Dział dotyczący grzybów i roślin wykazujących działanie halucynogenne, psychodeliczne lub dysocjacyjne.
ODPOWIEDZ
Posty: 351 • Strona 32 z 36
  • 303 / 3 / 0
Ale wiesz, że to wszystko tylko Twoje wyobrażenia, fantazje?
Romantyczka pisze:
Ja mam jakieś takie intuicyjne wrażenie, że DXM to byt pozbawiony ciała, który szuka mieszkania. Wydaje mi się przez kogoś skrzywdzony.
Tak, i znajduje ten dom w aptece w paczkach acodinu. Nie jest już tam skrzywdzony.
Ostatnio zmieniony 09 stycznia 2013 przez LSD 1943, łącznie zmieniany 1 raz.
  • 1587 / 8 / 0
Ja ogólnie uważam, że życie jest snem póki się nie oświecimy. Ale warto poświęcić uwagę każdemu doświadczeniu, zwłaszcza tym najbardziej niecodziennym. Uważam, że większość z nich to kontakt z naszą nadświadomością, 6 obwodem, czakrą 3 oka i korony.
rchiro the best
  • 10 / / 0
Wedlug moich obserwacji, popartych fachowa literatura oraz doswiadczeniami innych ludzi, zazywanie kazdego psychodeliku (od marihuany po ayahuasce) wczesniej czy pozniej laczy sie z wejsciem w swiat duchow. Te srodki sa pomostem miedzy swiatem zewnetrznym a wewnetrznym. Problem zaczyna sie wtedy, gdy osoba je zazywajaa nagle staje przed tym problemem i mowi ,,ja nie chce" ale przewaznie jest juz za pozno. Stad moim zdaniem biora sie potem psychozy oraz schizofrenia, ktora wg mnie w wielu przypadkach jest dysfuncja ciala oraz duszy polegajaca na tym, ze czlowiek zyje naraz w dwoch swiatach podczas gdy powinien (bedac na trzezwo) zyc tutaj, na Ziemi (procesy biochemiczne zostaja wtedy prawdopodobnie zaburzone wiec taka osoba ciagle zostaje ,,po tamtej' stronie nawet kiedy dzialanie psychodeliku ustaje w sensie chemicznym). Moim zdaniem sie dzieje tak dlatego, ze w sensie energetycznym, duchowym wcale nie wyszla z tamtego swiata. Dlaczego tak sie dzieje, nie wiem. Mozliwe, ze duchy nie chca puscic tej osoby z powrotem do swiata zywych (w schizoifrenii czestym motywem jest widzenie duchow lub kontakty z tamta strona rzeczywistosci co moze tlumaczyc zwiazek tej choroby ze swiatem duchowym). Czytalem tez, ze niektorzy currandero aby uzdrowic pacjenta z choroby psychicznej udawali sie do swiata pacjenta, w ktorym odnajdywali postacie ktore mowily, ze tamta osoba cos ,,naskrobala", np. wziela powtornie jakis silny psychodelik a podczas pierwszego tripu dostala wyrazne ostrzezenie, aby tego nie robic bo to nie dla niej i dopiero specjalnymi modlitwami i przeprosinami ulaskawioalo sie owe duchy i pacjent zdrowial). O dziwo, medycyna do dzis nie potrafi wyjasnic sukcesu owych currandero w leczeniu wiekszosci ciezkich zaburzen organicznych (od raka po choroby psychiczne wlasnie).

Ja na swoim przykladzie moge powiedziec narazie, ze od dziecka mialem dobry kontakt z ,,tamta" strona i suma sumarum kiedy sprobowalem psychodelikow, stalo sie oczywiste ze ten kontakt bedzie mocniejszy i zdolnosci sie tylko wyostrza. Dlatego narazie nie dotykam sie meskaliny czy ayahuaski bo musze posprzatac wpierw ten pokoj, zanim wejde do nastepnego. I nie spieszy mi sie. Te rosliny wymagaja szacunku (wszystkie, bez wyjatku).

Nie to, ze od razu prawie kazanie bo moze i mi sie ,,zawiesi" (mam nadzieje, ze nie :)) ale trzeba byc ostroznym i zdawac sobie sprawe, w co sie idzie zazywajac te rzeczy. A swiat zewnetrzny nam tego nie ulatwia dzis bo zyjemy w epoce, gdzie juz bardzo daleko odeszlismy od swoich korzeni a relacje miedzyludzkie bardzo odbiegaja od tych jeszcze z przed stu lat, gdzie zylo sie blisko natury i gdzie czlowiek bardziej wyczuwal rzeczy z poza Matrixa.

