Łączysz? Doradź!
patrz: Reguły działu i Spis treści
Regulamin forum
  1. Staraj się określać połączenie jako pozytywne, bądź negatywne – bazując na doświadczeniu, uwzględniając czy miałeś dobry set&setting.
  2. Każda substancja się liczy, chyba że nie ogarniasz. Niewiadome ilości też należałoby podać.
  3. Nie doradzaj, jeśli to nie jest oczywiste. Łatwiej zapytać, aby dyskusja mogła nastać. To nie jest takie proste.
ODPOWIEDZ
Posty: 212 • Strona 2 z 22
  • 1474 / 15 / 0
Nieprzeczytany post autor: Qlim »
Najdobrze nie...

Najdobrze to jak dla mnie było by 25-30mg plus siedmiuset miligramowy blancik w proporcjach ~250mg trawci + ~450mg Salvi :heart:
Wiem, że joint to marnotractwo tej drugiej, ale to jednak ma być dodatek, a nie danie główne hehe
Uwaga! Użytkownik Qlim jest zbanowany na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 519 / 2 / 0
A na mnie wczoraj, zadziwiająco mocno zadziałało 15mg 2c-e +60mg pfpp. O 23 bodyload zniknął i przez kolejne 4h szalałem na parkiecie w rytm muzyki dnb. Szczerze polecał 2c-e na imprezę taneczną, co prawda ciężko się gada, ale tańczy świetnie. Jedyny szkopuł to właśnie bodyload, ale można go przeczekać w domu przecież.
Ostatnio zmieniony 15 marca 2010 przez pokolenie Ł.K., łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: 2C-E
  • 2497 / 45 / 0
cockney pisze:
Mam 10mg 2c-t-7 i to troche mało, więc połączyłabym to z 2c-e, tylko w jakiej dawce ? Wogóle mozna te substancje bezpiecznie łączyć ?
Mozna, nie ma z tym zadnych problemow, najwiekszy miks, jaki zjadl moj kolega, to bylo chyba 40mg 2c-t-7 i 50 2c-i na raz, albo i wiecej i nic zlego sie nie dzialo, ja najwiecej wzialem 30mg 2c-t-7 i 30 2c-i i tez bylo spoko, chociaz osobiscie nie lubie 2c-t-7, wole same 2c-x
Uwaga! Użytkownik świetliste macki kosmicznej jaźni nie jest już aktywny na hyperrealu. Nie odpowie na próbę kontaktu, ani nie przeczyta odpowiedzi na post.
  • 666 / 2 / 0
wciagalem mefa na peaku 2ce to bylo cos pieknego. nalozone euforie i zauwazalnie wieksza psychodela. sprawa jaka mi przeszkadzala to potworne naladowanie energia. jesli chcesz pochodzic to jak najbardziej chociaz czasami uginaly mi sie same nogi-takie gumowe (tzn na poczatku chyba od za duzego nacpania i oczy mi az lzawily od oevow, ale to tez pewnie kwestia sporawej dawki 2ce). na bank polaczenie nie nadaje sie do siedzenia w domu, a samemu to juz wogole bo normalnie wole sie zaglebiac w swoj umysl i ogladac cevy, a wtedy ciagle nawijalem o tym co czuje, widze i dzielilem sie rozkminkami. czyli jak jestes (jak to okreslil macka- nolajfem) zapomnij %-D bo tylko bedziesz sie meczyl.

scalono - surveilled

na peaku 2ce (27mg), powiedzmy jakies 30-40minut jak sie juz zaladowalo konkretnie czyli by wychodzilo ok 1,5h od zarzucenia 2ce. ile wciagnalem nie mam w sumie pojecia bo szlo na pare osob. sama nalozona euforia trwala powiedzmy 10-20min (nie wiem czasu dokladnie bo nie siedzialem z zegarkiem w reku ). pozniej zostawalo tylko naspidowanie z mefa i kolejna kreska. nie wiecej jak cwiara mi poszla. ale co w tym wszystkim bylo najlepsze to to, ze po tripie usnalem bez wspomagaczy- taki bylem wymeczony psychicznie jak i fizycznie, a i sny byly ostro wykrecone. mysle mix godny polecenia.
  • 1474 / 15 / 0
12mg 2C-E donosowo + 450mg DXM - surveilled

