Wrzucilem w niedziele 3.5g (niestety utracily czesc mocy bo trzymam je juz dluuuugo) z intencja zeby otrzymac jakas wskazowke . Ostatnio dobijala mnie aktualna sytuacja na swiecie - inflacja , wojna , strajki , inwigilacja etc. Rzeczy na ktore oczywiscie nie mam zadnego wplywu i wobec ktorych jestem bezsilny . Po wyplynieciu tych negatywnych emocji na wierzch zwizualizowal sie Duch Grzyba pod postacia bialej maski szamana pokrytej jakimis niezrozumialymi symbolami (morfujacej w czasie rzeczywistym z motywami roslinnymi i zwierzecymi) . Lewitowala nade mna na ksztalt wielkiej plaszczki . Emanowal z niej niesamowity blogi spokoj , szczescie i jakas pierwotna blizej niesprecyzowana energia witalna . Po tym "astralnym przytulasie" podziekowalem moim grzybowym ziomalom i wizja rozplynela sie .
Reszte dnia mialem super humor , ogladalem 40-year old virgin ktory swoja droga bardzo polecam - topowa komedia stonerska . Zwrocilem mysli w strone tego co juz mam z autentycznym niewymuszonym uczuciem wdziecznosci . Ten kto spoglada z zazdroscia na to czego mu brak zawsze bedzie nedzarzem chocby i mial cale bogactwo swiata .

Z perspektywy kilku dni jest świetnie, kolano dalej nie boli, świat jest piękny, wszystko zachwyca jakbym był jak dziecko które dopiero odkrywa świat. Muzyka brzmi ładniej, bas jest taki głęboki.

Wczoraj piłem ze znajomymi i pomimo lekkiego kaca dużo mocniej niż skutki alkoholu czuję się zachwycony i pozytywnie nastawiony do świata.

Mam nadzieję że te pozytywne skutki grzybów będą ze mną jak najdłużej. Jednak mam wrażenie że to nie jest coś nowego we mnie a jedynie coś z głębi wyszło i zostało wzmocnione. Pamiętam że miałem kiedyś (jakoś z rok temu) tak z niczego jeden dzień gdy czułem się jak się ostatnio czuję. Kolory nawet w pochmurny i deszczowy dzień są żywe i zachwycają.

Zawsze grzyby suszyłem w pudełku na grzejniku lub w piekarniku w temperaturze 70-80*C. Potem mielę na pył i wrzucam do zamrażarki w pojemnik od Aurory.

Ostatnio strasznie leżą mi na żołądku, kilka godzin po fazie wolę iść wymusić wymioty niż się męczyć a do tego dochodzi rozwolnienie które trwa nawet 2 dni.

Są jakieś metody na ekstrakcje psylocybiny aby nie musieć cierpieć po tym proszku? Ewentualnie jakies porady dotyczące hodowli aby zmniejszyć dolegliwości?

Myślę nad tym aby spróbować zebrać grzyby na 2-3 dni przed otwarciem kapeluszy kiedy nie są jeszcze na max wyrośnięte - podobno ilość psylocybiny jest taka sama jak w dojrzały owocniku.

@Chomik Lemon Tek albo aviomarin , mj niweluje odruch wymiotny ale spoteguje faze wiec to miecz obusieczny

A pizza z grzybami?

Temperatura w jakiej pieczesz pizze szybko rozłoży psylocybinę, ale jest na to sposób, grzyby sypiesz pod serem i pozostałymi dodatkami, najlepiej bezpośrednio na sosie , tak żeby się nie spiekły a ugotowały. Tylko pamiętaj że przez tłuszcz z sera będą trawiły się dłużej i wejdą po jakiś 2h.

Zaprzestałam spożywać grzyby w postaci lemon teku, bynajmniej nie dlatego, że ten agresywny wjazd w 20 minut mnie przerasta (bardzo lubiłam tę niemoc spowodowaną bodyloadem), po prostu zależy mi na jak najdłuższej fazie. Nie od dziś wiadomo, że replikowanie środowiska żołądka przez cytrynę (pH podobne jak to w żołądku) sprawi, że trip wjedzie sztywniutko na momencie, jednakże tak samo szybko puszcza, więc ostatnio sobie tylko je rozdrabniam, zalewam wodą i jak napęcznieją to wypijam/wyjadam.

Tak, mj przed wypiciem faktycznie niweluje te specyficzne mdłości (mj była nieodłącznym kompanem na początkach mojej kariery z DXM, gdyż po czasie na sam widok tych małych, białych, gorzkich skurwysynów mózg się bronił, a żołądek wywijał na lewo, stąd wymagane było wsparcie w postaci zajarana przed), ale również potęguje wszystkie odczucia, w końcu psychodelik×psychodelik. Nie polecam nowicjuszom, gdyż nagle się może okazać, że faza wykoleić się może z dobrych torów, miałam taki eksces przy mj×1p-LSD i po wszystkim naprawdę byłam wdzięczna energii wszechświata, że mnie nie wchłonęła

Także nie ma złotej rady, najważniejsze to się nie nakręcać z góry, że będzie mdliło. Let it be, just chillout... Wszyscy wiemy, że to mija. Więc bez zbędnych wygibasów, świeże powietrze i głębokie wdechy.

Spożywanie grzybów na pizzy, do tego jakieś tłuste dodatki... No meh, to tylko dodawanie składników do ewentualnego pawia. Im mniej tym lepiej.

Lubię czasem przypalić podczas "3 rundy" lub do małej dawki typu 1g.

Tez tego nie kminie."Bo niektóre grzyby są jadalne to dojebie do pizzy",ale to trochę tak,jakby wpierdolić cały bęben żarcia jednocześnie z czterdziestoma wyżej wspomnianymi gorzkimi skurwysynami.Bez sensu.

@CATCHaFALL
Jeżeli nie lemon tek, to co? Jestem alkoholikiem i mój żołądek nie wyrabia czasem przy normalnym jedzeniu, a co dopiero przy grzybkach. Przynajmniej z tego co się naczytałem. Może po prostu herbatka?