Dekstrometorfan - nazwy generyczne: Acodin, Tussidex.
Więcej informacji: Dekstrometorfan w Narkopedii [H]yperreala
ODPOWIEDZ
Posty: 2611 • Strona 201 z 262
  • 18 / 11 / 0
Spoko się miesza, tylko ja dawałem odwrotne proporcje, więcej DXM niż pregaby, zazwyczaj 450mg dexa i 4 tabketki egzysty po 75mg. Fakt że trip przyjemny to akurat euforycznie tego nie wspominam. Faza zawsze była taka jakby basniowa, nierzeczywista i pluszowa, charakterystyczna dla pregaby w większych dawkach, mistycznie się robiło wręcz momentami. Niesamowicie wspominam łażenie po zamglonym listopadowym lesie po takim mixie...
  • 14 / 5 / 0
Siema, wczoraj waliłem 300mg i było średnio, po prostu przy wstawaniu z łóżka do kibla miałem problemy z chodzeniem, ale oprócz tego nie uświadczyłem żadnych większych efektów. Czy zjedzenie 600mg dzisiaj na wieczór będzie odpowiednie? Czy może jednak zarzucić bezpiecznie 450mg aby mnie nie przerosło. Będzie to mój 3 raz z DXM, kiedyś waliłem tylko 150mg
  • 3365 / 685 / 9
Lepiej 450 na spokojnie. Nie psuj sobie za szybko magii.
"I don't recognize the right of this comity to ask me this kind of questions. And furthermore... You can all go fuck Yourselfes."
  • 61 / 15 / 0
Generalnie biorę deksa jakiś 7 lat z większymi lub mniejszymi przerwami, miewałem różne krzywe akcje, ale to jest prawdopodobnie pierwszy moment, kiedy muszę z siebie wyrzucić mały trip raport, żeby poukładać myśli.

Moje doświadczenie z DXM nigdy nie przekraczało 500-600 mg, ponieważ bardzo lubię działanie 2-3 plateu, czyli fotorealistyczne podróże po lasach, drogach i innych lokacjach w akompaniamencie ulubionej muzyki wchodzącej jak złoto. Nigdy w życiu nie próbowałem ciągów, raz w czasie początków próbowałem 2 plateu dzień po poprzednim tripie i słabsze działanie zniechęciło mnie na dobre. Testowałem wielokrotnie wrzucanie z grejpfrutem, dmh, czosnkiem itp.

W zeszłym tygodniu robiłem tripa na 600mg, który był taki sobie - raczej zawód. Minęło 5 dni i zarzuciłem deksa znowu (zdaję sobie sprawę, że to słabe, ale lubię), tym razem 500mg. Oba te tripy były zarzucane w formie dorzucania (150-180 + reszta).

No i jesteśmy przy tym drugim tripie, i czułem, że zaczyna wchodzić dużo lepiej od tego pierwszego mimo krótkiej przerwy. Zaczęło wchodzić mocniej, to już zacząłem się kłaść do wyra i odpalać muzę. I faktycznie trip zaczynał się dużo mocniej niż poprzedni, i dużo mocniej niż generalnie większość przeżytych ostatnio. Nie była to taka deksowa szarówka tylko kolorowe intensywne doznania. Na tyle mocno weszło, że musiałem otworzyć oczy, żeby chwilę się przyzwyczaić do nieogaru.

I tutaj wydarzyło się coś, co poczułem pierwszy raz w życiu podczas tripu na DXM. Otwierając oczy, lekko podnosząc się na łóżku, nagle zszedł ze mnie cały bodyload, tak jakby całe to deksowe "upierdolenie" ze mnie zeszło i został tylko taki mały dreszczyk. Jakbym wybudził się ze snu, poczułem taki przypływ świadomości i klarowności. I w tym momencie prócz tej świadomości zaczęły się OEVy zupełnie identycznie jak CEVy. OEVy na deksie są dla mnie normalką, że w ciemności coś się tam zmienia, natomiast nigdy nie były one tak kolorowe i realistyczne jak CEVy.

To był ten pierwszy raz. Sceneria w pokoju zaczęła się co chwilę zmieniać, raz materializowała się nowa szafka, raz moje łóżko stało w lesie, a wszystko to oczywiście z migającymi światłami i wizualizacjami. Ten brak granicy między zamkniętymi, a otwartymi oczami wywołał najpierw u mnie schizę, że być może wpadłem na sigmę, przez to że miałem deksa relatywnie blisko w organizmie. I zacząłem googlować trip raporty, żeby zrozumieć co się dzieje. Jako osoba znająca całe uniwersum deksiarzy, zapomniałem, że najpopularniejszym opisem sigmy jest ten ze świętym tomaszem itp. pozdro dla kumatych xD

Natomiast później gdy już się oswoiłem z sytuacją, kontynuowałem trip normalnie jak zwykle tj. słuchaweczki, muzyka, leżanko i zamknięte oczy. I tutaj zaczęły wjeżdżać na banie schizy. Otóż odłączyłem się od ciała i patrzyłem na nie z boku - co już się zdarzało wielokrotnie nie zrozumcie mnie źle. Tylko tym razem nie patrzyłem w pomieszczeniu na siebie z boku, ale tak jakby z innego wymiaru na fragment mieszkania i siebie na łóżku. I w tej sytuacji nagromadziło się więcej myśli na raz, które połączyły się w jedną - nie żyję.

