Benzedryna, psychedryna, α-metylofenyloetyloamina
Więcej informacji: Amfetamina w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 112 • Strona 9 z 12
  • 142 / 1 / 0
Nieprzeczytany post autor: CzarnaMewa »
Skoro wcześniej udawało Ci się zostawić faceta z rosądku to i teraz sobie poradzisz. Tym bardziej że znasz powagę sytuacji.
[color=#004040][size=85]Podaję wam gorzkie pigułki w słodkim lukrze. Pigułki są nieszkodliwe, trucizna jest w tej słodyczy.[/size][/color]
  • 1047 / 22 / 0
Nieprzeczytany post autor: banshee »
Po Twoich ostatnich postach zrobiłam się spokojniejsza o to, że do niego nie wrócisz bo jesteś mądra i w temacie. To bardzo miłe, że chcesz mu pomagać, ale czy on dobrze to zrozumie? Może będzie się dla Ciebie leczył i kiedy wyjdzie z nałogu będzie przekonany, że do niego wrócisz, a Ty tego nie zrobisz i on znów zacznie ćpać? To jest chory człowiek, nie wiadomo co mu po głowie chodzi.

Relacjonuj nam jak się sytuacja rozwija a ja trzymam kciuki, żeby koleś wyszedł z tego. No i gratuluje zdobycia pracy, oby była przyjemna i satysfakcjonująca.

Jak widać z patologii można się wybić, nie miałaś za kolorowo, ale to nauczyło Cię wiele dobrego. Jedni pójdą tą samą drogą co ich bliscy a inni mają łeb na karku i obiorą inny kierunek, zdecydowanie lepszy :)
one two fuck you!

Odcinam się od was, odcinam, od szarej rzeczywistości, zapominam...
  • 83 / 2 / 0
z twoją chorobliwą potrzebą kontroli za siebie bym się najpierw zabrał.
i szczęście chłopaka, że go rzuciłaś jak czytam, bo w takich warunkach to on za chuj sobie nie da rady z problemem.
niewykluczone, że sam stres, który mu podałaś wchodząc z nim w związek, wywołał nawrót ucieczkowego nastawienia do życia.
tak samo z rodziną, może rodzice żyją, tylko nie nadają się za bardzo do pokazania ich ludziom.
i nie chce sie wyżyć, czy dopierdolić personalnie, tylko trzeba pamiętać że wszystko zależy od wszystkiego i te same sytuacje widziane przez różne osoby mogą się różnić diametralnie.
Uwaga! Użytkownik homopsychosisnarcosis nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Ishtar »
Owszem, mam chęć kontroli, jestem nadodpowiedzialna dlatego też idę na terapię. Ale zdałam sobie kiedyś sprawę, że podstawą związku jest zaufanie,a ono nigdy się nie rozwija w kontroli. On od początku miał swobodę (skutecznie walczyłam ze swoim poczuciem kontroli), tylko obserwowałam, czasem mówiłam idź na piwo z kolegami, sam wolał z niej zrezygnować, nie wzmocniłam jego tendencji ucieczkowych.
Dopiero tym razem nie uciekł, chociaż wydaje mi się, że skopałam go po dupie trochę. Wcześniej uciekał przed każdym człowiekiem i wszystkim co mogło go zdemaskować. Rzeczywiście od rana do wieczora daje się pilnować koledze, wczoraj się z nim spotkałam,powiedziałam że do mojego domu nie ma wstępu. Gadka szmatka o dupie marynie, spacer w parku, nie usiłował mnie nakłonić do powrotu. Nie wrócę.
On ma nadzieję, że do niego wrócę, ale nie próbuje. To jego słowa: Tonący brzytwy się chwyta. Straciłem Cie jako kobietę, nie chcę stracić chociaż Twojej przyjaźni.
No i tak to zamierzam zostawić. Nie ma dowodu osobistego, dyskietki z ubezpieczenia, nic.
  • 10 / / 0
Nieprzeczytany post autor: wsb »
banshee pisze:
Jak widać z patologii można się wybić, nie miałaś za kolorowo, ale to nauczyło Cię wiele dobrego.
Na tym forum to niestety większość nie miała kolorowo.

