Luźne dyskusje na tematy związane z substancjami psychoaktywnymi.
ODPOWIEDZ
Posty: 195 • Strona 19 z 20
  • 239 / 45 / 0
Electric Terrorist nadal jest nedznym substytutem idealu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • 961 / 340 / 0
Mój znajomy po piciu po długim czasie bez kontaktu (zjadł jeszcze emkę) wracając z obitym ryjem przez barmanów bo robił awantury i morda spsikaną gazem pieprzowym, wchodził pod auta całą drogę do mieszkania, a na koniec zesrał się do wanny.
  • 35 / 20 / 0
Jedna z bardziej wstydliwych historii w jakiej dane mi było wziąć udział wydarzyła się w tramwaju głównej linii w moim mieście. Wrałem z dość mocarnej imprezy wieczorową porą razem z moim dobrym znajomym. Kolega był zdecydowanie zbyt pijany i przećpany na podróż komunikacją miejską, ale uparł się żeby wracać tramwajem i nie chciał zamawiać taksówki.
Mieszkałem kilka ulic od niego, więc stwierdziłem że przejadę się razem z nim żeby go popilnować, odstawię go w całości do domu, a sam potem przejdę się kawałek i wrócę spacerem do siebie.
Zajęliśmy optymalne i bezpieczne miejsce na podwójnym siedzeniu na samym tyle wagonu i jechaliśmy spokojnie.
Traf chciał, że na miejscu przed nami usiadła jakaś babcia, targająca ze sobą wieczorne zakupy w torbie na kółkach.
Kolega trochę dokazywał na początku jazdy, ale potem przygasł i siedział cichutko - wszystko idzie gładko.
Niestety, motorniczy gwałtownie zachamował kiedy stawał na przystanku, tramwajem porządnie szarpnęło, a wraz z całym wagonem szarpnęło i nami. Nagły, niespodziewany i intensywny wstrząs doprowadził do tego, że mojego kolegę również szarpnęło - na żyganie.
Oddał zawartość swojego żołądka na lewy bok siedzącej przed nami babci i jej torbę na kółkach z zakupami.
Kolega złapał się barierki, odbił ciałem do tyłu, poderwał się gwałtownie i stanął na równe nogi.
Kiedy dotarło do mnie co się właśnie odkurwiło, poczułem się jakbym przeżywał skrajnie groteskowy koszmar.
Jednak zanim babcia zdążyła wszcząć larum, mój znajomy - fontanna, wyciągnął z kieszeni paczkę chusteczek higienicznych, rzucił babci na kolana i wyleciał przez otwierające się drzwi, łapiąc mnie za rękaw kurtki.
Wysiedliśmy trzy przystanki za wcześnie. Od razu po wyjściu z tramwaju spierdoliliśmy w najbliższą nam uliczkę.
Kolega po puszczonym bełcie przestał zamulać, dzięki czemu dodatkowe 30 minut pieszo nie było tak trudną przeprawą, jak droga z imprezy na przystanek z którego ruszaliśmy.
Dzięki Bogu, że w starych tramwajach nie było kamer.
Do dzisiaj cała ta sytuacja to wstyd jak jasny chuj.
Kurwa mać, biedna babcia.
Ich habe wyjebane.
  • 1046 / 109 / 3
Było to w 2013 w bloku na warszawskim Śródmieściu.

Byliśmy na imprezie u koleżki i we 3 wyszliśmy na klatkę zajarać bo towarzystwo było nieco gogusiowe. Jaram a tutaj widzę w przeszklonych drzwi na klatkę dwóch policjantów.

Od razu wziąłem jebnąłem lufkę na ziemie i rozsypałem towar. Psy wpadli i zaczyna się. Wyrzuciłeś to! nie nic nie wyrzuciłem jest ciemno na klatce nic pan nie wiedział. To Twoje? Nie nie moje. Zapytali kolegów to samo.

No to zawijają wszystkich podeszli jeszcze pod kwadrat i zapukali do drzwi po nasze rzeczy pamiętam wydarłem się X nie otwieraj drzwi to psy. Ale oni otworzyli drzwi i wpadła policja do środka ale nie szukali nawet (w między czasie dojechał kolejny radiowóz z kolejnymi dwoma psiarskimi.

