Alkaloid opium - metylowana pochodna morfiny.
Więcej informacji: Kodeina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 789 • Strona 65 z 79
  • 77 / / 0
lol a jak odstawiles laremid to skreta nie miales? To jednak tez opio. Ja też wyczailem wlasciwe dzialanie tej substancji. Jednak zlamalem sie po kilku dniach... bo przeciez 150mg mi sie nalezy (umysł płata takie figle na skrecie) 5 dni chodze dumny ze rzuce I bede normalnie żył, a 6 dnia bez wiekszego namyslu ide do apteki... I tak w koło. I jeszcze na koniec - kodeinowego skreta dobrze zalecza ciezka praca :)powaga
  • 510 / 52 / 1
Udało mi się odstawić wreszcie na kilka dni, miejmy nadzieję że na zawsze. Obstawa lekowa to kwetiapina, lorazepam, clonazepam i coaxil. Ten ostatni gdy poczuje jakiekolwiek objawy skręta, świetnie je niweluje no i grzeje lekko. A pozostałe, bo jestem wjebany w benzo i mam wymówkę, żeby walić więcej %-D
Uwaga! Użytkownik TrzymamSzafe nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 8 / / 0
Cześć. Rozśmieszą Was pewnie moje dawki i mój problem no ale cóż... najwyżej, niech będzie moja strata ;) Ale może jednak uda mi się tu znaleźć kogoś z podobnym problemem i z jakąś dobrą radą. Czy ktoś z Was brał leki z kodeiną ze względów medycznych - po jakichś urazach itd.? Już pomijam całą tę denną historię oraz to, że nie wiedziałam co mi przepisują wiele lat temu... Chciałam wiedzieć czy jest tu może ktoś kto bierze leki z kodeiną tylko ze strachu przed bólem? Niby mam świadomość, że to te leki powodują ból (jakoś wcześniej przez wiele lat go nie było, tzn. był ale nie przewlekły, nie codziennie, bez uzależnienia od leków aż tak nie bolało...), a jednak kręcę się ostatnio wokół własnej osi i nic więcej, niż obniżenie dawki o połowę (do 100 mg), nie potrafię póki co zrobić. Czy ktoś z Was miał jakiś ciężki uraz głowy? Jeśli chodzi o mnie to mówimy o złamaniu podstawy czaszki, stłuczeniu mózgu - zostałam napadnięta (kradzież) i wylądowałam głową na betonie, tak więc lęki pourazowe, zespół stresu pourazowego i podobno jeszcze depresja organiczna w pakiecie już na całe życie... Doszłam ostatnio do punktu wyjścia :wall: i w sumie nie wiem co dalej. Może wystarczy jak na pierwszy post, choć to strasznie ogólnikowe, na początek chyba jednak dosyć - gdyby był ktoś kto ma chwilę czasu (i zrozumie tę formę uzależnienia, a raczej przyczyny uzależnienia i wszelkie czynniki, które akurat mnie do niego "skłaniają") zechciał pogadać, doradzić to byłabym bardzo wdzięczna :)
„Errare humanum est, sed in errare perseverare diabolicum” :old:
  • 427 / 44 / 0
ja Ci mogę doradzić, że życie to nie jest bajka, ludzie (każdy nawet ty) walczą o pozycję, często za pomocą przemocy
niepotrzebnie sobie dałaś wmówić PTSD, depresję organiczną (ctkrwajestwogóle) itp. przez przygłupich lekarzy, (przesięgam, że 90% z nich to debile i chciwe śmiecie),
oni zarabiają na tym, że uda im się sklasyfikować to co przeżyłaś po napadzie jako odstępstwo od normy, czyt. chorobę, bo tak jest najłatwiej a inaczej nie mieli by co robić i jak zarabiać
a to jest całkiem naturalna kolej rzeczy, teoria ewolucji, musisz być silna psychicznie i sobie radzić z napięciem psychicznym, inaczej hmm... odpadasz z gry.
ciężko się z zasadami tej gry pogodzić, zwłaszcza, że dzisiaj wpajana jest ta obrzydliwa lewacka ideologia miłości i tolerancji, dlatego twoja osobowość tak zareagowała.
zwrot ku narkotykom nie jest zaskoczeniem, zazwyczaj ćpuny to osoby słabe psychicznie.
forma i działanie uzależnienia jest taka sama - masz wyrobione nawyki, które zaczynają się już na długo przed przyjęciem narkotyków i one dostają tzw. positive reinforcement
tzn masz w mózgu wyrobione takie 'ścieżki' prowadzące do wzięcia i od samego wejścia na nią podnosi Ci się dopamina, im bliżej punktu przyjęcia narkotyku tym bardziej podekscytowana jesteś. myśl, że potrzebujesz narkotyku bo boli, bo ptsd itp. taka myśl się pojawia i jest na tej ścieżce, bo prowadzi do wzięcia, niekoniecznie bo jest prawdziwa.
tak ja jak i wiele ludzi z tego forum potwierdzi, że wiele razy brali, mimo, że wiedzieli, że nie działa i nie zadziała. dlaczego? bo samo wykonywanie schematu żarówka w głowie > hajs > apteka > amciu, puk, chlup (wstawcie swoje) daje wystarczająco podświadomej satysfakcji, żeby go powielać.