Miks jest cudowny :cheesy:
Bodyloadu nie czułem praktycznie wogule pewnie przez znieczulenie DXM'owe.
Żadnych ubocznych efektów fizycznych nie odczułem oprócz zakwasów na karku (od mocnego spięcia mięśni) i brzuchu (od szaleńczego śmiechu %-D )
Z DMH ja bym sobie dał spokuj na Twoim miejscu a co do proporcji to zależy jaką masz tolerke na DXM i ile 2c-e Ci trzeba na porządnego tripa.
Opisze Ci to tak:
Dla mnie 450mg to słabo-średnie drugie plateau a po 25mg 2c-e moge normalnie choć niekoniecznie na temat mówić, chodzić itp...
A jakiś czas temu na peaku deksa właśnie w powyższej ilości wciągnąłem około 12mg dwacee i wyrwało mnie z butów aż za mocno momentami. Wizuale chwilami pokrywały całe pole widzenia, ale myśli i podkręcone maksymalnie zmysły uniemożliwiały mi powiedzenie choćby słowa a do domu (na pierwszym piętrze) z parteru musiałem wejść podtrzymując się jedną ręką barierki, a drugą sąsiadki hehe.
Co chwile coś przykuwało moją uwage tak że gdyby nie druga osoba pewnie bym sie przewrócił.
Do toalety doszedłem dopiero po jakiś 4 godzinach, wcześniej nie byłem nawet pewien czy sie kiedykolwiek urodziłem.
Za mało we mnie poety by Ci to opisać, ale miks polecam z całego serca :heart:
Tyle że z dawkowaniem na początek radze spokojnie bo można sie zdziwić.
Ciebie akurat BL może mocno złapać a w tym stanie świadomości nie będzie to nic miłego.
Radził bym mniej 2c-e, ale najlepiej będzie jak sam obadasz... Najrozsądniej będzie pomalutku jakby nie patrzył...
Pozdro i nie bój sie ;-)
  • 85 / 3 / 0
Taaak, miks z DXM, jest świetny! Również go polecam!

Ja po 450mg i chyba 25mg świetnie spędziłem czas, zupełnie zajebiście :D

Gorzej było jak dodałem po 100mg MeOPP i pFPP + 40mg 2ce, bo skutkowało to niesamowitym falowaniem całego obrazu, który wyglądało jak istne 3D z filmu jakiegoś czy gry, ale niesamowity wizualny efekt.

Tylko trochę przesadziłem jednak i musiałem czym prędzej udać się do domu, póki byłem w stanie to zrobić, po czym efekty porównywalne do tripa przebytego po 120mg, tylko, że krócej i łagodniej na wejściu, a że już raz przeżyłem coś podobnego, to było fajnie. Przeleżałem w euforii słuchając muzyki przez parę godzin, a później jak się ogarnąłem, przez resztę trwania tripa, było naprawdę pozytywnie ;)
  • 357 / 3 / 0
A więc:
s&s: ogród, "wyściełana" trampolina, wszystko co potrzebna leży pod ręką

23:30 - wrzuciłem 450 mg DXM
0:45 - 20 mg 2C-E
10 rano - jeszcze miałem lekkie oevy
ok. 14 - już nie chodziłem jak robot, oczy zaczynały reagować na światło

Co do samej fazy:
MINDFUCK!

Większość czasu miałem gigantyczny nieogar myślowy, nie wiedziałem kim jestem, myślałem po angielsku itd.
Wizualnie nie było jakoś super mocno, mało się na tym skupiałem, przez ten nieogar.
Powinienem się domyślić, że jak dobrze bym sobie nie przygotował wszystkiego, to na deksie i tak to nic nie da... Więc zgubiłem zapalniczkę i nie mogłem dopalić maczanki, oraz zgubiłem jedynego klona, którego sobie przygotowałem tak, żeby się napewno nie zgubił (znalazłem go jakoś przed chwilą ... w trawie)
Tak więc niewiele spałem, spin mięśni itd.

Miks bardzo ciekawy, jednak czas działania się znacznie wydłuża (przynajmniej u mnie). Wole jednak czyste 2C-E, fajnie można to kontrolować, czego nie można powiedzieć o tej mieszance %-D
  • 5 / / 0
Zarzuciłem wczoraj 240 mg DXM, a po godzinie 15-16 mg 2-CE. To był mój pierwszy raz z ta fenyloetyloaminą, więc nie chciałem przesadzić, a okazało się, że prawdopodobnie wziąłem zbyt mało.

