Najgorsze jest to, że "apepyt rośnie w miarę jedzenia" i raczej się nie wychodzi. Jak nie ma opio, to wchodzi cokolwiek, by nie myśleć - czy coś...
Nie wiem czemu akurat 900mg kodeiny jest granica. Pewnie kwestia płacenia 70zl za jedno grznie.
Wiem ze jesli nie lubisz swojego zycia, i nie masz w glowie poukladane, nie potrafisz tego skontrolowac i opio zadecyduje za ciebie kiedy bierzesz to jest to rownia pochyła. No nie oszukujmy sie ale x nastolatki co tylko chca sie nacpac na pewno poukladane nie maja.
Dość mieszane mam uczucia bo z jednej strony wiem jak bardzo chce sie mocnego opio tripa a z drugiej strony od dawna nie czulem nic takiego. Moze przez tyle lat dawki sa stanowczo za małe... czas pokaze
Powiedziałem psychomagiczce, że mam problem, bo ładuję w siebie opio i nie mogę przestać. Kazała mi się ogarnąć i wypisała pregabalinę + doksepinę. Skręt w sensie ogólnym się nie pojawił - przez tydzień normalnie jadłem i piłem, miałem tylko lekką sraczkę. Spałem, chociaż wybudzałem się co 2 godziny (fajka i z powrotem do spania). Byłem tylko lekko leniwy.
Po tygodniu dosłownie wyjebało mnie z wyra. Dawka pregabaliny / dzień ~900 mg w systemie 2-2-2. Zapierdalam w robo jak szalony, ogarniam, rozpierdalam wszystko. A jestem już 3 tygodnie po odstawieniu. Cały czas biorę pregabalinę tym systemem i czuję się zajebiście. ZERO GŁODÓW.
Mało tego, pregabalina doskonale ogarnęła objawy wynikające z BPD i PTSD - tak, jakbym tego po prostu nie miał. :) Polecam.
Mamy taki schemat po braniu pregi na postopiatową deprechę: leki, potem znowu ćpanie, potem znowu leki - ogólnie to stąpasz po bardzo "dziwnym gruncie". Chwali się, że pregabalina jest lekiem cud i przy skręcie, ale tylko przy skręcie, póki jeszcze na ciebie działa. Potem wartoby z niej zejść i trochę się pomęczyć.
Ogólnie to gratuluję i sobie, i tobie, ponieważ prega to tylko środek przejściowy, lub w tym przypadku zastępczy. Dostaniesz od niej to co chcesz - albo w chuj dysocjację z wizualami, albo substytut w stylu: "jak było ci dobrze na opio".
Bonusik? Druga zależność w prezencie - w tym przypadku od pregabaliny. Jak wiesz - ten lek nie leczy praktycznie niczego i to jak łatanie kabla taśmą izolacyjną - działa, ale tak nie do końca. Coś pierdolnie.
07 stycznia 2021adverse pisze: Polecasz - hehe, a ja ładuję w siebie dawki czasem rzędu 4 g i nie jest to powód do dumy - wcale. A spróbuj że odstawić pregabę, to i głody się pojawią, i czarne myśli, i rzeczywistość nie podkręcana pregabalinkowym pluszem stanie się nieprzyjemna...
Mamy taki schemat po braniu pregi na postopiatową deprechę: leki, potem znowu ćpanie, potem znowu leki - ogólnie to stąpasz po bardzo "dziwnym gruncie". Chwali się, że pregabalina jest lekiem cud i przy skręcie, ale tylko przy skręcie, póki jeszcze na ciebie działa. Potem wartoby z niej zejść i trochę się pomęczyć.
Ogólnie to gratuluję i sobie, i tobie, ponieważ prega to tylko środek przejściowy, lub w tym przypadku zastępczy. Dostaniesz od niej to co chcesz - albo w chuj dysocjację z wizualami, albo substytut w stylu: "jak było ci dobrze na opio".
Bonusik? Druga zależność w prezencie - w tym przypadku od pregabaliny. Jak wiesz - ten lek nie leczy praktycznie niczego i to jak łatanie kabla taśmą izolacyjną - działa, ale tak nie do końca. Coś pierdolnie.