Słuchaj się banshee, bo ogólnie nieźle prawi. Po Twoim ostatnim poście też zmieniłem podejście do Ciebie. Bałem się, że może ciągnie Cię do niego, ale teraz mam wrażenie, że nie powinno być problemu. Spróbuj powalczyć ze swoją manią pomagania. Przede wszystkim on musi chcieć wyjść z nałogu, nie Ty. Nie martw się, że jak się zupełnie od niego odetniesz, to on coś odwali. On i tak ma zryty od fety łeb i mu wszystko jedno. Po prostu - pierdol go. Olej, szkoda nerwów, rozgarnięta w miarę jesteś.
Starymi też zbytnio się nie przejmuj i weź coś dla siebie od życia. Trochę hedonizmu, rozrywek, które Cię kręcą. Nie miej podejścia, że chcesz być sama. Bo człowiek głupieje przez ludzi, ale sam też być nie potrafi. Czasem na prawdę przyjemnie jest poczytać książkę z bliską osobą, czy podzielić się wrażeniami z przeżytego dnia. Znajdź kogoś "normalnego". Kogoś, komu nie wypadają zęby od fety, z kim można pokazać się bez koszulki na plaży, bo nie ma podziurawionych od igły rąk. Wiem, że ciężko pokonać samego siebie i tak po prostu zmienić przekonania. Zajmij się czymś. Spotkaj kogoś, to Twoje gadanie całkiem przyjemne, ciekawa jesteś. Uświadom sobie, że mogłabyś się spodobać komuś lepszemu, niż ten facet. Nie przyjaźnij się z nim, bo szkoda Twojego czasu, nerwów. On tego nawet nie chce, sam nie prosił o pomoc. Nie rób z niego ofiary, biednego człowieka. To dorosły facet.
Pamiętaj, że ktoś, kto ćpa tak długo amfetaminę jest nie do końca poczytalny. Jeszcze Ci idiota krzywdę zrobi. Są ludzie, którzy twierdzą, że żeby ktoś chciał poprawy, musi dotknąć dna. Z początku myślałem, że może wyolbrzymiasz, bo sama nie znałaś się na dragach. Teraz widać, że z niego prawdziwy degenerat. Najwyżej spytaj wprost czy chce jakiejś pomocy. Jak nie odpowie na poważnie, to zerwij z nim kontakt. Siebie też można zmienić i swoją manię pomagania ludziom.
Ostatnio zmieniony 17 stycznia 2010 przez wsb, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Ishtar »
Z moją pracą sprawa padła - facet się wycofał z otwarcia interesu, więc szukam dalej. Trochę mnie to podłamało przyznam, bo marzę żeby wynieść się z domu,ale nie od razu Rzym zbudowano. Znalazłam jakiś sposób - Nasz delikwent rozkleja ulotki w tym cieńkim w jego pracy okresie, a ja roznoszę cv gdzie się da(niestety nie mam innych bezrobotnych znajomych albo takich którzy mają luźne godz pracy i łaziliby ze mną cały dzień albo pół). Przystaliśmy oboje na pewnego rodzaju układ - on pilnuje żebym składała paiery bez wyjątku i tłumaczeń, że na pewno mi się nie uda(niepewna siebie jestem i nie zawsze zaniosę tam gdzie mówię), a on z tego od ponad tygodnia pilnuje się z fetą i zaczyna załatwiać. Jego rodzina dowiedziała się niedawno o wszystkim(wcześniej żyli w dużej niewiedzy) i oprócz pretensji, że nie powiedział jak wygląda jego życie, jest echo.Siostra, ktora wiedziała więcej od jakiegoś czasu miała pomóc z mieszkaniem i dowodem, jednak nie odbiera telefonów(dzwonił przy mnie,druga siostra go opierdzieliła i na tym koniec,a 3powiedziała że ma sobie porozmawiac ze mną bo ona miała czekać na telefon-to ja ją uświadomiłam).
Poprosił o pilnowanie go, gdy kolega nie może,bo go ciągnie z każdym dniem coraz bardziej.Odbyliśmy parę rozmów na temat jego kłamstw, życia i fuki i tym razem był szczery(do dzis nie wie co ja wiem,stąd pewnośc że powiedział prawdę), był u psychologa(który mu powiedział, że ma objawy uzależnienia),w piątek ma kolejną wizytę. Przy mnie wypisał testy od psychologa cd całej "historii choroby"(zresztą ja je przechowuję podobnie jak zdjęcia do dowodu),chce żebym wiedziała i widziała co i jak robi,finansowo żyje z dnia na dzień wiec ustalenia są takie że kupi test przy zastrzyku gotówki i w razie podejrzeń mam mu go dać do zrobienia naocznie,jak ma kryzys nie zawsze mówi ale widać(wczoraj np.duszności,problemy z koncentracją).Bywa też cholernie nerwowy,wczoraj np.Wkurzyłam się jednym zdaniem i powiedziałam żeby dał znać jak ochłonie bo przesadził i nie będę tego tolerować i zostawiłam go samego, ochłonął przyznał że przesadził,przeprosił,ale z nerwów się naprodukował przez 3 godziny o tym jak się nie można dogadać i żebym cokolwiek powiedziała (bo milczałam) itd, w końcu zaczęłam się śmiać z tego,chyba zajarzył.Jutro jedziemy z wnioskiem o dowód,a ja ze swoimi papierami.Gdyby nie kasa byłoby wszystko o wiele szybciej. Poznałam rodzinę jego szefa-bardzo go lubią,mam nawet zdjęcie z ich dzidzią i marzy mi się kiedyś mamą zostać.