Zabierają nasze rzeczy i nas 3 biorą na dołek a jeden z kolegów (najlepszy kumpel trzymaliśmy od gimbazy a byliśmy wtedy na studiach) rzuca X.Y przyznaj się że to Twoje. Tak przy psach.

Rozjebało mnie to totalnie i przyznałem się w związku z czym mnie zgarneli a tamci poszli dalej na impreze.

Efekt? na klatce psy zebrali 0,02 g z ziemi, w domu mialem 10 g. 2000 zl cos kolo mi buchneli na poczet kary, kurator, zawiasy, grzywna, zobowiązanie do nieużywania.

Dodatkowo ziomeczek co robił imprezę więcej mnie nie zaprosił na melanż "bo laski się Ciebie dygają bo Cie psy wprowadzili w kajdankach".

Po jakimś czasie wybaczyłem temu koledze ale w ostatni sylwester jak popiliśmy zebrało mi się na żale i mu to wypomniałem a on mi rzucił że i tak się ciągle bujałem wtedy po mieście najebany z towarem to prędzej czy później i tak by mnie jebnęli. Zerwałem kontakt od razu.
  • 1046 / 109 / 3
To było chyba jakoś 2014? Dzwoni tutaj znajomy z forum (nieważne który nie żyjący) czy może do mnie wpaść. Mówie a dobra (czasami go kimałem) podbił z jakąś dupą młodą (miał w zwyczaju inicjowanie różnych dup w dragi) powiedział że to jego nowa panna.

No ok oni sobie siedli i było drętwo ja oglądałem TV. Do tej panny wydzwaniał i pisał smsy ciągle jakiś były chłopak a idiotka napisała mu smsa gdzie jest.

Ten zaczął wydzwaniać że jest pod klatką. I na co wpadliśmy (najebany byłem) że do niego wyjdziemy ten koleżka się chciał z nim bić mówię uspokój się i wyszliśmy pod blokiem stał ten koleś który jak nas widze krzyczy TO ONI. A tu bach z aut cywilnych wypadło paru psiarskich w cywilu i od razu mnie i jego na glebę.

Koleś zgłosił na psy że została UPROWADZONA. Leżałem kilkadziesiąt minut z ryjem na chodniku na Ochocie dostałem pare razy w gębę zdeptali mi ramę fajek celowo.

Sprawa się w końcu wyjaśniła pies wszedł ze mną wziął tamtej rzeczy i ją wzięli do domu (miała 17 lat?). Chwile później zerwałem kontakt z tym kolegą co okazało się dobrą decyzją bo potem okradł kwadrat wspólnemu znajomemu który go nocował. W 2019 dowiedziałem się z HR że nie żyje.
  • 127 / 17 / 0
1. Wialem Alfe-pvp zwana flakka max. 3 razy. Bo jej odstawieniu wkrecilo mi sie ze cala hip hopowa scena mnie "disuje" ja niby wiedziałem ,że to nie możliwe ale jednak w to wierzyłem. Pisałem do Dudka P56 ,żeby przestał po mnie jeździć ... no wstyd jebać alfe

2. Mam przy sobie 5 fety i podjezdza policja ja to wyrzucam(Traf padl ze trafilo do studzienki) oni mnie pytaja czy nie widzialem 10 letniej dziewczynki z 2 mężczyznami..... po chuj ja to wyrzucałem ?
Uważaj jak tańczysz :liść:
  • 576 / 87 / 0
Kiedyś z moimi 3 najlepszymi kumplami spaliliśmy się przeokrutnie. W ramach podkreślenia historii dodam, że mieszkamy na podkarpaciu, a tutaj większość pospólstwa jest mocno wierząca, kościółków od chuja i na dodatek, jeden z tych kumpli jest wierzący i nie rozumie naszego podejścia, ale mimo wszystko to spoko ziomek i czasem nawet się do czegoś przekona. Tak było właśnie tej nocy. Na jednej z wiosek na końcu świata przed kościołem jest taki wyjebany parking. No i na tym parkingu został skurwiony blancik, ja kręcę z jednym ziomkiem następnego a ten wierzący(X) poszedł z tym najbardziej ironicznym i nie hamującym się(Y) szukać miejsca do odlania, bo mieli pilną potrzebę. Siedząc w samochodzie z uchyloną szybą usłyszałam taki dialog:
Y: Pierdolę, leję tutaj.
X:Stary, no co ty, 20 metrów przed nami jest kościół i ogromna figura Maryji.
Y: I chuj, leje tutaj, nie będę nigdzie chodził. Ciemno jest, dawaj tu sobie staniemy
No i stoją naprzeciwko tej figury i leją XD
X:Czuję się dziwnie
Y:Stary, wiem co będzie jeszcze dziwniejsze
I szczając zaczyna odmawiać zdrowaśkę
Wtedy X beka, głośno i soczyście.
Y:KURWA WYPĘDZIŁEM SZATANA Z X. WIEDZIAŁEM, ŻE COŚ Z TOBĄ NIE TAK A JEZUSEK TO TYLKO PRZYKRYWKA.