Peace!
  • 1587 / 8 / 0
Ja tak troszkę żyje w dwóch światach i mam się dobrze. Myślę, że Ci oświeceni mnisi i jogini też. (np. jeden z nich po wzięciu LSD stwierdził, że ma tak na trzeźwo). Ktoś mówił, że oświeceni ludzie pływają po wodzie w której inni się topią. Chyba to jest po protu kwestia tego, czy ktoś ma czysty umysł, czy zaśmiecony.
rchiro the best
  • 303 / 3 / 0
Bzdura, mieszasz 2 różne rzeczy. To, że jesz psychodeliki nie znaczy, że jesteś blisko lub na poziomie joginów i mnichów. Nie ma drogi na skróty, zażywanie psychodelików i psychodeliczne stany nie są oświeceniem, mogą się wydawać zbliżone poprzez porównanie opisów, ale to co innego. Jesteś zwykłą użytkowniczką psychodelików, nie jesteś przez to na wyższym poziomie duchowym - a możliwe, że wręcz odwrotnie, bo Twój umysł w jakiś sposób jest zależny na Twoje życzenie (nie w sensie uzależnienia psychicznego choć w przypadku psychodelików jest ono jednak częste) od czegoś zewnętrznego, substancji chemicznej, rośliny itd. Poza tym psychodeliki powodują na równi oczyszczenie umysłu jak i zaśmiecenie go. Proszę się nie obrażać i tylko o krytycznie uświadomić sobie, że to jest Twoje wyobrażenie, że dzięki psychodelikom jesteś bliżej sedna; może nawet oświecona (hahaha); powiem tyle: nie branie psychodelików przez osobę, która żyje z nimi na co dzień i stan zupełnej trzeźwości przez powiedzmy pół roku, da Ci stan bliższy temu, co sobie wyobrażasz (ale oczywiście nadal bardzo daleki). Zresztą oświecenie jako upragniony stan czy taki, do którego się dąży, już z góry jest niemal niemożliwe.

2 światy? Totalna bzdura, jeszcze bardziej widzę zatopiona jesteś w schematach, od których myślisz, że się uwalniasz. Mnich jest raczej intensywniej w tym świecie, w tej jedynej Rzeczywistości. Porównanie do 2 światów obrazuje tylko, że odróżniasz stan trzeźwy od stanu po psychodelikach jako 2 osobne i różne stany; wręcz do poziomu sformułowania o innych światach. To też dowód na nieadekwatność stanu po psychodelikach do stanu odczucia prawdziwej rzeczywistości i jakaś przesłanka do tego, że świat psychodelików w znaczącej mierze jest "światem" utworzonym przez siebie, światem wyobrażeń. Inaczej nie rozróżniałabyś 2 światów i jeszcze idiotycznie porównywała to do stanu oświeconych. Oni, powtarzam, odczuwają 1 świat, z tym, że intensywniej, bardziej są skupieni na jego esencji.

Powiem jeszcze, że te prawdziwe stany "powiększenia" świadomości osiąga się własną pracą, chyba nawet wieloletnią, nie chodzi mi koniecznie o medytacje, są różne inne metody, przede wszystkim bycie dobrym i spokojnym, styl życia. Także sport, polecam przebiec 5km i poczujesz to. Psychodeliki dają iluzję oświecenia, fajną, ale jednak iluzję. Większość ludzi jedzących je i myślących, że jest blisko oświecenia, pozostaje na poziomie własnych wyobrażeń. 4dni temu przebiegłem 10,1km i uwierz mi, stan jaki potem nastąpił, ma wiele wspólnego z afterglow dobrego tripa po dobrym Lsd i nie jest skutkiem czegoś spoza Ciebie. Po prostu nie trawię durnego przekonania, że stany po psychodelikach to analogiczne do stanów oświeceniowych stany. To taki wyraz sposobu myślenia człowieka w społeczeństwie kapitalistycznym, wszystko do zdobycia ot tak, wszystko w pigułce, oświecenie w pigułce hahaha.
Romantyczka pisze:
np. jeden z nich po wzięciu LSD stwierdził, że ma tak na trzeźwo
Który? Totalna bzdura. Masz tu:

