30 sierpnia 2020pigula40 pisze: To jest mój główny objaw fobii. Dlatego jakoś nie widze siebie w jednej kuchni z innymi osobami w której spożywamy posiłki. Spotkanie w parę osób w salonie. Trzeba przecież też jakoś funkcjonować na chacie, coś zagadać.
30 sierpnia 2020Fruktoza pisze: Jeśli tam pojedziesz to będzie bardzo duży krok w zwalczaniu fobii. Zazwyczaj u fobików negatywne myśli są bardzo wyolbrzymione i istnieje duże prawdopodobieństwo że nie będzie tak źle jak myślisz.
Pomimo takiej wiedzy, kolejny raz wygląda niestety tak samo...
Sama to przerabiałam nie raz, nie sto.
Zastanawiałam się ostatnio, czy internet nie jest przyczyną tych wszystkich fobii.
Lata wstecz, a celuję w '90 bo wtedy się też urodziłam (a wcześniej pewnie jeszcze bardziej) porównując do tego co jest teraz, rzadko kto chorował na tego rodzaju schorzenia. Każdy był "normalny", co trzeba było załatwić to każdy sobie lepiej, lub gorzej, ale jednak - radził.
Teraz wszystko online. Rachunki online, kontakty międzyludzkie online. Seks online, sprawy życiowe/biznesowe/finansowe przez maila. Lekarz przez telefon. Nie trzeba wyjść do sklepu, bo jest opcja delivery.
Gotować nie trzeba, bo przywiozą pod drzwi. Do biblioteki też nie bardzo, bo są audiobooki. Wmawianie sobie chorób, które się wyczytało online. Ugrzęśliśmy na tej złudnej chmurce wygody, a tylko robimy sobie krzywdę.
Tacy jesteśmy "wygodni", że nawet telefonów od znajomych nie odbieramy, tylko czekamy aż przestanie wibrować, żeby móc odpisać tekstowo o co chodzi.
Takie czasy, dosyć smutne. Rozumiem technologia do przodu, ale tęsknie za czasami w których aby się spotkać, trzeba było się natrudzić, a i tak bez telefonów wszyscy wiedzieliśmy gdzie się szukać.
Wyimaginowana fobia społeczna i cały łańcuch schorzeń psychicznych...
Będzie jeszcze gorzej, nie?
30 sierpnia 2020pigula40 pisze: Marcins96 , masz trochę racji w tym co piszesz ale jeśli nie spróbuje , nie zobaczę jak tam jest to mogę potem żałować. Może nie być tak chujowo jak to sobie wyobrażam. Ludzie z fobią to zawsze mają chujowe myśli. Zawsze jak coś można po krótkim czasie wrócić jeśli nie będzie mi tam odpowiadało.
Ludzie nie są tacy sami, introwertyk to nie chora osoba. O jakichkolwiek fobiach można zacząć mówić dopiero gdy rzeczywiście boisz się zrobić zakupy w sklepie, czy wyjsc na spacer do parku. Jeśli Twoja fobia po prostu polega na tym że nie lubisz ludzi, nie masz znajomych czy kolegów to nie ma tutaj mowy o żadnej chorobie. Nauczcie się myśleć i czuć własne potrzeby a nie spełniać oczekiwania innych
Bardzo ważne w tym gównianym myśleniu w którym tkwiłem ostatnie lata jest uświadomienie sobie tego, żeby nauczyć się czuć zamiast ciągle interpretować, skupić się na tym o czym jeden z użytkowników pisał na pierwszej stronie tematu. Jeśli jesteś w pełni w swoim ciele to żadne fobie nie istnieją, jak zaczynasz zagłębiać się w swoje myśli i jednocześnie wkręcasz sobie ze to ekstrswertyk jest normalny a Ty jesteś pojebany to zawsze wszystko się będzie układało na to, że życie jest do dupy a powiem Ci, że Ty jako introwertyk masz bardzo marna szanse żeby to zmienić. Czyli po prostu naucz się to akceptować
Tkwiłem lata w tym chujowym myśleniu, fejsbuki, instagramy, paczkę bardzo ogarniętych znajomych, seks i wszystko to miałem, ale nie miałem szczęścia bo ciągle chlalem i cpalem, gdy byłem trzeźwy to zawsze wybierałem samotność bo taki już jestem, nie przepadam za ludźmi a nie boję się ich, jedyne czego się bałem to że społeczeństwo mnie odrzuci i stanę się samotny, nie wiedziałem wtedy że samotność to nic złego, dalej mam kontakt z ludźmi ale nie utrzymuje już bliższych relacji, spotkać się z kimś na kawę raz na dwa miesiące mi wystarczy . Nauczyłem się że nigdy nie stanę się ekstrawertykiem a moje myślenie było błędne, zaakceptowałem samego siebie i po prostu znów zacząłem samemu chodzić na spacery i przestałem się wręczcie czuć jak gówno zaakceptujcie samych siebie, Wy macie być szczęśliwi a nie inni, będziesz się porównywał do ekstrswertykow i ciągle z nimi konkurował w myślach pod względem atrakcyjności społecznej to zawsze przegrasz. Ospusc i ciesz się życiem
30 sierpnia 2020CATCHaFALL pisze:Racja. Niejeden z nas żył w przekonaniu, że "będzie lipa", przez co było wiele nieprzespanych nocy spędzonych na rozkminianiu ewentualnych scenariuszy. Po fakcie okazuje się, że sprawa była błaha i niepotrzebnie tyle zachodu.30 sierpnia 2020Fruktoza pisze: Jeśli tam pojedziesz to będzie bardzo duży krok w zwalczaniu fobii. Zazwyczaj u fobików negatywne myśli są bardzo wyolbrzymione i istnieje duże prawdopodobieństwo że nie będzie tak źle jak myślisz.
