Ciekawe. Mam jeszcze trzy listki eth. Znajomy próbował mnie namówić na 200 ug ale 100 ug nieźle mnie niesie. Wątpię żebym szybko chciał przełamać lody. Opis niezły wyobrażam sobie co musiałeś czuć.

Nie chce mi sie pisac co i jak, ale najwieksze wrazenie zrobilo na mnie to jak juz mialem dosc przygody i zarzucilem najpierw mix serotoninowych ketonow w ilości 150 mg , polozylem sie do lozka , w pelni spokojny a w reku benzo na tratunek i podziwiałem spektakl. Zgaszone swiatlo, widok na okno.
Moge to określić jako nawiedzony DOM. Rozne postaci chodzace po domu, blyski, spadajace gwiazdy przez okno, 5 księżyców . Kurwa, niesamowite .

Jesli susbtancja jest dobra, to pierwszy z na kontakt naprawde robi wrazenie. Wszystkie lizery zrobily,
Przerwa jakies 3 tygodnie od ostatniej przygody.
dawka 1 kartun

Mój opis tripa po ETH-LAD - "ojej!"

Piękna substancja, chyba najciekawszy lizergamid z jakim miałem do czynienia. Może opiszę trochę szerzej, ale teraz mi się nie chce.

Mi się trudno wypowiedzieć bo mixowalem eth-lada z al-ladem, ale to co osiągnąłem tym mixem to zdecydowanie najlepszy stan jaki miałem po lizergamidach.

Coś pięknego pod każdym względem :)

Opisz cos wiecej. Mialem mentalnie i wizualnie konkret na pewno. Jak z muzyka?? bo tylko 1p jak na razie w podstawowej dawce rboi robote. Nie wiem jak te lizery tak moga roznie dzialac na kazzdego a zarazem cudowne.

Przede wszystkim pięknie wizualnie. Oprócz "standardowych" kolorowych oevów pojawiały się eteryczne struktury. Kojarzyło się to z byciem we wnętrzu szklanego pałacu, z tym że "szkło" było trochę jak dym. Baardzo trudno to opisać :D

Nastrój al-ladowy. Nie wiem jak działa czysty ETH-LAD, natomiast wg. mnie ten mix był bardzo "przyjazny" (mówię o ew. schizach), a jednak mam wrażenie, że eth dodał trochę umysłowej głębi.

Euforia trochę mniejsza niż przy moich eksperymentach z ALD, gdzie bywały momenty, w których powstrzymywałem się od irracjonalnego śmiechu, ale nadal zauważalnie większa niz przy 1P.

Muzyka, wchodzi bardzo dobrze, ale tutaj ja trochę mam inne odczucia, bo najlepiej słuchało mi się chyba po samym al-ladzie. Ciekawe tylko, że zazwyczaj przed tripem mam sklejoną playlistę, z muzyką która najbardziej mi w tym stanie odpowiada. Tym razem słuchałem wszystkiego co wpadło mi do głowy od typowo elektronicznej po klasyczną, przy której swoją drogą spędziłem chyba najwięcej czasu. Peer Gynt to było to!

Ostatnim razem przy kartonikach oglądałem Planet Earth II (bardzo polecam tak nawiasem, ujęcia są niewiarygodne), ale tym razem chyba wolałem towarzystwo tylko i wyłącznie własnego umysłu i delektowanie się stanem

Gdy peak minął, ale działanie nadal było intensywne skręciłem wąskiego (bez tytoniu) i nagle klimat uległ całkowitej odmianie... Wcale nie na gorsze! Zazwyczaj dopalam gdy czuję, że działanie słabnie, a ja nie chcę by się kończyło. Jest wtedy fajnie ale jak każdy wie wjeżdża ogromny nieogar. Tym razem nieogar trwał z 5min po spaleniu i minął. Fraktale stały się intensywne, "ciężkie" i w odcieniach fioletu. Pojawiła atmosfera jarania tzn. śmiechy z jakichś pierdół i wysnuwanie różnorakich teorii.
Zniknęła ta lizergowa klarowność, ale to co się pojawiło to nie było marihuanowe ogłupienie, a bardziej zmiana klimatu.

Ale się naprodukowałem, uf

Mnie 1 kartonix eth-lada (chyba 100ug) porobił bardzo przyjemnie.

Przypadkiem całkowicie trafiłem z dziewczyną do klubu na jungleową imprezkę, ale w efekcie końcowym zasiedliśmy w palarni rozmawiając i generalnie to nabijałem się ciągle z ludzi, których widziałem, żadnego imprezowego nastawienia, kontakt z pijanymi ludźmi był wkurwiający generalnie. Wizualnie słabo, ETH-LAD działał na mnie bardzo fajnie pod mentalnym względem, poprawa i wyostrzenie humoru, chęć wykonywania jakichś czynności, większy ogar niż przy zwykłym LSD i ald52 (choć w tym przypadku dawki się różniły zacznie), zajebista substancja, moim zdaniem dobre do kina, teatru i innych interakcji międzyludzkich, wolałbym 100ug tego do pracy niż 100mg fety.

Testowałem 200ug. Wejście dosyć szybkie. Nie dłuższe niż 40 minut od przyjęcia. Pierwsze oznaki to zimny pot, narastająca niemożliwość skoncentrowania się nad czymkolwiek, nie równy oddech, skurcze mięśni i wysokie tętno. Bodyload zaliczam do cięższych. Gdyby nie domowe zacisze to miałbym gwarantowany srogi bad trip. W między czasie gdy próbowałem unormować swoje parametry fizyczne zaczęły się pojawiać pierwsze efekty wizualne. Cały pokój zamieniał się w sieć różowych pikseli, które jak mrówki w mrowisku pełzły jeden za drugim. Chwilę później był najciekawszy i najintensywniejszy moment różnych projekcji kolorów. Jednak stan ten szybko się zmienił i obraz stawał się coraz bardziej zdeformowany ,oraz pofalowany. Trochę te zniekształcenia przypominały mi jak po pewnych grzybach. Kolory jakieś takie nijakie. Słabe odczucie muzyki. Gorsze niż po innych lizergamidach. Fajnie się zapowiadało, jednak szybko zaczęło wiać nudą i brzydotą przez co straciłem ochoty na dalsze eksperymenty z tą substancją. Chociaż robi wrażenie najbardziej aktywnego lizergamidu.

nie wiem, ja tam bodyloadu po psychodelikach noe doswiadczylem

też widzicie duchy zmarłych po eth-ladzie? ;O

Akurat przy eth-ladzie bodyloadu nie miałem. Nie widziałem duchów zmarłych :D Wgle po sajko nie mam żadnych oevów i cevów, co mnie najbardziej boli.