Co do prolaktyny w osoczu, dzięki wielkie za radę już lecę do biedry kupić trochę.
Są jakieś skuteczne tabsy na obniżenie pulsu? Bo nawet jak ciśnienie mam w normie, jestem w spoczynku, to serce napierdala mi po 100 albo i więcej
Karny jeżyk: SŁABO OGARNIAM ANATOMIĘ!
W Modulatorach GABA Pregabalin Guide z redakcją Matiego.
_____________________________________
Low Functioning Addicts' Lodge:
misspillz.blogspot.com
Wszystko wesoło jest jak obiad u teściów
I jak dostajesz wpierdol kopią od razu w sześciu.."
Comfortably Numb
wawi112 vol2.
jak się ma ekstrakt z Jochimbiny w kapsułkach (Yochimbine HCl) do faktycznej rośliny czyli ile trzeba spożyć mg w kapsułce a ile mg rośliny tak żeby było dobrze?
23 lutego 2017son.of.the.blue.sky pisze: Tydzień po ostatniej dawce kody zaliczyłam pierwszy w swojej karierze telefon na pogotowie. Tak mi coś zaczęło świtać kilka tygodni temu, że to nie jest normalne mieć takie objawy odstawienia biorąc od ponad miesiąca 150 dziennie lub mniej rozłożone na dwa, i to nie codziennie. Zadzwoniłam z powodu wysokiego ciśnienia, ale oprócz tego mam od jakiegoś czasu napady duszności, czasami jakąś wydzielinę w oskrzelach, nudności praktycznie codziennie, bezsenność. Paliłam dużo za dużo syntetycznego kanna zmniejszając dawki kody. Ostatni ciąg skończyłam kilka tygodni temu, jeżeli dobrze pamiętam, potem jeszcze kilka razy zapaliłam i wyjebałam do kosza to co mi zostało. Teraz mi się wydaje, że dzięki losowi, bo czytam o tych objawach, o skutkach ubocznych syntetycznego kanna, i wychodzi na to, że mogą mi siadać nerki.
W przychodni mnie trochę przetrzymali, EKG i cukier w normie, zbili mi ciśnienie lekko furosemidem, ale tylko skurczowe i po powrocie do chaty znowu mam wysokie.
Babka powiedziała, że to najprawdopodobniej przez chujowy tryb życia, dragi i bezsenność. Ale to dziwne, że nie mam nawet tachykardii, tylko to ciśnienie i uczucie duszności, na pierwszy rzut oka. Więc mam trzymać rękę na pulsie, dosłownie.
Jutro idę zrobić sobie podstawowe badania. Pytanie - miał ktoś tak przez syntetyki? Jest szansa, że powrót do normalnego trybu życia załatwi sprawę?
Jeszcze tak zauważyłem, że osobniki bardziej odżywione nie mają aż takich fiołów z ciśnieniem i dusznościami. Ja jestem chudy a wysoki, pewnie to też daje w dupę, moja koleżanka, ważąca 45 kg, co w życiu zjadła może tylko kilka benzosków z piwem, ma tak nawet na trzeźwo. Raz na zjazd po metkacie dałem jej jedną paczkę tjokodynu, to po kilku godzinach myślałem, że zejdzie.
