Chodziło o skalę czasu, która obiektywnie nam powie, czy się wjebaliśmy. Takie ostrzeżenie dla tych, którzy biorą parę miesięcy i jest wszystko ok. Za kilka lat może być o 180 stopni inaczej :)
Jesli ktoś bierze 10 lat na sportowo, można uznać że się nie wjebał i raczej tak pozostanie. Tylko ilu takich się znajdzie?
Heh, nie poznałem na tym forum osoby z dłuższym stażem "na sportowo" od siebie. Jeszcze na końcu przed ciągiem naprawdę wierzyłem w to że nie ma źle.
Po 8 latach brania na sportowo, wpierdoliłem się aż miło, wystarczyła tragedia życiowa (zerwanie z dziewczyną).
I teraz już po terapii na buprze, antydepresantach głoszę na neurogroove wszystkim tripraportującym o benzo i opio że kurwa no wpierdolą się i koniec kropka. Nie poznałem osoby która by się nie wjebała... u mnie to trwało 8 (słownie OSIEM KURWA) lat.... ale ostatecznie i tak się wpierdoliłem HA! Tak naprawdę to przez te 8 lat ja ciągle byłem wpierdolony... ale w miare kontrolowałem.... bo branie raz/dwa na tydzień, raz na dwa tygodnie... heh w sumie to nawet jak opio zarzuca się RAZ w miesiącu to to jest DUŻO to jest KUREWNIE DUŻO.
Nie znając mechanizmu uzależnienia (a nikt nie zna przed pierwszą terapią) nie jesteś w stanie przewidzieć czemu bierzesz... czemu Ci się chce... tak naprawdę nie potrafisz właściwie o tym wszystkim myśleć.... żyjesz w bajce o tym że wszystko jest ok.
Ta bajka jest paradoksalnie śmiesznie wręcz nierealna... bo biorąc ciągle wydaje Ci się że jest ok.... że to tylko raz... ciągle ma się uczucie że nie ma się z tym problemu... ta bajka pisana przez twój nieświadomy umysł potrafi pójść tak daleko jak np. u mnie... kiedy to zarzucałem codziennie 80 tabletek thiocodinu... a ja wciąż miałem wrażenie że nie jestem wjebany... że to kontroluję... opiaty robią w ciula użytkownika. Twój mózg tak będzie kombinować że i tak zarzucisz.... czy to minie miesiąc czy dwa.... jak już raz dobrze poznasz "TO" uczucie to do jebanego końca życia będzie się je pamiętać... i w każdej chujowej chwili mózg edzie podświadomie do tego wracać.
Mając 18 lat.... zakładając że umrze się koło 90... przez całe 72 lata trzeba wiedzieć o tym że opio będą nas zawsze kusiły... tak to działa... to jest przekleństwo o którym człowiek sobie nie zdaje sprawy... nawet jak mało się zarzuca... mózg już to pamięta i kombinuje....
Jak rozsądek jednak mówi że NIE... to mózg kombinuje i np. tworzy temat na hyperrealu z pytaniem CZY ABY NAPEWNO NIE? TYLKO DOŚWIADCZENI!
Jak ktoś doświadczony napisze że jest ok... i wystarczy że to będzie jedna osoba mózg zaakceptuje to i dostanie przyzwolenie... będzie czuł że wszystko jest ok... że można.... że to ja jestem tą osobą która będzie potrafić....
A to gówno prawda, jedyne ściemy mózgu.... i cały nałóg tego gówna opiera się o to jak mózg nas oszukuje.... pojawi się myśl jedna niewinna a może doprowadzić do wzięcia, nawet po kilkudziesięciu latach niebrania...
Masz 18.... minie 10 kolejnych będziesz to pamiętać... kolejne 10... 20, 30.... to ciepło zostanie nazawsze... a sama myśl o tym że już nigdy NIE... jest wręcz nie do pomyślenia.
Ehhh.... trochę się rozpisałem... w sumie jak zawsze na neurogroove.
Polecam z tym nie zaczynać... ALE wiem że tego nie zrobisz... i tak weźmiesz... nawet jak teraz ktoś cię przekona... mienie miesiąc dwa... trzy... rok... i nagle przyjdzie myśl "kurde cały rok wytrzymałem! nie ma szans na to żeby się wjebać... przecież ludzie biorą codziennie, a ja poprzednio rok temu" .... i tak to leci.