Dexa miałem przyjemność próbować kilkukrotnie, ale tylko dwa razy czas intoksykacji można było nazwać przyzwoitym tripem. Za każdy razem jedna paka kaszlaka robiła mnie tak, że momentami nie wiedziałem, czym jestem, a po założeniu słuchawek na uszy i zamknięciu oczu wystrzeliwało mnie daleko poza Układ Słoneczny. W dodatku przez 3 dni widziałem podwójnie i średnio ogarniałem, a zjazd kończył się po 5-6 dobach. Mniejsze dawki (150-200) klepały dość wyraźnie przez kilka/kilkanaście godzin. Podejrzewam, że mam upośledzony enzym CYP2D6, co wydłuża czas działania. Postanowiłem więc nie przeginać z dawką.

Kiedy zacząłem odczuwać pierwsze oznaki wkręcania się DXM (t+0.50), wypiłem 2C-E rozpuszczone w alkoholu i natychmiast położyłem się na łóżku. Przez chwilę dręczyły mnie lekkie nudności, które bez trudu opanowałem, a po ok. pół godziny bodyload przestał być nieprzyjemny. Powoli wchodziłem w odmienny, introspektywny stan świadomości. Czas ładowania się fenetylaminy wykorzystałem do analizy codziennych problemów, emocji itd., licząc na to, że kiedy oba psychodeliki rozkręcą się na dobre, mój umysł przestanie zajmować się przyziemnymi sprawami, ba, w ogóle przestanie funkcjonować w oparciu o aksjomaty rzeczywistości i da się porwać mieszance narkotyków. Tymczasem przeżyłem małe rozczarowanie. Wszelkie próby odpędzenia myśli spełzły na niczym. Niesamowicie ciężko było skupić się na czymkolwiek, w czym wydatnie przeszkadzało ciało, które aż prosiło się o chociaż odrobinę ruchu. Dodatkowo, mimo zmienionej percepcji (w przypdaku słuchu - in plus), nie byłem w stanie wytrzymać, leżąc i słuchając muzyki. Owszem, dźwięki wydobywające się ze słuchawek sprawiały przyjemność i wpływały na charakter CEVów, ale stwierdziłem, że o wiele bardziej wolałbym tańczyć, niż fazować w innych wymiarach przy Carbon Based Lifeforms.

Poddałem się i postanowiłem się przejść - przynajmniej do łazienki. Motoryka była lekko osłabiona, ale praktycznie w niczym mi to nie przeszkadzało, a każde napięcie mięśni, podskok, ruch, sprawiały dużą przyjemność. Pamięć krótkotrwała została tak kurewsko upośledzona, że mimo, iż chciałem wyjść z toalety, to co chwila o tym zapominałem (dosłownie po kilku sekundach), bo coś rozpraszało moją uwagę. Tym sposobem spędziłem tam z półtorej godziny. Niewiele z tego pamiętam. Kojarzę, że przez chwilę rozmawiałem ze swoim odbiciem w lustrze. Zdawałem sobie sprawę, czym obraz przede mną jest w rzeczywistości, ale miałem ochotę z kimś pogadać, a zmiany postrzegania powodowały, że powierzchnia lustra stała się niezauważalna, tworząc niesamowitą iluzję drugiego pomieszczenia. Żołtawe ściany nabrały złotej głębi i słodkiego smaku (nie, nie lizałem ich - synestezja ;p), a wzory na kafelkach stały się dosyć płynne (robiły mi straszne psikusy, gdy nie skupiałem na nich wzroku).

CEVy, choć względnie wyraźne, nie były do końca satysfakcjonujące. Natomiast aż czułem się zalany od środka - to określenie jest najbardziej adekwatne - serotoniną . Rozpierało mnie szczęście, czy raczej samozadowolenie.