obecnie mam prawie 24 lata, przez około osiem przyjmowałam substancje zmieniające świadomość - popalałam marihuanę sporadycznie w wieku 15, 16 lat, w wieku 17-21 dość regularnie paliłam oraz przyjmowałam mefedron - to ostatnie często co tydzień, czasem co dwa, trzy miesiące. przez ten czas dwa razy wpadłam w ciąg mefedronowy, który trwał miesiąc, w obu przypadkach drastycznie chudłam, około dziesięciu kilo na ciąg, zaobserwowałam delikatne pogorszenie wzroku, ale oprócz tego wszystko stopniowo wracało do normy, kiedy zaczynałam z powrotem o siebie dbać. z czasem mój organizm zaczął bronić się przed przyjmowaniem jakichkolwiek stymulantów - po pierwszych kreskach zawsze wymiotowałam, zatem skończyłam z mefedronem i przez ostatnie dwa-trzy lata jedynie okazjonalnie przyjmowałam kokainę bądź MDMA. mówiąc okazjonalnie mam na myśli raz na kilka miesięcy, albo nawet z półrocznymi przerwami. wymioty przy pierwszych odczuwalnych efektach substancji nie ustawały, lecz nie zniechęcało mnie to. cztery lata temu miałam dość długą przerwę od marihuany, lecz potem aż do niedawna przyjmowałam ją codziennie - nie były to duże ilości, ale paliłam regularnie, wieczorami. chyba warto też wspomnieć, że od lat nastoletnich zmagałam się z depresją, zaburzeniami osobowości, borderline. oprócz pogorszenia pamięci krótkotrwałej i demotywacji nie zaobserwowałam u siebie żadnych negatywnych konsekwencji tego, co wyrabiałam ze sobą przez lata, nigdy też nie miałam bad tripów. natomiast w sylwestra nastąpił przełom.
przyjęłam wtedy około gram kokainy, przez cały dzień niewiele jadłam, wypiłam energetyka, po pierwszej kresce standardowo zwymiotowałam. nad ranem opuściły mnie wszelkie siły i ogarnęła apatia, zatem władowałam w siebie kolejne dwie kreski i kiedy zmęczenie nie minęło, wróciłam do domu. doprawiłam się kolejną kreską, po kilkudziesięciu minutach zapaliłam jointa, a po kolejnej półgodzinie miałam pociągnąć ostatnią, lecz jakoś tak wyszło, że ostatecznie pociągnęłam ułamek, kilka miligramów dosłownie. i wtedy się zaczęło.
nie bardzo wiem jak to opisać, nigdy w życiu się tak nie czułam. obraz gwałtownie się wyostrzył i jednocześnie rozmazał po bokach, wszystko przyspieszyło. serce zaczęło mi kołatać jak szalone, zaczęłam się trząść, nie mogłam się na niczym skupić, gadałam jakieś głupoty, zdrętwiała mi cała lewa strona ciała, a szczególnie lewa ręka. czułam się jakbym zajebała trzy piguły na raz. bardzo się bałam. ten stan trwał przez jakieś półtorej godziny, potem dziesięć minut przerwy, a następnie kolejne półtorej godziny koszmaru. cały czas był ze mną mój partner, ale jako, że kontakt ze mną był zachowany, nie wezwał pogotowia. przez kolejne dwa dni czułam dość mocny ucisk i ból w sercu.
wybrałam się do kardiologa, nakreśliłam sytuację, stwierdził, że nie mam żadnych stałych uszczerbków na zdrowiu. przez miesiąc było wszystko w porządku, aż na początku lutego zaczęły mnie dopadać napady tachykardii. kiedy to się dzieje mam bardzo wysokie tętno, kręci mi się w głowie, ale nie mdleję, strasznie się boję. kolejna wycieczka do kardiologa. dostałam concor cor 2,5 mg, ciężko mi się po tym leku oddychało, zatem zaprzestałam przyjmowanie. rzuciłam wszystko. papierosy, kawę, niezdrowe jedzenie, marihuanę, cięższych rzeczy już nigdy nie dotknę. przez trzy tygodnie miałam spokój, chociaż nie czułam się zbyt dobrze. jestem wiecznie przemęczona, czuję sie caly czas jakby ktoś mnie wsadził do słoika, bardzo dziwnie odbieram dźwięki. wzrok mi się mocno pogorszył, mam bardzo wąskie pole ostrego widzenia, obraz jest rozlany na brzegach. ostatnio po znieczuleniu u dentysty znowu dopadła mnie tachykardia, tętno ponad 150. i teraz po tym całym elaboracie pytanie - czy ma ktoś pomysł co mi jest??? ten wzrok i słuch strasznie mnie niepokoi. mam wrażenie, że już nigdy nie będę w stanie poczuć się normalnie i to mnie przeraża.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.