Witajcie. Trochę mnie tu nie było ale wróciłem bo potrzebuje informacji. Kilka lat temu nabawiłem sie srogiej somatyzacji i po wielu problemach z nią związanych trafiłem w końcu do psychiatry który zdiagnozował u mnie zaburzenia somatyzacyjne. Zaoferował mi seronil 20mg codziennie rano. Nie ukrywam że zrobiłem najpierw risercz w internecie na temat tego leku zanim zacząłem go brać. Według tego co można znaleźć w necie, zazwyczaj prozak zaczyna działać po 4 tygodniach brania go. U mnie cud który wywołał zaczął się od drugiej tabletki. Drugiego dnia poczułem że te wszystkie dolegliwości które mnie trapiły ustępują. Kolejne dni przyjmowania wywoływały tylko zadowolenie i coraz to lepsze samopoczucie. Cały ten entuzjazm i zajebioza którą wywołał we mnie prozak minęła po 3 tygodniach. na 5 tydzień sam sobie podniosłem dawkę do 40mg ale po pierwszym takim wybryku nie było nic lepiej tylko gorzej i ostatecznie miałem wrażenie bycia opętanym. Lekarz powiedział że aby załagodzić czy zaleczyć jakoś rozsądnie tą somatyzację, być może będe musiał brać ten lek seronil ok 2lat. Wytrzymałem 1.5roku. W ostatni miesiąc brania tego leku miałem poważne bóle głowy i straszne dolegliwości ze strony flaków. Jak już wspomniałem po 1.5roku z dnia na dzień rzuciłem to gówno. Wziąłem miesiąc chorobowego i przeznaczyłem ten miesiąc na poradzenie sobie z tym. Po miesiącu miałem jeszcze zabieg jednodniowy pod narkozą więc tym bardziej chciałem odstawić prozak aby nie było czasem jakiś problemów po tej narkozie. Po zabiegu wszystko było ok i dalej bez problemowo. Lekarz który przeprowadzał zabieg dał mi receptę na lek przeciwbólowy Doreta czyli miks
tramadolu i paragówna. Początkowo przez ponad 2 miesiące jakoś nie potrzebowałem tej dorety ale pewnego dnia zmuszony byłem sięgnąć po to. Nie ukrywam że nie spodziewałem się że ten lek tak fajnie robi i kilka dni później rozochocony przyjąłem rekreacyjnie 3 tabletki dorety i to poprawiłem dużą kawusią w imperialistycznej restauracji z M w logo. Po jakimś czasie poczułem że wyrosły mi skrzydła i wyruszyłem tego dnia na długi spacer który zakończyłem przekraczając ponad 30km na piechotę. Wieczorem gdy wróciłem do domu bez problemu poszedłem spać i następnego dnia bez problemu działałem. Dwa tygodnie później znów zrobiłem ten sam motyw z trzema tabletkami dorety i tutaj wieczorem po powrocie do domu pojawiły się konkretne problemy. Leżąc w łóżku poczułem dziwny ale w sumie dobrze znany ból i ciężkość oraz niepokój w klatce piersiowej. Ok 2 dni mnie to męczyło i potem samo przeszło. Zrozumiałem że jednak
tramadol to nie jest jednak coś dla mnie i to był ostatni raz kiedy zażyłem ten specyfik. Przez ponad rok czasu miałem spokój i po za paroma epizodami związanymi z problemami z zaśnięciem, nie było żadnych innych problemów. W połowie maja pewnego dnia powróciła somatyzacja i to tak pierdolnęła z przytupem. Bez żadnych leków wytrzymałem do czerwca i następnie ruszyłem ponownie
fluoksetynę. Jakie było moje zdziwienie gdy lek przez 6 tygodni kompletnie nie działał. Po 6 tygodniach poczułem w końcu że coś się dzieje i nastąpiła jakaś ulga. Entuzjazm poszedł w piździec gdy jednego dnia zacząłem mieć myśli samobójcze i chęć zrobienia sobie krzywdy. Nie mogę jeździć samochodem bo się boję że się nim rozbije, cały czas mam dziwne myśli w głowie że za chwilę coś się stanie i umrę ale z drugiej strony każdą sytuację w której się znajduję oceniam pod kątem jak by ją wykorzystać na samobója np. gdy idę jakimś mostem to patrzę czy nie skoczyć z niego na łeb i zakończyć to wszystko. Nie ukrywam że kompletnie mnie to załamało, jestem totalnie zrozpaczony. Od miesiąca nie jeżdżę samochodem, chodzę tylko na piechotę. Dwa dni temu rzuciłem ten prozak w pizdu i się zastanawiam czy i kiedy mi to minie? czy są to permanentne zmiany osobowości czy to tylko ten prozak bo ewidentnie coś co nigdy mi nie dolegało nagle uderzyło w moją głowę i nie chce jej opuścić. Popatrzyłem trochę w sieci na artykuły dotyczące czego się spodziewać po odstawieniu prozaku ale nigdzie nie znalazłem takich objawów jak moje a w dodatku naczytałem się jeszcze gorszego gówna którego mogę się spodziewać. Kurła załamka :(