Po niej po prostu czuję się tak jak lata temu, nie napierdolony jak szpadel, tylko chętny na wszystko to, co straciłem przez kilka zjebanych rzeczy w życiu (i dzięki czemu poszedłem w ćpanie). Nie mam zupełnie parcia na tjokoloko. Jeżeli pregabalina ma być substytutem opio - great. Lekarz stwierdził, że szkody na pewno będą dużo mniejsze i do ogarnięcia, a ja będę mieć czas na to, żeby dojść do siebie. Przy okazji zadziało się tak, że objawy wynikające z borderline i stresu pourazowego po prostu zostały "zakryte".
Ja tam magiczce wierzę i nie zamierzam tego spierdolić. :) Zdrowia!
Najprawdopodobniej źle zrozumiałem. :)
Wiesz, pytanie również, czy różnice między nami (nie wiem, czy jest u Ciebie jakiś problem organiczny poza zależnością opioidową - co nas łączy) nie wpływają na podejście / efekty pregabaliny w terapii. Dotychczas leczono mnie wszystkim - karbamazepiną, kwetiapiną (bo miewałem epizody psychotyczne) po odstawieniu której mnie odcinało (tak, da się). Standardowo różne benzo, po których miałem epizody niepamięci (wszystko robiłem normalnie, ale nic z tego nie pamiętałem potem), typowe antydepy, po których miałem same uboki. Jeden lekarz rozkładał ręce i pytał, czy czasami nie chcę na szpital. Nie, dziękuję, byłem w lato, kiedy mało się nie odjebałem - poszedłem sam na SOR po wszystkim. Inna lekarka uznała, że w wyniku synergii BPD, który miałem zawsze i PTSD po przykrym wydarzeniu sprzed kilku lat układ nagrody dostał w puchę. Jako że miałem kiedyś kontakt z opio, mózg sobie przypomniał o tym i poleciałem w ćpanie, czym układ nagrody dobiłem i zderegulowałem endogenny układ opioidowy. Ładnie mi to wytłumaczyła - sądzę, że wie co robi. A jest to specjalistka m. in. od leczenia uzależnień.
Powód: usunięto zbędny cytat
Przez około rok miałem ciąg dzień w dzień bez ani dnia przerwy. Dawka dzienna w ostatnich 4 miesiącach wynosiła ponad 800mg na dobe. Ale jednak wszystko co dobre zawsze sie skończy. W poniedziałek skończył się hajsik a co za tym idzie skończyła sie koda. Ale z drugiej strony potraktowałem to jako okazje do tego żeby rzucić to raz na zawsze bo hej, nie będzie mnie kusiło iść do apteki po kode bo i tak nie mam hajsu na nią. W poniedziałek wziąłem ostatnią dawkę około 600mg(?) i tyle. Wtorek przeleciał dobrze. Środa objawy odstawienia wjechały, kurw... bóle nóg, skurcze, bóle brzucha, ciągłe ciepło zimno, dreszcze, mega złe samopoczucie. W nocy z środy na dzisiaj nie spałem prawie wogóle (około godzine), ciągłe napady zimna albo gorąca. Dzisiaj objawy dawały znać tylko do popołudnia i zaczynają słabnąć (Zgaduje że schodzą szybciej bo dorobiłęm się niedowagi przez co resztki toksyn szybciej zanikają). Na wszelki wypadek wykopałem z szafki aviomarin. Jeśli w nocy znowu będę się męczył to zarzuce jedną albo z dwie żeby mnie zmuliło.
Powiem tyle, nie życze tego najgorszemu wrogowi. Trzymajcie kciuki, mam nadzieje że się uda...
I btw hajsu na to gówno leciało nie mało bo średnio 1800-2000zł miesięcznie. Jeśli zdrowie cie nie przekona do rzucenia to może portfel przekona.
Gorzej, że portfel często nie przekonuje - bo jak sobie nawet będziesz odkładał ten hajs, to go nie odłożysz (paradoks), bo nie wyciśniesz go tak, jak wtedy gdy jesteś na ciśnieniu.
Kiedyś muszę się ze swoim demonem skonfrontować i przeliczyć ile to mnie kosztowało i ile może kosztować.
Do tego dodać ilość czasu i energii spędzoną w aptekach i dojść do wniosku "Nie warto było kurwa".
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.