Bez przerwy 4 nocki , 5 dni bo 6 dnia to już grząski grunt i parę lat używam rekreacyjnie
fety , nie biorę cały czas nie jestem uzależniony bo szkoda tracić magiczny efekt ale raz na miesiąc - dwa daje w palnik, nie zdarza mi się po prostu wciągnąć wieczorem na imprezie i skończyć bo znam już na tyle swój organizm że w moim przypadku pierwsze dwie trzy kreski wiadomo fajnie wywalają z butów ale mam coś takiego że organizm musi się dostosować do
fety więc oprócz pozytywnych efektów często pierwszego dnia również mnie przeczyści parę razy i występuje ogólnie mocny fizyczny efekt więc razem z euforia dopaminowa, uczuciem energii przyjemność i fazy , "ciary" jestem również bardzo mocno pospinany , brzuch żołądek potliwosc , temperatura. Więc 1 dnia organizm mi się dostraja fizycznie i po pierwszej nocce tak na prawdę dopiero zaczyna się prawdziwa faza jak już zostają te wszystkie pozytywne efekty i się równowaza komponują, więc naturalnie czuje się mocno pobudzony, zero łaknienia zmęczenia potrzeby snu , jestem przyspieszony ale nie nachalnie i nie czuje negatywnych fizycznych efektów, zaczynam wtedy prawdziwa jazdę "rush" . I tak mija 2 dzień druga nocka, potem trzeci dzień i tak na prawdę to jest PEAK dla mbie który trwa z 48 do 72h gdzie mam najlepsza jazdę, kreatywność, chęć do działania gadki seksu, przyjemność i czuje się wtedy jak najbardziej że jestem pod wpływem "narkotyku" i tak powinno być, 3 dzień leci a ja się czuje coraz lepiej , lecz żeby zachować ten magiczny efekt najlepiej wyhamować po 3 dniach ale wiadomo jak bywa i się czasami 4 lub 5 dni zdarza , co najlepsze czuć już powoli negatywne efekty mniej euforii więcej pustej stymulacji i wtedy wiem że nie ma sensu walić dalej i bez tragedii wylądować, nie mam tragicznej zjeby po prostu z samego braku snu i wyczerpania organizmu w końcu się położę i usnę , oczywiście z 10h po ostatniej kresce, z tym że póki nie usnę w sumie cały czas się czuje wspaniale mimo że nie śpię nie jem od paru dni. Jest pokusa żeby walić dalej ale jakoś to ogarniam , potem sen kilkanaście godzin i następne 2 dni człowiek jest trochę rozbity zmęczony i zakręcony, ale jak na to że się kładę po 3-5 dniach fazy non stop to na prawdę jest lajtowo. PS: oczywiście to tylko moje indywidualne podejście z tym że nie ma co się oszukiwać, doskonale wiadomo że taki typ fazy i mało ubocznych można osiągnąć przede wszystkim jak jest dobry sort mało zanieczyszczony bez dodatków jakichś rckow. Przy dobrej jakościowo
amfetaminie nie ma jakiegoś mega wjazdu jak po kryształach jest kop ale za to lubię A bo zamiast nieogaru w głowie i takiego pustego pierdolniecia myśli i mózg zaczynają pracować z godziny na godzinę coraz lepiej, wszystko się rozjaśnia i zaczyna klarowac , pojawiają się ciarki przyjemność się kumuluje i jak zejdzie to fizyczne odczucie to tak na prawdę nie ma kompulsywnej ochoty dociągać co chwilę , człowiek czuje się dobrze i wiadomo trwa to na prawdę długo, nie wchodzi ani nie schodzi nagle , więc po 48h robi się coraz to lepiej wchodzi peak a przy
klefedronie kończyło się na tym że po paru godzinach wciaganka kontra była co 15 minut, szum w głowie chwilę ok i zaraz ciśnienie i powtórka,nie moja bajka , dobre futro to jednak nasz krajowy produkt i Polska slynie z dobrej jakościowo
amfetaminy , szczególnie w części kraju gdzie mieszkam podobno zawsze była najlepsza jakość tylko wiadomo że jak się nie ma dojścia i "ktoś ci zamota" żeby samemu z tego przykroic i nie zajmuje się tym na poważnie od lat to będzie zatrucie a nie 5 dniowy ciąg. Niektórzy walą dalej 6 dzień, a niektórzy od lat są w ciagach uzależnieni to ich wybór ale wtedy to żadna przyjemność, pozwala ustac na nogach być aktywnym i tyle, ja 6 dnia czuje pobudzenie ale nie ma euforii pomysłów kreatywności nie chce się gadać tylko daje energię po prostu więc nie polecam nawet z dobrym sortem przeginac (psychozy czy efekty braku snu to już zupełnie inny temat)