Powiedział mi, że powinnam znaleźć sobie dobrego faceta,być szczęśliwa.Bo on wie,że zanim będzie w stanie cos mi dać minie dużo czasu,zanim wyprostuje siebie i swoje zycie będzie ciężko, że Prawdopodobnie jako bezdomny dostanie b,szybko mieszkanie i byłby najszczęśliwszym facetem na świecie gdybym zamieszkała z nim nawet jako przyjaciółka która ma innego faceta (wie jaką mam sytuację w domu,ale przyznał też że nie lubi/boi się być sam),ale jednocześnie zdaje sobie sprawę, że zasługuję na kogoś lepszego,normalność bez problemów w stylu-nosi Cię czy nie.Wiecie ironia taka,trzyma mnie za rękę i mówi mi żebym zaczęła myśleć o sobie,o budowaniu moich mozliwości,o kimś dobrym dla mnie -a ja mu mówię, że na chwilę obecną zazdroszczę mu jego mozliwości(o ironio,bo ja nie mam szans na mieszkanie socjalne nawet),a swoich nie mam dopóki nie dostanę pracy. Dlatego zajęłam się wszystkim i dużo chodzę, żeby mi się chciało, żeby odciągnąć uwagę od tego że mam kłopoty w domu.
Wczoraj mi powiedział jeszcze coś - że zaczął bo nie ma sił żeby znów uciekać, że jego możliwości mogą być moimi możliwościami, jeśli zechcę. Zdaje sobie sprawę,że powinnam zacząć normalnie żyć, wie że zawalił wszystko co mógł.Jak to ujął:Tonący brzytwy się chwyta, straciłem Cię jako kobietę,nie chcę Cię stracić jako przyjaciółkę. Tak jak powiedziałaś, jeśli na początku nie mogę zacząć dla siebie, zrobię to dla Ciebie. Dla mnie i tak będziesz matką wszystkich działań i sukcesów,bo z powodu Twojego kopania i dla Ciebie mi się chce.Jest mi łatwiej bo jesteś,ale trudniej bo mam u boku kobietę swojego życia, ktora juz ze mną nie jest.I w pełni na to zasłużyłem.
Oczywiście,mozna pomyśleć że gadka jak z harlequina i będą wielkie powroty,ale ja już powiedziałam głośno - dużo go czeka do zrobienia, zmiana numeru tel, odcięcie się od kolegów(kilku handlującym i bawiącym się powiedział) których spotyka na ulicach każdego dnia, dowód, dyskietka z ubezpieczenia, wniosek o mieszkanie(przyznanie w urzędach przed ludźmi, że jest bezdomny,a to rodzi wstyd,on się bardzo wstydzi tego,a żyje tak odkąd wyszedł z domu dziecka, wymyślił cały stek kłamstw żeby tylko nikt nie zadawał pytań), zreorganizowanie całego życia, terapia w ośrodku. Życie szare, brudne, ze wszystkimi odcieniami, rachunkami itd. Powiedziałam koledze:zobaczymy jak bardzo chce żyć,fakty. A ja na razie szukam pracy, gdy ją dostanę zacznę myśleć co i jak zacząć robić,płynność finansowa w tych czasach to podstawa sukcesu.
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Ishtar »
Kochani, Ci którzy twierdzili, że dać sobie spokój tak prewencyjnie, mieli rację. Do feci raczej nie wrócił, ale z terapii zrezygnował i próbuje sobie znaleźć środek zastępczy - %. W dodatku usiłuje mi wmówić, że będąc na antydepresantach chciał tylko sprawdzić czy może się napić pivka. Zawsze jakaś bania, albo zmiana nastroju jest :-/ Ja poszlam na terapię, w tym tygodniu zadzwonili w sprawie pracy,prawdopodobnie zacznę od przyszlego tygodnia :) Od wtorku nie mam z nim kontaktu i jestem zdrowsza. Powoli przestaję się martwić, deprecha mi przechodzi, uśmiecham się, choć wyszedł cały szereg zaburzeń psychosomatycznych (dziedzictwo szargania nerwów przez jakieś kilka lat z mamą, partnerami). Dziękuję Wam za rady i mam nadzieję, że każdemu kiedyś zaświeci światełko w głowie :)
  • 381 / 6 / 0
Nieprzeczytany post autor: Fasolkaaa »
[quote="Ishtar"]
Dziękuję Wam za rady i mam nadzieję, że każdemu kiedyś zaświeci światełko w głowie ]

