Luźne dyskusje na temat opioidów. Posty napisane w tym dziale nie sumują się do licznika postów.
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 4 z 8
  • 152 / 13 / 0
W opiatach zakochałam sie od pierwszego zażycia, bo należę do osobników, u których ta grupa substancji klepnęła od razu i tolerka u mnie nie rośnie tak drastycznie szybko, jak widzę, jak rośnie u niektórych. Po znajomych widzę, że nie każdemu opio podchodzi i tyle.
  • 1972 / 471 / 0
ChrisMoltisanti pisze:
Racja, ale dla osoby mającej spore doświadczenie z różnymi substancjami to może być właśnie takie "rozczarowanie" i "nic takiego".
Tylko co ma doświadczenie z psychodelikami czy empatogenami do opioidów ? Jak bym przedawkował to jeszcze bardziej by było dla mnie zniechęcające a to była dla mnie sroga dawka. Zresztą ja nie jestem wyjątkiem zna dwie osoby jedną z tego forum a drugą powiązaną, które w swoim życiu miały przygodę z morfiną iv. i całkowicie im ona nie podeszła.
Scarlett53 pisze:
Później pojawia się systematyczność a później miłość.
Właśnie od osób biorących opioidy bardzo często słyszę właśnie, że prawdziwa fascynacja nimi zaczyna się gdy się jest już uzależnionym psychicznie ale tolerancja jeszcze nie daje się we znaki zbyt mocno i jest ogromna amplituda pomiędzy trzeźwością, która staje się trudna to zniesienia a ugrzaniem. Z drugiej strony Oxan czy inni ogarnięci ludzie, którzy zjedli zęby na tym temacie mówią o miłości do opioidów od pierwszego wejrzenia.
  • 5435 / 1041 / 43
Może inne receptory w mózgu - aktywne ?
Wyczulone GABA ? Osłabia opio.
Badajmy temat.
>A komendant po tym gównie ląduje na Kolskiej.
  • 50 / / 0
@KapitanAizen

Może to kwestia doświadczenia? Nie wiem jakie np Oxan miał doświadczenie z narkotykami przed opio, ale tak sobie myślę, że gdybym nigdy wcześniej nic nie brała (żadnych stymulantów / euforiantów) i ktoś by mi podał heroine iv w odpowiednio dobranej idealnej dawce to też bym się pewnie zakochała od pierwszego wejrzenia.
Ja biorąc pierwsze opio w życiu ( a była to kodeina) spodziewałam się euforii, ogarniającego szczęścia, bo to znałam od speedów, dlatego się trochę zawiodłam. A opio działają bardziej subtelnie, przez co również podstępnie.

Albo może osoby które zakochały się od pierwszego wejrzenia poznały od razu silne opiaty? Ciężko powiedzieć, fajnie by było gdyby ktoś mógł to bardziej przybliżyć.
"It's not the end of the world. But you can see it from here"
  • 1016 / 96 / 0
@KapitanAizen
Dla mnie akurat próbowanie innych rzeczy miało wpływ na to jak postrzegam opio bo MDMA czy LSD wydało mi się znacznie bardziej efektowne, ciekawe i "przydatne", a opiaty są tylko i aż bardzo przyjemne.