Pomimo takiej wiedzy, kolejny raz wygląda niestety tak samo...
Sama to przerabiałam nie raz, nie sto.
Zastanawiałam się ostatnio, czy internet nie jest przyczyną tych wszystkich fobii.
Lata wstecz, a celuję w '90 bo wtedy się też urodziłam (a wcześniej pewnie jeszcze bardziej) porównując do tego co jest teraz, rzadko kto chorował na tego rodzaju schorzenia. Każdy był "normalny", co trzeba było załatwić to każdy sobie lepiej, lub gorzej, ale jednak - radził.
Teraz wszystko online. Rachunki online, kontakty międzyludzkie online. Seks online, sprawy życiowe/biznesowe/finansowe przez maila. Lekarz przez telefon. Nie trzeba wyjść do sklepu, bo jest opcja delivery.
Gotować nie trzeba, bo przywiozą pod drzwi. Do biblioteki też nie bardzo, bo są audiobooki. Wmawianie sobie chorób, które się wyczytało online. Ugrzęśliśmy na tej złudnej chmurce wygody, a tylko robimy sobie krzywdę.
Tacy jesteśmy "wygodni", że nawet telefonów od znajomych nie odbieramy, tylko czekamy aż przestanie wibrować, żeby móc odpisać tekstowo o co chodzi.
Takie czasy, dosyć smutne. Rozumiem technologia do przodu, ale tęsknie za czasami w których aby się spotkać, trzeba było się natrudzić, a i tak bez telefonów wszyscy wiedzieliśmy gdzie się szukać.
Wyimaginowana fobia społeczna i cały łańcuch schorzeń psychicznych...
Będzie jeszcze gorzej, nie?
Ostatnio zaczalem przechadzać się po swoim ulubionym parku i zacząłem dostrzegać masę ludzi, którzy samotni na ławkach rozwiązują krzyżówki godzinami i wydają się bardzo szczęśliwi, mają w dupie to że ktoś im narzuci swoją gówniana ideologię o tym, że każdy musi być towarzyski. Wcześniej gdy ostatnie lata na siłę starałem się być towarzyski, uważałem takich ludzi za pojebow, teraz zmieniłem myślenie
Ludzie są różni. Trzeba to zaakceptować
Oczywiście mówimy o pewnych granicach, jeśli ktoś rzeczywiscie boi się wyjść na dwór to można już zacząć mówić o jakimś schorzeniu, trzeba nauczyć odróżniać introwertykow od chorych ludzi
22 sierpnia 2012Amaterasu pisze: Terapie to chuj w porównaniu z rozwijaniem świadomości i akceptacji ciała. Wszystkie te lęki biorą się z ucieczki od fizycznych albo emocjonalnych bodźców.
Na przykład leją Cię za dziecka kijem za każdym razem, kiedy zrobisz nieprzyjazną minę, tłumacząc, że agresja to szatan i nie można jej czuć - wyprzesz to uczucie i "racjonalnie" przetłumaczysz sobie rzeczywistość tak, jakbyś jej nawet nieświadomie nie czuł. Za każdym razem, kiedy będzie się pojawiać, zinterpretujesz sobie swoim krzywym tokiem rozumowania bodziec, który ją wywołał tak, żeby pasował do tego poglądu i tak dalej... tworzysz sobie iluzję za iluzją, a umysł w końcu nie wyrabia ze stresu, bo musi przekształcić cały świat, żeby pasował do Twojego zrytego przekonania.
W końcu doprowadzasz się do ruiny, bo stres niszczy zdrowie i prowadzi do unikania coraz większej porcji świata, plus poświęcasz tyle energii myślom, że nie starcza dla ciała. Ze złego fizycznego samopoczucia bierze się jeszcze gorsze psychiczne.
Zmieniając myślenie zmienisz tylko powierzchowny skutek, ale przyczyna pozostanie i wyjdzie w innej patologii. Lekarstwo? http://talk.hyperreal.info/zmiany-zacho ... l#p1182172 - dolny akapit. Jak jesteś w pełni w swoim ciele, fobia nie istnieje. Kilka dni praktyki i jakość życia +200%, ale wymaga prawie ciągłej uważności. Spotykasz się z ludźmi - utrzymujesz się w ciele i nie interpretujesz odczuć. Pojawia się myśl - nie panikujesz, tylko przenosisz uwagę na ciało. To samo jak siadasz do komputera, oglądasz telewizję, rozmawiasz i wiele innych rzeczy, które potrafią zbyt mocno wciągnąć. Energia w końcu wzrośnie, ale póki co lepiej nie dzielić uwagi na czworo bo łatwo się przegrzać.
Pierwszy raz zacząłem rozumieć, że chore jazdy które wkręcam sobie na banie są tak naprawdę wymysłem mojej głowy a ja mogę być szczęśliwy taki jaki jestem i mam w dupie opinie innych bo nic mi ta opinia nie może zrobić. Zerwałem kontakty z ludźmi dla mnie toksycznymi i wreszcie zacząłem żyć
I mówi to osoba która naprawdę miała problem, bo potrafiłem czasami całymi dniami wychodzić tylko do kibla i z powrotem na wyro bo uważałem że jestem do dupy i w tym społeczeństwie nie mam szans. Tylko co jeśli powiem, że może to że społeczeństwo mnie nie lubi nie jest niczym złym? Mam pracę dla typowego introwertyka, jestem dobrze ustawiony, na chuj zmuszać się na siłę do kontaktu z ludźmi? Nikt was nie przypala gorącym żelazem za brak kontaktu z ludźmi
Polecam każdemu nauczyć się tego, jakość życia naprawdę na plus. Zaakceptujcie siebie to najważniejsze
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.