Alkaloid opium - metylowana pochodna morfiny.
Więcej informacji: Kodeina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 838 • Strona 26 z 84
  • 21 / / 0
Ja 2 lata chodziłem na terapię (koda i benzo), ze wzlotami i upadkami, więc mogę ci podrzucić kilka rad tak na początek. Teraz raczej nie uda ci się nigdzie wkręcić przez stan epidemii.

Pamiętaj żeby się bardzo pilnować w podstawowych aspektach, np. jeżeli się głodziłeś przed zarzucaniem kody to teraz samo uczucie głodu może wywołać chęć odwiedzenia apteki.

Może to i banalne ale najbardziej trzeba obserwować te aspekty życia przez które ćpałeś, np. ja nie bardzo lubię ludzi, dlatego brałem kode żeby być bardziej otwartym i żeby mnie nie wkur**ali. Jak przestałem ćpać to się często irytowałem i chciałem bić co drugą osobę w pracy lub w domu, co po paru tygodniach spowodowało taki silny głód że przyje**łem 480mg. Dlatego nie da się po prostu znosić czy odsuwać takich problemów.

Najgorszę są takie objawy głodu których nie zauważasz lub nie połączysz z uzależnieniem.

I oczywiste oczywistości typu:
Nie pij alko,
Jak odstawiasz wszystko to wszystko bez wyjątków,
Staraj się ograniczyć kontakt z kumplami od ćpania, ( z doświadczenia wiem że większość ludzi nie będzie rozumieć powagi sytuacji)
Śpij w stałych godzinach,
Jedz regularnie, bez objadania się i głodzenia,
Jeżeli masz gorszy okres to planuj sobie kolejne 24 godziny, trzymaj się planu i jak trzeba powtarzaj codziennie,

Możesz sobie poczytać o programie HALT bo nie chcę tu przepisywać z googla.
Ja największy problem miałem z przepracowywaniem się. Z jednej strony było ok bo zajmowałem głowę i ręce pracą, ale z drugiej byłem przemęczony i mniej uważny na zagrożenia i zaniedbywałem np. kontakty z rodziną co było już idealnym powodem do odwiedzenia farmaceuty.

Jeżeli jesteś z Krakowa to mogę ci dać namiar i nazwiska, tam nawet ludzie z Warszawy przyjeżdżali dwa razy w tygodniu.

Powodzenia!
  • 92 / 11 / 0
Melduję się ponownie. Cóż, tę noc spędziłem oglądając dwa jedyne sezony jednego z ulubionych seriali. Właściwie od 20:00 do 8:00 leżałem w łóżku, z przerwą o godzinie 3:00 na... wyjazd po jedzenie na stację. O tej godzinie DXM już niby mnie puścił, ale i tak jechało się "dziwnie". To nie było najmądrzejsze, ale cóż.

Nie zmrużyłem oka tej nocy, dopiero koło 9:00 zasnąłem do 11:30. Wybudził mnie mały niepokój, generalnie w trakcie zasypiania męczył mnie lekki RLS po jednej stronie, który ustąpił po NLPZ. Wstałem, ogarnąłem się, wypiłem kawę i jest ok. Znowu męczę się z leciutką biegunką - nie jest ona wodnista, a zwyczajnie strzępkowata. Mam nadzieję, że to od syfiastych tabletek z DXM, bo kodeiny i sulfogwajakolu przyjąłem tyle, co nic.

Skręta nie czuję. Nie leci mi z nosa, nie mam obecnie przymusu machania kończynami. Mimo niewyspania, nastrój mam całkiem niezły. Słucham muzyki i mam "ciary". Apetyt - w normie, całkiem nieźle. Z rana pojechałem do sklepu po bułki i jedzenie, byłem jednym z pierwszych klientów. Naszło mnie na mega słodką, ale lubianą przeze mnie oranżadę Helleny, wchodziła jak złoto. Dzisiaj będę kontynuował suplementację DXM, postanowiłem, że dzisiaj przyjmę już jedynie 450 mg. Nie chcę katować organizmu. Codziennie będę zjeżdżał o 150 mg z furtką przyjęcia 10 tabletek w momentach kryzysu / przyjęcia większej dawki, gdybym miał ciągoty kodeinowe. Boję się o to, że będzie mi brakowało rytuału wieczornego objazdu aptek / zaszycia się w celu konsumpcji.

Mimo wszystko czuję, że dobrze mi idzie. Jak mi się serio uda, chyba napiszę o tym osobny wątek z dokładniejszą rozpiską.