"Ole Nydahl w książce "Moja droga do Lannów" opisuje fakt podarowania XVI Gialwa Karmapie (najwyższemu nauczycielowi buddyjskiej Linii Przekazu Karma Kagiu) 1000 ug LSD. Karmapa efekt działania potężnej dawki zachodniego środka powodującego chemiczne oświecenie określi jako podobne lekkiemu swędzeniu. W istocie mistrzowie wschodnich dróg rozwoju ducha i umysłu nie polecają używania halucynogenów, określając ich działanie jako: "lizanie cukierka przez szybę" i podkreślając spore zamieszanie chemiczne, energetyczne i pojęciowe jakie wywołują substancje psychodeliczne." http://hyperreal.info/node/328
  • 10 / / 0
Zgadzam sie z moim przedmowca. Psychodeliki wylacznie pokazuja na moment istnienie ,,innej rzeczywistosci" (najczesciej astralnej) i potrafia na moment poszerzyc wglad ale nie daja mozliwosci ich ukonstytuowania w Tobie, wylacznie na trzezwo moze sie to glebiej ugruntowac.
  • 1587 / 8 / 0
Nie chodziło mi o to, że jestem blisko mnichów, ale jak widać nie mam tak bardzo zaśmieconego umysłu. Poza tym ja często medytuję na tripach i myślę, że to mnie chroni.
Ja ogólnie zajmuję się rozwojem duchowym, medytacją, nie tylko jedzeniem psychodelików... Właśnie mój post miał pokazać, że medytacja nas chroni przed złymi konsekwencjami. Przeczytaj mój post jeszcze raz. W ogóle nie rozumiem, dlaczego go tak dziwnie zinterpretowałeś i oskarżasz mnie o rzeczy, których nie powiedziałam. Czytaj uważnie, bez śmieci głowie. Fajnie jest dorabiać komuś całą biografię na podstawie jednego niedokładnie przeczytanego postu.
Psychodeliki mimo wszystko mi pomogły, bo nauczyły mnie, jak medytować.
W ogóle to smutne, że tak oceniasz kogoś, kogo nie znasz.

Oświecenie jest możliwe tu i teraz. Ludzie nie mogą go osiągnąć, bo cały czas postrzegają siebie jako nie-oświeconych, a oświecenie jako przyszłość. A oświecenie jest teraz! Oświecenie jest nam naturalnie dane, musimy tylko oczyścić umysł ze śmieci i pozwolić Bogu wejść do naszego serca. On do nas cały czas puka, ale my go nie wpuszczamy, bo mamy za dużo myśli.

Stan po psychodelikach jest według mnie wyostrzeniem tego, co mam na trzeźwo. W sumie określenie "dwa światy" faktycznie nie jest dobrym określeniem, po prostu poprzedni post mnie do tego zainspirował. Właściwie to miałam na myśli to, że mnisi mają otwartą czakrę trzeciego oka i czakrę korony. W sumie utarł się taki schemat, że istnieje świat materialny i świat duchowy i jeśliby go kontynuować to można by powiedzieć, że mnisi żyją w dwóch światach, ale tak naprawdę to jest upraszczający dualizm.

Nie ma jakiegoś jednego schematu, który mówi, że oświecenie osiąga się robiąc to i to i to. Nie trzeba wieloletniej pracy, o wiele ważniejsza jest uważność i cierpliwość.

Psychodeliki nie "oświecą" nas na stałe, ale czy cokolwiek może to zrobić? Jak ktoś medytuje intensywnie to jest oświecony, ale jak to zaniedba to śmieci wracają do umysłu.
Najlepiej rozwijać się na wszystkie możliwe sposoby. W sumie przydałoby mi się więcej ruchu.

Poza tym oświecenie to też indywidualna sprawa i nie można zakładać, że jeśli coś sprawdziło się w Twoim przypadku to będzie tak u innej osoby.

Moim zdaniem podany przez Ciebie cytat w ogóle nie zaprzecza temu, co napisałam. Jeśli mnisi mają otwarte czakry to oczywiste, że branie psychodelików dla nich nie ma sensu, "bo mają na trzeźwo to, czego ludzie zachodu szukają w psychodelii". Więc dobrze napisałam.
Tak samo jak ja nie widzę sensu w braniu opiatów, bo wytwarzam dużo endorfin.
rchiro the best
  • 10 / / 0
Ale jest bardzo duza roznica miedzy swiatem astralnym, po ktorym najczesciej czlowiek wedruje bedac pod wplywem psychodelikow a stanem OSwiecenia, ktory to wykracza poza swiaty przyporzadkowane nizszym cialom subtelnym. Na temat Oswiecenia nawet nie bede sie wypowiadal bo go nigdy nie doswiadczylem, wiem co nieco natomiast o swiecie astralnym, w ktorym przebywa wiekszosc tzw. bytow pozamaterialnych czy duchowych (w tym dusze osob umarlych tez zwane popularnie duchami).