Zmotywowałem się, by wrócić do łózka i spróbować jeszcze raz pozwiedzać labirynt mojej podświadomości. Po wejściu do pokoju bezmyślnie zgasiłem za sobą światło i zrobiłem kilka kroków. Znalazłem się na środku pomieszczenia otoczony przez ciemności i niebiesko-fioletowe fraktale. Całkowicie straciłem orientację, nie miałem pojęcia, w którą stronę się udać, by znaleźć włącznik, gdyż jedynym punktem odniesienia były kolorowe figury geometryczne przelatujące mi koło głowy. Tak rozbawiła mnie moja nieporadność, że leżałem na podłodze, zaśmiewając się do łez. W końcu doczołgałem się wzdłuż scian do drzwi i zapaliłem lampę, po czym wskoczyłem pod kołdrę.

Ponownie nie potrafiłem wytrzymać w pozycji leżącej, a poza tym działanie mixu - o dziwo - było wyraźnie słabsze. Spojrzałem na zegarek i okazało się, że minęły dopiero 3 godziny od początku fazy (czyli końca bodyloau), a ja już jestem w miarę ogarnięty i kontaktowy. Potem zarzuciłem niepotrzebnie jeszcze ok. 15 mg 4-aco-dmt. Miałem ochotę na więcej wrażeń, więc poddałem się chwilowej zachciance, choć zdawałem sobię sprawę, że tryptamina, zwłaszcza w takiej ilości, nie da zadowalających efektów. Następne kilka godzin spędziłem wgapiając się w ekran telewizora i co chwila odpływając myślami w siną dal. Efekty stawały się coraz słabiej odczuwalne, ale wiedziałem, że muszę poczekać jeszcze jakiś czas nim będę w stanie usnąć. Działanie 4-aco-dmt było zauważalne, ale niezbyt intensywne. Po 9 godzinach czułem się tylko lekko przetrącony psychicznie, a za to bardzo zmęczony, więc położyłem się na łóżku. Tutaj zaskoczył mnie bardzo ciekawy efekt. Po zamknięciu oczu pojawiły się niesamowicie realne CEVy. Nie kolorowe fraktale na czarnym tle, ale ostry obraz wypełniający całe pole widzenia. Tak wyraźny, jakbym patrzył na niego otwartymi oczyma. Widzialem kostki brukowe, z których zsypywały się płatki róż. Po chwili róże stały się rojem pszczół, by potem powrócić do pierwotnej postaci. Jeśli się skupiłem byłem w stanie częściowo kontrolować obraz - potrafiłem dokonać zbliżenia.

Miks jest dość rozrywkowy. Praktycznie nie miałem problemów z kontrolą mojego zachowania, nieogar był znikomy. W dupę dawała tylko pamięć i koncentracja, które spowodowały, że zmarnowałem z 2/3 peaku, stojąc w miejscu i co chwila zapominając o celu działania. Jednakże jakkolwiek by nie było przyjemnie i kolorowo, to nie tego oczekiwałem. Chciałem nadać tripowi bardziej mistyczny, ezoteryczny wymiar. Psychodeliczny stan świadomości skłaniał do autoanalizy, ale nie o to mi chodziło. Nie chciałem badać codzienności tylko wieczność, a skończyło się na wgapianiu we własne odbicie w lustrze przez godzinę. Nie mam zbyt dużego doświadczenia jeśli chodzi o psychodeliki (4-aco-dmt, 4-ho-met), dlatego interesuję mnie, czy wziąłem zbyt małą dawkę, czy po prostu wybrałem złe substancje. Efekty wizualne są przyjemne, ale nieszczególnie ciekawe, potrzebuję mocniejszych doznań. Z tym, że nie do końca chodzi o większy rozpierdol w głowie, a raczej o coś bardziej duchowego. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że charakter tripu zależy od mnośtwa czynników (psychika, S&S, itd.), ale niektóre psychodeliki nadają się do pewnych rzeczy bardziej niż inne. Już po tryptaminach moje przemyślenia były zdecydowanie głębsze.

Stąd moje pytanie - czy warto bawić się jeszcze tym miksem? A jeśli nie, to co możecie polecić? Tripuję mniej więcej raz na 2 miesiące i szkoda mi marnować następnej psychopodrózy na zabawę (choć dość przyjemną).