Bardziej się też skłaniam do tego że pierwszy raz jest najważniejszy bo póki co jak ktoś tylko rzygał albo stracił kasę bo go nie klepło to bardzo się zniechęca, a ja na przykład od początku wiedziałem że będę z tą grupą dragów związany na bardzo długo bo jednak mimo swojej "mierności" to bardzo mi podchodzą i nie męczą jak te wspomniane na początku.
The child is grown
The dream is gone
  • 1972 / 471 / 0
Scarlett53 pisze:
gdybym nigdy wcześniej nic nie brała (żadnych stymulantów / euforiantów) i ktoś by mi podał heroine iv w odpowiednio dobranej idealnej dawce to też bym się pewnie zakochała od pierwszego wejrzenia.
Z podaniem iv to inna taka naprawdę. Z tego względu, że w przypadku substancji uwalniających dopaminę przyjemność jest tym większa im bardziej wyrzut jest skumulowany w czasie. Bardzo dobrze widać to przykładzie beta ketonów działających na dopamine oraz seretonine - hedonistyczna rozkosz po wciągnięciu jest nieporównywalna do tej po podaniu oralnie.
ChrisMoltisanti pisze:
Dla mnie akurat próbowanie innych rzeczy miało wpływ na to jak postrzegam opio bo MDMA czy LSD wydało mi się znacznie bardziej efektowne, ciekawe i "przydatne", a opiaty są tylko i aż bardzo przyjemne.
Wiem o co chodzi. Ja to tłumacząc innym przyrównuje do tego, że MDMA czy LSD wydają się działać w sferze umysłu natomiast opioidy są bardziej fizyczne. Ta ich fizyczność sprawia, że da się po nich czuć naturalnie i gdyby nie wiedzieć na przykładzie innych jakie to podstępne bestie to można by pomyśleć, że się od nich nich raczej nie uzależni bo w końcu to nic takiego. Masz jednak rację pod względem wpływu doświadczenia z innymi narkotykami na sposób odebrania tej grupy substancji. Na pewno nie jest dobrym pomysłem zaczynać przygodę z narkotykami od opio. W ogóle jeśli o nie to mam dosyć konserwatywne podejście w tym temacie i nikogo nie namawiam do tego typu eksperymentów. Mam trochę niedojrzałych emocjonalnie znajomych, którzy myślą, że jest wyczynem spróbować jakiejś mocno uzależniającej substancji i jej nie ulec. Tak naprawdę to żaden wyczyn a po prostu szczęście wynikające z tego, że nie zadziałała ona na nas typowo lub nie sprostała naszym oczekiwaniom. Najgorzej jak ktoś z takiego doświadczenia wyciągnie wniosek typu, że ma silną wolę i jest z tego dumny. Dla mnie wyznacznikiem mądrości w tej dziedzinie jest to czego się w życiu odmówiło wyciągając wnioski z błędów innych, a nie czego spróbowało...
  • 1507 / 217 / 0
KapitanAizen pisze:
Hexe pisze:
Dla mnie najsmutniejszym jest fakt, że już nigdy nie będzie dało się zapomnieć tego uczucia i zawsze będzie myśl o "przypomnieniu sobie jak to jest".
Istnieją powijaki metodyk, które mogą pozwolić na wybiórcze kasowanie utrwalonych schematów. W kontekście do narkotyków możesz rzucić okiem na poniższe linki. Oczywiście wiadomo, że tego typu rzeczy są często wylobrzymione ale nuka daje wiele możliwości i wieże, że w końcu ludzki mózg zostanie na tyle dobrze poznany, że powstaną naprawdę skutczne metody leczenia uzależnień.
http://m.newsweek.pl/nauka/koszmary-zle ... 1,1,2.html
http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,39038
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/26791202
wierzę* ;)
Dzięki.
Swoją drogą to czekam na rozwój nauki. Jestem w stanie zapłacić naprawdę słono, żeby mi tylko uzdrowiło psychikę i dało robić to, co sobie zamierzyłam, a co zostało zniweczone przez różne zaburzenia. Naprawdę wolę już do końca życia szprycować się lekami i żyć na jakimś poziomie. Swoją drogą czekam też na wehikuł czasu. Mam do wykasowania ze swojego życia kilka osób, jakby dobrze poszło to pozwlekam kilka sekund z wyjściem z danego miejsca i już ich nie poznam. %-D
KapitanAizen pisze:
Co do głównego nurtu wątku to odpowiedź brzmi: nie. Dla mnie opio to jedno z najgorszych rozczarowań narkotykowych jakie przeżyłem. Ogólnie planowałem nigdy nie spróbować niczego z tej grupy ale w pewnym momencie w życiu miałem depresję bardzo silną depresją ( możliwe, że spowodowaną przez zaburzone TSH). Byłem bardzo nerwowy, reagowałem emocjonalnie i impulsywnie. Zachorowałem a lekarka przypisała mi na receptę jakiś preparat z sporą zawartością kodeiny 30mg do 500 mg paracetamolu. Z dziwnym uśmiechem powiedziała, żebym sobie po dwie tabletki na raz brał to dobrze zadziałają. Do dzisiaj się zastanawiam czy miała to na myśli co zrozumiałem....
Gadaliśmy o tym ostatnio. Ciekawa jestem, co mi powie endokrynolog po wykonaniu kompletu badań. Jak to się skończyło u Ciebie ?
Co do lekarki i leku z zawartością 500 mg parasyfu i tego polecenia, żeby żreć po 2 sztuki - what a genius! %-D "Wpierdalaj pan po dwie na raz to szybko zjedziesz na SOR i lekarze, którzy odfajkowują 24 h dyżur nie będą siedzieli bezczynnie". Wydaje mi się, że to mogła mieć na myśl uśmiechając się.
KapitanAizen pisze:
Powtórzyłem to potem jeszcze raz podczas, którego miałem przyjemność spotkać się z Hexe ale znowu było to rozczarowaniem. Wszystko zależy od tego czego się w życiu szuka...
O nie! I moje wspaniałe towarzystwo niczego nie polepszyło ? :D
A tak serio to wierzę jednak, że są osoby, które danej substancji albo grupy substancji po prostu nie lubią. Jeśli chodzi o opio to większość bywa uprzedzona jakimś obrazem w stylu zarzyganego i oplutego narkomana z brudną igłą na dworcu centralnym w Wawie, bo jak opio to herojina, jak herojina to syf maksymalny rodem z przerysowanych filmów z lat 90.-tych. Po prostu nie pasuje Ci to, co daje ta dana substancja. Ja mam takie odczucia po różnego rodzaju stymulantach. O ile moi znajomi potrafią się nad tym dosłownie trząść z radości, podniecenia, że zaraz to zaaplikują, o tyle ja coraz bardziej zaczynam nimi z tego tytułu gardzić, bo to już mnie nawet nie bawi, że gdybym im te ich ściechy podeszła i zdmuchnęła to prawdopodobnie dostałabym butterfly'em pod żebra. Albo i maczetą, who knows ? :*)
"My addiction is based on my shame and sorrow"
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
  • 1972 / 471 / 0
Hexe pisze:
wierzę* ;)

