12 października 2018skandal pisze: Więc spokojnie da się zasypiać na stojąco i to nie biorąc iv.
Moze ja jestem dziwny albo... Wy :)
wtedy najczęściej przychodzą mi do głowy pozytywne rozmyślenia na temat, życia, takie jakby chemiczne poczucie stabilności, ale ono utrzymuje się cały czas.
natomiast porównując mak czy jakikolwiek opioid do GHB czy GBL, można rzec, że te dziwne spontaniczne przysypki po GBL nic nie wnoszą, totalny blackout i odmóżdżenie. nie ma cie wtedy, nie jest to nieprzyjemne, ale trzeba mieć na to wolny czas, bo nic, póki giebel działa nie dobudzi, ani telefon, ani budzik, ani pukanie. mimo, że giebel też jest dla otoczenia niewykrywalny, to przegrywa on z opiatami, bo po nich te przysypki są w pełni możliwe do kontroli. jedyne co poza domem obcy mogą zobaczyć u mnie po opiatach to dosyć małe źrenice, jeszcze nikt mnie o to nie zapytał, ale jako wymówkę można powiedzieć, że to od słońca, a jesteś "wrażliwy" na nie. (mi zawsze na słońcu się zwężają, więc myślę, że wam też, no ale biorąc regularnie macie na to sposoby własne, a same efekty przy takim braniu zanikają samoistnie.
rozpisałem się trochę, ale ten pracowity dzień leci mi wyjątkowo fajnie na amfetaminie dzisiaj- amfą którą uczciłem wg. mnie duży sukces. co tam, że przyrzekłem sobie, że "już więcej nie tknę". no nic, tak działa mózg narkomana...
ja natomiast wczoraj dokonałem interesu życia, bo z nieba spadła mi pełna paka Alpragenu 1 mg, dokładnie trzydzieści tabletek zablistrowanych alprazolamu. i to za grosze go nabyłem, gdy widzi się czarnorynkowe ceny benzo na marketach, to idzie się za łeb złapać, np. ksalol (alprazolam) 1 mg za 15 tab. kosztuje bez wysyłki 20€, a u siebie na wiosce nawet z łaski już dałem 20 zł i się cieszył gościu, a myślałem, że za taką ilość i "gramaturę" zażądaa kokosów. ogólnie "wolontariusz", który za bezcen mi to oddał jeszcze na odchodne powiedział, żeby szybko zdrowiał i chyba nie zorientował się co to za lekarstwo. %-D
sory za wieczorne wywody, zaraz wrzucam alprę, coby się po amph ululać. jak mówiłem, był to jeden z lepszych dni, a to nie koniec, bo koleś jak mu wypisałem leki z tramadolem na kartce to powiedział, że pewnie da się załatwić go. póki co cieszę się tym co mam, choć niewykluczone, że niedługo tramal wejdzie na tapetę. no i wiele innych dobrych wieści mnie spotkało i ogółem grzech nie świętować.
jeszcze raz sory, ale po fecie nie sposób się nie pochwalić, taki przymus pisania.
pozdrowienia dla wszystkich nietrzeźwych jak i również trzeźwych, dobranoc! :cheesy:
with regards, przodownik
Gdy byłem w ciągu i moja dawka się ustabilizowała na 1kg to rzeczywiście czułem wejście, trochę fazę ale o żadnym przysypianiu mowy być nie moglo.
Jednak jak raz w tygodniu szalałem i dokładam 500g więcej to zasypiłem siedząc w autobusie.
Jeżeli chodzi o sen to uwielbiałem gdy tak po 12 godzinach, zeszła mi już główna faza i kladłem się spać. Kochałem to uczucie gdy budzilem się co 2-3 godziny z zajebistą euforią i przypominały mi się sny sprzed chwili.
Zasypiałem po chwili i znowu się budziłem na moment.
To przebudzenia i wyraziste sny bardzo mi się podobały, szkoda że nie występowały częściej niż raz na parę dni.
W ogóle przez to forum strasznie się nakręcam. Mimo wszystko bardzo brakuj mi picia herbaty. Jak sobie przypomnę że przez prawie 4 lata, codziennie kupowałem mak w sklepie pod domem, w przystępnej cenie. Aż nagle z dnia na dzień go wycofali że sklepów :( wybaczcie prywatę, dopadła mnie mini depresja.
Po raz kolejny zrobiłem się dużo lepiej niż bakalandem .52
All Hile the Crimson king
I te trzy paczki .89 leżą tak od czapy. I nawet nie kuszą. Nie chce mi się nic z nich robić. Nie chce mi się robić rajdu po sklepach ani po aptekach.
Ale frustruje mnie myśl, że to nie jest prawdziwe zdrowie, prawdziwa czystość. Że „nie chce mi się ćpać, za dużo z tym roboty” (czy to latać za makiem, czy po aptekach, czy po lekarzach, czy jak niektórzy po działkach, czy po darknetach, czy chuj wie po czym jeszcze) to nie jest prawdziwa motywacja, która od tego odciągnie na dłużej czy na zawsze.
Możliwe nawet, że to jest depresja aż taka, że nawet ćpać się nie chce, bo to nie tak, że nie chce mi się ćpać, a coś innego mi się chce robić. Nic mi się nie chce.
Tak zwane wypędzanie diabła belzebubem, co?
Bo dół z psychicznego uzależnienia to raczej by spowodował bieg do apteki po thio, co? (Skoro ani PST ani ekstrakcji się nie chce robić, ani sprawdzić jednego kontaktu podesłanego przez kogoś, to zeżreć thio najłatwiej) Zdecydowanie nie chce mi się iść do apteki. Benzo to by się może przyćpało, owszem, jakby się miało. Się nie ma. Ale pójść do lekarza wydębić? Nie chce mi się.
Miał ktoś tak kiedyś? Doła takiego, że nawet ćpać się nie chce?
Ćpanie się nudzi szybko, nawet te opio, ile można ciągle być pod wpływem tego samego? I to ciągle uciekanie przed skrętem, ćpanie nie dla ugrzania ale dla spokoju? No po prostu to jest w chuj męczące.
Podziwiam ludzi, którzy są w ciągu po kilka lat i przy tym ogarniają życie normalnie, ja to muszę sobie co jakiś czas robić przerwy, albo zmienić opio na benzo, lub na stimy czasem, bo inaczej to bym się juz dawno zanudził na śmierć i nie miał do niczego motywacji.
A do depresji już przywykłem, mam w sumie od dziecka długie stany depresyjne i wiem, że jest to wada "fabryczna", a nie jakieś moje widzimisię. Depresja endogenna - tak to się fachowo nazywa.
Po przestawieniu się z kody na mak, pierwsze w życiu pół kilo maku sponiewierało mnie za bardzo. Tak na granicy już problemów z oddychaniem. Obecnie pół kilo .89 wystarcza żeby świat był ładniejszy.
Można całkiem długo być w całkiem wesołych ciągach, jak się człowiek nauczy nie podbijać tolerancji z głupoty.
Mimo ciągu po „typowej” dawce świat wyraźnie piękniał, problemy okazywały się możliwe do ogarnięcia, ludzie w gruncie rzeczy dobrzy, nawet jeżeli postępują chujowo. Teraz też by pewnie tak podziałało. A mimo to mi się nie chce. Nic nie ma sensu, nawet ćpanie.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.