żeby przestać trzeba nie dawać umysłowi tego czego chce, w każdym możliwym kontekscie, ale do tego trzeba być kurewsko silnym psychicznie, jeśli ma się zbyt uformowane nawyki.

dodam tylko, że przynajmniej mi w ogóle nie jest do śmiechu,
może nadąsani helupiarze bedą się panoszyć, że oni to gardzą kodeiną, ale tak naprawdę to schemat działania jest ten sam, tylko inne etapy, poziomy.
z mj było u mnie identycznie, 2 lata nałogu, choć nie uzależnia(hehehe). wcale nie mogłem się z tego wyrwać, a odkąd dila zamieniłem na latanie do aptek jeden nałóg został automatycznie zastępiony innym.
  • 8 / / 0
W sumie to właśnie nie dałam sobie tego wmówić - wręcz się nawet z tego "śmieję" bo mi próbują wmówić jakieś choroby, których nie mam - przez tyle lat od wypadku nawet nie myślałam o żadnej depresji, a teraz nagle się dowiaduję, że ja ją mam od samego początku i że już do końca życia... Nie wiem w sumie po co to wymieniłam - może żeby tak skrótowo zobrazować, że nie chodzi o "euforyzujące" działanie leków i że jednak coś tam się kiedyś poważnego w tej czaszce kiedyś wydarzyło. Nie miałam depresji, ale poszłam do jednego, drugiego i trzeciego psychiatry - dowiedziałam się, że mam depresję... Mniejsza z tym. Nie narzekam na humor gdy nie boli. A z drugiej strony wszystko mam uzależnione od tego czy boli czy nie boli... Co jest prawdą, a co ja sobie wmawiam? Naprawdę strach przed bólem może powodować ból?
Jak ja bym położyła w łóżku tych wszystkich lekarzy od tych wszystkich recept i od tych wszystkich trucizn żeby tak sobie poleżeli z moją migrenką :heart: Choćby tak na jeden dzień tylko... Posłuchałabym sobie ich opowieści z wrażeń jakie daje brak możliwości poruszenia głową, o wstaniu nawet nie wspominając... Jak to jest kilka godzin dziennie tracić na zastanawianie się czy kręgosłup szyjny jest w dobrej pozycji w stosunku do czaszki - czy tak bardziej uciska czy mniej... Jak to jest kolejne kilka godzin zastanawiać się czy to poduszka czy to ja... itp. itd. mogłabym tak wymieniać bez końca... ;) Jak widzisz ja problemu z narzucaną odgórnie tolerancją nie mam - nienawiść u mnie w normie :D A tak już całkiem na poważnie - nie mam pojęcia jak z tym skończyć, bronię się przed leczeniem substytucyjnym rękami o nogami, choćby dlatego właśnie, że od dawna nie wierzę już w nic lekarzom... Z drugiej strony wychodzi na to, że sama też się nie potrafię wyleczyć... kodeina do końca życia to "mniejsze zło" czy ślepy zaułek?
„Errare humanum est, sed in errare perseverare diabolicum” :old:
  • 304 / 13 / 0
30 marca 2017Help1212 pisze:
Chciałam wiedzieć czy jest tu może ktoś kto bierze leki z kodeiną tylko ze strachu przed bólem?
Twoje uzależnienie jest po prostu obsesją, lękiem, coś a la OCD. Podobnie jak ciągłe zamartwianie się o to czy coś jest dobrze z kręgosłupem itp. czy nie. Na Twoim miejscu poszedłbym do psychiatry, szczególnie jeśli masz lęki pourazowe. I opowiedział o tych obsesjach i lękach. Antydepresanty Ci pomogą, potrzebujesz ich, leczenia. Wiele z nich działa przeciwlękowo, pomogą na lęk przed bólem i w PTSD. Ciągłe zastanawianie się nad tym czy wszystko ok też powinno minąć jeśli dobrze dobierze się lek, a ich na dzień dzisiejszy jest wiele. Psychoterapia również może być pomocna. Warto spróbować, zachęcam.
Pozdrawiam
  • 427 / 44 / 0
30 marca 2017Help1212 pisze:
kodeina do końca życia to "mniejsze zło" czy ślepy zaułek?
kodeina to dla Ciebie może być i to i to, albo coś całkiem innego. To w końcu bierzesz z powodu bólu, czy jesteś uzależniona?
Zastanów się w jaki sposób możesz walczyć z bólem poza opio. Rehabilitacja? Ćwiczenia? Zmiana stylu życia?
zajmij się czymś by nie myśleć o bólu i ćpaniu. Pracą czy szkołą, a nie leżeniem po kilka godzin i zastanawianiem się czy jeszcze żyjesz (wiem jak wygląda życie ćpuna sam tak miałem). To łatwe popaść w nihilizm i skupić się tylko na ćpaniu za to dużo trudniej wziąć za siebie odpowiedzialność i się starać, a człowiek ma zwyczaj wybierać lżejszą drogę.
Ty chcesz substytuować kodeinę? Czym metadonem?..........
Po prostu przestań brać

