17 stycznia 2017Xardas459 pisze: @sticks95
Czytając Twój post z 10 stycznia czułem się tak, jakbym czytał o sobie. I to dziwne, bo wszystko zgadza się w 100%. Byłem najlepszym uczniem w pierwszych klasach podstawówki, potem im dalej, tym byłem gorszy w nauce. Zgadzają się nawet energetyki i lęk przed rodzicami. Straciłem zaufanie do nich, czuję się jakby mnie obgadywali gdy nie słyszę i jestem przeważnie zamknięty w sobie podczas rozmowy z nimi - mało co wiedzą o moim życiu (chociaż to może być też przez to, że wiecznie się kłócili ze sobą i czuje się w jakiś sposób obco).
U mnie dodatkowo zaczęły się szersze lęki i depresje po tych ścierwach energetykach.
Gdy spróbowałem pseudoefedryny, to poczułem błogostan, jak po kodeinie, może nawet bardziej. Takie poukładane myśli. Sprawy były łatwe do rozwiązania, wszystko wydawało się proste. Nawet chciałem zacząć się porządnie uczyć, taka mocna motywacja i koncentracja, bo aż sobie zacząłem czytać książkę jeszcze podczas działania. Bez tego raczej nie dam rady. Jeśli czytam coś, co ktoś mi kazał się nauczyć, to są to tortury.
Na trzeźwo mam potężny społeczny lęk przed obcymi, nie dam rady utrzymać kontaktu wzrokowego, jąkam się i plącze mi się język podczas ważniejszych rozmów, a jak wyobrażam sobie, jak zagaduję do dziewczyny, to jest mi dziwnie, bo i tak wiem, że to nigdy nie wypali (chyba bym się "zaciął" ze stresu, nawet alkohol i alprazolam tutaj nie pomaga. (Jeśli ktoś zna jakieś inne substancje, które mogłyby pomóc, to piszcie, bo idzie się wykończyć z takim lękiem względem innych ludzi)
I to w sumie dzieje się od dziecka (już w zerówce bałem się zgłaszać, żeby coś powiedzieć), ale nasiliło mi się w nastoletnim wieku.
Podejrzewam, że mogłem być podatny na takie wahania dopaminą już od urodzenia, a fap to tylko nasilił. Zacząłem pewnie jak miałem z 10 lat, bo dzieciństwo miałem raczej słabe i masturbacja jakoś dawała mi takie poczucie bezpieczeństwa, chwilowego relaksu, szczęścia. Dochodziłem czasem nawet do 10 orgazmów dziennie i jeszcze wtedy nie czułem żadnego zmęczenia, zaczęło się dopiero po latach.
Wracając do lęków społecznych, to zawsze marzyłem sobie o GBLu, wydawało mi się, że może coś zmienić, gdy będąc pod jego wpływem zacznę wychodzić do ludzi, że usunie lęki społeczne, no i nawet po jego odstawieniu mi to zostanie i nie będę się bał takich rzeczy na trzeźwo. No ale bałem się go zamówić a teraz jest nielegalny.
Teraz trochę ratuje się kawą, chociaż dni jej świetności dla mnie minęły i jej działanie jest teraz słabsze. Nawet jej szatańskie ilości powodowały u mnie zawsze raczej polepszenie nastroju, zmniejszenie lęku, niż jakiekolwiek drżenia, uczucie nerwowości.
Po energetykach i pójściu do nowej szkoły, wkraczaniu powoli w dorosłość zaczęła się depresja, czułem, że już tylko środki farmakologiczne dadzą radę, byłem całkowicie na skraju.
"Przerobiłem" fluoksetynę, sertralinę, wenlafaksynę (dopiero ona zaczęła jakoś działać - wydaje mi się, że przez to, że jest też inhibitorem noradrenaliny). No ale spowodowały one tylko pogorszenie całej mojej osoby.
Najchętniej, to siedziałbym cały czas w domu, nic nie robił i w ogóle z niego nie wychodził. Słabo czuje wszystkie przyjemności, emocje zostały spłycone, nie mam żadnej radości z życia, mam prokrastynację. Dlatego wydaje mi się, że to dopamina jest tutaj kluczowa, a SSRI nie były potrzebne i tylko zmniejszyły wrażliwość receptorów.
Staram się odstawić masturbację, widać trochę efekty, ale są bardzo delikatne, mało satysfakcjonujące. Nawet czasem słyszę taki wewnętrzny głos, który mnie do tego zachęca, co może być jakimś sygnałem od mózgu? To dla mnie ciekawe.
Jest jakiś sposób, żeby przyśpieszyć te wszystkie zmiany i nie czekać tylu miesięcy na korzyści z nofapu? Może jakaś suplementacja czy coś?
Co do prolaktyny, to badając jej poziom, po około 5-10 orgazmach poprzedniego dnia jest idealnie pośrodku normy, co mnie trochę dziwi.
Przepraszam, że jest to może chaotycznie napisane, ale w sumie piszę to tak trochę mając nadzieje, że ktoś tutaj na forum mnie zdiagnozuje i podpowie co robić, bo lekarze chyba tego nie potrafią i wypisują SSRI.