Nie twierdze, ze mowisz nieprawde twierdzac ze po psychodelikach rowniez udaje Ci sie jakas forma medytacji, w koncu trening czyni mistrza i moglas na przestrzeni lat rozwinac w sobie te umiejetnosc. Sporem w rej dyskusji jest fakt, ze ja rowniez nie spotkalem sie z nikim, kto by na trwale doswiadczyl stanu Oswiecenia po zazyciu psychodeliku. Dotknac, musnac na chwile stanow podobnych - zgoda, ale nie na stale :).

Jak sama mowisz, psychodeliki nauczyly Ciebie spokoju i wewnetrznej introspekcji. To bardzo czeste zajwisko w naszej kulturze, gdzie religia juz dawno przestala odgrywac znaczaca role a gdzie modlitwy zredukowano do slepego powtarzania "Ojcze Nasz" w kazda niedziele. Kiedys modlitwy i posty trwaly dlugo, ludzie przykladali duzo wieksza wage do tych praktyk. Dzis dominuje ped i szybkosc zycia a wiec i swiat wewnetrzny i cala zwiazana z nim introspekcja zeszla jakby na drugi plan, stad coraz wieksze zainteresowanie ludzi srodkami psychodelicznymi jako dajacymi mozliwosc wejscia w rzeczywistosc duchowa. Jednak najczesciej odbywa sie to za szybko i bez uwglednienia wszelkich zwiazanych z tym niebezpieczenstw. No coz, jak to by powiedzial ktos inny, Natura zaczyna upominac sie o swoje. Skoro nie poswiecamy wystarczajaco duzo czasu sobie samym i ludziom dookola, ona podsyla nam podpowiedzi w postaci psychodelikow.

Mnie psychodeliki uswiadomily istnienie swiata duchowego i za to jestem im bardzo wdzieczny, aczkolwiek nie popelnilem tego bledu i nie dalem sie zwiesc iluzji ze one same za mnie wszystko zrobia. One tylko nakreslily szlak ktorym (wg mojej osoby) czlowiek powinien podarzac. Mysle, ze tutaj chodzi glownie o podejscie do nich. Ale one nie moga byc celem i ,,zlotym" srodkiem! Wystarczy popatrzec na kultury ktore stosuja owe substancje - przeciez oni nie chodza na codzien nawaleni :D. Robia to okresowo i dokladnie zdaja sobie sprawe, ze stosowanie ich na okraglo doprowadziloby do katastrofy.

Zgadzam sie rozniez z z tym, ze Oswiecenie jest mozliwe TU i TERAZ. Ba! Wszystko jest mozliwe TU i TERAZ ale jest jedno ,,ale' - jesli my (czy nasza dusza, jakkolwiek by tego nie nazwac) chce doswiadczyc czegos innego poza Oswieceniem (a na pewno dzieje sie tak z nami skoto jestesmy chocby tutaj na tym forum) to nie ma co marzyc o Oswieceniu skoro poswiecamy uwage czemus innemu. I uwazam, ze nie ma sensu na sile odwracac sie od tego, w ktorym kierunku akurat podazamy, od tego co nas aktualnie pociaga. Mysle, ze chodzi tutaj bardziej o nabieranie coraz wiekszej swiadomosci naszych wyborow i tego, na czym sie koncetrujemy. A Oswiecenie przyjdzie samo...jak nie w tym wcieleniu to w ktoryms z kolei. A Ziemia jest piekna, nie warto z niej tak szybko uciekac :).
  • 3309 / 20 / 0
coraz czesciej dostepne sa rozne nowe syntetyczne psychodeliki,ktorych nazw skladajacych sie z numerkow i literek nawet nie potrafie powtorzyc.
Np. LSD-25. Od niedawna.
sqrt(666)
  • 158 / / 0
A miał ktoś z was spotkanie z "demonem" po grzybach?
Często ludzie po wyrzyganiu się po grzybach określają to jako "wyrzucenie z siebie zła świata" czy "wyrzygać demona". Nie wiedziałam o co im chodzi, nie miałam podobnych odczuć haftając po grzy. Do czasu aż zjadłam około 100...
Miałam mega grubo, po jakiejś godzinie od spożycia po prostu moje myśli zaczęły niebezpiecznie krążyć wokół tematów, których nie do końca chciałam rozkminiać. Mam na myśli na przykład choroby, takie jak astma, a do tego nałóg - fajki, tego typu wytknięcie sobie błędów. Na dodatek zachciało mi się rzygać. Chwilę z tym uczuciem walczyłam leżąc w łóżku ale opanowało mnie na tyle, że popęzłam do kibla. No i tam zaczął się koszmar. Było naprawdę mega źle, chciało mi się rzygać fchuj ale nie mogłam się zbełtać. Czułam się jakby mnie całkiem zatkało, coś ścisnęło mi żołądek i na dodatek czuję jak szydzi z mojej męczarni. Czułam, że mam wewnątrz coś oślizgłego, obrzydliwego i obcego. Myślę: "kurwa, sama chciałam wiedzieć czy istnieją demony i czym są to proszę bardzo". Splułam się kilka razy jakimiś glutami z zatok i gardła, polazłam do wodę bo mi się przypomniała bajka o smoku wawelskim... To myślę "pij aż pękniesz1". Wychlałam pół butelki wody i wsadzam rękę w gardło, no nichuja! Dopiero po 40 minutach i 2 litrach niegazowanej udało mi się puścić jakiegoś śmiesznego małego bełta z samej wody i to tak średnio pomogło. Gdy wyszłam, wyglądałam jakby mi ktoś wpierdolił. Blada, zapłakana, rozmazana i wykończona. Regularna walka w głowie i ze swoim ciałem. Szkoda mi było, że nie było mi dane poczuć tego sławnego "oczyszczenia" ale może to dlatego, że i tak miałam w głowie to, że nie rzucę fajek i dalej będę się zatruwać. Czyli nie zasłuzyłam, nie czas.

