doggy9 pisze:.. Uwielbiam ten stan lecz chciał bym mieć luźna przyjemna bańkę. co jest nie tak?
Większość blokad bierze się z negatywnych przeżyć z dzieciństwa, niektórych można być kompletnie nieświadomym.
Doświadczyłem tego na własnej skórze. Kiedyś miałem podobne jazdy jak Ty i chociaż ganja dostarczała mi wielu wspaniałych wrażeń, to często po paleniu występował strach, pędzące nie do ogarnięcia myśli, co prowadziło niejednokrotnie do poczucia izolacji w towarzystwie.
Zrobiłem przerwę, po której zacząłem palić sam, w komfortowych warunkach, starając się relaksować. Zauważyłem, że zawsze jest możliwość działania w pozytywny sposób, to jest jakby w pakiecie ;)
Zacząłem bardzo zwracać uwagę na to, żeby myśleć pozytywnie, jeśli widziałem w głowie jakieś kłamstwo, np. że stracę nad czymś kontrolę itp., to robiłem z tym porządek, typu "jest dobrze, po konopii mogę się czuć dobrze, nic się złego nie stanie, wiem to przecież.." Każdy mały sukces utwierdzał mnie w przekonaniu "..a jednak można". Paliłem coraz więcej i dość często, mniej więcej co dwie godziny dżojcik z tytoniem lub buszek, na ogół umiarkowane ilości, jako że próg wrażliwości na ganję miałem stosunkowo niski. Uznałem, ze dobór ilości jest na tym etapie kluczowy. Oczywiście tolerancja wzrastała. Później paliłem też w towarzystwie, spotykałem się z ludźmi, wykonywałem zwykłe czynności, cały czas lekko najarany, ale tak żeby mieć pełną kontrolę. Czasem zapaliłem porządnie i miałem naprawdę super klimaty, ale mimo wszystko wolałem przy mocnej fazie palić lonely- samotność, spacery skrajem lasu, mgła, zachód słońca, baśniowe widoki itp., nie lubiłem rozproszenia które potrafi dać towarzystwo innych ;)
Kiedyś po mocniejszym spaleniu poszedłem do lasu, uświadomiłem sobie, ze jest fajnie, ale strach jest obecny, po prostu toleruję go i nie przejmuję się nim, ale ograbia mnie z pełnego komfortu jaki daje zioło. Tego dnia nastąpił przełom. Jakieś kilka minut po zajaraniu, jak zaczęła wchodzić ta pierwsza mocna faza, poczułem się jakbym zjechał na dół swojej świadomości i teraz szedłem w górę. Puff, nabuzowany idę, idę. Fajne emocje ale w otoczce irracjonalnego lęku, pomyślałem "muszę cały czas iść, nie wolno mi się zatrzymywać". Po chwili myślę: "czy ja od czegoś nie uciekam?", ale nie, wiem że to nie to. To że idę i staram się nie rozproszyć jest właściwe. Po chwili zrozumiałem, że idę po to, żeby dojść tam gdzie powinienem (sory, to może głupio brzmieć;), ale fazy nie trzeba zatrzymywać, bo to pewien proces, a to co sobie uświadamiamy to jedynie pewien jego element, no i po jakichś może 8 czy 10 minutach marszu zatrzymałem się z poczuciem, że tu miałem właśnie dojść, znacie to uczucie.. Zatrzymałem się i zacząłem zastanawiać nad tym strachem, który często mi towarzyszył i nagle przypomniałem sobie mój wypadek jak miałem kilkanaście lat. Jechałem rowerem i rozpędziłem się z góry przed wjazdem na rondo. Kiedy zobaczyłem, że jedzie samochód i wymuszę pierwszeństwo było za późno, żeby cokolwiek zmienić. Wiedziałem że mnie stuknie, złapałem się mocno kierownicy, pamiętam uderzenie i to jak leciałem z rowerem. Miałem wrażenie że lecę bardzo długo i zastanawiałem się czy to jest prawda czy mi się tylko śni. Nie czułem bólu ani strachu pomimo, że stopa była odwrócona o 180 stopni, czyli noga złamana w kolanie :/
Podświadomie musiałem się bardzo przerazić, ale mózg zepchnął ten strach w takie miejsce, że opowiadając to zdarzenie zawsze śmiałem się i żartowałem z tego, nie będąc w pełni świadomym jaki to miało wpływ na moją osobowość. Wtedy dotarło do mnie, że ten strach jest we mnie i to on mnie paraliżuje, a drugie spostrzeżenie to takie, że w momencie wypadku bylem bardzo zrelaksowany, zagapiłem się tak jak to miało miejsce podczas innych moich zabaw i stąd wzięła się u mnie nieustanna potrzeba kontrolowania siebie, po prostu po wypadku straciłem umiejętność zapomnienia się w zabawie. Rower był pożyczony od kolegi i byłem bardzo podekscytowany, że wybieramy się z kolegami na wycieczkę za miasto, po zapaleniu uruchomiły się podobne emocje i nastąpiła analogia wywołująca strach w podświadomości, która jak wiadomo zapamiętuje i analizuje, ale nie ma możliwości logicznego składania w całość. Dzięki konopii, która potęgowała moje odczucia, tak pozytywne jak i negatywne, mogłem w to wniknąć i uświadomić sobie te procesy.