I jeszcze pytanie do Ciebie @sticks95 metylofenidat ma na Ciebie działanie podobne do efedryny? Widać po nim jakieś korzyści? Opłaca się?
efedryne brałem w dawce około 100mg + napój energetyczny. miałem umysł jak mnich tybetański. czułem się bardzo normalnie i przyjemnie. ciekawe było też to, że nie potrafiłem się śmiać, uśmiechnąć pod wpływem efki, tzn bardzo mi się nie chciało
metylofenidat biorę w dawce terapeutycznej, dość małe typu 10mg. nie ma żadnej euforii. ale jeżeli jestem wewnętrznie zdeterminowany do podjęcia jakiegoś działania np. nauka i wtedy wezme tabletkę to potrafi bardzo pomóc. a biorę sobie tak tylko żeby wziąć to po prostu mniej myśli mi lata w głowie, troche mniejsza impulsywność itd. gorzej jeżeli odczuwam lęk i wezmę, wtedy potrafi nasilić
teraz po raz pierwszy w życiu zacząłem brać SSRI - sertralinę. zobaczę jak podziała
09 stycznia 2017Kremufka pisze: Jeśli zacząłeś wcześnie fapac, to reboot może trwać nawet dłużej niż kilka miesięcy. Powinieneś ograniczyć rap do zera a nie do prawie zera. Musisz walczyć z fantazjami i porno, dopiero wtedy będą rezultaty.
22 stycznia 2017Limitbreaker pisze:Dokładnie. W gimnazjum, gdy to właśnie wtedy wszyscy zaczynali interesować się rapem, poszedłem w stronę muzyki elektronicznej. Zdecydowanie najlepiej na tym wyszedłem.09 stycznia 2017Kremufka pisze: Jeśli zacząłeś wcześnie fapac, to reboot może trwać nawet dłużej niż kilka miesięcy. Powinieneś ograniczyć rap do zera a nie do prawie zera. Musisz walczyć z fantazjami i porno, dopiero wtedy będą rezultaty.
@sticks95 a jak metylofenidat ma się do ogólnej aktywizacji, chęci do robienia czegokolwiek? No i pomaga w kontaktach społecznych? W sensie że jest taka chęć poznawania ludzi czy nie za bardzo? Brałeś kiedyś więcej niż 10mg? No i napisz jak poczujesz już jakieś efekty sertraliny. Brałem ją w dawce 50mg ale raczej nic nie pomogła.
przy nagminnych wieloletnich samogwałtach, zakorzenionych już w mózgownicy w ramach uzależnienia, nic nie pozmieniasz w gospodarce hormonalnej, układzie nagrody nawet 40 dniami "abstynencji".
w takim przypadku te 3 miesiące to absolutne minimum, aby odczuć jakiekolwiek zmiany.
także tutaj to raczej all in, inne opcje odpadają
z drugiej strony skoro wytrzymałeś 40 dni, można prognozować, że masz spore szanse wytrwać i dłużej.
@randy- szacunek,
śledzę twój posting w temacie od początku (włączając pierwszą porażkę, którą się nie zraziłeś)
:finger:
21 stycznia 2017Randy pisze: Wszystko jest proste, łatwe i szybkie, a my paradoksalnie jesteśmy coraz bardziej pogrążeni w kryzysie psychicznym.
Dlatego odstawienie tych stymulacji ma prowadzić do spotęgowania odczuwania pozytywnych emocji z małych rzeczy. Umysł się wcześniej czy póżniej ustabilizuje bez ciągłego zalewania silnymi bodżcami, które nie są dla niego naturalne.
Serio, trafiasz celnie w sedno, mam bardzo podobne przemyślenia w ostatnim czasie. Tak mała jest świadomość odnośnie tego tematu, że inni patrzą na Ciebie jak na wariata, gdy postanawiasz np. zrezygnować z telewizji czy picia kawy. A jednak to ma ogromne znaczenie i sam widzę wyraźnie po swoim życiu, że to działa. NoFap uleczył jedną sferę mojego życia i głęboko wierzę w to, że wycięcie kolejnych "koni trojańskich" pozwoli osiągać dalszy progres - aktualnie jestem na początku swojej drogi, ale po raptem miesiącu już widzę pierwsze rezultaty - i jestem już na tyle zdeterminowany, że z tej drogi nie zawrócę. Tak jak piszesz, trzeba jednak mieć na uwadze, że wymaga to dużo pracy i wyrzeczeń, nic nie przychodzi na pstryknięcie palcem. Tak samo jak przy NoFapie trzeba patrzeć na wszystko całościowo, wdrażać kompleksowy program zmian, a nie tylko zdjąć łapę z chuja i czekać na cud. Kto by pomyślał, że jedne z najbardziej wartościowych postów i najciekawsze inspiracje w kontekście samorozwoju znajdę na forum dla narkomanów
23 stycznia 2017sticks95 pisze: Bardzo uciążliwa sprawa jest brak przyjemności z rozmowy, zwłaszcza jeśli pisze np z laska która mi się podoba. A powinno być na odwrót. Nie wiem czy to przez fap czy nie ale przez ostatnie kilka miesięcy ograniczyłem do prawie zera
edit: właśnie doczytałem, że zacząłeś brać SSRI. Czy to uczucie pojawiło się po zaczęciu brania leków, czy już wcześniej?
nofap rozszerzany na niepicie kawy/ nieoglądanie TV
to już imo lekka przeginka
chyba, że rezultaty płynące z abstynencji pojawiają się dopiero
po odstawieniu wszystkich używek / przyjemności? :scared:
nałogowe tasowanie daje wyrzut dopaminy nieporównywalny
do oglądanie tv/ czy też nawet wypicia jednego czy 2 piw.
budowanie stylu życia wokół nofapu też brzmi dość zabawnie,
wydawałoby się, że samo wyrzucenie fapania z menu przyjemności
powinno mieć wpływ na układ nagrody (po dłuższym czasie ofc)
z tym nieoglądaniem telewizji/ niepiciem kawy/ totalnym ascetyzmem
robi się trochę klasztor
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.