Najczesciej jest mi niedobrze przy jointach bo ni jaram szlugow i mam chwilowy rozierdol w bani po tytoniu. Nogi z waty, nudnosci i rozjeb w bani. Dlatego ja zawsze jaram z bongo albo wiaderka.
Palę już ładnych lat parę i wydawało mi się, że wiem jakie są moje możliwości, wydawało mi się również, że coś takiego jak "za dużo" w przypadku THC nie istnieje, a jeśli istnieje to poprzeczka jest postawiona dużo wyżej (zwłaszcza, że nie raz zdarzało mi się wypalić sporo więcej)... Oj, jak bardzo się myliłem...
Wczoraj po 3 bongosach (1 sam, kolejne z kumplami, przepotężny towar chyba, za każdym razem ściągałem pooootężne buchy i dlatego mnie tak poskładało ;)) poznałem inny wymiar marihuanowej fazy - czysto psychodeliczny, ciężki. Totalnie mnie zmiażdżyło, powiedziałbym nawet, że miało to znamiona bad tripa (tyle że wynikało to w ogromnej mierze ze złego S&S, ale kto przejmuje się optymalnym S&S przy paleniu zielska, do cholery!?). Objawy? Jak po silnym psychodeliku - odrealnienie, fizyczne osłabienie, wysokie tętno, wrażliwość na bodźce... Nie mogłem znieść muzyki, którą torturował mnie mój kumpel, skręcało mnie od agresywnych, gitarowych riffów, ale jednocześnie nie miałem siły, żeby wstać i zmienić muzę... Jak już w końcu to zrobiłem to szybko ogarnąłem chaos w głowie i uspokoiłem się nieco... Kontakt z otoczeniem raczej ciężki, udawało mi się ogarnąć na chwilę, żeby porozumieć się ze znajomymi, ale strasznie mnie to męczyło... Zdecydowanie lepiej czułem się później będąc sam - to rodzaj fazy, w którym lepiej czujemy się sami, albo w towarzystwie kogoś, kto ma "równie dobrze" jak my (a znajomi się aż tak nie odrealnili ;). Nigdy w życiu nie miałem tak pobudzonej wyobraźni - przez godzinę chyba siedziałem tylko i słuchałem o czym kumple nawijają, wyobrażając sobie każdą przytaczaną przez nich sytuację, a wizje te były totalnie surrealistyczne, obce i piękne...
Generalnie doświadczenie mógłbym zaliczać do pozytywnych, tyle że zabrakło odpowiedniego S&S i stąd wziął się dyskomfort i krzywe jazdy...
Ach, no i zapomniał bym o najważniejszym - wymioty po mj to nie wkrętka! Fuck, naprawdę mnie to spotkało! Zdawałem sobie sprawę, że jeśli czegoś nie zrobię, to się tak skończy, ale woda mineralna była wygazowana i tak zamulająca że zamiast pomóc to chyba bardziej zaszkodziła, a o jedzeniu czegokolwiek nawet mi się myśleć nie chciało (a miałem w pokoju spory zapas węglowodanów od Gastro-mikołaja, który później, gdy faza nico zelżała ze smakiem wpierdoliłem ;)).
FlaT^ pisze: Ach, no i zapomniał bym o najważniejszym - wymioty po mj to nie wkrętka! Fuck, naprawdę mnie to spotkało!
http://www.youtube.com/watch?v=UZx1QNuUetE
ale ze dwa razy (głównie po haszu) czułem bardzo wyraźne (tak...) ciepło w kolanach xD
i takie uczucie jakby były z parafiny.
dziwna sprawa.
raz na urodzinach kumpla wypiłem sporo wódki, kilka piw, a nawet trochę wytrawnego wina, potem przez ponad godzinę stałem, chwiałem się, zasypiałem i wymotywałem (tyle dobze, że było to na plenerze).
drugi raz w domu sam paliłem, a paliłem w takim systemie: zjarałem się, zjadłem coś, znów zapaliłem i znów coś zjadłem i tak kilka razy, w końcu wylądowałem na klęczkach przed kiblem, wyrzygałem większość, rozebrałem się i wziąłem prysznic, ale byłem tak zmęczony, że nie myśląc nad konsekwencjami usiadłem po turecku w brodziku prysznica i... zasnąłem. Obudziłem sie przed 5 rano, czyli prawie 4 godziny spałem, a cieplutka woda na mnie spływała, hehe...
W ogóle dziwne, że nikt z domowników mnie nie obudził.
Ale jak teraz patrze na te wydarzenia to mi sie wydaje, że to nie była głównie wina MJ, jeżeli nie było winy jej wcale, tylko mieszania alkoholi i mojej głupoty przy umiarkowaniu w jedzeniu i piciu.
Legalizować? Tak, ale pod pewnymi obostrzeniami. marihuana nie powinna być dostępna jak bułki i mleko, raczej tak jak alkohol – w specjalnie do tego przeznaczonych miejscach, sklepikach. Dlaczego? Przede wszystkim po to, żeby zlikwidować czarny rynek i utrudnić dostęp nieletnim. Poza tym zarobi na tym budżet państwa. No i jest to szlachetna roślina, z której można robić papier, materiały, nawet ocieplać nią domy. Przecież to absurdalne, żeby zabraniać rosnąć roślinie.
jeden mój ziomek od razu po wiaderku rzyga walnął i zemdlał ;d
Piękno czyste xD
Ja chcę purpurowy rower!
rzyganie też było tuż przed zderzeniem.
to drugie mi się jeszcze raz zdarzyło kiedyś, chyba przesadziłam z ilością bo pić tak dużo nie piłam.
Za to mdleję zawsze jak jest mocny towar :-D :o)
i te nieregularne ruchy.. si, też mam, to takie dziwne?
Ja chcę purpurowy rower!
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.