Półsyntetyczna pochodna alkaloidów krasnodrzewu pospolitego.
Więcej informacji: Kokaina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 109 • Strona 2 z 11
  • 3125 / 334 / 0
idontknow pisze:
To dobre, bo łatwo o odwyk - wystarczy, że się kasa kończy, ale czy wtedy nie jest tak, że się taki łapie wszystkiego 'euforycznego', typu mef, byleby zaćpać, a może zamiast wydawać tę stówę, woli przecierpieć tydzień dwa i uzbierać już dwie na koko?
Znam a raczej znałem paru ludzi ostro wjebanych w koks i brak kasy nigdy nie był dla nich problemem ani przeszkodą. To nie byli ludzie ze średnią krajową ciułający po parę stówek ale kolesie z własnymi firmami i dochodem rzędu kilkadziesiąt tysięcy na miesiąc.

Koksiarze niezbyt gustują w fecie czy wynalazkach typu mefedron bo to trochę inna liga i jak ktoś się przyzwyczaił do luksusu to byle co nie styknie a tylko pozostawi niedosyt.
  • 2878 / 20 / 0
Owszem, też znam przypadek biznesmena wjebanego w koks - to właściwie norma, ale bardziej mnie interesuje jak to wygląda u osób sporadycznie walących, a uzależnionych lub zbliżających się do uzależnienia. Przyziemna sfera.
And I guess that I just don't know.
*                       *                      *
Kiedy spoglądam wstecz, widzę siebie pozostającego za mną daleko w tyle.
  • 1615 / 24 / 0
Znam sporo ludzi zażywających kokainę. Czy są wjebani/uzależnieni?

No właśnie, gdzie jest granica między braniem okazjonalnym bądź rekreacyjnym a uzależnieniem? Jeżeli ktoś wali w ciągach, dzień w dzień, z rana się telepie jak nie przypierdoli, to jest wjebany. W takim przypadku nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

A co, jeśli ktoś wciąga weekendowo. Raz na dwa tygodnie, albo raz na tydzień. Od poniedziałku do piątku nic nie niucha, a przykładowo co sobotę, lub co drugą sobie kilka kresek ściągnie. Robi to cyklicznie w większych lub mniejszych odstępach czasu. Czy jest to przyzwyczajenie? weekendowa używka? czy może uzależnienie?

Czy okazjonalnym użytkownikiem nazwiemy kogoś kto przypierdala tylko na imprezach w klubie? Szura prawie na każdej imprezie. Czyli raz na miesiąc, raz na dwa, lub raz na trzy tygodnie. Nie używa koksu cyklicznie, ale od okazji do okazji. W innych okolicznościach niż klub nie zażywa. Bierze na sportowo, czy przejawia syndromy uzależnienia?

A co powiedzieć o kimś kto z kokainą ma do czynienia kilka razy do roku? Zazwyczaj niezaplanowane akcje w klubie albo na prywatnej imprezie. Poza tymi wyskokami nie tyka koki, ale często o niej myśli.

Kolejny typ użytkownika to taki który zażywa kokę "okazjonalnie", czasem częściej czasem rzadziej. Nic nie ma zaplanowane, jak jest to wciąga, jak nie ma to nie wciąga i też jest ok. Używka mu pasuje, ale zbytnio sobie nią głowy nie zaprząta. Czy można go nazwać w pełni wolnym od nałogu? Bez predyspozycji do uzależnienia?

Pewnie zdania na ten temat są podzielone. I nic dziwnego, bo każdy z nas inaczej postrzega uzależnienie i dla każdego granica między okazjonalnym/rekreacyjnym użyciem a uzależnieniem będzie leżała gdzie indziej.

Ale wracając do użytkowników kokainy, to znam kilu z każdej w wymienionych wyżej "grup". Nie znam jedynie nikogo kto przypierdala oporowo 24/7 i bez koki nie wstanie z wyra (nie funkcjonuje).

Ze swoich obserwacji zauważyłem, że koka w gronie ludzi których znam jest używana jako dodatek do dobrej zabawy. Nigdy w celu polepszenia chujowego nastroju, w celu zapomnieniu o problemach (a przynajmniej nie widać żeby tak było). Chociaż po to się bawimy i korzystamy z rozrywek żeby odpocząć od dnia codziennego i codziennych obowiązków. Dla niektórych obecność koki jest synonimem dobrej zabawy (grubej).

Jeżeli kokainowa libacja ma miejsce w mieszkaniu lub domu prywatnym często kończy się rankiem, do tego mnóstwo alkoholu, jointów. Będąc pod wpływem różne pomysły rodzą się w napizganych głowach. Mimo że nikt z towarzystwa nie ma problemów z kobietami, do tego wszyscy mają swoje dziewczyny albo żony to zdarzają się grube bale z dziwkami zakrapiane alkoholem i okraszone dużymi ilościami koksu itp.

Natomiast jeśli miejscem spożycia jest klub, to też jest konkretnie. Jedni latają z panienkami po parkiecie, drudzy chleją przy barze i zagadują jakieś laski. Później zabawa do rana, czasem ruchanie po kiblach, nie raz jakiś after jak są chęci i jest gdzie. Zbyt duża ilość kokainy i alkoholu czasami powoduje nieporozumienia i awantury, burdy, mordobicia i rozpierduchy.

Śmiem twierdzić że: kokaina + alkohol + kobiety to nieodłączne połączenie + opcjonalnie jointy. Kobiety po prostu pasują do kokainy doskonale. (Mówię z punktu widzenia mężczyzny).