Wiem, że faza fazą ale już od dawna wydawało mi się, że jest we mnie coś takiego jak skumulowane zło, moje grzechy wobec swojego ciała, choroby. Nie wiem czy demon może być chorobą? Może gdzieś kiedyś coś takiego czytałam, wydaje mi się nawet możliwe.
W ogóle zamierzałam już wcześniej to zrobić - wybrać się do zapoznanego kiedyś egzorcysty i z nim o tym pogadać albo na mszę z egzorcyzmami. W sumie na 100% dowiedziałabym się prawdy...
Uważam osobiście, że demon to taki byt, który oczywiście nie mieszka w szafie ani pod łóżkiem, nie zawsze robi też rzeczy jak z Emily Rose a właściwie to większość ludzi nie wie, że hoduje w sobie takiego 'pasożyta'. Wytwór według mnie jest dość banalny ale możemy go karmić wiadrami maczany, fajkami i innym syfem, który sprawia, że rośnie w siłę...

Tę przygodę miałam już jakiś czas temu ale od tej pory mam taką jakby świadomość, że żywię coś niedobrego wewnątrz.

A parę dni temu, może to i głupie, nawaleni zdrowo ze znajomymi graliśmy w jakąś planszówke na 3 kostki. I tak wpadło nam do głowy jak dzieciakom, że każdy z nas bierze kostki i mówi: "jeśli jestem opętany wyrzucę chociaż jedną 6". No i miałam pewność, że wyrzucę choć jedną. A było 6 i dwie 5, jakbym rzuciła 666 to bym się zesrała : ) Ale to mógł być przypadek oczywiście.

Co o tym myślicie? Mieliście kiedyś przygodę z demonem?
"Nie zapomnę tych wszystkich akcji po klonach"
ODPOWIEDZ
Posty: 351 • Strona 32 z 36
Artykuły
Newsy
[img]
Jacht z kokainą o wartości 80 milionów funtów zmierzał w stronę Wielkiej Brytanii

Prawie tona „narkotyku klasy A” została znaleziona na jachcie płynącym z wysp karaibskich do Wielkiej Brytanii. Jej rynkowa wartość została oszacowana na 80 milionów funtów.

[img]
Handel narkotykami: Rynek odporny na COVID-19. Coraz większe obroty w internecie

Dynamika rynku handlu narkotykami po krótkim spadku w początkowym okresie pandemii COVID-19 szybko dostosowała się do nowych realiów, wynika z opublikowanego w czwartek (24 czerwca) przez Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) nowego Światowego Raportu o Narkotykach.

[img]
Meksyk: Sąd Najwyższy zdepenalizował rekreacyjne spożycie marihuany

Sąd Najwyższy zdepenalizował w poniedziałek rekreacyjne spożycie marihuany przez dorosłych. Za zalegalizowaniem używki głosowało 8 spośród 11 sędziów. SN po raz kolejny zajął się tą sprawą, jako że Kongres nie zdołał przyjąć stosownej ustawy przed 30 kwietnia.