Możliwe, że podświadomie moja wiara w szybki postęp w tej dziedzinie jest jednak przez żet z kropką. %-D
Hexe pisze:
Jak to się skończyło u Ciebie ?

Dostałem zalecenie żeby przyjmować lewotyroksynę. Po miesiącu suplementacji wszystko wróciło do normy. Po tym okresie odstawiłem hormon ale o dziwo prawidłowy stan się ciągle utrzymuje. Trudno jednoznacznie powiedzieć czym była spowodowana ta chwilowa niedoczynność tarczycy.
Hexe pisze:
Albo i maczetą, who knows ? :*)

https://www.youtube.com/watch?v=-HvivsY6K0U
Rats on Cocaine jak nie widziałaś to sobie zobacz. Tak bardzo prawdziwe...

Hexe pisze:
O nie! I moje wspaniałe towarzystwo niczego nie polepszyło ? :D

Oh Hexe, Twoje towarzystwo jest lekiem na wszelkie bolączki duszy ale w pewnych rzeczach drzemie permanentne zło i do takich zaliczają się np: opioidy czy opera. Z odwiecznym złem niestety nie da się wygrać. Można tylko uświadamiać ludziom żeby nie niszczyli sobie życia idąc daną drogą. Bo niemal pewne jest jak to się skończy. :old:

Natomiast stricie w temacie to według danych na drugabuse:
"W 2011 roku 4.2 milinów amerykanów zadeklarowało, że przynajmniej raz w życiu próbowało heroiny. Grupa respondentów była w przedziale wiekowym powyżej 12 lat. ( 1.6% - przyp. badanej populacji). Szacuje się, że 23% ludzi, którzy spróbowali heroiny uzależnia się od niej." [1] Podejrzewam, że to może być bliskie prawdy. Opioidy stanowią temat tabu i dla wielu ludzi może stanowić zachętę do spróbowania. Stosunek ludzi, którzy spróbowali od uzależnionych jeśli patrzeć na propagandę, że heroina uzależnia od pierwszego raz może wydawać się mały ale w rzeczywistości jest ogromy. Nawet w porównaniu do alkoholu, który uchodzi za mocno uzależniający to jest ponad 10 razy większy ( o ile dobrze pamiętam to stosunek dla alko jest coś około 2 procent ).

[1] https://www.drugabuse.gov/publications/drugfacts/heroin
  • 1507 / 217 / 0
KapitanAizen pisze:
Hexe pisze:
wierzę* ;)

Możliwe, że podświadomie moja wiara w szybki postęp w tej dziedzinie jest jednak przez żet z kropką. %-D
Tak, w końcu żet w kropką zajmuje dużo mniej czasu niż dodanie "r" przed "z". XD Podoba mi się ta teoria.
KapitanAizen pisze:
Hexe pisze:
Jak to się skończyło u Ciebie ?

