40g w tydzień to dla mnie jest zjazd na spokojnie...właściwie wystarczyło że przerobiłem 25g w takim czasie i ten się już pojawia. Nie jest jakiś okrutny, ale znaczne obniżenie nastroju, niepokój, bezsenność mam jak w banku. Objawy pojawiają się ok 30h po ostatniej dawce. Nigdy nie udało mi się przy fenibucie redukować dawek, zazwyczaj odstawiałem pregabaliną, 150mg już potrafi dać ulgę.

No cóż zdążyłem się wyspać i rano gdy minęło juz około 1,5 doby od ostatniej poczułem jakieś lekkie obawy, lęki, nic wielkiego, ale że miałem sprawy do załatwienia to zjadłem 2g, i tu zaskoczenie, zjebany smak i węch nie wróciły, mocz nie zmienił barwy, choć oczywiście i same efekty raczej sprowadzały się tylko do tego, że byłem bardziej rozluźniony. W międzyczasie poszło kilka smakowitych Buszków i było całkiem przyjemnie. Po południu skusiłem się na kolejne 2g, strasznie zmulilo na spanie, bebech rozbolał, ale zaburzenia węchu i brązowy mocz nie wróciły. Teraz w nocy poszło jeszcze 2g i przed chwilą 1g w końcu jest nieco euforycznie, ww dolegliwości brak. Nie rozumiem, przez tydzień czasu od pierwszej dawki chodziło to za mną plus ten mocz a teraz śladu po tym nie ma? Zostałwilem sobie 1g- 2g ciężko oszacować na czarna godzinę, gdyby mnie miał dopasc slawetny zjazd. Choć muszę powiedzieć, ktoś ty wspominał że miał zjazd po 25g w tydzień, ja nie miałem a właśnie tak poprzednim razem zjadłem tyle w takim czasie.

Wtedy jak miałem brunatny mocz miałem też, o czym zapomniałem wspomnieć, straszne ssanie na słone i kwaśne, a przy tym znikome pragnienie.

No nic pożyjemy zobaczymy, te nery też pewnie z ciekawosci przebadam.

Szkoda, że tak mało w wątku informacji o Fenibucie FAA.
Mam na stanie i pierwsze testy wyszły bardzo obiecująco.
Dawkowanie niższe niż hcl, aż zaskakująco niższe, bo mniej więcej o 50 %.
Jest lajtowy dla żołądka i to zdecydowany plus.
Co ciekawe FAA miał się szybciej ładować niż hcl a mam odwrotnie.
HCL wchodzi mniej więcej u mnie około godziny i czuć "wejście", tu tego nie ma. Reszta działania taka sama.
Wkurwia mnie tylko to podawanie podjęzykowe. Dla mnie niewygodne.
Lubię ten smak drinka z rozpuszczonym fenibutem hcl w wodzie

https://www.reddit.com/r/phenibut/comme ... ibut_drug/

Jaszczury kombinują jak zakazać fenibut na poziomie ogólnoświatowym.

Macie chlać gównany alkohol ze sklepu alkusy a nie jakiś phenibut
Trzeba zapasy zrobić bo te ciołki to zakażą niedługo, tak jak myślałem

Jakieś dwa miesiące temu pokarałem się fenibutem, ciąg około pół roku, kilka przerw kilkudniowych. Po dwóch miesiącach przerwy nabrałem do tej substancji respektu, to potężne, zwłaszcza bezsenność na skręcie

Zarzuciłem wczoraj 1g i zrobiło mnie jak na początku, to oznacza że gaba b już zregenerowane ładnie :) Mega nastrój, na wejściu euforycznie troszke, muza wchodzi pięknie i taka specyficzna nuta fascynacji. Zamierzam brać rzadko, nigdy więcej codziennie. Widzę, że źle sie dzieje ze statusem legalności więc leci do mnie mały zapas 100g.

ja pierdolę, to jest koszmar, substancja, która jest normalnym suplementem będzie zakazana, a pierdolony alkohol w pełni na legalu i ma się dobrze. Ręce opadają... Miejmy nadzieję że w Europę to nie uderzy. Na Stronie od Szwajcara już widać że są braki, masakra jakaś. Człowiek znajdzie substancję, która realnie mu pomaga to jakaś banda idiotów nie mających żadnego obeznania w temacie decyduje sobie o takich sprawach... W tym wątku z reddita jest też mowa o Kratomie, więc jak to jeszcze szlag trafi to chyba się załamię, dwie rzeczy, które nie raz ratowały mi dupę pójdą w chuj. No ale wiadomo, trzeba kupować benzo, bo to niby bezpieczniejsze...

Mówiłam wam o tym wcześniej z delegalizują trzeba było mieć ludzi w Sejmie ale nie bo po co. Teraz będziecie palca używać. Tak to jest co dobre nie trwa wiecznie.

Fenibut odmienił moje życie. Przełamał 10-letnią wegetację i poszerzył moją strefę komfortu diametralnie. Znów poczułem się jak dawniej, bez ciężaru na barkach i tonie zjebanych mysli. Ostatecznie przerzuciłem się na pregabalinę bo wydaje mi się, że działanie jest "czystsze" i w 80% podobne do fenibutu. Gdyby nie ta substancja, nie odnalazłbym pregabaliny. SSRI zamieniały mnie w zjebanego zombie-impotenta. Jedyna wada to trzeba kopsnac się do magika a feni przychodził do paczkomatu, jak w prawdziwym, wolnym świecie.

Tylko chlanie wódy, benzo, opiaty i szczepionka co pół roku dla robaków. Ktoś musi zapierdalać, coraz więcej mocodawców chce polecieć w kosmos.

Nie przeczę, że przyłożyli się do tego idioci bez BHP ćpania, co jechali w ciągach po kilkanaście, kilkadziesiąt gramów dziennie i później lecieli rozjebani na ER.

ja sie chyba załamie jak nie będę miał fenia, no nie ma nic lepszego jak zarzrec sie fenia, wsiasc w fure, puscic Ride It i jechać na szmule, nie idzie usiedziec w samochdzie spokojnie tak sie tanczyc chce, kurwa jak ja to kocham, fenibut i w kluby