AKTUALIZACJA: Nie wiem, czy dobrze robię, ale załatwiam sobie dzisiaj zolpidem (Nasen) na spanie. Brałem już ten lek w trakcie leczenia u psychiatry, dobrze mnie usypiał. Tak "bezapelacyjnie" - żresz i śpisz.
  • 199 / 26 / 0
28 marca 2020klapekmojzesza pisze:
Melduję się ponownie. Cóż, tę noc spędziłem oglądając dwa jedyne sezony jednego z ulubionych seriali. Właściwie od 20:00 do 8:00 leżałem w łóżku, z przerwą o godzinie 3:00 na... wyjazd po jedzenie na stację. O tej godzinie DXM już niby mnie puścił, ale i tak jechało się "dziwnie". To nie było najmądrzejsze, ale cóż.

Nie zmrużyłem oka tej nocy, dopiero koło 9:00 zasnąłem do 11:30. Wybudził mnie mały niepokój, generalnie w trakcie zasypiania męczył mnie lekki RLS po jednej stronie, który ustąpił po NLPZ. Wstałem, ogarnąłem się, wypiłem kawę i jest ok. Znowu męczę się z leciutką biegunką - nie jest ona wodnista, a zwyczajnie strzępkowata. Mam nadzieję, że to od syfiastych tabletek z DXM, bo kodeiny i sulfogwajakolu przyjąłem tyle, co nic.

Skręta nie czuję. Nie leci mi z nosa, nie mam obecnie przymusu machania kończynami. Mimo niewyspania, nastrój mam całkiem niezły. Słucham muzyki i mam "ciary". Apetyt - w normie, całkiem nieźle. Z rana pojechałem do sklepu po bułki i jedzenie, byłem jednym z pierwszych klientów. Naszło mnie na mega słodką, ale lubianą przeze mnie oranżadę Helleny, wchodziła jak złoto. Dzisiaj będę kontynuował suplementację DXM, postanowiłem, że dzisiaj przyjmę już jedynie 450 mg. Nie chcę katować organizmu. Codziennie będę zjeżdżał o 150 mg z furtką przyjęcia 10 tabletek w momentach kryzysu / przyjęcia większej dawki, gdybym miał ciągoty kodeinowe. Boję się o to, że będzie mi brakowało rytuału wieczornego objazdu aptek / zaszycia się w celu konsumpcji.

Mimo wszystko czuję, że dobrze mi idzie. Jak mi się serio uda, chyba napiszę o tym osobny wątek z dokładniejszą rozpiską.

AKTUALIZACJA: Nie wiem, czy dobrze robię, ale załatwiam sobie dzisiaj zolpidem (Nasen) na spanie. Brałem już ten lek w trakcie leczenia u psychiatry, dobrze mnie usypiał. Tak "bezapelacyjnie" - żresz i śpisz.
No zolpidem na pewno pomoże lek marzenie. Zamiast kody on powinien być bez recepty.
  • 92 / 11 / 0
Dzień dobry, aktualizacja po raz kolejny.

Psychol nie wypisał zolpidemu. Wypisał chloroprotiksen, który brałem ostatnio w trakcie ciągu kodeinowego - potrafił coś tam ją podbić, ale nieznacznie. Poza tym długo się ładował, na drugi dzień chodziłem jak zombie (bardziej jak po kodeinie), czasami irytował, a do tego - po nim i kwetiapinie potrafiłem się zlać i zesrać na śpiocha. Serio - nawet bez kodeiny, bo w trakcie terapii miałem okresowe przerwy.

Jaki mam plan? Boję się miksować DXM z chloropojebem, więc odpuszczam sobie Acodin - mam go w pogotowiu, gdyby wypisany przez psychola lek nie zadziałał w ogóle. Przyjąłem 30 mg, może się uda. Niby mam po tym spać jak dziecko. Wolałbym zasnąć NA PEWNO jak dziecko po zolpidemie i nie zastanawiać się, czy się powiedzie. Ale zolpidem uzależnia, a ja nie sprawiam wrażenia odpowiedzialnego - tak mi się wydaje.

Wieczorem dołączyła trochę rzadsza biegunka. Jeszcze nie wodnista, ale blisko. Cóż, innych objawów na szczęście nie mam, więc zakładam, że to kwestia regulowania się receptorów opioidowych w mózgu + jelito drażliwe. Niech będzie. W sumie, po Thiocodinie też miałem rzadkie klocki - kto by nie miał, gdyby w miesiąc przerabiał sulfogwajakol na kilogramy?

