkami. Ja żeby nie czuć charakterystycznego smaku LSA zapijałem każdy łyk wody sokiem grejfrutowym, którego picie podczas tripu jest jak wiadomo wskazane. Można również zrobić ekstrakcję, ale ja nie widzę potrzeby. Drugie 10 nasionek spożyłem po obfitej kolacji (nie planowałem tego, ale zrobiłem się bardzo głodny), i nie miałem kompletnie żadnych mdłości. W przypadku HBWR nawet po ekstrakcji alkoloholowej było mi przez pewien czas niedobrze.
Na erowidzie jest jeden trip raport w którym koleś opisuje jak zrobić ekstrakcję wodną http://www.erowid.org/experiences/exp.php?ID=24715 z jednego nasionka...
Efekty?
5 nasionek - Okresliłbym je jako rozczarowujące, lekka i krótkotrwała euforia trwająca jakieś 30 minut, w tym czasie stan przypomina trochę lekkie upalenie mj, potem porównałbym go do stanu lekkiego upojenia alkoholowego, z poruszaniem się nie miałem żadnych problemów, również nie czułem żadnego rozlużnienia mięśni. Halucynacji brak, percepcja taka jak normalnie, w zasadzie oprócz tej euforii, podczas której miałem wrażenie, że "zaraz się zacznie", efekty stopniowo zanikały. Źrenice wydawały sie być minimalnie powiększone, ale były raczej w normie. Zdecydowałem się na spożycie jeszcze 10 nasionek (minęły ok. 3h od przyjęcia pierwszej dawki), efekty podobne do tych co poprzednio, w zasadzie dokładnie to samo, w pewnym momencie czekałem na jakieś CEV'y więc zamknąłem oczy. Po 5 minutach wydawało mi się, że cos się zaczyna formować, ale było to za mało intensywne i zbyt krótkie, żeby zaliczyć to do halucynacji.
Zostało mi jeszcze 20 nasionek, które w najbliższym czasie skonsumuje, już bez żadnych przerw. Największą zaletą Rivea jest brak mdłości, ale jest to cena jaką płacimy za jakość doznania psychodelicznego. Nie wykluczone, że Rivea w odpowiednich dawkach ma większy potencjał od HBWR, ale należy się liczyć z tym, że przyjęcie dużej ilości (powiedzmy powyżej 25 nasionek) jest dość ryzykowne (patrz: Azarius - http://www.azarius.net/product1_2_5_ololiuhqui.html).
EDIT: Dobrym pomysłem może być przyjęcie jakiegoś MAOi, który napewno spotęguje działania LSA. Ewentualnie dopalić mj :)
Amsterdam pisze:Też jestem po dwóch przygodach z HBWR (za drugim razem 8 nasionek) i uważam, że powój (a szczególnie hawajski) jest beznadziejny jako psychodelik. Nie warto sie tym truć, ja przynajmniej po ostatnim przeżyciu już nie mam zamiaru...Der neue Rauschstoffbenutzer pisze: Jeżeli naprawdę bardzo chcesz spróbować jakiegos psychodeliku to napewno nie LSA. To jest szajs - taka licha namiastka LSD połączona z mdłościami i ogólnie doświadczenie jest ciężkie ( fizycznie ciężkie - czujesz się przytłoczona, brakuje energii, motywacji i jest ogólna lipa z jakimiś dalekimi echami przypominającymi z braku innych odniesień LSD ). Ja próbowałem LSA dwukrotnie i za każdym razem byłem zawiedziony. To nie jest żadne doświadczenie tylko prawie tortura.
Gdybym miał zaczynać od nowa, to na początek spróbowałbym grzybów (może lepiej jakies cubensisy zamiast krajowych łysziczek?), a dopiero potem LSD.Zdecydowanie wziąść sobie kolegę czy koleżankę. W razie paranoi obecność bliskiej osoby jest bardzo pomocna...Der neue Rauschstoffbenutzer pisze: weź ze sobą jakąś koleżankę, albo kolegę jak wolisz - tylko nie takiego co Ci na nim zależy albo jemu na Tobie bo się może niepotrzebny bałagan zrobić. Radość przeżywana razem jest warta......tra la la la.
