A na bupre nie możesz przejść ? Nie będzie to strzał w kolano jak metadon.Z tego co wiem, tylko kodeinę bierzesz.

Biorę każde opio jakie mi wpadnie w ręce. Chciałem kupić buprę, ale zrezygnowałem, a lekarze nie chcą mi już nic wypisywać, tylko kierują na detox.

Jeżeli wiesz, że sam sobie z tym nie poradzisz i nie jesteś w stanie załatwić rzeczy do tego, żeby odtruc się samemu to może jednak pora posłuchać lekarzy?

czy to możliwe że tolerancja na poziomie 500g średniego maku sprawiła, że kodeina w ilości 325mg po trzech tygodniach totalnej abstynencji od wszystkiego mnie nie klepie? przed tym nim zacząłem sporadycznie jeść mak to 225 kody potrafiło mnie fajnie ugrzać, a teraz kupa

Po przerwie koda lepiej działa jak się na początku weźmie kilka razy mniejsze dawki i potem przywali się odpowiednią. Ogólnie przy kodeinie regularność brania znacznie poprawia jej działanie. Kwestia tych enzymów, które ją przerabiają.

Tak właśnie. To osobnicza sprawa ile kodeiny twój organizm potrafi zmetabolizować do morfiny. Zależy to też od dnia, od tego czy jadłeś coś aktywującego te enzymy (grejpfrut!), a być może również od układu planet, wpływu księżyca, i ogólnie rzecz biorąc chuj wie czego. Ponieważ nikt dotąd nie rozkminił wszystkich czynników (w tym nie wykluczył wpływu układu planet), powstał mit „kapryśnej kody”. koda to koda, to nasze wątroby mają humory.
Zauważcie też, że mit o „wyrabianiu receptorów” dotyczy kody, a majki nie. A przecież to morfina pieści nasze receptory jak się nażremy kody... Więc nie o żadne receptory chodzi, tylko o metabolizowanie w wątrobie.

Tak jest. Jak dla mnie koda nigdy nie była kapryśna, po prostu po iluś razach nauczyłem się jej używać i jak mam na tyle niską tolerkę, żeby standardowe dawki ma mnie działały to zawsze działają tak samo lub podobnie. Różni się czas działania, a zależy od tego co i ile zjadłem, np. ostatnio wyjątkowo długo mnie trzymała, ale zawsze profil działania jest taki sam. Znam jej potencjał i nie wymagam od niej zbyt wiele. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym w ogóle jej nie poczuł, tak jak niektórzy piszą, nawet pomimo wysokiej tolerki przez majkę lub oxy, zawsze jej działanie jest wyczuwalne.
Dużo gorzej jest z PST... tam to rzeczywiście jest loteria, bo nigdy nie wiadomo ile tych alkaloidów się przyjmuje.

Ta "kapryśność" księżniczki mnie tak wkurwiła rok temu, że sie na jakieś wyrzygane rc opio przerzuciłam. Kurwa błąd.
Wszyscy wiemy, że jedyne działające rc opio to Ula, a tamte pomioty nauczyły mnie jednego - nigdy więcej rc opio które nie nazywają sie U47700. Wole kode.
Ja nie pamiętam nawet żeby tamte prochy dawały jakiekolwiek efekty, kompletnie nie przypominam sobie stanu po nich. Wiem tylko, że wciągałam co godzine jakieś nieaktywne prochy które w każdej tej godzinie mogły mnie zabić bo mimo, że brak w nich jakiegokolwiek działania rekreacyjnego, to 1mg za dużo = śmierć w czasie drzemki. Jak pomyśle o tym, że dla takiego gówna narażałam się na to, że laska obudzi się koło zimnego trupa, to się zastanawiam gdzie ja byłam w tym czasie i kim była ta dziewczyna która to żarła XD
Skręcik oczywiście był zajebisty.

Ale to ostatecznie odrzuciło mnie od tanich rc opio i teraz wolę nawet co drugi dzień brać sobie pregabaline bo mnie nie stać na kode everyday, czasem zmniejszać dawki, nie żreć pół dnia żeby zadziałała, znosić to, że czasem słabo klepnie mimo utopionej kasy... wole to wszystko niż te śmieci na które się przerzucałam ze względów ekonomicznych.

Good for me w sumie

Jak z wydajnością syropku thiocodin? Bo ktoś na forum pisał że słabsze efekty od tabletek.

Siemanko, wczoraj grzałem 250mg z Co-Codamolu. Kurestwo strasznie niedobre, antek smaczniejszy był. Lekko coś tam pogrzało. Dzisiaj po drodze do pracy udało się kupić kolejną paczkę w tej samej aptece, co brałem w zeszłym tygodniu. Dobrze, że farmaceutka mnie nie zapamiętała, bo mogła nie sprzedać. Czekam, aż mi dojdzie przelew i kupuję sobie syropki linctus przez neta, bo mnie wkurwia kruszenie tych tabletek drewnianą łyżką. Nie mam nic innego xD