Jeżeli spojrzeć na zasobność portfela znanych mi użytkowników tej substancji, to jest ona bardzo różna. W większości to osoby posiadające własne działalności gospodarcze (rozmaite branże), albo są także pracujące na etacie i nie koniecznie zarabiające kokosy.

Doświadczenie tych osób z innymi substancjami psychoaktywnymi jest raczej spore. Głównie alkohol (niektórzy codziennie chociaż piwko), marihuana (niektórzy codziennie), okazjonalnie MDMA, MDxx, amfetamina. Kilku osobników białą heroinę okazjonalnie wącha, jak któryś przywiezie z zza granicy.

Wiek wyżej opisanej grupy osób to od 27 lat wzwyż.

Wykształcenie od zawodowego przez średnie ogólne, techniczne, wyższe humanistyczne, techniczne na podyplomowych kończąc.

Stan cywilny od singli przez pary (przewaga) i małżeństwa bezdzietne na rodzinach z dziećmi kończąc.

Nikt ze znanych mi osób używających kokainy nie cierpi na jakikolwiek "ból istnienia", załamania, depresje, nie jest ofiarą losu, nie ma problemów psychicznych. Nikomu też koks nie zniszczył życia, nie zrujnował zdrowia ani nie wpędził w kłopoty finansowe.

Czy są uzależnieni? Ciężko to ocenić, bo niczyje życie nie jest podporządkowane narkotykowi. Jedno jest pewne. Każdy z nas lubi kokainowy rush. Kilka osób moim zdaniem jest wjebanych, ale mam wrażenie, że są w stanie sobie z tym poradzić. Puki co panują nad tym i nic nie wskazuje na to żeby miało być inaczej. Zapewne kogo by nie zapytać czy jest uzależniony od kokainy, odpowie negatywnie.
  • 161 / 2 / 0
Chlopaki a nie jest tak ze biorac pod uwage ze koke miesza sie z alkiem to potem za kazdym razem kiedy sie cos lyknie to intensywnie sie mysli o tym zeby posypac.Tak mam po mefie i innych.Poprostu alk robi jako wstep i nakreca
  • 116 / 1 / 0
@up - alkohol znosi hamulce psychiczne ;) (tak jest z kazdym nalogiem ,czy to fajki, sex, trawa ,mef a co dopiero koka :D ).
Uwaga! Użytkownik flashback2 jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 1615 / 24 / 0
Sytuacje w których zwykle szuramy kojarzą nam się z kokainowym rushem i jak się znajdziemy w podobnych okolicznościach będąc na suchara, albo właśnie nachlanym to zaraz pojawia się myśl, jak to dobrze by było sobie teraz przypierdolić rajkę. A później jeszcze jedną... i jeszcze... aż koperta się nie skończy.
  • 1 / / 0
0202122 ciekawie piszesz ;)

Wnioskując z tego co napisałeś nad 'królową' król może zapanować, ile już odpalasz rajce, jakie masz przerwy i może kolejny krótki opis, który ciekawie się czyta :finger:
Uwaga! Użytkownik BiletW1Strone nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 161 / 2 / 0
Po paru miesiacach uzywania musze przyznac ze powoli nastepuje zmiana wartosci moralnych.Szkoda mi na myjce samochodowej zaplacic 10€ bo mysle ze to juz moge do kokainowej skarbonki wlozyc.Wypas jest na maxa po tym dragu swietny stan euforyczny z zachowaniem przyzwoitej glowy a nie jak po mef.Nie wiem jak to zrobic ale zbieram na fure marzen i powoli odsuwa sie to marzenie na drugi plan.Jak tak dalej pojdzie to przewale multum kasy.Zastanawialem sie czy nr do dila nie skasowac.Rozerwanie wew.mnie dobija.Biore dopieru pare miechow srednio 2/miecha ale i 3dniöwki siezdarzaly.Do tego jestem na sertralinie bo po mefie i innych dopadla mnie deprecha stres i stany lekowe.Ohhh sie narobilo
  • 1615 / 24 / 0
@up
Nie traktuj koki jako gwóźdź programu a jedynie jako miły dodatek. No i nie ładuj w ciągach, bo wtedy traci to urok. Nie wspominając że można "pójść z torbami".

Najpierw marzenia, życiowe cele i ich realizacja, codzienne życie i obowiązki, rodzina, przyjaciele a dopiero później kokaina. Odwracając tą drabinkę łatwo wyjebać się na plecy i stracić wszystko.

Umiar i zdrowy rozsądek jest kluczem do sukcesu.
  • 9 / / 0
Hmm, ja mam takie doświadczenie, że po pierwszym razie, z na prawdę czystym koko (daaaleko za wielką wodą ;) ) poważnie jestem skażony. To było jakieś 3 miesiące temu, a nadal każda impreza na którą pójdę mam w głowie jazdę, że no fajnie napiłem się, jestem z ludźmi, jest przyjemnie, nieźle się bawię, ale kurwa... jak nieporównywalnie lepiej by było jakbym sobie przypierdolił.

Pierwsze dwa tygodnie po 3 dniach zabawy (ciężko to ciągiem nazwać, bo sobie spałem jak dziecko po każdej nocy, tylko następna to znowu impreza) to z kumplem z którym podróżowałem wtedy mieliśmy tylko jeden temat rozmów :) Ale to przeszło.

Mimo to nie wyobrażam sobie, że w koks da się "wjebać". Myślę, że jak bym miał dostęp do na prawdę najlepszego towaru to taka impreza raz na miesiąc, dwa, mooooże...
ODPOWIEDZ
Posty: 109 • Strona 2 z 11
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.