Brałem:
"Wilec purpurowy" firmy Rekwiat i
Powój pnacy "Clark`s Blue" firmy Topstar (dystrybutor Floraland - Legionowo)
I zaznaczam, że jest różnica w efektach początkowych.
"Wilec purpurowy" firmy Rekwiat
9 gram. Pierwszy raz, nie umyłem nasion przed spożyciem. I młynek nie był zbyt dobry, bo do pieprzu. Pierwszą godzinę jakoś przetrzymałem, ale następa była straszna. Bół brzucha taki, że już chce się do lekarza. Ale musiałem uniknąć tego, ze względu na rodziców. Fajne uczucie było, jak nagle przestał brzuch boleć, a tu nic... żadnych halunów :(. Mam na ścianie fajne rysunki czarnobiałe. Tak pisałem na kompie notke, zerkałem na te zdjęcia. Nagle biały kolor zaczął się zmieniać i pulsować, jakby z rytmem serca. Później oddałem się przyjemności !wykręcenia! przez muzykę.
Powój pnacy "Clark`s Blue" firmy Topstar (dystrybutor Floraland - Legionowo)
12 gram. Tutaj mam większe doświadczenie. I kolega też brał, to opiszę co i jak. Tym razem umyliśmy ciepłą wodą i dokładnie zmieliliśmy młynkiem do kawy. He he dziwne, ale miał tak samo jak ja za pierwszym razem. Strasznie mu się podobał smak powoju i wypił go bez problemu. Tym razem, za każdym łykiem miałem odruch wymiotny. No i jak sprawa z mdłościami i bólami brzucha w tym przypadku? Kumpel powiedział rodzicom, że chyba zwymiotuje na klatce. Bo właśnie wychodziliśmy z psem. A ja nic, minimalne mdłości. I robiło mi się już tylko lepiej. Więc z czasem doświadczenia z powojem jest już tylko lepiej? Czyżby organizm się jakoś przygotowywał, bo wiedział co go czeka? Ja teraz jak pisałem, jak to spożywaliśmy to robi mi się nie dobrze :). blee... ale jak ktoś nie ma dostępu do lsd.
Raz brałem papierek, ale nie zaliczam do tego że brałem. Po 2-3 godzinach tylko humor mi się poprawił. Jakby efekt placebo. Ale powiedzcie mi, czy po mega bombie i trzymaniu prawie do nieprzytomności dymu, na ścianach widzieliście jakby twarz? To wyglądało jak tekstura w kompie, która się powtarza na każdym kafelku. Kiedyś po DMX ja już mi zeszło i waliliśmy bombę to sufit mi falował. Zajebiste uczucie.
Nie nerwujsia... ;) Ech, kolega trochę mnie też do powoju zniechęcił swoją relacją... Myślę o tym, żeby właśnie grzybków spróbować. Kandydat na przewodnika jest - przewodnika, a nie tylko kolegi do pilnowania. Co do dziwnych interakcji, nie ma obaw - faceci się mną kompletnie nie interesują, ja wybieram filozofię zamiast bycia z kimkolwiek. Takie upodobanie. :) Prowadzę strasznie nietypowe życie, zero imprez, zero kontaktów natury miłosnej... i jest mi z tym dobrze, zamiast tego siedzę, czytam, filozofuję, piszę... Zaś tak ściśle w temacie eksperymentu, myślę, że poczekam do lata, aż będzie można pójść do lasu... no że tak powiem przy obecnej pogodzie (która zresztą BARDZO mi się podoba, uwielbiam zimę, już mnie skręca z tęsknoty na myśl o nartach :-D) byłoby to nieco utrudnione... ;) Zresztą ja potrzebuję czasu na czekanie, zastanawianie się, nawet wahanie... uważam, że nie wyszłam źle na tym, że ewentualność spróbowania psychodeliku rozważam z przerwami od ponad 10 lat...