Motywacja, siła do życia - 7/10. Więcej, niż się spodziewałem. Ale chwila, chwila - ja przecież wczoraj zjadłem 45 mg tej kodeiny. Jestem ciekaw, w jakim stanie wstanę jutro. Czy będę czuł się jak gówno i przy okazji będę czuł każdą możliwą komórkę swojego ciała? A może jest tak, jak myślę - skręta nie będzie w ogóle - a według mojej teorii + kilku publikacji (które postaram się poszukać, nie zapisałem sobie w zakładkach), czym mniejszy skręt, tym mniejszy PAWS. Ciągot nie mam w ogóle - byłem w aptece po chloroprotiksen i nawet nie pomyślałem o tradycyjnym: "o, thiocodin 16 przeciwkaszlowy, dziękuję ślicznie, kartą".

Trzymajcie się, dobranoc. Miejmy nadzieję.
  • 92 / 11 / 0
Dzień dobry, melduję się ponownie. Mam nadzieję, że nie męczę Was swoimi sprawozdaniami z odstawiania.

Noc oceniam na 5/10. Dlaczego? Bo chloroprotiksen zadziałał słabo. Owszem, zrobiłem się śpiący, ale nie oznacza to, że mogłem pójść spać. Męczył mnie cholerny RLS - znów po jednej stronie ciała. Raz na jakiś czas musiałem poruszać lewą stopą, żeby przeszło. Tak nie da się zasnąć i... przyjąłem 375 mg DXM. Zostawiłem sobie 75 mg w razie, gdyby było za mało, ale obyło się bez dorzucania. Na początku zadziałało słabo: byłem tak zdesperowany, że pierwszy raz miałem ochotę wyrwać się z domu, objechać apteki całodobowe i sobie ulżyć. Ale... po pierwsze byłem zbyt "nawalony", a po drugie - wytłumaczyłem sobie, że chwilowy spokój nie jest warty rozwalenia całego procesu.

Ostatecznie zasnąłem koło 23:30, pierwszy raz obudziłem się po 6:00 "na siku". Potem jeszcze raz o 9:30 i ostatecznie o 11:00. Przespałem 12 godzin z przerwami, a to chyba trudne, gdy ma się "skręta"? Właśnie, po skręcie ani śladu. Biegunka mnie nie męczy, chociaż jelita się odzywają bulgotaniem i pobolewaniem. Stolec jednak wskazuje na jakiś stopień "zwartości". Chęć do życia w normie - właśnie piję kawę, słucham Queen i idę pomagać narzeczonej ogarnąć mieszkanie. Siedzimy w lockdownie już drugi tydzień i zrobił się lekki syf. Tak, jakbym nic nigdy nie odstawiał, tak się czuję, Drodzy.

Plan na dziś: 300 mg DXM + chloropojeb wieczorem. Jutro trzeba trochę popracować. Życzcie mi szczęścia!
  • 92 / 11 / 0
28 marca 2020Podporucznik Lichuj pisze:
Ja 2 lata chodziłem na terapię (koda i benzo), ze wzlotami i upadkami, więc mogę ci podrzucić kilka rad tak na początek. Teraz raczej nie uda ci się nigdzie wkręcić przez stan epidemii.

Pamiętaj żeby się bardzo pilnować w podstawowych aspektach, np. jeżeli się głodziłeś przed zarzucaniem kody to teraz samo uczucie głodu może wywołać chęć odwiedzenia apteki.

Może to i banalne ale najbardziej trzeba obserwować te aspekty życia przez które ćpałeś, np. ja nie bardzo lubię ludzi, dlatego brałem kode żeby być bardziej otwartym i żeby mnie nie wkur**ali. Jak przestałem ćpać to się często irytowałem i chciałem bić co drugą osobę w pracy lub w domu, co po paru tygodniach spowodowało taki silny głód że przyje**łem 480mg. Dlatego nie da się po prostu znosić czy odsuwać takich problemów.

Najgorszę są takie objawy głodu których nie zauważasz lub nie połączysz z uzależnieniem.