PS
Wybaczcie, że się tak rozpisałem, ale nie udzielam się zbyt często na forach i zawsze kurewnie się rozpisuję ;-)
  • 357 / 3 / 0
Przy tak rzadkich sesjach pewnie nie mieszałbym z kaszlem, raczej starałbym się wyciągnąć jak najwięcej z substancji (większa dawka) i ewentualnie mieć coś do palenia.
Ja po po paczce akodynu nie umiałem już czerpać ze swojego stanu, byłem bierny, a nawet oporny (szczególnie moje latynoskie ja, co mi w głowie osiadło).
Pewnie jeszcze spróbuję takiego miksa, ale raczej nieprędko. No, i dexa zjem 2 razy mniej ...

Co do samego działania: euforia i stymulacja to zapewne efekty 2C-E. W moim przypadku euforia zawsze występuje, natomiast stymulacja, już nie bardzo. Po prostu nie chce mi się spać. Jeśli chodzi o efekty psychiczne, to 2C-E jest jak dla mnie "lekkie", nie mam epickich rozkmin, raczej się wyciszam i odbieram wszystkimi zmysłami co do mnie dociera. Przede wszystkim muzykę, bo brzmi pięknie.
"Głebię" też przeżywałem, w inny sposób, niepodobnie do tryptamin, przy których mam setki myśli, ale poprzez wyciszenie, wyzbycie się pragnień.
Ale po DXM takiego stanu raczej bym nie osiągnął, nie ma tej kontroli ; 0
  • 5 / / 0
DXM zarzuciłem ze względu na jego dysocjacyjne właściwości i zniesienie bodyloadu przy ładowaniu się 2C-E (którego faktycznie nie odczuwałem). Mam wrażenie, że - tak jak piszesz - wziąłeś za dużo dexa. Ja nie miałem problemów z nieogarem, jeśli skoncentrowałem się wystarczająco, bezproblemowo byłem w stanie kontrolować fazę na tyle, by skupić się na prostych czynnościach, takich jak znalezienie odpowiedniego utworu w sieci, czy nawet podłączenie bezprzewodowego internetu na peaku (choć było to dość męczące). Jedynym problemem była pamięć krótkotrwała, która wykorzystywała każdą chwilę mojej nieuwagi na ukrywanie przede mną tego, co działo się kilkadziesiąt sekund wcześniej.

Jeśli chodzi o stymulację, to nie była ona typowa. Nie czułem się specjalnie pobudzony, nie rozpierała mnie energia, chociaż faktycznie nie byłbym w stanie usnąć. Miałem na myśli raczej to, że ruch sprawiał ogromną przyjemność. DXM działa na mnie tak, że napinanie mięśni powoduje miłe uczucie, a 2C-E jeszcze to potęgowało.

Przemyślenia również nie były jakieś nadzwyczajne, ale każdy psychodelik, jaki do tej pory próbowałem wprowadzał mnie w stan świadomości, w którym o wiele łatwiej było o dojście do ciekawy wniosków, czy rozłożenie jakiegoś problemu na czynniki pierwsze. Pewnie po części wiąże się to z odcięciem od emocji towarzyszących nam na co dzień, a po części z magicznym wpływem tych środków na naszą zdolność pojmowania. W każdym bądź razie nie o rozkminy mi chodzi, lecz dokładnie o to, o czym piszesz - odbiór rzeczywistości tylko i wyłącznie za pomocą zmysłów. Chcę się stać wypadkową wektorów mojej percepcji w dodatku w oderwaniu od ciała. Może to trochę dziwnie brzmi, ale chodzi mi o to, że chcę się posługiwać aparatem poznawczym nieskażonym myśleniem pojęciowym, którego uczymy się od urodzenia. Interesuję mnie sam odbiór bodźców bez ich analizowania i bez świadomości oderwania ciała od wszechświata/otoczenia. Dlatego znieczulenie kaszlakowe wydawało mi się idealne, bo podczas poprzednich tripów na tym środku całkowicie udawało mi się zapomnieć o cielesności i zagłębić w umyśle.

Mam nadzieję, że mniej więcej rozumiesz, o co mi chodzi, choć sprawa jest na tyle popierdolona, że ciężko ją opisać słowami, a poza tym nie dysponuję szczególnie rozwiniętym talentem literackim. W ogóle konkluzja jest chyba taka, że ja zarzuciłem za mało 2C-E, a Ty za dużo dexa, więc trzeba będzie wrócić do tego miksu z bagażem nowych doświadczeń :)
ODPOWIEDZ
Posty: 212 • Strona 2 z 22
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.