Lepszy w kapsułkach myślę.
Łatwiej dawkować.

Minus feni jest porycie czaszki gdy się nagle odstawi. Nie wiem czy nie podobne do odstawienia pregaby?
Żeby tak sposoba na to ogarnąć, by odstawiając feni nie było schiz - jakieś sugestie?

Ja bym sugerował jakiś diazepam albo skołować baclo i zarzucić

Właśnie dizepam i bromazepam to moja pięta Achillesa dawaki reakcyjne takie że pół oddziału by zamulilo. Myślałem o szybkim cięciu dawak a później jakis substytut właśnie na którym normalnie da się funkcjonować ,a żeby znowu się nie wypierdolić.Chociaz tolerke zbić jak najbardziej.

Dzisiaj weszło prawie 3g fenibutu a nie jestem nałogowcem z kosmiczną tolerką, wręcz przeciwnie, czuje już dawki jak 500mg. To normalne, że po takiej dawce zaszła (głównie na peaku) chyba reakcja paradoksalna - czułem się psychicznie solidnie pobudzony, do tego złapałem strasznego wkurwa i nerwówkę? Fizycznie pewien dyskomfort, ruch zmieniony troszkę jak przy średnim najebaniu ale nie do końca, trochę inaczej, nie wiem jak opisać - miałem takie pewne uczucie, że coś jest nie tak, "weszło za mocno" xD Czuć było na żołądku (nic uciążliwego ani jakoś nieprzyjemnego) oraz na kibelku 2 posiedzenia zaliczyłem - ale to kwestia może tego, co jadłem (musli z mlekiem, później parówki i jakieś owoce xD) i dużej ilości kofeiny przy zbyt małej ilości płynów. Na sytuację mogły mieć też wpływ inne czynniki - niewyspanie (drugi dzień z rzędu, chociaż dzisiaj już nie tak źle, z 6h spałem), spożycie dnia wcześniej niemałej ilości waleriany (z 1/3 buteleczki 35g) oraz co najważniejsze sytuacje mocno stresowe - i chyba to mogło być znaczące, bo teraz jak już jest po wszystkim to czuje normalne porobienie fenibutowe i senność.

Na chwile obecną wniosek - chyba te 1,5-2g to optimum jeśli chodzi o działanie dla zwykłego użytkownika (jak kogoś satysfakcjonują jeszcze mniejsze dawki to oczywiście tym lepiej). Chyba żeby jakoś wady większych dawek zamaskować ale i tak polecam się tego trzymać oraz ograniczonej ilości stosowania w tygodniu (ja w ogóle doradzam ograniczyć się do doraźnego stosowania w razie konieczności np ukrycia lęków, ew rekreacyjnie w ten weekend czy coś jak nie był potrzebny przez resztę tygodnia) żeby tolerka nie rosła, inaczej stosowanie tej substancji będzie się mijać z celem na dłuższą metę.

A jak długo utrzymuje się wyczuwalne działanie?

W sumie to nawet teraz czuje lekki afterglow bo nie jest to czysty zjazd.

Te reakcje paradoksalne są wg mnie normalne, takie same są zresztą przy baclofenie. Ja po przesadzeniu z fenibutem czułem się trochę jak po jakichś dziwnych stymulantach, włos się jeży, człowiek pobudzony, nerwowy, ale też jakby zamulony przez GABA-B. Pojebane

Działanie utrzymuje się nawet do 24h, nie raz wstawałem rano z łóżka i się zataczałem.

Myślicie że miesiąc przerwy na ashwagandzie + taurynie, pomoże zniwelować tolerke na pheni w sposób satysfakcjonujący? Czy lepiej poczekać dłużej? Da się w ogóle czasem tolerke zbić do zera? Czy lepiej iść do lekarza, wyżalić się że pheni nie kopie i poprosić o coś mocniejszego? xd