- Staraj się określać połączenie jako pozytywne, bądź negatywne – bazując na doświadczeniu, uwzględniając czy miałeś dobry set&setting.
- Każda substancja się liczy, chyba że nie ogarniasz. Niewiadome ilości też należałoby podać.
- Nie doradzaj, jeśli to nie jest oczywiste. Łatwiej zapytać, aby dyskusja mogła nastać. To nie jest takie proste.
Bo zespołu serotoninowego się nie obawiam jestem lekomanem i żarłem przez 2 lata po 4-6 leków antydepresyjnych w maksymalnych dawkach np 450 mg wenlafaksyny i 200 mg amitryptyliny i 90 mg mianseryny i inne i po prostu nie ma szans,że on u mnie wystąpi , ale jak to jest z działaniem , czy przedłużają faze ? , czy wzmacniają ? podobno słyszałem,że trazodonu z DXM nie można łączyć bo wątroba dostaje mocno po dupie, i jak to jest z uśpieniem się pod koniec działania nero np chlorprotiksenem ? a i najważniejsze jak z łączeniem deksa z benzo , np klorazepanem czy alprą ?
EDIT: Hmm lacznie wzialem 210mg, waga 60kg = 3.5mg/kg, minelo 1,5h i nie czuje (jeszcze) zadnego z efektow opisanych w 1wszym plateau. Dziwne... moze To alpra przyjeta rano zniszczyla potencjalny high? Albo U-47. tez okolo 12; wenlafaksyna 226? Nie wiem, czekam dalej
EDIT2: WOW! Po jakims blizej nieokreslonym mi czasie wstalem od komputera, i poczulem sie jakbym byl pijany. Lekko sie chodzi, a wlasciwie to buja. Czuje lekkie odklejenie ale do MXE wiele brakuje. Interesujacy jest fakt, ze kazdym drobnym szczegolem czlowiek zaczyna sie interesowac. Podoba mi sie to, przypominaja sie lzejsze dawki MXE, ale tez czasy dziecinstwa gdy wszystko bylo do odkrycia. Pojawiaja sie rowniez cevy w postaci losowych geometrycznych ksztaltow, ale jakby to okreslic "niekolorowe".
Mimo wszystko nie dostalem ZS podczas laczenia z wenlafaksyna (225mg), DXM nie nasilil tez depresyjnego dzialania U-47700, dorzuconego przed chwila ok 3h po zarzucenia tusi.
Mam szatański metabolizm, wszystko mocno klepie więc wolę się zapytać bardziej doświadczonych czy 3mg/kg przy Anafranilu niesie jakieś ryzyko, w sumie klomipramina też ma wychwyt zwrotny serotoniny jak SSRI.
Co bez recki na swędzenie, starczy cetyryzyna?
Trzeba tylko uważać na dawkowanie, bo już wyraźnie czuć działanie 75mg DXM na podkładzie 150mg wellbutrinu wziętego gdzieś 2-3 godziny przed pierwszą dawką DXM. Do tego dobrze działa dorzucanie jak poprzednia dawka już się załaduje czyli tak 2-3h po zarzuceniu, albo branie gdzieś po 60mg co 2 godziny aż do osiągnięcia pożądanych efektów. Zmniejsza to znacznie mdłości.
Lubię też popijać dawki małymi ilościami piwa (jedno lub dwa na cały trip, pite na początku, a nie na końcu tripa tak żeby serotogeniczne efekty alkoholu i DXM się nie nakładały), bo dobrze maskuje smak tabletek i do tego agoniści gabaA chronią przed uszkodzeniami mózgu powodowanymi przez antagonistów NMDA (Olney's lesions). Pewno moja wątroba nie jest z tego zadowolona, ale wolę ją sobie niszczyć niż mózg.
Najwięcej ile wziąłem to 420mg rozłożone w czasie 12 godzin (90+60+120+150). Miałem zaplanowaną jeszcze ostatnią dawkę 180mg, ale z niej zrezygnowałem bo było już bardzo bardzo mocno (nie wiedziałem już gdzie mam ręce a gdzie nogi i w którą stronę płynie czas oraz ile to 2+2) i zapaliłem gdzieś 1/3 lufki mj co wystrzeliło mnie na orbitę, czyli na plateau sigma. Jedyne do czego mogę to porównać to scena "open your eye"z Doctora Strange'a dziejąca się przy otwartych oczach z zachowaniem poczucia tego kim jestem i możliwością podejmowania jakiś decyzji, a nie rozpłynięciem się we fraktalach jak to się dzieje np. przy dużych dawkach LSD. Następnego dnia byłem tylko trochę zmęczony, a jeszcze następnego (czyli dzisiaj) czuję się całkowicie normalnie, albo i nawet lepiej niż normalnie.