A co jak komuś zgasło i się już nigdy nie zapali? Np. mnie...
"MDMA intrigued me because everyone I asked, who had used it, answered the question, 'What's it like?' in the same way: 'I don't know.' 'What happened?' 'Nothing.' And now I understand those answers. I too think nothing happened. But something seemed changed."

Alexander Shulgin, PiHKAL
  • 25 / / 0
Nieprzeczytany post autor: Ishtar »
Chyba każdy osiąga kiedyś w życiu taki punkt, kiedy mówi sobie że chce inaczej żyć. Jak chcesz poszukaj u siebie ośrodka dla uzależnionych i ich rodzin, jest terapia, farmakologia tak na początek... A jestes po której stronie lustra? Bo ja nie ćpam, ale bardzo chcialam pomóc byłemu.
  • 381 / 6 / 0
Nieprzeczytany post autor: Fasolkaaa »
Ja już nie ćpam (a przynajmniej narazie). Ale ćpałam. Dużo. Przestałam dla kogoś. A teraz żałuję i chyba nic mnie nie powstrzyma przed powrotem do ćpania. Tylko zdrowotnie muszę stanąć na nogi. A potem jak już popłynę i zatrzymam się na środku oceanu... No cóż. Wiem, że drogi powrotnej już nie znajdę i szukać nie będę chciała.
"MDMA intrigued me because everyone I asked, who had used it, answered the question, 'What's it like?' in the same way: 'I don't know.' 'What happened?' 'Nothing.' And now I understand those answers. I too think nothing happened. But something seemed changed."

Alexander Shulgin, PiHKAL
ODPOWIEDZ
Posty: 112 • Strona 9 z 12
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.