03 września 2020Teabadger pisze: Mnie też czysta, apteczna morfina doustnie robiła słabiej, niż analogiczna dawka kodeiny (wg tabeli). Z pewnością chodzi tu o szlak metaboliczny w wątrobie podczas first pass. Do tego, bardzo możliwe, że inne metabolity kodeiny również wykazują aktywność, co składa się na jej unikalne działanie.
Opiszę jak wyglądał rozwój mojego uzależnienia ( chyba potrzebuję takiej spowiedzi). Zacząłem z ciekawości z myślą tylko spróbuję, znamy to wszyscy zgadza się? :D
Byłem chory, miałem neoazarine. Poszła cała paczka na raz. Mega przyjemnie, ciepełko, błogostan, od razu to pokochałem . Przez pierwszy miesiąc brałem bardzo sporadycznie, tylko wieczorami raz - dwa na tydzień po wszystkich obowiązkach aby miło spędzić czas. Potem kodeina zaczęła się pojawiać codziennie ale dalej wieczorami, po południu zakup i spokojnie czekała do wieczora. Trwało to jakiś miesiąc... Momentem przełomowym było zaczęcie brania kody od razu po pracy/ uczelni. Godzina 14 koniec zajęć? - prosto do apteki, tabsy nie czekały już na wieczór tylko brałem je od razu po wyjściu z apteki. Rozgryzanie 30 tabletek na ulicy nie stanowiło żadnego problemu. Myśli krążyły tylko w okół kody, zaniedbywałem obowiązki. Każdego dnia choćby w zimę było -20 i ulewa chodziłem na pieszo po mieście aby zdobyć kodę. Czy na tym etapie wiedziałem, że jestem uzależniony? Wydaje mi się, że tak jednak chęć ugrzania była zawsze silniejsza. Nie myślałem o konsekwencjach, żyłem z dnia na dzień. Przestałem chodzić na zajęcia, wstawałem ok 13 i pierwsze co to apteka od razu koda, wieczorem kolejna dawka, siedzenie nagrzanym do rana przy kompie i tak mijały kolejne miesiące. Wystarczyło mieć te 480 mg w organizmie i nic więcej się nie liczyło. Jedzenie spadło na drugie miejsce, potrafiłem nie jeść nic przez 3 dni aby cały czas "mieć pusty żołądek". W tym okresie całkowicie przestałem pić jakikolwiek alkohol bo gdzieś przeczytałem, że osłabia działanie mojej najlepszej przyjaciółki. Jakimś cudem udało się zaliczyć semestr, wróciłem do domu na wakacje mając już problemy finansowe bo każdy grosz szedł na kodeine. Będąc w domu wyjadłem wszystkie opiatowe leki, zacząłem podbierać pieniądze aby tylko być na bombie. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że jest grubo nie tak i starałem się rzucić... Przez następne kilka miesięcy brałem jakieś 2 tygodnie, 3 dni przerwy i do apteki mówiąc sobie setny raz, że ten już będzie ostatni. Zawsze lądowałem w aptece gdy objawy skręta zaczęły przechodzić. Nie wiem co sobie myślałem, ale gdy siedziałem na skręcie nie myślałem o kodzie, wiedziałem za co cierpię. Gdy tylko robiło się lepiej pojawiała się myśl "O, już ok, nie jest tak źle. Można przyjebać..." Z powodu braku funduszy zszedłem z dawką na 150 mg. Przy tej ilości odkryłem euforyczne działanie kodeiny, którego wcześniej prawie nigdy nie czułem. Wszystko mi się chciało robić, sprzątanie garażu o 1 w nocy? czemu nie, zajebista sprawa. Będąc na kodzie napisałem pracę inż, obroniłem się, była dla mnie czymś tak oczywistym jak śniadanie dla normalnego człowieka. Funkcjonując w ten sposób jeszcze jakiś czas po utracie paru ładnych kg i zawsze podkrążonych oczach rodzina się dowiedziała o moim nituzinkowym ale kochanym przeze mnie całym opiatowym serduszkiem hobby. Byłem spalony we wszystkich okolicznych aptekach. Zaczął się przymusowy odwyk na dobre. Od tamtej pory nie biorę, na wyjazdach kusi jak cholera ale staram się unikać pokus, nie wchodzę do aptek itp. Na co dzień nie myślę już o kodzie ale przychodzą momenty, że jest naprawdę ciężko. Czy nie wrócę? Nie wiem, szczerze nie wiem nie chcę, ale wiecie jak to jest z nami ćpaczami apaczami :P. Po prostu sobie nie ufam. Napisałem z myślą, że jeśli pomoże ta historia choć jednej osobie będę szczęśliwy. Uważajcie na to bagno, na początku też myślałem, że się nie wjebie. Jak to ja, przecież mam silną wolę mnie to nie dotyczy, co oni piszą za głupoty. Efekty sami widzicie w powyższym tekście. Peace
Ale czuję się jak nowo narodzony i chciałem się tym gdzieś podzielić.
Ewentualnie poinformować panie w aptekach żeby ci nie sprzedawały. Jeżeli bierzesz to na serio to żaden problem, prawda? I nie martw się, one zrozumieją.
Nie bierzcie moich rad poważnie, konsultujcie to z bardziej obeznanymi osobami a najlepiej lekarzem. Słuchacie mnie na własną odpowiedzialność.
Krótki opis siebie to 30+ duże miasto.
