Więcej informacji: Grzyby w Narkopedii [H]yperreala
Myślicie, że iść na grubo ma sens jeśli ma się do tego nastawienie i setup?
Grzyby jadłem raz, raczej niedużo (18 łysiczek), ale jeden z najlepszych dni w moim życiu. Piękna pogoda, super ludzie, świetna zabawa. To było ponad 10 lat temu.
Ogólnie doświadczeń z różnymi substancjami mi nie brakuje, chociaż hobby bym tego nie nazwał. Czasami spróbuję czegoś w większych/mniejszych ilościach raz czy kilka razy.
Natomiast czytając o grzybach, dochodzę do wniosku, że chcę przeżyć "bad tripa". Nie wiem czemu to się tak nazywa, bo czytając o tym ewidentnie widzę, że ludzie zmagają się po prostu ze swoimi myślami, być może często podświadomymi.
Nie liczę na śmiechawki, fazę i wygłupy tylko na medytację, zgłębianie siebie, przemyślenia, zmierzenie się ze wszystkim. Już nawet playlistę mam gotową.
Chcę to oczywiście zrobić sam - w swoim mieszkaniu więc nikt przeszkadzać nie będzie, środowisko dobrze znane Najgorsze co może być to sąsiad wiercący dziury w ścianie w mieszkaniu obok.
I tutaj pytanie - czy to ma sens, jeśli dosłownie będę sam. Nie znajdę nikogo do pilnowania. W sumie rozchodzi się tylko o względy bezpieczeństwa fizycznego bo ewentualne skazy na zdrowiu psychicznym już miały niejednokrotnie okazję się pokazać i żadne się nie ujawniły
Kilka info i odrazu pytań.
Nie planowałem nic wielkiego tylko delikatnie 2.7g + popiłem sokiem kaktus. ( wymiotło mnie podobnie jak 3.6 )
Wejść w 20 minut, nie wiem czy to wina soku że tak szybko zadziałały czy lekkiej nadkwasoty od kilku dni. Nie miałem tak jeszcze. Siedziały mi ostro te grzyby na żołądku przez całego tripa.
Jak tak porównuję tripy z listopada ( to moje pierwsze ) gdzie latałem po jakiś światach, ciekawe rozkminy itp. .
Te ostatnie dwa tripy to nie wiem jak to Wam wytłumaczyć ale czuje takie uczucia omdlenia i jeżeli chce z tym walczyć to czuje że jestem na granicy bad tripa. Muszę się poddać i przestać to kontrolować. To są fale które trwają po ok 10 minut. Czasami jak czułem że wchodzi ostro to zapisywałem sobie godzinę, pozwalało mi to pamiętać że jestem na grzybach. W przerwach między falami mogę iść do wc i opłukać twarz.
Nie pasuje mi żadna muzyka tylko słuchawki i dzwięki natury. Szum strumyku, ptaszki itp. Wszystko inne powoduje pukanie do złej fazy.
Ogólnie wyciągnąłem wnioski ale nie jest to przyjemne jak wcześniej.
Chyba trzeba zrobić większą przerwę od tripów. Może musi się poukładać pod kopułą.
Pozdr
29 stycznia 2023wesoladoniczka pisze: Hej,
Myślicie, że iść na grubo ma sens jeśli ma się do tego nastawienie i setup?
Grzyby jadłem raz, raczej niedużo (18 łysiczek), ale jeden z najlepszych dni w moim życiu. Piękna pogoda, super ludzie, świetna zabawa. To było ponad 10 lat temu.
Ogólnie doświadczeń z różnymi substancjami mi nie brakuje, chociaż hobby bym tego nie nazwał. Czasami spróbuję czegoś w większych/mniejszych ilościach raz czy kilka razy.
Natomiast czytając o grzybach, dochodzę do wniosku, że chcę przeżyć "bad tripa". Nie wiem czemu to się tak nazywa, bo czytając o tym ewidentnie widzę, że ludzie zmagają się po prostu ze swoimi myślami, być może często podświadomymi.
Nie liczę na śmiechawki, fazę i wygłupy tylko na medytację, zgłębianie siebie, przemyślenia, zmierzenie się ze wszystkim. Już nawet playlistę mam gotową.
Chcę to oczywiście zrobić sam - w swoim mieszkaniu więc nikt przeszkadzać nie będzie, środowisko dobrze znane Najgorsze co może być to sąsiad wiercący dziury w ścianie w mieszkaniu obok.
I tutaj pytanie - czy to ma sens, jeśli dosłownie będę sam. Nie znajdę nikogo do pilnowania. W sumie rozchodzi się tylko o względy bezpieczeństwa fizycznego bo ewentualne skazy na zdrowiu psychicznym już miały niejednokrotnie okazję się pokazać i żadne się nie ujawniły
Co do większych dawek to znajomy nawet śmierć ego przeżył bez opiekuna, ale on ma już spore doświadczenie z grzybami i na wszelki wypadek chowa klucze przed samym sobą żeby nie uciec z mieszkania na tripie.
15 gram to moglas zjesc ale swiezych.
3 gramy suchego moga byc za duza dawka na pierwsze spotkanei zwlaszcza dla dziewczyny, ja tam nie wierze w to dawkowanie co podalas, 15 suchych to bylby psychiczny rozpierdol.
Temat który zażyłam byl od kolezki ktory wychodowal te 'mexicany' , material wietrzył się u niego 3miesiace, czyli względnie suche. Autentycznie między 12 a 15g. Chyba najodleglejsza podróż psychodeliczna a było ich kilka. Zaś grzybowe podejście to drugi raz. Polecam wyłącznie dla dewotek
Fuzja - D5
Odbyłam teraz rozmowę z towarzyszem tripa i przypomniał mi że moja dawka wynosiła 10gram. Chciałam doprecyzować, bez przekłamania.
Tak czy inaczej teraz wiesz z kim masz do czynienia i komu nie ufac .
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.