I oczywiste oczywistości typu:
Nie pij alko,
Jak odstawiasz wszystko to wszystko bez wyjątków,
Staraj się ograniczyć kontakt z kumplami od ćpania, ( z doświadczenia wiem że większość ludzi nie będzie rozumieć powagi sytuacji)
Śpij w stałych godzinach,
Jedz regularnie, bez objadania się i głodzenia,
Jeżeli masz gorszy okres to planuj sobie kolejne 24 godziny, trzymaj się planu i jak trzeba powtarzaj codziennie,

Możesz sobie poczytać o programie HALT bo nie chcę tu przepisywać z googla.
Ja największy problem miałem z przepracowywaniem się. Z jednej strony było ok bo zajmowałem głowę i ręce pracą, ale z drugiej byłem przemęczony i mniej uważny na zagrożenia i zaniedbywałem np. kontakty z rodziną co było już idealnym powodem do odwiedzenia farmaceuty.

Jeżeli jesteś z Krakowa to mogę ci dać namiar i nazwiska, tam nawet ludzie z Warszawy przyjeżdżali dwa razy w tygodniu.

Powodzenia!
Pozwolę sobie Tobie odpisać w osobnej odpowiedzi - wiem, że nieco naginam regulamin tego forum, ale z drugiej strony, Drodzy Moderatorzy, nie piszę po kilka zdań, a elaboraty. Bądźcie wyrozumiali, proszę. :)

Bardzo Ci dziękuję za tę odpowiedź - to bardzo ważne, żeby poznać podejście różnych osób - szczególnie takich, które mają ten sam problem co ja.

Co do terapii, chodziłem do WOTU, ale odepchnął mnie stamtąd psychiatra, który wolał się ze mnie ponabijać w trakcie "pierwszego spotkania". Miałem mu ochotę powiedzieć, żeby się jebał i zrobił swoje, bo nie ma przed sobą gówniarza, tylko człowieka, który się w chuj pogubił. Terapeutka nie chciała słuchać o problemach z rodziną, czy problemach osobistych, cały czas kierowała mnie w stronę ćpania, dlaczego, po co, za co, z kim. Jestem pewien, że moje problemy zaczęły się od backgroundu - jeżeli nie miała ochoty na słuchanie tego, to niech się wali. Byłem nawet na spotkaniu AN, ale jak zobaczyłem, że to przypomina sektę (to trzymanie się za rączki, modlenie się), to odpuściłem. Mam awersję do tego typu rzeczy. Nie lubię bawić się w teatrzyki.

Nie głodziłem się przed przyjęciem kody. Ja potrafię naprawdę sporo zjeść, a jak już przyjebałem, to leciało wszystko. Słodycze, kebsy, pizze, spaghetti - wszystko to w akompaniamencie słodkich napojów. Głód mi się kojarzy raczej z czasami, gdy miałem ochotę szybko spaść z wagi i robiłem to po całości - ograniczając dosłownie wszystko tak, że po miesiącu byłem "po kuracji", a ludzie mnie na ulicy nie poznawali. To fajny czas. W tym momencie właściwie trochę mniej jem.

Do Krakowa mam prawie 200 kilometrów na zachód, nie skorzystam. Jestem przyspawany do swojego miejsca zamieszkania, zdarza się, że po kilka razy w miesiącu wyjeżdżam za granicę - praca. alkoholu nie piję - mam do niego awersję, uważam go za gównodrug, słaby i wręcz taki... głupawy. Nie miałem kumpli od ćpania - ćpanie było i jest moim osobistym problemem. Miałem samochód, w którym po towar jeździłem, piwnicę, w której to żarłem (i w chuj pustych opakowań w tejże). Boję się, że będzie mi brakować codziennych objazdów. Plus jest taki, że cola już nie kojarzy mi się od razu z przyjmowaniej chujokodinu (brałem systemem 4 tabletki na raz do japy, łyk, repeat do wyzerowania aktualnego stanu posiadania; ewentualnie 3 paczki chujokodinu (x16) i dwa syropki). Najgorzej, gdy ten syf stanął w gardle - od razu pawi odruch.

Ostatnia dawka jakiejkolwiek kodeiny (45 mg) przyjęta została prawie 48 godzin temu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, że prawie całkowicie uniknąłem skręta. Podejrzewam, że po zejściu do dawki 300 mg miałem jego ograniczoną formę (bolał mnie łeb i nadawałem się co najwyżej do życia, spania i srania). DXM skutecznie niwelował przykre objawy. Mam ogromną chęć do życia, narzeczona w skowronkach, bo żyję w miarę normalnie i mam na japie banana.

Szykuję się do ogarnięcia swoich stosunków z Tatą. Nie pojadę do niego, bo #koronawirus, a ten jest w tak chujowym stanie, że może go zabić nawet głupie przeziębienie. Facet nie jest w stanie ruszyć niczym, jedynie oczami. Mówi przez zęby. Dalej ma nadzieję, że z tego wyjdzie, że terminalna diagnoza nie jest tą prawidłową. Nikt nie ma złudzeń poza nim.