Co do posta powyżej
Nie wierzę, żeby substancje tak bardzo zaburzające gospodarkę hormonalną (SXXX) mogą przywrócić jej harmonię. Jak spytasz lekarza jak one działają to gość nabierze wody w usta, bo nikt do końca tego nie wie. Choroby psychiczne to nie migrena, na którą łyknie się paracetamol i jest ok.
Wyraźne, bardzo dobrze zdiagnozowane przypadki mogą spróbować antydeprasantów, ale ty jak sama mówisz, masz pewnie tylko lekki kryzys egzystencjalny. A przez leki możesz na prawdę go pogłebić.
  • 304 / 13 / 0
Lekki kryzys egzystencjonalny? Kobieta od 12 lat ma lęki pourazowe, ćpa i myśli o samobójstwie, jeśli to jest lekki kryzys to po prostu nie wiem co powiedzieć. @help1212 kwalfikuje się w 100% pod leczenie i nie można mówić że leki są gównem i w ogóle bo to ich się używa w takich przypadkach a nie kodeiny, jest mnóstwo osób którym te leki pomogły a nawet uratowały życie. I rady o bieganiu i niemyśleniu są na prawdę mało wartościowe w tym przypadku, oczywiście zgadzam się z tym, to też jest ważne, lecz w momencie w którym problemy są na takim poziomie to tak jakby radzić komuś krople żołądkowe na krwotok wewnętrzny.
Pozdrawiam
  • 427 / 44 / 0
Być może masz rację, a być może z każdą następną diagnozą taką jak twoja i każdym następnym lekarstwem pogłebia się kogoś wewnętrzną samoświadomość o byciu: chorym, słabym, nienormalnym, nieptrzystosowanym itp. Co wcale nie prowadzi do wyleczenia a raczej w drugą stronę.
Z lękami, myślami samobójczymi, ćpaniem się trzeba po prostu zmierzyć w naturalny sposób, u źródła problemu, który leży gdzieś w osobowości. (takie jest życie, musimy żyć w strachu, bo cały czas walczymy o przeżycie)
Pójście na łatwiznę ogłupiając się dragami i ogłuszając antydepresantami nie musi pomóc. Jest mnóstwo wyleczonych osób? Ja raczej spotkałem się z historiami ludzi, którym terapia lekowa w tysiącu różnych kombinacji w ogóle nie pomogła(nie rozwiązała problemu)
  • 3901 / 559 / 0
overandout piszesz dziewczynie, zeby nie myslala o cpaniu. nie przesadzacie? :-) jakie cpanie?
dziewcyzna bierze kilka tabletek dziennie i sama mowi, ze narkotyki ja nie interesuja.

na postawie tego co napisala trudno stwierdzic, czy problem jest z bolem, czy z jej glową. misie wydaje, ze powinna isc do psychiatry.
i odlozyc te tabletki musujace, bo zarcie dzien w dzien paracetamolu i innych w duzych ilosciach zdrowe nie jest.

na pewno branie kody moze byc slepym zaulkiem i wiele osob sie na tym przejechalo. boli cie glowa bierzesz tabletki - przestaje, boli cie glowa lykasz tabletke. a potem ciagle cie boli glowa jak nie wezmiesz albo nawet wkrecasz sobie, ze cie boli, zeby wziac.
ODPOWIEDZ
Posty: 789 • Strona 65 z 79
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.