Dostałem zalecenie żeby przyjmować lewotyroksynę. Po miesiącu suplementacji wszystko wróciło do normy. Po tym okresie odstawiłem hormon ale o dziwo prawidłowy stan się ciągle utrzymuje. Trudno jednoznacznie powiedzieć czym była spowodowana ta chwilowa niedoczynność tarczycy.
DLACZEGO WIĘC MOJA NIE MOŻE BYĆ CHWILOWA ?! : < Cóż, czekam do, kurwa mać, połowy listopada na wizytę.
KapitanAizen pisze:
Hexe pisze:
O nie! I moje wspaniałe towarzystwo niczego nie polepszyło ? :D

Oh Hexe, Twoje towarzystwo jest lekiem na wszelkie bolączki duszy ale w pewnych rzeczach drzemie permanentne zło i do takich zaliczają się np: opioidy czy opera.
Kuuurde, kupiłeś mnie. :D Zwłaszcza wzmianką o opio i operze. %-D
KapitanAien pisze:
Z odwiecznym złem niestety nie da się wygrać. Można tylko uświadamiać ludziom żeby nie niszczyli sobie życia idąc daną drogą. Bo niemal pewne jest jak to się skończy. :old:
Proponuję Ci zacząć charytatywnie ostrzegać ludzi na ulicach przed skutkami chodzenia do opery.
KapitanAizen pisze:
Natomiast stricie w temacie to według danych na drugabuse:
"W 2011 roku 4.2 milinów amerykanów zadeklarowało, że przynajmniej raz w życiu próbowało heroiny. Grupa respondentów była w przedziale wiekowym powyżej 12 lat. ( 1.6% - przyp. badanej populacji). Szacuje się, że 23% ludzi, którzy spróbowali heroiny uzależnia się od niej." [1] Podejrzewam, że to może być bliskie prawdy. Opioidy stanowią temat tabu i dla wielu ludzi może stanowić zachętę do spróbowania. Stosunek ludzi, którzy spróbowali od uzależnionych jeśli patrzeć na propagandę, że heroina uzależnia od pierwszego raz może wydawać się mały ale w rzeczywistości jest ogromy. Nawet w porównaniu do alkoholu, który uchodzi za mocno uzależniający to jest ponad 10 razy większy ( o ile dobrze pamiętam to stosunek dla alko jest coś około 2 procent ).

[1] https://www.drugabuse.gov/publications/drugfacts/heroin
Faktycznie, jest to temat tabu i u niektórych jednostek na pewno stanowi to zachętę do choćby spróbowania. Mam wrażenie - a może tak oceniam pochopnie - że jak się gówniarz nauczy czytać i wyjdzie z podstawówki (mamy ponad 12 lat) to wpada mu w ręce jakże realistyczna lektura o latach 70.-tych - "My, dzieci z Dworca Zoo". To stwierdzenie ma akurat podstawy w wyznaniach większości z moich realnych i wirtualnych znajomych oraz forów, że wpadła im w ręce ta książka w wieku 13-15 lat. Jeśli dziecię pochodzi z osiedlowych patoli jak moja koleżanka z gimbazy M. to wciąga taką lekturę naturalnie, prędko, bo to dla niej nic, nad czym trzeba pomyśleć, by sobie wyobrazić, ona już ma w głowie podobne obrazy. Następnie M. jest zafascynowana całym mechanizmem uzależnienia i jego następstwami do tego stopnia, że wciąga w swoją fascynację na razie samą książką swoje koleżanki, przy okazji odwalając błazenadę życia (zgodnie z opisami z książki nosi przy sobie "plastikową torbę z łyżką, zapalniczką, strzykawką i kawałkiem cytryny"), ale jest także duszą towarzystwa i ma niezłe poczucie humoru, więc większość bierze to za żarty, a nie głęboką fascynację narkomanią rodem z lat 70.-tych (swoją drogą, nigdy nie wspominała o prostytucji, o której - obok heroiny - mowa przez całą książkę). Następnie bez problemu zdobywa jakieś lekkie prochy, by w wieku 14 lat zostać przeniesioną przez macochę do innej szkoły, bo to niby niezaangażowane wcześniej w tematykę "My, dzieci z Dworca Zoo" koleżanki źle na nią wpływają. M. kończy chujwi gdzie z chujwi jakim wykształceniem lub jego brakiem. Swoją drogą ciekawa jestem czy żyje ? Tak więc hamerykańskie badania bardzo aktualne na całym chyba (cywilizowanym) świecie.
"My addiction is based on my shame and sorrow"
"Uuuuh, yea-e-yeah!" ~ Robert Plant
Pisząc na hexankova@yahoo.com, masz pewność, że odczytam wiadomość/odpiszę.
  • 4 / / 0
Zakochany od pierwszego wejrzenia, co prawda trochę się bawiłem z tą kodą bo wątróbka była nieco odporna ale niczego nie żałuję, we wszystko wciągnęło mnie jednorazowe spożycie makiwary
Co do otoczenia to znajomi brali prawie same stimy których ja nie lubię, generalnie jestem postrzegany jako gorszy z tego tytułu jako typowy zamulacz, pewnie dlatego że nie mieli tyle cierpliwości co ja
ODPOWIEDZ
Posty: 80 • Strona 4 z 8
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.