Teraz tak, pomimo że jestem osobą, którą mam wrażenie ludzie lubią :rolleyes: , to czułem się często niewygodnie w czyimś towarzystwie. Rzadko moglem przy kimś się naprawdę zrelaksować i nigdy nie czułem komfortowo patrząc komuś dłużej w oczy. Czułem się nieswojo i nie moglem tego zmienić. W momencie jak uświadomiłem sobie przyczynę strachu i obawy przed całkowitym zrelaksowaniem się, nastąpiło dosłownie catarsis. Znikł strach, zacząłem się czuć naprawdę dobrze i przyjemnie. Zaraz poszedłem do sąsiada, starszy miły człowiek, który akurat obalał flaszeczkę z kolegą. Bardzo dobrze czułem się ujarany w ich towarzystwie. Wróciło poczucie humoru spotęgowane ganją. Od tamtej pory czuję się jakby zdjęto ze mnie kask, lubię być w towarzystwie, jak zapalę to czasem czuję się, jakbym osiągnął stan nadświadomości (dosłownie), bosko! Wcześniej często się nudziłem i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, teraz samo zaczęło się dziać, wszystko zaczęło płynąć pozytywnie, normalnie, fajnie:) Tak musiał czuć się król Midas, czego nie dotknął, zamieniało się w złoto ;)
Na drugi dzień po pamiętnym zjaraniu, obudziłem się wypoczęty, leżąc przypomniałem sobie nazwiska wszystkich chyba kolegów ze szkoły, miałem wrażenie jakby to było wczoraj, jakbym się przebudził z długiego snu, zarębiscie!:)
Konopie są rewelacyjne! Zrozumiałem, że pozytywne myślenie i psychoanaliza są naprawdę ważne. Trzeba dążyć do celu, myśleć o tym ,wkładać pewien wysiłek, choć bez żadnego chorego ciśnienia i to działa. Nasz mózg z czasem sam wszystko poukłada, trzeba mu dać czas i możliwości, a przestawi się na normalne tory.
Jeśli nie jest się chorym psychicznie typu schizofrenia, to negatywne jazdy po konopi pokazują, że coś jest do zmiany. Nie powinno się moim skromnym zdaniem dawać rad typu: "nie pal", albo "konopia nie jest dla ciebie.." Tak działała propaganda za czasów socjalistycznych, a tego typu hasła pojawiały się na bookletach z poradni;)
Życzę samych miłych jazdek:)
kodeinowy szaman pisze:moze za duze buchy sciagasz
Naprawdę poletzam sprawdzić.
Też nie mogę za dużo jarać, dla mnie nawet lufka wystarcza.:D
Znajomi czasami się dziwią, że odmawiam blanta po kolejce, a ja właśnie po małych ilościach czuję się dobrze. "Może za duże buchy ściągasz"- to ma sens.
W sumie jak was czytam, to wydaje mi się, że jesteście nieźle pojebani ;-)
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.