Z przyrządzeniem jakoś sobie poradzę, z mamą jesteśmy grzybiary w sensie prawdziwków i tym podobnych... ;) (Co nie znaczy, że zamierzam jej się zwierzać ;), tylko że umiem się z grzybami obchodzić.) Stąd np. jest we mnie odruchowa myśl: ejże, to trzeba zebrać wcześniej i pokroić, żeby zobaczyć, czy nie robaczywe... :-/
Wracam na forum?...
ewentualność spróbowania psychodeliku rozważam z przerwami od ponad 10 lat...
O.k jestes tak zwany inny przypadek. A wiesz, co się robi z innymi przypadkami w tym zasranym świecie? Odizolowuje. Ty to już zrobiłaś, nie chodząc na imprezy, nie mając kontaktów miłosnych. Jak się nie odizolowuje to się leczy u psychologa lub psychiatry. Tyle, że jest tu problem z którym się zgadzam. Psycholodzy i psychiatrzy mają wpajane zasady, które później nam innym od większości społeczeństwa wpajane. Już kiedyś pisałem do Ciebie prywatną wiadomość. W moim przypadku, był to 3, ten szczęśliwy psycholog. Każdy z nas jest inny, tak samo jest z lekarzami. Jeden jest lepszy, drugi gorszy. Jeden wpaja to co ma na kartce, w książce, drugi podchodzi do problemu indywidualnie. Leczy samodzielnie i skutecznie. Pomocy trzeba szukać. Jeśli tego się chce.
Jako ciekawostkę powiem, że to co napisałem nie ma sensu, ponieważ jesteśmy jakoś do siebie podobni pod pewnymi względami... moim nowym uzależnieniem jest komputer, ale mam to w dupie. I tak jest fajnie podchodzić do sprawy bo Ty i ja jesteśmy w ten sposób szczęśliwi. Ćpając, nie byłem szczęśliwy. Teraz siedząc po 12 H przy kompie, tak jest. Czas niesamowicie płynie, a jakie wrażenia, ile wiedzy. Ale to już wiecie....
Wracam na forum?...
Swoją drogą jeśli chodzi o grzyby to mi się anegdota przypomniała. W tamtym roku (a może jeszcze wcześniej :rolleyes: ?) pod koniec sierpnia ojciec mojego znajomego, zjadł niechcący nie swoją pizze z grzybami. Kolega znalazł go na podłodze pod lodówką. Siedział, machał śmiesznie rączkami i wołał "patrz ile śniegu napadało".
Nic poza 2 dniową gorączką mu sie nie stało, mimo iż sporo przekroczył jednorazową dawkę.
nildur pisze: moim nowym uzależnieniem jest komputer, ale mam to w dupie. I tak jest fajnie podchodzić do sprawy bo Ty i ja jesteśmy w ten sposób szczęśliwi. Ćpając, nie byłem szczęśliwy. Teraz siedząc po 12 H przy kompie, tak jest. Czas niesamowicie płynie, a jakie wrażenia, ile wiedzy. Ale to już wiecie....
Bo też nic nie przetrwa oprócz niestałości!"
Kiedyś Ci to przejdzie i będziesz miał dość tego siedzenia 12h przy komputerze. Ze mną zresztą też tak było jak z Wami i również byłem z tym szcześliwy - niestety tylko do pewnego momentu (do 19-tych urodzin)...
Zresztą przypadek zewsząd i znikąd jest o wiele poważniejszy i skomplikowany :) Kiedy spróbuje psychodelików to już tylko od niej zależy. wierzę jednak, że stanie się to - jak sama pisze - tego lata. A jesli nigdy się to nie stanie? Jeśli na zawsze pozostanie tylko teoretyczką? Coż, czasem samo czekanie jest celem samym w sobie...
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.