I co mnie do tej myśli doprowadziło: nie widzę różnicy między otwartymi oczami, a zamkniętymi mimo że jestem na bani, dostałem zastrzyk świadomości po przyjęciu substancji, która raczej ją zbija, patrzę na siebie z boku itp. Mój mózg połączył kropki, że prawdopodobnie nie żyję. Najlepsze jest to, że ta myśl trwała maksymalnie kilka sekund, ale co mnie fascynuje, to to że pierwszy raz w życiu musiałem wytężyć umysł i faktycznie przekonać samego siebie, że żyję i po prostu jestem na potężnej bombie. Teraz widzę wadę analitycznego umysłu :D

W międzyczasie przy otwartych oczach całe moje mieszkanie stało się czerwone i stanął przede mną jakby diabeł i zaczął otwierać drzwi "do siebie", zamykanie i otwieranie oczu nic nie dawało. Ten moment był straszny, natomiast nie już tak schizowy jak poprzednie, bo już byłem w 100% świadom, że to potężna pizda, a nie czas na mnie :D

Mam doświadczenie z substancjami psychoaktywnymi, dużo czytam na ten temat, więc po prostu zacząłem się chwytać "prawdziwych rzeczy", dotknąłem ściany przy łóżku, dotykałem swojego ciała, chwyciłem za telefon, odczytałem jakąś wiadomość na messengerze, bardzo szybko się uspokoiłem i uświadomiłem, że wszystko gra.

Późniejszy trip to było już raczej słuchanie muzyki i oglądanie pierdół w internecie po peaku + na zejściu. I zacząłem rozkminiać jakim chujem mnie tak jebło. Naprawdę, bywam w życiu nieodpowiedzialny, ale z DXM znam się tyle czasu, zawsze wszystko rozplanowuję - nie miałem pojęcia dlaczego dostałem najpotężniejszą bombę w całej swojej historii, kiedy ona nie powinna się wydarzyć.

I wiecie co? Powiem dlaczego. Otóż kończąc pracę o 15, wpadłem do bistro zjeść obiad na mieście w postaci makaronu z brokułami i kurczakiem w sosie... mocno czosnkowym, wyciskanym na miejscu - wiem bo jadam tam często i znam kucharkę. Pani wydająca jedzenie, zaznaczyła, że gdyby było za mdłe przez czosnek, to żebym podszedł po przyprawy.

Ładując deksa o 21-22, zupełnie wyparłem to ze świadomości.
Tak więc najmocniejszy trip na który nie byłem gotów wydarzył się przez:
-w miarę pusty żołądek,
-dobry humor,
-dorzucanie,
-jebany czosnek :D

Będąc bliżej trzydziestki niż dwudziestki, nigdy nie sądziłem, że DXM jest w stanie przy takich dawkach, dać tak potężnie w łeb. I paradoksalnie jest to bardziej zachęcające niż odrzucające - by ujarzmić to gówno xD

Na drugi dzień wśród rozmów z przyjaciółmi i znajomymi dużo miałem żartów i rozkmin o śmierci, ale chyba nikt nie jest tym zaskoczony.
  • 3 / 1 / 0
tak, też mam tak że ciężko się odlać, ale jak już pójdzie to idzie:), swoją drogą czasem dobrze pamiętam spore części trupa(3 i 4 plateu) a czasem całkowite zero. Ciekawe od czego to zależy?

btw. ostatni niestety nie udało mi się zadeksic, za to wczoraj wjechało 300 + 300 po godzinie na reset, a dzisiaj wjedzie pełne 1500-1650 + 75-100 dimenhydrynatu :) trzymajcie kciuki żeby podziałało jak planuje:) jeśli będzie git jutro rozpisze dokładnie jak dawkowalem dla potomnych bo ciężko znaleźć jakieś konkrety dla tych którzy muszą się resetować:<
  • 2368 / 549 / 0
Cóż... Gratuluje zajebistego tripa!
  • 149 / 43 / 0
O kurde, to brzmi naprawdę ciekawie :D Osobiście jestem zwolenniczką grejpa, czosnek próbowałam chyba raz, ale po twoim wpisie zaczynam rozważać włączenie go w najbliższym czasie.
I don't like the drugs, but the drugs like me
  • 2368 / 549 / 0
Można łączyć oba!
  • 149 / 43 / 0
Och wy szaleńcy! xD

A tak na serio ktoś brał jedno i drugie? Czym skutkuje faza?
I don't like the drugs, but the drugs like me
  • 2368 / 549 / 0
No jedno będzie podbijać na swój sposób a drogie na swój.Czosnek podbija w inny sposób niż grejp,ale pewnie o tym wiesz.Osobiscie jeszcze nie próbowałem.
ODPOWIEDZ
Posty: 2611 • Strona 201 z 262
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.