Będzie dobrze. Życzcie mi dobrze, bo serio mam chęć wyrwania się z tego kołowrotka. I nigdy jeszcze mi tak dobrze nie szło.
  • 92 / 11 / 0
Kochani, melduję się ponownie. :)

Noc to mordęga. Usnąłem dopiero po 5:00 nad ranem, a i ten sen nie był szczególnie spokojny. Śniły mi się popieprzone rzeczy - na przykład to, że grałem w PUBG-a z drużyną, naloty, inwazje, dywersje - no, po prostu cała kanonada pseudowojennego teatrzyku. Obudziłem się po 9:30 i od razu uznałem, że coś trzeba z tym zrobić. Położyłem się do łóżka niby około 22:00, a i tak jeszcze o 1:00 jechałem po hot dogi. Przyjąłem do tego 300 mg DXM + jedną tabletkę chloropojeba. To gówienko nie działa.

Zadzwoniłem do swojej przychodni - tam lekarz pierwszego kontaktu w odpowiedzi na moje problemy ze spaniem zawsze wypisywał Nasen (zolpidem). I pewnie tak będzie i w tym przypadku - tyle, że to będzie teleporada. Recepta elektroniczna na telefon - pięknie. Mam dzwonić tam za dwie - trzy godziny, połączą z lekarzem. Ależ to jest piękne, bo pogoda do dupy.

Wieczorem miną 72 godziny bez jakiejkolwiek dawki kodeiny. Jak się czuję? Wstałem - mimo krótkiego czasu snu - rześki jak trzeba. Nie miałem wczoraj ciągot, ale cały czas myślę o samym procesie odstawienia. Nie mogąc spać obejrzałem pierwszą część Trainspottingu i zacząłem drugą. Nie nakręciłem się, ale chyba wolę unikać tematyki ćpania w takiej formie. Gdzieś mi to nie leży, to chyba zdrowy odruch.

Plan na dzisiaj - wyrwać receptę na zolpidem i... do spania. To tyle - do zobaczenia!
  • 2259 / 586 / 0
Co ty za skręt przezywasz skoro jesteś w stanie sobie w ciągu nocy jak gdyby nigdy nic pojechać w nocy po hot dogi ??? CHyba że to jakiś slang którego nie rozumiem ? Jak był bys naprawdę rozyebany i bys przeżywał prawdziwego skręta ni chuja byś o 1.00 po żadne hot dogi nie pojechał.

Aaa juz kumam. DXM pewnie jeszcze benzosy w tle czyli takie wychodzenia na niby . Najwazniejsze żebys ty się dobrze czuł psychicznie nawet jak sie oszukujesz.
  • 92 / 11 / 0
30 marca 2020Mordarg pisze:
Co ty za skręt przezywasz skoro jesteś w stanie sobie w ciągu nocy jak gdyby nigdy nic pojechać w nocy po hot dogi ??? CHyba że to jakiś slang którego nie rozumiem ? Jak był bys naprawdę rozyebany i bys przeżywał prawdziwego skręta ni chuja byś o 1.00 po żadne hot dogi nie pojechał.

Aaa juz kumam. DXM pewnie jeszcze benzosy w tle czyli takie wychodzenia na niby . Najwazniejsze żebys ty się dobrze czuł psychicznie nawet jak sie oszukujesz.
Na bezsenność potrafiłem cierpieć i bez kody. ;) Przeczytaj na spokojnie wszystko jeszcze raz, 3 strony do tyłu. Nie mam żadnego skręta, na to wychodzi. A po hot dogi pojechałem, bo byłem głodny i miałem akurat ochotę na hot doga. Co w tym dziwnego?

DXM we wczorajszej dawce mnie nawet nie bardzo ruszył, przyjmowałem do tego chloroprotiksen (to nie benzo), ale nie działa. Z wygody na sen ogarnąłem receptę od rodzinnego na zolpidem. Mimo wszystko, nawet jeżeli pierwsza faza odstawienia poszła gładko i bez przygód, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wspomóc się farmakologią celując w objawy, które mi dokuczają. Nie po to, żeby tripować, no proszę.

Uwierz, że da się tak. ;) I nie czuję się tak, jakbym siebie oszukiwał.
  • 2259 / 586 / 0
Chyba że upłynęło już 5 dni/ tydzień.
ODPOWIEDZ
Posty: 838 • Strona 26 z 84
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.