Pewnie nie każdego to będzie śmieszyć, bo trzeba mieć wyjątkowo czarne poczucie humoru do tego. No i pewnie znajdą się tacy, którzy nazwaliby nas złą młodzieżą :płacz:

Przypomniała mi się też inna historia. Przez jakiś czas nie pokazywałam się w mieście, w którym chodziłam do LO, z racji studiów. Przyjechałam pod koniec pierwszego semestru więc poszłam pochodzić po mieście, żeby pozwiedzać stare śmieci, oraz z nadzieją, że spotkam jakiegoś starego znajomego. No i spotkałam. W biedronce ziomek, który był mega oczytany i inteligentny naćpany jak messerchmit podszedł do mnie i pyta mnie, który dzień tygodnia. Mówię mu, że środa. A on na to: ''Kurwa, nie żartuj. Ja myślałem że sobota jest.''. Historia z jednej strony śmieszna a z drugiej smutna, tym bardziej, że naprawdę to był mądry człowiek i zanim się wjebał w dragi bardzo się chciał wyrwać z tego miasta w którym wszyscy mieliśmy (nie)szczęście żyć. Kojarzycie pewnie, a przynajmniej niektórzy - te takie małe miasteczka, najczęściej na podkarpaciu, albo pryzy granicach. Nic się tam nie dzieje, nie ma pracy i każdy młody człowiek marzy, żeby się stąd wyrwać bo wie, że inaczej życie mu przeleci przez palce. Szkoda mi tych osób, z którymi kiedyś marzyliśmy o wspólnym mieszkaniu i dobrej pracy w jakimś dużym mieście. A teraz widzę, że tylko część z nas się stąd wyrwała. Jedni z pomocą rodziców, inni z własnej determinacji. Cóż, smutna historia się z tego zrobiła
W strugach deszczu dni toną, dotykam stopą dna
  • 297 / 31 / 1
pewnego razu za małolata, gdy spędzałem wakacje u kuzynki w Holandii, postanowiłem pojechać do Amsterdamu i zjarać pierwszego legalnego blanta w życiu
to były czasy kiedy z używek znałem jedynie alko i od czasu do czasu jakaś lufka z kumplami, więc nie miałem o tym większego pojęcia
wybrałem lokal i uznałem że zacznę od browara, a później się zobaczy
- dzień dobry, poproszę piwo
- to jest kofik, nie sprzedajemy alkoholu, może chcesz zajarać?
- yy ok, a co macie?
Typ pokazuje mi menu w formacie A2 z dziesiątkami rożnych pozycji, które nic mi nie mówią. W końcu znalazłem sekcję gotowych blantów, z podziałem na słabe, średnie i mocne. Rozkmina: mocnego nie, bo mnie poskłada; słabego też nie, bo wyjdę na pizdę %-D ok, zamówiłem jakiegoś średniaka i idę do stolika. Szybki rekonesans i już wiem że będzie śmiesznie - po prawej Polacy, po lewej Polacy, na przeciwko jakieś ruski i obok nich też Polacy. To był największy blant jakiego w życiu widziałem, długości dwóch kciuków i szerokości markera. Pożyczyłem od kogoś zapalniczkę i odpalam. O kurwa, czyścioch %-D Spaliłem parę buchów i film mi się urwał. Siedziałem chyba z godzinę albo i dłużej patrząc się w jeden punkt i czekając aż mi zejdzie. W międzyczasie podszedł ktoś z obsługi pytając czy wszytko ok i czy ten ledwo nadpalony blat w popielniczce to mój. Ja, że nie i on już tu był jak przyszedłem xD posiedziałem tak jeszcze jakiś czas aż odzyskałem w jakimś stopniu panowanie nad nogami, zebrałem wszystkie siły by się podnieść i pokracznym robo-walkiem wyszedłem na ławkę przed lokal. Posiedziałem tam kolejne pół godziny, wyczekałem moment gdy akurat nikt nie szedł (jedna z większych ulic, więc tłum niesamowity), zajebałem sążnego bełta i spierdoliłem. Cóż, jaranie nie jest dla mnie :trucizna:
we were somewhere around Barstow
  • 515 / 70 / 0
@up hahaha dobre %-D .

