moze mi wybacza :d
Zreszta chodzenie w koszulkach z krzyzem i czaszkami wiecej niekorzysci przynosi. Nawet fryzjerka zjebana ostatnio zczela katolickie wcinki wstawiac i specjalnie troche krzywo mnie obcieła z tylu zebym nie widzil. hehe
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
Mi juz sie zautomatyzowaly mechanizmy odwiedzania aptek przed praca albo szybkiego wyskoku do apteki.
Dostrzegalny racjonalnie znak nalogu to wiecznie pusty portfel .
Czasami przeliczam tez pieniadze na paczki tjokodinu.
Fizycznie na pewnym etapie nawet nie czuc wjebania, ale psychicznie jest tak, ze nawet po jakiejs dluzszej przerwie nachodza nas obsesyjne mysli na temat kody.
Wielki minus nalogu ze da sie zupelnie normalnie zyc i funkcjonowac w spoleczenstwie. Chodzic i wypelniac obowiazki bedac nacpanym i w odpowiedniej dawce i dbaniu o siebie malo kto sie pozna.
The methapor of Life
ledzeppelin2@safe-mail.net
EDIT: Proszę o przeniesienia może do wątku ogólnie, ponieważ zauważyłem, że to nie jest najlepszy temat na moje pytanie.
Jakbym czytał siebie na dość wczesnym etapie uzależnienia od Kodeinki. W końcu przekonasz się, że to nie są żarty, ale wtedy będzie za późno na ot takie odstawienie. Nie prawię Ci morałów - lubisz, to jedz, ale nie licz na happy end.
@Juma
Nie napisałeś wiele o swojej historii znajomości z kodeiną. Wnioskuję jednak, że dopiero zaczynasz. Teoretycznie możesz wrzucić dziś i jutro nie mieć skręta, ale ciśnienie zostanie... : )
PS. U mnie to był świadomy wybór. Kilka kilkumiesięcznych ciągów zaliczyłem, brałem przez kilka lat, wiedziałem czym jest skręt po kodzie (w sumie leciutki jak się porówna to rozwalenia organizmu alkoholem i benzodiazepinami chociażby). Czy mnie ciągnie? Powiem tak, mało o tym myślę. Nie mam ciśnienia by nagle kupić i się naćpać. Jednak gdzieś tak w głębi głowy jakiś mały diabełek kusi i kusi. Ale niech se kusi, jak nic nie wskóra. Jednak przy problemach psychicznych (zaburzenia osobowości etc.) taka kodeina wydaje się najlepszym i najbezpieczniejszym dragiem. Żadnych paranoi, bad tripów, urojeń prześladowczych, no i człowiek nie czuje w sumie większych objawów brania oprócz wyprania emocjonalnego oraz pustego portfela i problemów z żołądkiem (ale to już mniej). Ciekawe, czy ktoś kiedyś wynajdzie idealny narkotyk, bo każdy zawsze w jakimś aspekcie przekreśla całą resztę. Zrozumiałem, że nawet psychodeliki (mimo, że je zawsze szanowałem), potrafią tak zachwiać psychiką, że nie potrafimy powiedzieć kim jesteśmy i dlaczego znaleźliśmy się na środku podłogi i dlaczego te dziwne postacie walczą z nami o władzę i kontrolę nad naszym mózgiem, a każda nasza myśl wywołuje ból.
I w sumie dochodzę do wniosku, że najmniej szkodliwym narkotykiem jest alkohol w małych ilościach do 4-5 piwek. Niski prób uzależnienia, akceptacja społeczeństwa (to już mało ważne) oraz nie zniszczenie organizmu po kilkuletnich ciągu. Ale sam alkohol, bo już alko+benzo to wypranie GABA w wirówce i stan daleko odbiegający od normy.
kodeina jest z początku taka "lekka" bo nie ujebie (w odpowiedniej dawce), tak byśmy nie wstali. Do tego jest milusia i cieplusia. Nie ma się po niej jakiegoś mocnego kaca. Nie upierdala jak alkohol i można normalnie funkcjonować.
W sumie do ostatniej chwili uważałem, że najniebezpieczniejsze jest się pchanie w kodeinę i mocniejsze Opioidy, ale się myliłem.
Ostatni psychodeliczny trip, w którym przeszedłem istną drogę przez piekło, gdzie po prostu płakałem walcząc z siłami obcymi, ponieważ straciłem osobowość i stałem się duchem. Czułem tylko strach przez pochłonięciem przez jakąś siłę. Kierowałem się pierwotnymi instynktami czując, że coraz mniej we mnie człowieka, a więcej - bestii. Nie miałem żadnego punktu zaczepienia nawet, bo nie wiedziałem jak się nazywam i co tu robię. A czas bez przerwy się zapętlał. Czułem cały ból wiedzy. Tak mi w głowie zgrzytały jakieś tryby, że czułem fizycznie ból, że widzę za dużo, jak na to, co powinienem zobaczyć. Czas się zatrzymał.
A Kodeinka pogrzeje, pogrzeje i jest milusio :) Drogi interes, ale nie wiem już z dwojga złego co lepsze. Jak jest się takim "benzowrakiem" to ciężko nawet czasem fakty połączyć, bo ma się ogromne problemy z pamięcią i koncentracją. Bycie opiowrakiem by było jeszcze znośnie gdyby kodeina kosztowała 10 razy mniej, była sprzedawana czysta i bez dodatków.
Wydaje mi się, albo jestem raczej pewien, że wszystko zależy od siły woli użytkującego. Kupiłem kiedyś Czarodzieja (tego FuF-a najprawdopodobniej, ale po kilku/nastu lufkach wylądował w toalecie). Całkowicie mi profil działania nie pasował (szybkie wejście, peak i godzinka i już nic nie czuć, oprócz chęci do wymiotowania).
Dlatego też nie bagatelizowałbym problemu uzależniającego kodeiny, jednak uważam, że nie ma co panikować. Można spokojnie wiele lat brać na "sportowo" czyli powiedzmy raz w tygodniu w weekendy. Problemem już jest ciąg, w który się wpadnie.
EDIT: Oczywiście odnosi się to do mojego posta wyżej.
On her ship tied to the mast
To distant lands
Takes both my hands
Never a frown with golden brown
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.