W okolicach sylwestra przez 3 dni brałem po gdzieś 200-300mg DXM na dzień, a czwartego dnia (sylwester) już nie brałem DXM, a za to wypiłem 3 piwa i po północy zapaliłem troszeczkę mj co uruchomiło mi sigmę. Czułem że jestem wszędzie, w każdym miejscu i czasie. Czułem że wszystko jest zbudowane z energii/miłości/boga/światła i to ja tym jestem. Byłem niczym przed początkiem czasu i świata, po czym z tej nicości stworzyłem świat. Cofnąłem się do początku mojego życia. Widziałem przez ściany, a jak patrzyłem na cokolwiek to miałem uczucie że tak na prawdę mam zamknięte oczy i wyobrażam sobie wszystko to co widzę (co nie jest wcale nie jest tak dalekie od prawdy, bo przecież nie widzę zewnętrznego świata, tylko obraz świata który tworzy mój umysł na podstawie sygnałów z zewnątrz). Czułem uczucia innych ludzi tak jakbym sam je czuł i kochałem wszystko, i wszystkich jakbym był Chrystusem. Niczego nie potrzebowałem i mogłem żyć o chlebie i wodzie. Efekt ten powoli ustępował gdzieś przez 2 dni. Mówię o tym jak się czułem i jakim uczuciem darzyłem innych, widzenie przez ściany i inne schizofreniczne halucynacje ustąpiły po kilku godzinach.
Przed bożym narodzeniem, też brałem w podobny sposób jak w okolicach sylwestra, ale trip był znacznie łagodniejszy i dział się bardziej przy zamkniętych oczach, a nie przy otwartych. Zostały przedstawione mi wszystkie sekrety świata, tzn. jak mogło powstać coś z niczego, jak działa dualizm, czas itp. Wszystko oczywiście zapomniałem po wytrzeźwieniu. Następnego dnia after-glow był w formie poprawionego samopoczucia, a nie miłości do całego świata jak to miało miejsce w sylwestra.
Jak zarzuci się od razu dużą dawkę DXM albo weźmie zbyt dużą dorzutkę to robi się trochę nieprzyjemnie. DXM i bupropion oba zwiększają poziom noradrenaliny i antagonizują receptory nikotynowe więc raz zdarzył mi się bad trip jak ogarnęło mnie ogromne uczucie "nadciągającej zagłady" (sense of impending doom) i byłem na 100% pewien że umieram. Nie wiedziałem dlaczego i jak, ale po prostu czułem to w każdym kawałku mojego ciała. Trochę takie uczucie jak w Harrym Potterze dementorzy gdzieś się pojawiali i powietrze robiło się zimne, a rośliny więdły same z siebie.
W czasie tego miesiąca podjąłem trochę radykalnych, ale myślę że pozytywnych decyzji życiowych, bo zdałem sobie sprawę jak bezsensownie żyję i cały czas truje się narkotykami zamiast coś ze sobą zrobić. Dzięki tak mocnej i długiej dysocjacji można powiedzieć że zrobiłem sobie rachunek sumienia i przestałem się okłamywać, i wszystkiego unikać jak to robiłem przez całe życie. Paradoksalnie depresja w dużej mierze ustąpiła; hppd znacznie osłabło; ciągły strach, lęki, fobia społeczna i anhedonia także znacznie zmalały. Jedynie trochę pamięć krótkotrwała ucierpiała, ale nie bardzo mocno. Zraniłem też dość bardzo ludzi w moim życiu bo miałem przez jakiś czas całkowicie wyjebane na to co mówię i byłem zdecydowanie zbyt szczery.
Prawdę mówiąc to miałem podobne przemyślenia po pierwszej sigmie, mimo to przez miesiąc nadal mocno eksperymentowałem, więc trochę kiepsko z zamienianiem ćpunowskich teoretycznych przemyśleń na praktyczne zmiany w życiu, ale no cóż, taki urok bycia ćpunem. Zobaczymy może jednak coś ze sobą zrobię. Albo może i nie, czas pokaże.
Opisała życie w Norwegii. "Narkotyki są tanie, a państwo opiekuńcze"
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii
Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie
Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany
Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.