Jakoś właśnie 2015 miałem pierwsze kontakty, było to wtedy solpadeina. Bardzo doraźnie,ale efekt był wtedy dla mnie ogormny. Zero wiedzy. Po prostu to się liczyło. Potem po 1 roku poznałem Antka. 1 blistr długo wystarczył. Potem po roku pojawił się drugi. Raz na tydzień może rzadziej, zależy. Potem 3 rok, czyli jakoś 2018, to był rok szlenstwo, po prostu 3 blistr dawał super efekt i szło w życiu dobrze. Problem, że coś poszło nie tak i lekka pseudo depresja, ale przeszło i wróciłem na swoje tory. Dawkowanie głównie 2-3 blistry Antka co 2-5 dni. Przejdźmy do 2019 pierwsze wakacje za Europa i 3 tyg po za dostępem. Nie czułem, że może być źle, ale wziąłem sobie zapas 3 blistrow na ciężki czas. I co? Było ok, może w 2 tyg na wyspie miałem 2 noce nie przespane, czasem poty. Ale tłumaczone to było upałem :) wróciłem i po prostu po kilku dniach wziąłem nowa dawkę, ale dziś myślę jakim cudem ten wyjazd nie dał jakiegoś zjazdu. Dziś mija rok od wyjazdu i biorę co dwa, trzy dni po 3 blistry czasem do 4,5 blisrra,ale źle to znoszę. W ostatni czw wziąłem ostatnia dawkę. Piątek tylko 2 piwa i wino - 1 lampka
W sobotę wpadłem na pomysł,że nigdy nie sprawdziłem czym jest acodin. Pierwsze 20 tabletek wziąłem o 15 szedlem przez centrum do dziewczyny i nic. Zero. Jedziemy do rodziców tatarek jemy:) i potem 17 syrop pije. Znowu nic prócz takiego efektu jak by zagluszenia. No to jedziemy sobie na miasto. Robimy zakupy, pije czekoladę pycha. Ok 19 jeszcze jeden syrop jak nie on to chuj z tym. Spacerek do domu pije na luzie. I wracam.
Siadam obok mojej na łóżku oglądam HBO i nic. Lekko wstaje i czuje coś. Ok, 20-20:30 wstaje, to czuję się jakby pijany, i trochę trzeźwym. Ogólnie coś jest. Tylko efekt zawroty głowy. Zaczęliśmy gadać,ale coś czułem że gada mi się głupio. Ale moja nic nie poznaje by było źle. W sumie nigdy nikt nie poznał nawet mojej kodowej fazy.
Poszła spać, poszedłem prxyulic ja do łóżka. Wtedy po ciemku światła przed oczami zaczęły wchodzić we fraktale. Ogólnie no wow. Potem w pokoju oczy zamykam sam będąc głową w poduszkę by ciemno było i wow fajne takie lekkie. Milo. Sprzatnalem w domu, między czasie analiza tętna 102( opaske sportowa mam) ok 1-1:30 w nocy już miałem 69 tętno. Więc poszedłem spać i styka. Rano wstaje, aktywny seksualnie pyk , śniadanie ogólnie taki zapał na 70%. Jednak od wczoraj dużo też czytam o LSD i w sumie wróciła myśl,że udało się znowu wejść w przerwę od kody i chciałem to dawno, ale pandemia jakoś zepsuła mi cos w głowie, home office coś przestawił i powrót do biura zbudował dziwne uczucie takiej słabej motywacji do pracy twórczej. Więc powiązalem to z kodą, że zepsuła mi cos. Większe przerwy chciałem, więc zamiast co 2 dni brałem co 3 albo starałem się. Były jak zawsze ataki sraki. W sobotę też, tuż przed Acodinem.
Chce podtrzymać fakt braku kody, ale boje sie, że nie uda mi się. Nie wiem po prostu jak to będzie w pracy, teraz ciężko okres do 5 grudnia. A to co czytam tutaj nie pasuje do tego co przechodzę i jak. Może trochę świadomość tego sprawia,że czuje się mniej pewnie. Mniej pewien tego co mnie czeka i jak zareaguje.
Wiem,że będzie krytyka braki ekstrakcji Antka.
Wiem,że będą opcję by komuś powiedzieć. Jednak chce by spojrzeć na to szerzej w oparciu o osoby, które coś więcej powiedzą.
Przepraszam jeśli jest chaos,ale to dla mnie nowość i ciężko ocenić ważność wiadomości.
Tez tak myślałem, ale badam się prywatnie, od krwi, która mam znakomite wyniki, wątrobę też badają, nawet dla pewności na jutro wziąłem umówiłem sobie właśnie konsultacje by wziąć skierowanie na badanie i wymazy. Podstawa to przecież diagnostyka :)
Powód: usunięto zbędny cytat
- koda jest spoko, mam świetne wyniki, próby wątrobowe na 5+
- kluję się, ale mam żel z heparyną a w ogóle to jestem zadbany/a i myję zęby codziennie
- metkat iv jest spoko, wystarczy dobrze go filtrować i dać na koniec kwasku żeby przestał być różowy. A, i myję zawsze zęby
- bhlflglhgl
A ty? Myjesz ząbki i jesteś zadbany?
[ external image ]>
No szkoda, że przyszły wyniki już.
Kolejny, co ma wąskie spektrum i pisze bzdury. Nie każdy jest taki jak Ty. Gdy coś piszę to chyba, dlatego, że mam ku temu powody.
A co do kłucia, temat mi obcy xD
Nie cytujemy postów znajdujących się bezpośrednio nad naszym postem. - {owerfull}
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.