Ach Melodyno narobiłaś apetytu na gorzką krysunię.
Dokładnie pierwsza linia najważniejsza, nie za mała i nie za duża, a po niej w oczekiwaniu na wejście musi być papieros.
Opcjonalnie wyjście na ulicę pospacerować.
Z savoir vivre, to największe węże są dla sypiącego, czyli tego kto stawia/częstuje.

Ale ciekawy temat. Nie dodam nic nowego, ale "tryb roboczy" na tygodniu to czysty pragmatyzm. Nie jestem zapuszczona, ale podejrzewam, że z wykładziny w akademiku można zebrać wiele. %D
Kiedyś przestrzegałam jeszcze jakichś zasad przyzwoitości i nie wchodziłam na salę wykładową chwiejnym krokiem. Teraz siadam w pierwszym rzędzie kiwając się do przodu lub tyłu. Nodding w miejscu publicznym był kiedyś upokorzeniem, a teraz to normalna sprawa
Nie zaobserwowałam innych nawyków poza braniem się za konkretniejsze kalibry dawek, gdy wykonam wszystkie zaplanowane obowiązki na dany dzień.

@adverse to jest po prostu standardowy spadek uwobodny, zwłaszcza w zakresie wymagań. Jak ćpałam to miałam taką melinę na chacie, że jak przestałam to dopiero wzięłam się za siebie, bo mi to po prostu przeszkadzało.

nie no to ostatnie bylo dobre haha mocne uśmiałem się @jacok ul0p mi podczas reanimacji pomysl palenia papierosa nawet przez mysl nie przeszedl tylko żem szybko robil 30 ucisniec 2 wdechy.

@Mefistofeles1945 w jakim tempie robimy uciski? Nucimy pod nosem "Staying Alive" Bee Gees - patent prosto z UJ.

Najlepiej to zamiast wydawać 5k/mc na ćpanie kupcie sobie pierdolony AED.

@LittleQueenie co to jest AED?

ciezko oszacowac bylem w stresie robimy szybkie i dosyc mocne ruchy 30 ucisniec dwa wdechy i tak w kolko az przywrocimy prace serca oddech moj pacjent przezyl dzieki mnie heh.. pozniej karetka przyjechala ale to on przezyl przeze mnie i moje uciski.

albo acodin z DXM.

Z tym Beegees to dobry patent. Żart z robieniem przerwy na szluga w trakcie RKO zrozumiałam. Ile razy tak było, że sąsiad pytał cię po akcji "Jak pan żyje"? Bo podobno twej byłej OD zdarzał się nagminnie? @jacok %D

To może ja się odniosę do tematu i pierwszego postu. Przede wszystkim to ja wybieram kiedy i co i gdzie będę ćpał, a nie moja chwilowa chętka. Unikam spontanów , a cała zabawa z narkotykami jest w pełni zaplanowana i kontrolowana. Wybieram dobry dzień. Najczęściej jest to piątek, robię wszelkie zakupy, ogarniam wszystkie sprawy jakie muszę ogarnąć aby sobota była na odchorowanie i dalszy chill. Jeśli załóżmy wyjdzie że w sobotę mam pójść do znajomych, gdzieś pojechać, coś innego zrobić to ćpanie odkładam i u mnie żelazna zasada jest taka że ćpanie to ostatnia rzecz jaką zrobię. Nie stawiam tego wyżej od właśnie spotkania ze znajomymi czy jakiejś wycieczki czy innych planów :) Z góry zakładam już ile zjem i tego się trzymam, nie dzwonię po dilerach nad ranem aby jeszcze zawinąć. Mieszkanie musi być wywietrzone, szama zrobiona na sobotę, jakieś lekkie alko na zwałe i staram się zacząć dość wcześnie zabawę aby skończyć ją w środku nocy i jeszcze coś odespać. MDMA ma to do siebie że po ostatniej pigule coś tam jeszcze klepnie, ale potem łapie mnie takie zmęczenie że piwko czy tam dwa i już mogę trochę pospać, a jak wstanę to od razu szama i jakoś sobotę przeżywam :D nie ukrywam że zdarzały się sytuacje kiedyś, kiedyś że jednak dzwoniło się po tego dilera i np. nie poszło się do pracy, ale to stare dzieje i teraz biorę wytrwanie.

Pytasz o moja byłą? Obojgu nam się zdarzały grube odcinki, tak bywa jak się ćpa fenta w dawkach 20mg na strzał. Z paleniem szluga to niestety nie żart, po prostu to że kogoś trzeba pompować stało się po czasie normą.