Świat opio jest w jedną stronę, jak bierzesz to na bank się wpierdolisz, no i koniec kropka... życie jest za długie żeby się NIE wjebać biorąc.
Powodzenia :P
No i ja się chyba jednak bardziej zwraczyłem, co jest na minus.
01 sierpnia 2018Drevolt pisze: smieszy mnie czytanie wypocin takich glupich ludzi zyjacych w wyparciu ze oni to tylko okazjonalnie i sie nie wpierdolą na pewno xD
01 sierpnia 2018nowyjastaryja pisze: Wygląda to jak próba wjebania się na siłę. Sam próbowałem wjebać się psychicznie i się nie udało. Do tego służą lepsze opio.
01 sierpnia 2018GG Allin pisze: ŻE KURWA CO?
Dziś zastanawiam się, czy to 'specjalne' rozpoczęcie ciągu, to nie był to bardzo skomplikowany mechanizm oszukania swego ego przez prymitywną podświadomość, która pragnęła prostego zaspokojenia instynktu szczęścia (coś jak wmawianie sobie, że boli cię ząb, czy plecy, żeby tylko łyknąć tramal). A było to tak, że byłem kurewsko, nieszczęśliwie zakochany. Tak, że skończyło się to próbą samobójczą. Kobieta zajmowała 23/24 godziny mojej doby (tzn. w mojej głowie). A, że od dzieciństwa moim jedynym marzeniem było mieć żonę i rodzinę - byłem mocno zdeprawowanym romantykiem. Całe moje życie było oparte na nieszczęśliwych miłościach, więc gdy zauważyłem, że po kodeinie zupełnie znika potrzeba miłości - stało się to bardziej kuszące niż sama faza (która szczerze mówiąc była taka sobie). Przez wiele miesięcy brałem kodeinę albo z przyjacielem (puszczając jego murzyńskie nuty o purple swag i eksploatując fazę), albo gdy wracałem zapłakany do domu, bo widziałem ją z człowiekiem, którego również uważałem za przyjaciela (swoją drogą pierwszy raz z kodą też był w takiej sytuacji). Czyli dość rzadko. I nie ciągnęło mnie dopóki nie postanowiłem skończyć raz na zawsze z miłością. Od tamtej pory wiele kobiet było w moim życiu, ale oprócz seksu i przyjaźni z żadną mnie nic nie łączy. Żadnej do siebie do dopuściłem, tzn. do wnętrza mojego serca i umysłu. Opioidy wypłukały mnie z uczuć i nawet nie wiem, czy tego żałuję, czy nie.
Uff, sorry za takie wynurzenia, ale dawno mnie tu nie było i chyba kisiłem w sobie przez wiele tygodni potrzebę jakiegoś chwilowego ekstrawertyzmu.
02 sierpnia 2018Syropik pisze: Nie umiem. Nie umiem się pożegnać z opio na zawsze. Nie umiem go wymienić na alkohol. Jestem w potrzasku. Albo zacząć żreć codziennie od nowa, ale zaprzepaścić swoje życie, albo chodzić codziennie wkurwiona, ale być normalnie funkcjonującym człowiekiem. Ciekawe jak będzie wyglądać moja przyszłość...
bez wiosennego w wiośnie życia nieba?...
Wołają na nas, że w złą idziem stronę,
precz o świat troskę rzucając powinną,
a czy pytają się nas, co nam trzeba
i czyśmy mogli obrać drogę inną?
Jest jeszcze gorzej, bo trudniej przestać wyjść po za ten schemat gdy nie widzi się szkód.
No, ale jest okazjonalnie..
"Mówiłem nigdy więcej, a czas mi przyniósł plaster
Zagoiło się nieźle skoro goiło z otwartej
Zasypiam w pół do pierwszej, zasypiam w pół do czwartej
Albo znów kurwa nie śpię przez co jeszcze nim zasnę..."
Nie zapomnę pierwszy nastuk
W wieku lat piętnastu
Później zarzucanie różnych wynalazków
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.