Ja mimo że nie jestem jakoś mocno wstydliwy szczególnie jeśli jest swoje grono to mam bardzo nisko poprzeczkę że tak powiem %-D to pamiętam jak dziś gdy wyszedłem z dobrym kolegą tako porozmawiać, bo dawno się nie widzieliśmy on live. To był kilkumiesięczny okres gdzie paliłem synt. kanna codziennie (konkretniej maczane na sgt151). Wyszedłem z nim i pomyślałem czemu by nie przypalić. Jak mówiłem jest to mój dobry kolega więc się nie pierdoliłem tylko przy nim odpaliłem. Wydawało mi się że dawkę odmierzyłęm dobrze, w końcu nie pierwszy raz to jaram hehe. Noi się kurwa zdziwiłem.Nadmienię, że Sgt zawsze wchodziło z lekkim opóźnieniem przyrównując do mj. Idziemy, idziemy (to było w lesie) on mi opowiada jakąś historie, ogólnie rozmowa na poziomie. Jak mi nagle czapa weszła, to potrafiłem wyłapać z jego wypowiedzi jedno słowo na dziesięć. Mimo to starałem się udawać że wszystko jest w jak najlepszym porządku %-D. Gdy skończył mówić, poczułem się wyrwany do odpowiedzi więc skleciłem jakieś pytanie na podstawie tych sześciu słów co udało mi się zapamiętać. Nie pamiętam co ja wtedy powiedziałem. Ale on się aż zatrzymał %-D Popatrzył na mnie takim wzrokiem przestraszonym i spytał czy wszystko ok. Ja juz kurwa wiadomo panika i zniżenie się do poziomu gdzie dałem radę tylko kiwać głową na tak albo na nie %-D. Spacerwoaliśmy jeszcze z pół godziny ale to bardziej wyglądało jakby on wyprowadzał psa . Nic nie mówimy. Ewentulanie jakieś proste pytania na które ja odpowiadam tak albo nie. No straciłem w jego oczach bardzo po tej akcji jak później odczułem, tym bardziej że on nie był oswojony z ćpaniem jeszcze wtedy, co najwyżej to tolerował dopóki takie akcje nie miały miejsca. Pamiętam że bardzo byłem zażenowany całą sytuacją, jeszcze słowo ćpun wtedy mi nie spowszedniało więc stąd wynikł moralniak.
  • 961 / 340 / 0
Jeździłem taksówką od dilera do siebie ciągle mając schizy i bojąc się iść z jaraniem w gaciach. Zrobiłem ponad 300 kursów w jednej firmie, każdy mnie tam już znał. Często jebało w taksówce jazzem, ale nigdy lipy nie było. Z czasem moje schizy nabrały na sile, nie mogłem już zwyczajnie palić na chacie bez patrzenia co chwilę za okno, gdy jechało jakiekolwiek auto, czy to nie policja.

Raz wracając taksówką słyszałem jak rozmawiają policjanci przez radio. Jechaliśmy tylko 10kmph w korku i całe szczęście, bo wyskoczyłem z auta. Dopiero po czasie dowiedziałem się, że po prostu nasłuchiwał policyjnych częstotliwości, bo tak się po prostu da xD ale z tymi taksówkarzami już więcej nie jeździłem, a szkoda, bo miałem spore zniżki w tym zrzeszeniu
ODPOWIEDZ
Posty: 195 • Strona 19 z 20
NarkoMemy dodaj swój
[mem]
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.